Skocz do zawartości

Twierdza Szyfrow


DTH

Rekomendowane odpowiedzi

Wlasnie wczoraj obejrzalem migawki w tiwi, a dzis doczytalem jeszcze w necie o tym, ze w przyszlym roku na naszych ekranach zagosci polski serial wojenny pod tytulem, jak w temacie. Sprawa kreci sie wokol maszyny deszyfrujacej, choc nie uzyto slowa Enigma. Z urywkow batalistycznych wygladalo calkiem ciekawie. Moze wiec wreszcie i u nas ruszy kinematografia wojenna. Oby, byle za nia sie nie bral wizjoner Wajda. Oczekuje z ciekawoscia.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 60
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Nie, nie, wczoraj pokazywali urywki i wygladalo na, jak najbardziej fabularna sprawe. A ze grzebie przy tym Bogus-Bajarz"? Nie wiem, czy to zle, przynajmniej cokolwiek wie na temat militarnych realiow, co moze wyjsc tej produkcji raczej tylko na dobre.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam
Sprawę firmuje oczywiście Wołoszański, bo on jest autorem książki, zresztą bardzo dobrej. Jest pewnie scenarzystą filmu, prawdopodobnie także producentem, natomiast reżyserem jest Adek Drabiński, który robił Wołoszańskiemu Sensacje XXw". Główną rolę ma zagrać Paweł Małaszyński (znany z Oficera"), inne role mają objąć znani polscy aktorzy. Ciekawostką jest wykorzystanie Grup Rekonstrukcji Historycznych, ale na ten temat może się wypowie ktoś bardziej kompetentny.
Akcja filmu będzie się kręcić wokół walki wywiadów alianckiego i radzieckiego w celu zdobycia niemieckiej maszyny deszyfrującej (nie Enigmy), którą nazywano chyba piła-miecz (?). Czas akcji - wiosna 1945 roku, miejsce - zamek Czocha.
Przy okazji - Wołoszański w swojej książce sugerował wejście czołówki pancernej armii Pattona na tereny Kotliny Kłodzkiej, wtedy jeszcze niemieckiej, dziś polskiej.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba będzie to jednak serial. I dobrze, bo może będzie ciekawiej.
Informacje można znaleźć tu:
http://www.stopklatka.pl/film/film.asp?fi=23164
i tu:
http://www.filmweb.pl/Tajemnica,twierdzy,szyfr%F3w,%282007%29,pe%B3na,obsada,FilmRoles,id=253913
i tu:
http://www.filmweb.pl/News?id=24191
i wszędzie gdzie chcecie w Wszechnicy Wiedzy Wszelakiej.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba będzie to jednak serial. I dobrze, bo może będzie ciekawiej.
Informacje można znaleźć tu:
http://www.stopklatka.pl/film/film.asp?fi=23164
i tu:
http://www.filmweb.pl/Tajemnica,twierdzy,szyfr%F3w,%282007%29,pe%B3na,obsada,FilmRoles,id=253913
i tu:
http://www.filmweb.pl/News?id=24191
i wszędzie gdzie chcecie w Wszechnicy Wiedzy Wszelakiej.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz. deszyfrująca sowieckie szyfry, bodaj ryba-miecz. Jest sugestia że jej zdobycie (?) przez USA przyczyniło się (?)do połapania jakiś czas potem szpiegów wynoszących info atomowe.
B. ciekawe, ale i mało pewne. Choć pojawiały się pamiętam wcześniej jekieś info o tym w książkach o zamku Czocha.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

film jest kręcony od końca marca tego roku, wchodzi na ekrany w przyszłym roku. Ma być to serial 13 odcinków. Wołoszański jest producentem , i cały czas jest na planie .

Fotki z filmu:
http://www.normandia44.com/imprezy/list.php?album=albums/12
http://www.bigredone.pl/film/index.html
http://www.pomerania1945.org/galeria/woloszanski1.html
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta...

Najlepszy jest ten tekst ze strony Pomeranii, że nad wszystkim czuwa B. Wołoszański, co gwarantuje jakość historyczną...

Po prostu śmieszne. 13-odcinkowy serial opiera się na jednej książce i jednej relacji. Nie ma jakichkolwiek dowodów historycznych na istnienie tzw. Aparatu czy Ryby-Miecza. Tak jak nie ma dowodów historycznych na obecność Amerykanów w zamku Czocha. To nie przeszkadza autorytetowi w sprawach historycznych" B. Wołoszańskiemu na tworzenie za cenę 11 mln złotych serialu zapewne sensacyjnego, ale całkowicie skonfubalowanegp przez autora-scenarzystę.

I pomagają mu równie jak on znające historię grupy ekonstrukcyjne" z taką Pomeranią na czele, której członkowie przez kilka lat byli przekonani, że Gdańska broniła 11 DGernPanc SS i dopiero po szoku, że nie, zamienili się w 4 DGrenPancSS, znaną głównie z wyjątkowego szacunku" dla anden", do walki z którymi zresztą tylko się nadawała...

A serial TVP pokaże we wrześniu 2007...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Duncam , nie rozumiem skąd ten sarkazm , wszyscy sieuczą , i chyba lepiej że nie trwają przy błędnej wiedzy.

A jakość historyczna to np to że Wołoszański czuwa nad tym by aktorzy nie biegali na pierwszym planie ze szwedzkimi mauserami.
Cóż jaki kraj taka produkcja filmowa. Trzeba zrobić wszystko by wyszło jak najlepiej.

Wołoszański filmuje swoja ksiażke, niegdy nie mówił że to relacja historyczna! W końcu mamy kapitalizm każdy orze jak może , a szacunek dla Wołoszańskiego za to że próbuje poskramiać zapędy filmowców.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ano past problem w tym, że przy tej łędnej wiedzy trwają", a raczej trwa, Pan Wołoszański. Byłem w TVP, oględałem trochę gotowego już materiału. Ja tam nie psioczę na ten serial jako taki, np. Cezary Żak wypada nawet, nawet. Starsi aktorzy są ok, młodsze pokolenie już jednak do mnie nie przemawia, np. Borys Sztyc (chyba tak się nazywa ten blondyn) w mundurze SS wygląda dziwacznie. Niemniej to jest fikcja filmowa, a reklamowana jest na jakości wiedzy Bogusława W", jeśli rozumiesz aluzję...

A co do np Pomeranii to radzę im na początek usunąć błędy z historii 4 DGrenPanc SS z ich strony internetowej. Z dywizją to wreszcie trafili, teraz im się tylko korpusy i armie mylą...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

DUNCAM NAPISAŁ:

Ta...

Najlepszy jest ten tekst ze strony Pomeranii, że nad wszystkim czuwa B. Wołoszański, co gwarantuje jakość historyczną...

Po prostu śmieszne. 13-odcinkowy serial opiera się na jednej książce i jednej relacji. Nie ma jakichkolwiek dowodów historycznych na istnienie tzw. Aparatu czy Ryby-Miecza. Tak jak nie ma dowodów historycznych na obecność Amerykanów w zamku Czocha. To nie przeszkadza autorytetowi w sprawach historycznych" B. Wołoszańskiemu na tworzenie za cenę 11 mln złotych serialu zapewne sensacyjnego, ale całkowicie skonfubalowanegp przez autora-scenarzystę.

I pomagają mu równie jak on znające historię grupy ekonstrukcyjne" z taką Pomeranią na czele, której członkowie przez kilka lat byli przekonani, że Gdańska broniła 11 DGernPanc SS i dopiero po szoku, że nie, zamienili się w 4 DGrenPancSS, znaną głównie z wyjątkowego szacunku" dla anden", do walki z którymi zresztą tylko się nadawała...

A serial TVP pokaże we wrześniu 2007...

-----------------------------------------------------------



Witam :-)

W całej tej historii należy starannie oddzielać PR Bogusława Wołoszańskiego wokół tego filmu, do którego to PR ma przecież prawo, od tego, co robią tam grupy rekonstrukcji historycznych. Bogusława Wołoszańskiego można lubić i cenić lub nie, jak każdego z nas, ale w tym przypadku zobaczmy, co ów zrobił – sięgnął po polskie GRH, aby mieć wysmakowany historyczny detal przynajmniej na żołnierzach, a mógłby sięgnąć po statystów z ulicy, ubrać ich w to, co się komu w „filmówce” wydaje, że było żołnierzem np. US Army i mielibyśmy w tym filmie takich „Amerykanów”, jak Ryszard Pietruski w „Stawce większej niż życie”. Tu Bogusławowi Wołoszańskiemu jednak należy się ukłon za pomysł sięgnięcia po polskie GRH.

Krytykując ten film zanim jeszcze powstał nie wydaje się trafne sarkastyczne pisanie ani w liczbie mnogiej o grupach rekonstrukcyjnych, gdy jakieś zarzuty dotyczą „Pomeranii”, ani też niemiłe dla nich używanie sformułowania „rekonstrukcyjne”. One są rekonstrukcyjne, nie „rekonstrukcyjne”. Wzięcie przez nie udziału w rozrywkowym kinie akcji nie deprecjonuje ich, nie kompromituje w środowisku światowego reenactingu, nie ośmiesza przed polskim widzem. W ten sposób zawsze można skrytykować światowe GRH biorące udział w „Szeregowcu Ryanie”, bo zawsze byłoby za co skrytykować. I te grupy same najlepiej wiedzą, za co, pytanie zatem, czy jest sens takiej krytyki, by nie powiedzieć trafniej krytykanctwa?

Zapraszam do śmiania się ze „Złota dla zuchwałych”, gdzie Clint Eastwood używa w Normandii plecaka M1944, jakiego – grając żołnierza US Army z czerwca 1944 r. – nie miał prawa używać, bo weszły te plecaki do użytku zimą 1944/45. Żeby już nie wspominać o snajperskim Mosinie w rękach amerykańskiego snajpera w „Złocie dla zuchwałych”. Zapraszam do śmiania się z Jamesa Caana w „O jeden most za daleko” i z jego groteskowego hełmu spadochroniarskiego, bo tu można naprawdę usiąść ze śmiechu na widok tego, co mu tam nałożono na głowę. Zapewniam, że na widok polskich rekonstruktorów US Army z II w.ś. realizatorzy tego jeszcze do niedawna wzorcowego i kultowego filmu historycznego dostaliby zawału – albo z zachwytu nad perfekcją polskiego rekonstruktora US Army z dowolnej z trzech polskich GRH, albo ze zgrozy nad tym, co sami przygotowali do tego filmu, jak np. spadochroniarze 82. DPD w nie używanych przez nich szelkach M1944.

Takich koszmarków nie będzie w „Twierdzy szyfrów” czegokolwiek by nie mówić o samym filmie. Przeciwnie – najdrobniejszy nawet szczegół, jak np. odcień pasków jednego konkretnego amerykańskiego hełmu M1 jest w tym filmie z roku 1945. Nie używajmy zatem ironicznego sformułowania „rekonstrukcyjne” i nie piszmy w liczbie mnogiej o jakichś grupach. Grupy amerykańskie biorące udział w tym filmie nie mają poczucia misji, że rekonstruują tam dla polskiego widza historię udokumentowaną fotografiami, relacjami świadków i archiwami. Ponieważ jednej z amerykańskich GRH biorących udział w przedsięwzięciu Bogusława Wołoszańskiego doradzałem kilka detali, więc nie zauważyłem u niej poczucia historycznej misji, a jedynie zdrowe poczucie filmowej przygody, która w życiu rekonstruktora też jest ważna i żaden to powód do wstydu, a już na pewno żaden to powód do uszczypliwości wobec tych ludzi. Ludzi, z których widownia od lat czerpie garściami, a nie ma przy tym świadomości, ile czasu, energii i własnych pieniędzy to wszystko kosztuje.

W postrzeganiu polskich GRH na planie „Twierdzy szyfrów” doradzałbym raczej jeśli nie odrobinę szacunku dla rekonstruktorów, to przynajmniej pewien dystans i odrobinę chłodu w postrzeganiu ich pracy tamże, bo jak wspomniałem niczego złego one tam nie robią przy całej umowności fabuły tego filmu.


Pozdrowienia :-)

G. Cz.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

DUNCAM NAPISAŁ:

Najlepszy jest ten tekst ze strony Pomeranii, że nad wszystkim czuwa B. Wołoszański, co gwarantuje jakość historyczną...

Po prostu śmieszne. 13-odcinkowy serial opiera się na jednej książce i jednej relacji. Nie ma jakichkolwiek dowodów historycznych na istnienie tzw. Aparatu czy Ryby-Miecza. Tak jak nie ma dowodów historycznych na obecność Amerykanów w zamku Czocha. To nie przeszkadza autorytetowi w sprawach historycznych" B. Wołoszańskiemu na tworzenie za cenę 11 mln złotych serialu zapewne sensacyjnego, ale całkowicie skonfubalowanegp przez autora-scenarzystę.

I pomagają mu równie jak on znające historię grupy ekonstrukcyjne" z taką Pomeranią na czele, której członkowie przez kilka lat byli przekonani, że Gdańska broniła 11 DGernPanc SS i dopiero po szoku, że nie, zamienili się w 4 DGrenPancSS, znaną głównie z wyjątkowego szacunku" dla anden", do walki z którymi zresztą tylko się nadawała...

A serial TVP pokaże we wrześniu 2007...

-----------------------------------------------------------
Cóż,łatwo jest krytykować...

Tylko że własnie dzięki zaproszeniu do udziału w filmie grupy rekonstrukcyjne mogą zaprezentować swój potencjał szerokiemu odbiorcy.

Czy jest coś złego w tym że pasjonaci barwy i broni pomagają w realizacji filmu gdzie wreszcie mundury żołnierzy będą dopracowane co do kazdego szczegółu?

Czy jest w tym coś złego że widz zobaczy po raz pierwszy w kolorze wiele wzorów umundurowania i kamuflażu żołnierzy Waffen-SS. Ich uzbrojenie , wyposazenie, oraz wyszkolenie?

Mimo zaangazowania GRH w film, w niektórych scenach przedstawiających żołnierzy niemieckich i amerykańskich wystapili statyści. Niestety róznica w odgrywaniu tych ról na korzyść członków GRH będzie bardzo widoczna.

Pomimo wielu zarzutów stawianych B.Wołoszańskiemu uważam że zrobił on wiele dobrego dla promocji wiedzy o historii II w.ś. To dzięki jego programom TV i książkom wielu młodych ludzi zainteresowało się historią najnowszą.

Informacje o szlaku bojowym 11 DGrenPanc Nordland" znależc mozna np w książce Gwardia Adolfa Hitlera" Gordona Willamsona. Informacje te powielane są w wielu zachodnich publikacjach książkowych , jak i internetowych.

Natomiast tekst przedstawiający zarys historii 4Dyw.Gren.Panc. Polizei" powstał na podstawie trzy tomowego opracowania pt Die guten Glaubens waren" Friedriecha Husemanna, przy współpracy z niemieckim pisarzem znanym również w Polsce Rolfem Michaelisem. Badając historię walk dywizji pozostajemy w kontakcie z jej weteranem, Polakiem przymusowo wcielonym w szeregi tej formacji.

Jeżeli kolega Duncam chce podjąć merytoryczną dyskusję na ten temat,a swoje argumenty krytyczne poprze stosowną bibliografią, zapraszam do dyskusji.

Koncząc chciałbym zaprosic wszystkich do dyskusji o filmie, po emisji odcinków od września 2007. Chcieliśmy naszym udziałem w filmie sprawić by historia ta była jak najbardziej wiarygodna. Nie oszczędzaliśmy sił ani środków. Pamietajmy jednak że film rzadzi się swoimi prawami, to nie jest inscenizacja historyczna.
Moim zdaniem należy cieszyc sie ze GRH zapraszane sa do takich przedsięwzięc. W ten sposób możemy udowodnic krytykom że nasza działalność ma na celu przedstawianie zywej historii i w sposób atrakcyjny promować nowoczesna edukację historyczną.

...bo łatwo jest krytykowac, a najlepiej nie robic nic, bo przecież nic sie nie uda...

Marek-Pomerania 1945
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ano Panie Grzegorzu, ma Pan rację, że nieco niesprawiedliwie problemy z wiedzą jednej z grup przeniosłem na wszystkie GRH (SRH) biorące udział w szopce (pod względem historycznym) Bogusława W. Kogo to z ludzi przebierających się w mundury amerykańskich żołnierzy uraziło - przepraszam. Tyle tylko, iż np. problemem łota dla zuchwałych", a raczej Chłopców Kelego", że tak to spolszczę, był może plecak, Mosin albo pseudo-tygrys i pseudo historia. Może. Tylko, że w tamtym filmie, tak jak w Stawce..." i kilku innych, to nie miało znaczenia. To był słaby detal do świetnego rdzenia. Rdzenia zupełnie bezpretensjonalnego, bo bez roszczenia sobie prawa do prawdy historycznej", jakości wiedzy" i innego zadęcia. Zwyły film, sensacja, atrakcja. I tyle. A tu będziemy mieli odwrotnie, zaś świetnie dopasowany odcień pasków" będzie jak wstawienie nowej, lśniącej muszli klozetowej do zniszczonej i zasranej po strop ubikacji.
Będziemy mieli złote ostrogi, tyle, że bez butów.
Tyle, że nawet te ostrogi będą się za bardzo świecić. Za bardzo polerowane były...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O, ktoś się z Pomeranii pokazał...

Na początek przewrotnie to ja poproszę o podanie bibliografii (jeśli o mnie chodzi, to jestem na tyle wredny, że pracuje na mikrofilmach z dokumentami, nie książkach, ale spoko, one też mają swoją ibliografię"), na podstawie której twierdzicie, że istniała 11 Armia Pancerna", w ramach to ponoć której walczyła 4 dywizja SS na Pomorzu w lutym 1945 roku.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam raz jeszcze :-)

No i zrobiło się bardzo ciekawie w tym wątku. :-)



DUNCAM NAPISAŁ:

Ano Panie Grzegorzu, ma Pan rację, że nieco niesprawiedliwie problemy z wiedzą jednej z grup przeniosłem na wszystkie GRH (SRH) biorące udział w szopce (pod względem historycznym) Bogusława W. Kogo to z ludzi przebierających się w mundury amerykańskich żołnierzy uraziło - przepraszam. Tyle tylko, iż np. problemem łota dla zuchwałych", a raczej Chłopców Kelego", że tak to spolszczę, był może plecak, Mosin albo pseudo-tygrys i pseudo historia. Może. Tylko, że w tamtym filmie, tak jak w Stawce..." i kilku innych, to nie miało znaczenia. To był słaby detal do świetnego rdzenia. Rdzenia zupełnie bezpretensjonalnego, bo bez roszczenia sobie prawa do prawdy historycznej", jakości wiedzy" i innego zadęcia. Zwyły film, sensacja, atrakcja. I tyle. A tu będziemy mieli odwrotnie, zaś świetnie dopasowany odcień pasków" będzie jak wstawienie nowej, lśniącej muszli klozetowej do zniszczonej i zasranej po strop ubikacji.
Będziemy mieli złote ostrogi, tyle, że bez butów.
Tyle, że nawet te ostrogi będą się za bardzo świecić. Za bardzo polerowane były...
-----------------------------------------------------------



Ja bym to ujął odrobinę inaczej. Nie istnieje kreowany tu problem Bogusława Wołoszańskiego. Ów problem jest znacznie szerszy, poważniejszy, potężniejszy w publicznej wymowie i jest ogólnopolski, a już na pewno inne ma imię.

To jest problem polskiego zatrzymanego w rozwoju historyka PSZ i II wojny na Zachodzie. Dla takiego kogoś jeśli na coś nie ma materiałów w Polsce albo w londyńskim IPiMS to oznacza tylko jedno – że to coś się nie wydarzyło. Jest to śmieszne i żałosne. Czy można się potem dziwić, że członkowie grup rekonstrukcyjnych np. 1. SBS wychodzą, wznosząc oczy ku niebu, z odczytów takich historyków, bo ile dekad można słuchać tych samych informacji na poziomie szkolnej akademii? Że już dalej posłużę się tym przykładem – ile dekad można słuchać bogoojczyźnianych referatowych komunałów odczytywanych przez historyków niezdolnych do chłodnych, profesjonalnych i obiektywnych ocen gen. Stanisława Sosabowskiego i do porównań jego jednostki z podobnymi u aliantów zachodnich? Podobnie z polską 1. DPanc – są co najmniej cztery światowe archiwa, gdzie można badać historię tej dywizji (jedno w Europie, trzy na kontynencie północnoamerykańskim), ale dla patologicznego polskiego zatrzymanego w rozwoju historyka PSZ z zerową inicjatywą, zerowym pomysłem, za to z maksymalnym konformizmem świat 1. DPanc zamyka się na IPiMS.

Nie inaczej jest z „Twierdzą szyfrów” i zaczerpniętymi z pracy Jerzego Łojka, nigdy i nigdzie nie potwierdzonymi teoriami, że US Army w 1945 r. wjechała na teren obecnej Polski. Może wjechała, może nie wjechała. Jeśli nikomu z Polski nawet nie przychodzi do głowy, gdzie szukać potwierdzenia takich faktów, a można ich szukać w co najmniej dwóch archiwach amerykańskich, to nie dziwmy się, że powstają książki w rodzaju „military-historic fiction”. Mnie wytropienie jednego z takich archiwów zajęło cztery lata, ale przynajmniej wiem, że takie archiwum było, kto je stworzył i kto je miał. W każdym razie po raz kolejny w Polsce nie jest tak, że historia potencjalnego wjazdu Amerykanów kończy się na Jerzym Łojku, a dalej to już „military-historic fiction”. Kto chce może to profesjonalnie badać, tylko musi mieć determinację, czas i kufer USD.

Czy zatem Bogusław Wołoszański popełnił jakiś grzech większy niż polscy pożal się boże historycy? Nie popełnił. Wydaje mi się, że byłoby czymś niestosownym (a już daje się to odczuć) nadawanie filmowi „Twierdza szyfrów” przedziwnego odium pod hasłem „Wołoszański”, bo na tle polskiej kultury historycznej, przynajmniej w jej części związanej z II wojną, Bogusław Wołoszański nie popełnił niczego gorszego, niż niejeden polskich historyk z tytułem doktorskim, a zajmujący się w jakiejś części II wojną na Zachodzie.


Pozdrawiam i dziękuję za ciekawą pogawędkę :-)

G. Cz.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ano, Panie Grzegorzu, ma Pan znów racji sporo. Tyle tylko, czy kiedy słusznie nie zostawia Pan suchej nitki na naszych wspaniałych, pozbawionych własnego rozumu i refleksji historykach, to jednak w nieco innych kategoriach ocenia już Bogusława W.? Tylko dlatego, że kończył prawo i dziennikarstwo, a nie historię, tylko dlatego, że jest pasjonatem tak jak ludzie z GRH/SRH a nie zawodowym historykiem, to jego konfabulacje i idiotyzmy trzeba traktować lepiej, mniej krytycznie, bardziej wyrozumiale? Ma Pan rację, że problem polskiej historii wojskowości, nie tylko tej na Zachodzie, ale CAŁEJ historii wojskowości nie nazywa się Wołoszański", nie nazywa się Ledwoch", nie nazywa się Dolata". Ale ten problem dotyczy ich wszystkich. Ten problem dotyczy też innych, niech wspomnę konfabulatorów takich jak przywołany tu przez leibera45 Rolf Michaelis, nie wspominając już o takich cwaniakach" jak Kurowski czy Jentz. O ile bowiem do zagadnień matematycznych, chemicznych czy konstruowania samolotów biorą się generalnie ludzie znający swój fach, to historia, także ta wojskowa, dziwnym, a może bynajmniej nie dziwnym, trafem, przyciąga różnych dziwaków, oszustów czy mitomanów, a nawet zwykłych wariatów, czego przykładem książki z serii V-7 prawdziwa cudowna broń Hitlera". Albo ludzi przypadkowych i pozbawionych polotu, ale za to bardzo pewnych swej wielkości i wiedzy - patrz nasi historycy tytularni. I niech nie zabrzmi to zbyt pyszałkowato, w jakiś sposób, może nawet wielki, dotyczy to też Pana, czy mojej skromnej osoby. Ile to ja byków będąc dziedzięciem popełniłem w swych opracowaniach, opierając się na książkach histotycznych... Od tamtego czasu uznaję tylko oryginalne dokumenty. Pan Panie Grzegorzu burzy się, że słabo jest znana historia 1 SBS. Pal sześć 1 SBS, nad Wisłą mało kto ma jakieś pojęcie o wojskowych aspektach Powstania Warszawskiego, największej naszej wojennej tragedii, a Pan z jakąś 1 SBS...

A Wołoszański wpisuje się w ten nurt ogłupiania i to nie narodu, bo naród to historię, nawet tą najprawdziwszą i dokładnie opisaną, nie mówiąc już o dbałości o detale GRH/SRH ma zwyczajnie w dupie, ale właśnie tej garstki zapaleńców, miłośników historii. A takie telewizyjne kłamstwo prostuje się potem 10 lat... Bo w ogólnym odczuciu narodu wierdza szyfrów", połączenie teatru telewizji z filmem sensacyjnym, będzie zapierać dech w piersiach nie gorzej niż Stawka", choć bez Michulskiegio na przebicie tej ostatniej nie ma szans.
Czy ja uprawiam krytykanctwo? Moim zdaniem nie, ale mam świadomość, że przemawiam niczym frustrat. Bo patrzenie na taką jakość wiedzy" jest frustrujące, przy czym mam nadzieję, że taki wariat jak Pan Panie Grzegorzu, pilnujący odcieni pasków, mnie zrozumie... Zrozumie świra, dla którego Grupa Armijna Steinera, czyli mityczna 11 Armia Pancerna SS to jednak nie armia, bo nigdy na zasadch armii nie funkcjonowała.

I zapewniam Pana, że gdyby Bogusław W., chciał faktycznie zbadać archiwa jankesów i być może potwierdzić istnienie takiego rajdu (a to byłoby coś), to przynajmniej finansowo stać go na to. On twierdzi (a wiem co mówię, bo go o to pytałem), że ta kwestia nadal jest w USA tajna. A wystarczyłoby się powołać na ustawę o jawności informacji, mam rację? A może się mylę, nie pierwszy zresztą raz...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Pana Duncama :-)

Ma Pan oczywiście bardzo dużo racji w tym, co Pan napisał. Ubawiłem się setnie, ale właśnie dlatego, że było w tym tyle racji w pigułce i bez owijania w bawełnę. :-)

Jeszcze tylko parę detali...:



DUNCAM NAPISAŁ:
I zapewniam Pana, że gdyby Bogusław W., chciał faktycznie zbadać archiwa jankesów i być może potwierdzić istnienie takiego rajdu (a to byłoby coś), to przynajmniej finansowo stać go na to. On twierdzi (a wiem co mówię, bo go o to pytałem), że ta kwestia nadal jest w USA tajna.
-----------------------------------------------------------

Ma Pan rację – to jest nieprawda. Co jest w Pentagonie tajne z okresu II w.ś. to dobrze wiadomo – dane statystyczne mordów na niemieckich jeńcach; dane statystyczne śmierci amerykańskich żołnierzy na skutek hipotermii zimą 1944/45 z powodu braku dostaw ciepłej odzieży; dane statystyczne realnych strat własnych w różnych operacjach wojskowych. Ale na litość boską nie wypad na Zamek Czocha, który – jeśli moi amerykańscy informatorzy mają rację – był ewidentnie prywatną inicjatywą rabunkową w wykonaniu pewnej (choć znanej mi) jednostki sfrustrowanej tym, że wcześniej znalazła wielki niemiecki skarb (dobrze znany fakt historyczny), ale musiała go nie tkniętego oddać.

Ma Pan całkowitą rację – Ameryka to nie Kanada z utajnianiem „po uważaniu” różnych rzeczy z II wojny przez nieformalne układy towarzyskie wśród generalicji. To nie Kanada i nie towarzyska koteria w rodzaju gen. Crerar i jego przyjaciel historyk płk Stacey, który w zmowie przeciwko gen. Simondsowi utajnił wszystkie niewygodne dane na temat 1. Armii, a potem nałożył klauzulę tajności na informację na temat tego, co jest tajne. To jest dopiero kabaret – tajna jest informacja, co zawiera część tajna archiwum 1. Armii. :-)



DUNCAM NAPISAŁ:
A wystarczyłoby się powołać na ustawę o jawności informacji, mam rację? A może się mylę, nie pierwszy zresztą raz...
-----------------------------------------------------------

Nie myli się Pan, ma Pan całkowitą rację. Córka amerykańskiego oficera, który podjechał ze swoim pułkiem pod umowną „polską granicę” w 1945 r., a która to pani jest dysponentką olbrzymiego prywatnego archiwum, gdzie mogą być informacje na temat rajdu do Polski, wybuchnęłaby śmiechem na dźwięk jakichś niedorzeczności o tajności i na powoływanie się na ustawę o dostępie do informacji publicznej. Zawsze było tajemnicą poliszynela, że jej ojciec i oficerowie z jego dywizji zgromadzili archiwum, które jest solą w oku Pentagonu, bo widać tam m.in. różne prostackie manipulacje US Army statystykami strat własnych. Żadne FBI nigdy nie śmiało podnieść ręki na to archiwum.



DUNCAM NAPISAŁ:
Czy ja uprawiam krytykanctwo? Moim zdaniem nie, ale mam świadomość, że przemawiam niczym frustrat. Bo patrzenie na taką jakość wiedzy" jest frustrujące, przy czym mam nadzieję, że taki wariat jak Pan Panie Grzegorzu, pilnujący odcieni pasków, mnie zrozumie... Zrozumie świra, dla którego Grupa Armijna Steinera, czyli mityczna 11 Armia Pancerna SS to jednak nie armia, bo nigdy na zasadch armii nie funkcjonowała.
-----------------------------------------------------------

Ależ rozumiem, rozumiem! :-)
Fascynuje mnie to, co Pan o tym pisze, bo o tym akurat nie mam pojęcia, a taki byk historyczny, jak wyssanie z palca niebyłej armii jest zaiste rozbrajający. Aż nie wiadomo co powiedzieć, bo człowieka zatyka na widok tego... :-) :-) :-)



Serdecznie pozdrawiam :-)

G. Cz.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam szanownych panów.
Wtrącę się do tej arcyciekawej polemiki.

Z tego wynika co Panowie wyżej napisali że jednak jakiś szybki aidzik" do Polski najprawdopodobniej miał jednak miejsce.

Czyżby scenariusz poruszonego filmu
łoto dla zuchwałych" traktujący o prywatnym wypadzie poza linie frontu po złoto miał mieć czystym przypadkiem pierwowzór historyczny ???

Więcej przemawia za możliwością wypadu czy przeciw ???
Ciekawi mnie odpowiedź panów.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ACER NAPISAŁ:
Witam szanownych panów.
Wtrącę się do tej arcyciekawej polemiki.

Z tego wynika co Panowie wyżej napisali że jednak jakiś szybki aidzik" do Polski najprawdopodobniej miał jednak miejsce.

Czyżby scenariusz poruszonego filmu
łoto dla zuchwałych" traktujący o prywatnym wypadzie poza linie frontu po złoto miał mieć czystym przypadkiem pierwowzór historyczny ???

Więcej przemawia za możliwością wypadu czy przeciw ???
Ciekawi mnie odpowiedź panów.
-----------------------------------------------------------



Witam!

Tu niestety nie ma prostych odpowiedzi, bo rację mają ