Skocz do zawartości

Malowanie LIberatora w MPW


rwd

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

G.Cz,jak człowiek dobrze u mnie poszuka to nawet znajdzie to co mysle ze nie mam. O to zdjecie ci chodzilo jak rozumiem - antenke marnie widac, ale jest.

  • Odpowiedzi 81
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Napisano
Pan Adam Jońca napisał:
G. Cz, jak człowiek dobrze u mnie poszuka to nawet znajdzie to co mysle ze nie mam. O to zdjecie ci chodzilo jak rozumiem - antenke marnie widac, ale jest.
-----------------------------------------------------------

Jest. :-)

A tak w ogóle to pięknie widać i na tym zdjęciu i na innych z tej serii, z jakim aeroschrottem mamy do czynienia. Sporo blach pokryciowych nie jest tam standardowych, co jednak nie upoważnia do twierdzeń o wymianie nosa J na D. To piękny postrzelaniec-połataniec. Właśnie dlatego napisałem post o USAAF Maintenance Companies, bo zapomniałem o tym wcześniej, a to jest jeden z kluczy do zrozumienia tego, co się widzi na zdjęciach z 1586. eskadry, zanim się zacznie dorabiać legendy o sztuczkach z dziobami.




Pan Adam Jońca napisał:
no i, przepraszam, podeprę Grzegorza numerowanego - ten kadlub od dolu nie ma obrysu spod krzywika..
-----------------------------------------------------------

Przez umownego szostakowego BZ890 krzywik przechodzi pięknie, przez umownego goszczyńskiego niekoniecznie. :-)

Dlatego pamiętajmy o historii brytyjskich Liberatorów dokupywanych przez RAF od USAAF na froncie MTO. To nie są ładne samoloty z nienaruszoną strukturą i geometrią płatowca pobierane przez RAF z jednostek bojowych USAAF. Wręcz przeciwnie. Są to samoloty pobierane z USAAF Maintenance Companies. Są to połatańce po flaku i po kraksach wyremontowane przez speców mających uprawnienia fabryczne do głębokich modyfikacji płatowców. Zapraszam do zdjęcia poniżej, bo idealnie obrazuje ono sytuację, a jest to właśnie zdjęcie z roku 1943 z Afryki Połnocnej z USAAF Maintenance Company. Niemal na sto procent można powiedzieć, że widzimy ofertę handlową USAAF dla RAF. Na tym ten biznes polegał. RAF dostawał samoloty pełnowartościowe, ale po przejściach. Nikt z nas nie zaręczy, jak wyprofilowano spód na przykład tego poniższego samolotu w ramach remontu i z użyciem jakich wręg, bo w roku 1943 są już dostępne wręgi nosowe od różnych Liberatorów. Tu jest skraksowany D, który jest wersją odchodzącą i nie perspektywiczną, więc nikt nie zagwarantuje, że nie zastosowano w nim pierwszej wręgi siłowej od Liberatora G, H lub J, a dalej już jakoś krzywiznę się profilowało, jak fizyka pozwalała.

http://img456.imageshack.us/img456/7108/1sh3.jpg

Jedyne, co by się jeszcze trzymało kupy, to że od samych Amerykanów RAF mogły kupić parę tak mocno skraksowanych J, jak na zdjęciu powyżej i że na przykład z braku wieżyczek, albo wręcz z RAF-owskiej awersji do USAAF-owskich wieżyczek takim skraksowanym J „for sale” kowboje wstawili nosy od D. W to można by uwierzyć, bo to jest zupełnie, ale to zupełnie inna sprawa. Byłoby to robione przez ludzi certyfikowanych do takich sztuczek i z pełnym fabrycznym oprzyrządowaniem. Ale tu znowu wchodzimy na bagienne obszary, bo bez papierów to tylko można sobie pogadać.
Napisano
Maszyny serii EW, EV,KG to absolutnie nowe fabrycznie samoloty...kolejne numery brytyjskiej numeracji zgadzają się z kolejnymi s/n fabryki. Zgoda co do tajemniczej serii TW i TT. To były prawdopodobnie maszyny po przejściach. W spisie seriali liberatorów pojawiają się jako pojedyncze maszyny w różnych seriach z nieznanym numerem brytyjskim.
Na stronie http://polishairforce.biskupin.wroc.pl/dyw301zdj/43.jpg
jest taki w wersji z wieżą (co prawda pod brezentem) i zamalowanymi amerykańskimi oznaczeniami. Chyba B-24J?

Grzegorz , mam wrażenie, że lepiej będzie poczekać spokojnie na urlopowanego obecnie człowieka z MPW, który być może przedstawi swoją wersję (obiecano to na ich forum) i uzasadni dlaczego muzealny model wygląda tak jak wygląda. Masz dużo ciekawych materiałów i czytanie Twoich postów to przygoda dla amatora...jednak nie mogę się z Tobą zgodzić, bo nieścisłości w Twoich twierdzeniach są za duże. Ja widzę, inni widzą ( nie tylko amatorzy tak jak ja...) , mamy wątpliwości...
Mnie ani Twoja hipoteza o Mk.II , ani to , że Polacy dostali tylko zużyte egzemplarze po przejściach nie przekonuje.
Napisano
Grzegorz2107 napisał:
Zgoda co do tajemniczej serii TW i TT. To były prawdopodobnie maszyny po przejściach. W spisie seriali liberatorów pojawiają się jako pojedyncze maszyny w różnych seriach z nieznanym numerem brytyjskim.
Na stronie http://polishairforce.biskupin.wroc.pl/dyw301zdj/43.jpg
jest taki w wersji z wieżą (co prawda pod brezentem) i zamalowanymi amerykańskimi oznaczeniami. Chyba B-24J?
-----------------------------------------------------------





Grzegorz, nie gniewaj się, ale to jest właśnie specyfika dyskusji z Tobą i tu, i gdzie indziej. Pokaż na fotografii tego Liberatora z dziobem pod plandeką jego numer TT lub TW, bo Ty to wiesz. Piszesz: jest taki". Pokaż nam w takim razie numer TT lub TW na tym zdjęciu.

Tyle razy piszę - jeśli lotnictwo czegokolwiek człowieka uczy, to odpowiedzialności za słowo. Ja relacjonuję to, co widać na zdjęciach i jak to można porównać do historycznej wiedzy, fotografii i planów samolotów. Co sobie ktoś z tym zrobi to już jego akt woli. Nie stawiam wyroków, kategorycznych twierdzeń itp. Piszę co jest prawdopodobne, a co wyjeżdża poza skalę prawdopodobieństwa, jak roszady dziobów J i D wykonywane jakoby przez Brytyjczyków nie mających do tego uprawnień lotniczych i oprzyrządowania firmy Consolidated, a nie przez Amerykanów.

I to nas różni fundamentalnie. Ty walisz z najgrubszej rury - tam stoi TT lub TW, gdy niczego takiego nie widać.

Skoro Ty wiesz, że tam stoi Liberator z numerem TT lub TW, a wiesz, bo piszesz jest taki", to napisz coś więcej o tym samolocie i wykonaj zbliżenie na kadłub z numerem tego samolotu, gdzie widać TT lub TW.

:-)
Napisano
OK. Na początku wszelkich dyskusji powinienem zaznaczyć, że to sa tylko moje przypuszczenia. Sprecyzuję: Na zdjęciu jest ewidentnie samolot po przejściach, ślady świadczą, że był wcześniej używany przez USAAF. Co do numerów to przypuszczam, że mogły być właśnie z tej tajemniczej serii TT lub TW. Jest to logiczne, bo nie jest to samolot budowany dla RAF i nie on był jego pierwszym użytkownikiem( ostatnie swoje nowe liberatory RAF oznaczał serią KP) . Nie pochodzi więc na pewno z serii EW,EV,BZ, AL, KG lub KH jakie przewinęły się przez polski dywizjon. Ale ja swoją hipotezę podrzucam jako materiał do weryfikacji, a Ty odbierasz mnie jako autorytarnego wieszcza...
Napisano
Słuchajcie - a jeszcze takie pytanie, bo już piętnasty dzień są w tym wątku dzierżone w dłoniach trzepaczki do piany, gdy tymczasem nie odbyło się podstawowe porównanie.

Czy ktoś ma porządne zdjęcia tego KG890? Szukam teraz u siebie, ale coś nie mogę znaleźć. W mojej dawnej redakcji „Lotnictwa AI” były przepiękne zdjęcia z 1586. eskadry, bo Tadeusz Malinowski coś o niej pisał co najmniej w numerze 8/1991, ale sobie ich niestety nie poskanowałem, bo wtedy słowo „skaner” budziło taki respekt, jak rentgen. W Domu Słowa Polskiego, gdzie się drukowaliśmy to był chyba jeden cylindryczny i otoczony niebiańskim kultem.

Chwilowo „whatfor” wrzucił na początku w poście „2006-08-10 16:27:00” BZ890. A czy ktoś mógłby zamieścić zdjęcie KG890? Czy on był rzeczywiście taki ubogi w malowaniu lewej burty? Żadnego „nose art” tam nie było?

A jeszcze taka drobna śmiesznostka, bo teraz ją zauważyłem w swoim dawnym „Lotnictwie AI”. Jest takie zdjęcie od dziobu samolotu kpt. Goszczyńskiego, gdzie widać w perspektywie cały kadłub. Głowy nie dam, ale tak na 90 proc. to bym powiedział, że ten jego grat to też jest schrociarski składak, który być może był nieźle postrzelany co najmniej w drzwi komory bombowej. Polskie Liberatory, jak już widać, pochodziły głównie z zakładów w Fort Worth, ale Liberator Goszczyńskiego chyba ma wstawione wspomniane drzwi z aeroschrottu po Liberatorze od Forda z Willow Run. Samochodziarze, zanim ich ktoś z USAAF nie opierniczył po wojskowemu (bo to się w końcu skończyło) to do malowania wczesnych Liberatorów podchodzili tak, jak do malowania Forda T, który jak powszechnie wiadomo był produkowany w 150 kolorach, pod warunkiem, że był to kolor czarny. Bezduszni samochodziarze zamiast podejść, jak w innych zakładach produkcyjnych Liberatorów, artystycznie do ich malowania, to oni malowali modułowo – jak samochód, który jest w jednym kolorze. Co znitowali to pomalowali, zamiast jak inni psikać po całości. Efekt był taki, że jak od dziobu szła ku tyłowi w spodnim kolorze Neutral Grey 43 falka, falka, falka, falka to nagle było łubudu, wielki uskok, Neutral Grey 43 pionowo wznosił się wysoko do góry linią prostą tworzoną przez krawędź drzwi komory bombowej, bo samochodziarze malowali na szaro całe drzwi bez czekania na to, aż nadejdzie moment malowania całego samolotu. I takie drzwi chyba z Willow Run, a nie z Fort Worth, ma Liberator kpt. Goszczyńskiego
Napisano
Może by tak zapytać o różne sprawy ludzi z muzeum w Duxford. Mają tam 2 hangary w których pracują przy rekonstrukcjach samolotów. Trochę to wygląda jak fabryka, sądze że są entuzjastami i mogą przesłać jakieś fotki albo plany. No i mają znanego nam Liberatora.
http://duxford.iwm.org.uk/server/show/nav.00d00j

moge napisać do nich tylko napiszcie mi o co sie zapytać.
Napisano
a.korbaczewski napisał:
Może by tak zapytać o różne sprawy ludzi z muzeum w Duxford. Mają tam 2 hangary w których pracują przy rekonstrukcjach samolotów. Trochę to wygląda jak fabryka, sądze że są entuzjastami i mogą przesłać jakieś fotki albo plany. No i mają znanego nam Liberatora. moge napisać do nich tylko napiszcie mi o co sie zapytać.
-----------------------------------------------------------




To nie oni są kluczem do odpowiedzi, a inni ludzie, w tym ludzie z bardzo konkretnej firmy, bo tu nie ma żadnych wielkich tajemnic, a jedynie zanik kultury historycznej i muzealniczej w MPW. Duxford nie ma nic do tego. Nosy B-24 były przerabiane na skalę masową i przez USAAF, i przez RAF, tylko że bez takich legend, jakie się dorabia do Liberatora kpt. Szostaka.

:-)
Napisano
a.korbaczewski napisał:
-----------------------------------------------------------





Nie widzę powodu, aby pomgać MPW w wybrnięciu z tej sytuacji poprzez czerpanie przez MPW wiedzy z postów internetowych. Co, i w jakich zakładach lotniczych, stało się z nosami polskich Liberatorów, które w kilku, bo nie we wszystkich przypadkach, mogą się wydawać dziwne, to dobrze wiadomo. Dlatego ciągle pytam o te wielkogabarytowe przyrządy technologiczne do roznitowywania kadłubów i ponownego ich montowania z zachowaniem wszelkich osiowości i parametrów wytrzymałościowych.

Nie wiem, jak inni, ale przynajmniej ja zarzucam Muzeum Powstania Warszawskiego dokładnie to samo, co kustosz Muzeum Wojska Polskiego Wojciech Krajewski i co ten ostatni wprost napisał na forum MPW. Jest to zarzut zerowej kultury historycznej i arogancji wobec tych, którzy makietą Liberatora interesują się nieco bardziej, niż przez kwadrans obcowania z nią w muzeum. Gdy rzuca się wyzwanie dotychczasowej wiedzy i ludziom tę wiedzę reprezentującym, jak na przykład historykowi lotnictwa Andrzejowi Morgale, gdy takie samo wyzwanie rzuca się Jerzemu Cynkowi, który o interesującym nas Liberatorze pisze jeszcze inne rzeczy niż do tej pory tu poruszyliśmy, gdy się rzuca wyzwanie innym ludziom znającym „log booki” naszej 1586. eskadry, jak Adamowi Jońcy, który tu z nami jest, to nie można takiego czegoś opędzić tabliczką muzealną z objawionym w paru zdaniach aksjomatem.

Takie działanie nie ma nic wspólnego ani z kulturą dnia codziennego, ani tym bardziej z kulturą historyczną i muzealniczą. Całkowicie zgadzam się z Wojciechem Krajewskim z MWP, że to jest po prostu skandal, iż strażnikiem wiedzy tajemnej na temat Liberatora spod Bochni/Nieszkowic Wielkich jest Piotr Śliwowski z MPW i co ktoś się zapyta o makietę tego Liberatora na forum MPW, to ktoś inny odpowiada tamże „poczekaj, zapytam Piotra Śliwowskiego”. To jest po prostu granda, bo skoro już jakaś osoba z MPW wygwizdała innych badaczy tej historii, to psim obowiązkiem muzeum obalającego dotychczasową wiedzę, jest dorobienie do takiego faktu darmowej ulotki przy makiecie Liberatora, albo folderku za złotówkę, gdzie byłoby napisane, że do roku 2006 o tym Liberatorze to się w Polsce pisało tak a tak, ale my odkryliśmy, że jest zupełnie inaczej, a świadczą o tym źródła takie to a takie.

A że jest inaczej, to teraz trzeba metodami twórczych prowokacji wyrywać z gardła MPW słowo po słowie, żeby czegokolwiek się dowiedzieć. Teraz trzeba wygwizdywać z kolei MPW, żeby raczyło wytłumaczyć cuda z nosami polskich Liberatorów i polskie legendy na ten temat, bo Polak bez wojennych baśni żyć nie może, czego Liberator z MPW jest dowodem entym.
Napisano
...a tak na marginesie. Zastanawia mnie upór z jakim lansowano replikę samolotu Szostaka i to konkretnie samolotu KG - przy ktorym tyle sie rodzi znaków zapytania.Bo ja bym się zajął samolotem EV978 (Goszczynskiego"), skoro przynajmniej istnieje lada jaki serwis foto, skoro załoga (Jencki, Pluta ...) zgineła po locie nad Warszawę (dzień po załodze Szostaka), pod Gorlicami.. Pierwszą informację, że to ma być KG skwitowałem wewnętrznie: o,k..., kopią chłopaki, widać trafili materiały, których mnie los poskąpił.
Poczekam jeszcze chwilę - bo może rzeczywiście, to czego nam nikt jeszcze nie pokazał - istnieje i jest w posiadaniu muzeum.
Napisano
JancaA napisał:
Poczekam jeszcze chwilę - bo może rzeczywiście, to czego nam nikt jeszcze nie pokazał - istnieje i jest w posiadaniu muzeum.

Nawet jak jest to nie wiem czy po tych niewybrednych atakach na Muzeum , ktoś zechce się zmusić do oświecenia forumowych dyskutantów.

Istnieje możliwość, co przyznał p. Czwartosz na innym forum, że maszyna EV978 (B-24J) ma nos od wersji Mk.II. To by tłumaczyło pewne odmienności od klasycznego nosa wersji D.

Moim zdaniem nie wyklucza to jednak , że KG890 mógł mieć klasyczny nos od wersji D. I wtedy makieta w muzeum oddaje zupełnie znośnie maszynę GR*S KG890.
Napisano
Grzegorz2107 napisał:
Istnieje możliwość, co przyznał p. Czwartosz na innym forum, że maszyna EV978 (B-24J) ma nos od wersji Mk.II. To by tłumaczyło pewne odmienności od klasycznego nosa wersji D.
-----------------------------------------------------------




W tej kwestii możliwości są aż dwie, ale jakie to już niech się tłumaczy MPW - ja im pomagać nie będę - bo te same dwie możliwości obowiązują w przypadku Liberatora spod Bochni, gdyby się okazało, że wszystkich swoją wiedzą zakasował Piotr Śliwowski i faktycznie poległ tam KG890. Ale droga daleka przed MPW do wykazania tego, tak samo, jak do wykazania tego, co stało się z nosem samolotu spod Bochni, jeśli cokolwiek się stało, bo jeśli poległ tam B-24D to nic się oczywiście z nosem nie stało.

W każdym razie wygląd nosa dowolnego Liberatora RAF-u łudząco podobny do nosa od wersji B Mk II nie bierze się znikąd a bierze się z bardzo konkretnych uprawnień nadanych przez korporację Consolidated pewnym bardzo konkretnym zakładom lotniczym. :-) :-) :-)

Więcej nie piszę - niech się męczą ci, którzy narozrabiali w MPW i nadal mają za nic miłośników historii PSP, lotnictwa, techniki i technologii lotniczej.


:-) :-) :-)
Napisano
Grzegorz Czwartosz napisał:

Dlatego ciągle pytam o te wielkogabarytowe przyrządy technologiczne do roznitowywania kadłubów i ponownego ich montowania z zachowaniem wszelkich osiowości i parametrów wytrzymałościowych.

-------------------

Czemu z uporem maniaka twierdzi pan że ktoś się podejmował roznitowania połowy kadłuba B-24J i ponownego znitowania go tak, żeby wyglądał jak B-24J ze szklarnią zamiast segmentu w którym znajdowała się wieżyczka nosowa? Nikt przy zdrowych zmysłach nawet by tego nie zaproponował. Wg. mnie ten segment był poprostu przykręcany na śruby (można to sprawdzić bez większego problemu), na jego miejsce była przykręcona szklarnia i tyle, (nie potrzeba do tego wielkogabarytowych przyżądów). A dlaczego szklarnia? Ano dlatego że dostali B-24J i chcieli żeby były jak najszybsze więc wywalali wieżyczkę podkadłubową, wymieniali wieżyczkę ogonową na sporo lżejszą Boulton Paul, taki samolot nie latał by najlepiej, więc pozbywali się dalej tego co niepotrzebne z przodu samolotu, wyposażenia komór bombowych, wieżyczki dziobowej. Samoloty te latały w małych grupach zazwyczaj bez osłony myśliwskiej, więc im były szybsze tym lepiej, pozostawiano tylko uzbrojenie ofensywne niezbędne.
Napisano
Proszę Szanownego Pana Qrczaka :-)

Internetowe forum podkładów kolejowych, mostów i Syrenek Bosto na śruby i mutry jest raczej gdzieś indziej, niż na Odkrywcy. Piękno forum internetowego polega na tym, że nie musi mi Pan wierzyć, a ja nie muszę robić wykładów na miarę MEiL, bo musiałbym zwariować. 100 lat temu ludzkość się umówiła z bardzo konkretnych, praktycznych, empirycznych i mierzalnych przyczyn, że samolot jest tworem nitowanym, a nie skręcanym na śruby i Liberator składający się z 1,2 mln części jest niestety nitowany, jak każdy inny samolot – taką mam dla Pana złą wiadomość. Ja się wprawdzie dalej już poddaję, ale może jakaś niebiańska postać z MEiL o anielskiej cierpliwości wytłumaczy Panu, że Liberator, którego zaczęto by składać w roku 1941 na śruby, kleisty lakier, zawleczki i klucz dynamometryczny - czyli normalnie w lotnictwie dla śrub – być może przed końcem wojny koreańskiej zostałby ukończony. A wówczas na skutek swojej masy byłby najwspanialszym na świecie samolotem do wyrzucenia z niego jednej paczki ulotek z radą dla komuchów koreańskiej północy, aby się poddali.

Jeśli Pan pisze, że „można to sprawdzić” i odczuwa Pan dążenie do sprawdzania mojej nieprawdopodobnej wiadomości o nitowaniu Liberatorów to nic nie stoi na przeszkodzie, ale to sprawdzanie to już nie na moim organizmie – ja „wymiękam”, jak to się potocznie mawia, na widok tego, co widzę w Pana postach. Potrzebowałem aż dwóch postów, aby przekazać Panu tę najprostszą informację, że nie każdy B-24 miał wieżyczki podkadłubowe i widzę, że stan dualizmu trwa, ale kłopot ze mną jest taki, że ja dwa razy mogę powtórzyć coś w drodze wyjątku, ale nie w permanencji. Tymczasem po raz drugi, ale jeśli o mnie chodzi ostatni, wracamy do matematyki i cudownego łączenia ze sobą rzeczy nieprzystawalnych i to jeszcze na muterki.

Nie wiem, jakie Pan miał stopnie z logiki, ale „upór maniaka”, jak Pan to ładnie określił wobec mnie wykazuję nie ja, lecz stary grecki uparciuch Archimedes, z którym Pan zadziera, niczym MPW z miłośnikami lotnictwa. Jako mający swoje dokonania w dziedzinie wzorów na pole powierzchni, wredny ów Grek jako kolejny, po mnie, ma dla Pana złą wiadomość. Napisałem Panu już raz, żeby Pan sobie kupił model B-24D i B-24J i powymieniał im wzajemnie nosy. Nie trafiło to do Pana. Niech Pan zgodnie ze swoim matematycznym i technicznym abstrakcjonizmem połączy na śrubki pięcigroszówkę i pięciozlotówkę wiercąc otwory do tego połączenia jak najbliżej obwodu tej ostatniej. Finanse wszyscy kochaja, więc może w taki plastyczny spsosób „monetarny” zrozumie Pan wreszcie za drugim razem, że jeśli pierwsza nosowa wręga siłowa w B-24J jest wyższa o ok. 144 mm od wysokości przekroju poprzecznego nosa-szklarni, to nawet, jeśli ja Pana oszukuję z tym nitowaniem Liberatorów, to Pan i tak nie ma punktów styku dla swoich śrub i muterek do łączenia mniejszego nosa D z większą wręgą J.

To wszystko robi się bardzo łatwo, szybko i sprawnie, tylko nie według takich baśni, jakie płyną z Pana środowiska MPW, ale teraz po Panu widać, że jest to całe baśniowe atechniczne, kompletnie ignoranckie na polu lotnictwa lobby. To wszystko robi się bardzo łatwo, szybko i sprawnie, bo USAAF i RAF wymieniały nosy Liberatorom całymi setkami, ale gdzie, jak, z czyim pozwoleniem i pod wpływem jakich czynników to się działo to Państwo z MPW nie macie pojęcia i właśnie dlatego dramatycznie dorabiacie ideologię do faktów.

A może zrobiłby Pan tak, jak ja z tematem marynarki wojennej? Jak ja nie odróżniam dziobu od rufy i szalupy od pancernika to siedzę cicho i na żadnym forum nie otwieram działu marynistycznego nawet z ciekawości, bo to nie na moją biedną głowę. Jeszcze gdzieś przeczytam o parametrze zwanym „dzielność morska kadłuba” i potem nie będę mógł spać łamiąc sobie głowę nad tym, jakie to dzielne są te kadluby i kto je potem odznacza za dzielność. Takie rozwiązanie Panu z całego serca doradzam. Wszyscy zaoszczędzimy sobie cenne czas i energię.


Serdecznie Pana pozdrawiam i co zlego to nie ja :-)

G. Cz.
Napisano
panie Qrchak mógłby pan rozwinąć myśl ze swojego postu z dn.10.08 dotyczący jakiejś 109-ki Hartmana?? - interesuje mnie co autor miał na myśli???
PZDR
Napisano
http://ksiegarnia.bellona.pl/index.php?c=boo&bid=1628

Zacna książka.
Przydatna bardzo.
Warto ją znać.
Z tego co tam napisane, nie było w sierpniu 1944 roku w polskich rękach maszyny o numerze BZ890. A maszyna KG890 jak najbardziej. Jest to spójne ze spisem Baughera , który potwierdza również , że maszyna KG890 została zniszczona 15/16 sierpnia , a BZ890 został spisany ze stanu w listopadzie 1943, więc najpierw warto podważyć te dane zanim zacznie się dyskusję, czy nos w B-24J używany przez 1586 eskadrę miał wieżyczkę , czy szklarnie od wersji Mk.II, albo D albo jeszcze inny.

Co do technicznych trudności wymiany dziobów, warto zaznaczyć, że o ile pierwsza wręga miała różne wymiary w wersjach D i J, o podaną przez p. Czwartosza wielkość, to już następne segmenty były w obu wesjach takie same. I wymiana dotyczyła również elementu kadłuba bezpośrednio za szklarnią. Nikt nie potrzebował używać zaawansowanego oprzyrządowanie do takiej przeróbki. Chociaż niewątpliwie były to po prostu dźwigi suwnicowe. Roznitowywano zaledwie połączenie między wręgami. Pan Władek , blacharz z mojej wioski tego by nie zrobił, ale lotnicze warsztaty remontowe bez wielkiego wysiłku.
Napisano
radett napisał:

panie Qrchak mógłby pan rozwinąć myśl ze swojego postu z dn.10.08 dotyczący jakiejś 109-ki Hartmana?? - interesuje mnie co autor miał na myśli???
-----------------------------
Zupełnie nic co miało by związek z tematem ;)


Grzegorz2107 napisał:

czy nos w B-24J używany przez 1586 eskadrę miał wieżyczkę , czy szklarnie od wersji Mk.II, albo D albo jeszcze inny.

Co do technicznych trudności wymiany dziobów, warto zaznaczyć, że o ile pierwsza wręga miała różne wymiary w wersjach D i J, o podaną przez p. Czwartosza wielkość, to już następne segmenty były w obu wesjach takie same. I wymiana dotyczyła również elementu kadłuba bezpośrednio za szklarnią. Nikt nie potrzebował używać zaawansowanego oprzyrządowanie do takiej przeróbki. Chociaż niewątpliwie były to po prostu dźwigi suwnicowe. Roznitowywano zaledwie połączenie między wręgami. Pan Władek , blacharz z mojej wioski tego by nie zrobił, ale lotnicze warsztaty remontowe bez wielkiego wysiłku.
-----------------------------
No nie wiem czy zdemontowanie tego co jest przed czerwoną kreską na fotce poniżej, było możliwe bez wsparcie fabryki Consolidated, Ford, czy jakiej tam jeszcze, oraz ich oprzyżądowania wielkości budynku, albo nawet dwóch, oraz wyspecjalizowanego personelu technicznego.
http://img228.imageshack.us/img228/1430/dscn1363ca5.jpg
Oczywiście jeżeli już udało by się to zrobić w jakimś przydrożnym warsztacie, maszyna traciła gwarancję. A nawet jak już jakimś cudem odało się toto zdemontować to żeby w to miejsce zamontować szklarnię trzeba roznitować pół kadłuba, więc to:
http://img60.imageshack.us/img60/7042/dscn1334lp2.jpg
to:
https://forum.odkrywca.pl/uploads/forum_old/photos/picsforum16/ev978.jpg
i to:
https://forum.odkrywca.pl/uploads/forum_old/photos/picsforum16/libsz.jpg
to najzwyklejszy B-24D... a nie przepraszam Liberator Mk.II, a może jeszcze coś innego... które mają dość charakterystycznie wciętą w kadłub dolną część szklarni.
Zresztą nieważne, skończmy już ten temat, nic mądrego tu więcej nie wymyślimy. Co jest na pokazanych w tym wątku fotkach każdy sobie sam ustali czy to wersja D, J, Mk.II czy Mk.VI.
EOT.
Napisano
Panie Qrczaku

W tym wątku kłaniała się już Panu grecka matematyka Archimedesa, teraz widzę, że weszliśmy na poletko słynnej greckiej retoryki. Co ten Pana retoryczny wywód ma pokazać? Równie dobrze ja mógłbym Pana zasypać materiałami na temat australijskich B-24, z których większość miała przerabiane nosy. Tylko cóż z tego? Nie wypada powtarzać rzeczy napisanych w innych miejscach e-przestrzeni, ale dobrze Pan wie, że napisałem gdzieś, gdzie Pan bywa, coś takiego:

„Nigdzie nie napisałem, że przeróbki nosów nie są możliwe, bo musiałbym zwariować, skoro firma Consolidated nadała prawa do modyfikacji płatowców B-24 ośmiu zakładom na świecie, w tym trzem nadała uprawnienia do modyfikacji nosów, a z tych trzech jednym zakładom nadała uprawnienia największe, graniczące już z uprawnieniami konstruktorskimi. I to ten ośrodek wytyczył cały kierunek przeróbek nosów, bo przeróbki były na masową skalę, tylko że Polacy dorobili do tego taką legendę, jak tylko Polacy potrafią.”

No więc po co Pan zalał swój post widokiem przerobionych dziobów B-24? Gdzie w tym ma być nowość, rewelacja, prztyczek mi w nos? Jeśli się miało do tego certyfikat korporacji Consolidated i odpowiednie przyrządy technologiczne to można było przerabiać dzioby w dwie strony – ze szkła na wieżyczkę i z wieżyczki na szkło.

Pana chwyt retoryczny ma za zadanie zakrzyczenie skandalu, którego się dopuściło MPW i nic go nie zatuszuje. Bo za 0,5 mln zł podarowanych przez jakiegoś prywatnego sponsora, to MPW mogło sobie wybudować nawet makietę słynnej hybrydy B-24J/B-17G a wówczas zacząć wmawiać Polakom, że to ten wynalazek latał nad Polskę.

Niech Pan nie stosuje retorycznych sztuczek tylko uczciwie stwierdzi, ile czasu trwa na świecie sama tylko restauracja samolotu B-24 w wersji statycznego eksponatu? Restauracja, czyli praca na bryle zastanej, a nie tworzonej od zera. Ja Panu ułatwię odpowiedź. Australijczycy restaurują swojego B-24M od roku 1995 i końca nie ma. Bogate muzeum USAAF/USAF w Hill AFB swojego B-24D zaledwie precyzyjnie składało z gotowych części od maja 2002 do października 2002. Podkreślam – starannie składało z kilkunastu modułów, które w stanie odrestaurowanym przyjechały do muzeum. I taki jest zawsze czas porządnej muzealniczej pracy porządnych i odpowiedzialnych muzeów nie pracujących pod polityczną presją czasu.

Teraz niech Pan sobie i wszystkim tu odpowie, ile czasu trwało nie poskładanie z gotowych modułów, ale wykonanie od zera makiety B-24 w MPW? Tylko proszę nie dorabiać do tego kolejnych dramatycznych ideologii, że to było niby dla powstańców, bo „odchodzą”. Na całym świecie weterani odchodzą, cały świat nad tym boleje, i słusznie, ale nie ma takiej placówki muzealniczej na świecie, która przyspieszałaby prace konserwatorskie pod wpływem tego czynnika. W MPW było wiadomo, że musi być uroczystość z Liberatorem i z konkretną postacią życia politycznego i nie było takiej amatorszczyzny i takiego pośpiechu, jakie nie byłyby możliwe w tej placówce.

A efekt?

Proszę tu wszystkim wskazać, jaki samolot, opracowany na podstawie którego z poniższych zdjęć, ma rzekomo odzwierciedlać makieta za 0,5 mln zł bynajmniej nie sponsorskich pieniędzy do zabaw w modelarnię, ale pieniędzy z jakichś środków budżetowych? Obaj mamy te same oficjalne i zakulisowe informacje na temat prac nad tym czymś, więc proszę nie robić ludziom „wody z mózgu” i opowiedzieć, jak przed produkcją makiety doszło w MPW do zmiksowania czterech różnych informacji na temat ok. trzech różnych samolotów, z których to informacji jeden z jej autorów wycofał się już po pomalowaniu makiety. Pasztet ukręcony z tych „informacji” stoi na palikach w MPW. O jakim więc samolocie-makiecie mówimy spośród samolotów opisywanych na fotografiach, jak w poniższych punktach? Opisy te brzmią:

1. BZ890, GR-S, samolot kpt. Szostaka.

2. KG890, GR-S, samolot kpt. Szostaka z 29 spadochronikami (gdy przynależą one de facto do BZ860, GR-U, samolotu mjr. Króla).

3. KG890, GR-S, samolot kpt. Szostaka.

4. KG890, GR-S (chociaż widać GR-U), samolot kpt. Szostaka.


Proszę jasno wskazać, co widzi gość MPW w tamtejszym Liberatorze, z jaką, czyją historią obcuje, z czyim lotniczym życiorysem, czy może z symbolem całej No. 1586 (Polish) Special Duties Flight zmiksowanej z kilku samolotów? Oczywiście proszę się powołać na jakieś zdjęcia, dokumenty, ekspertyzy.

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie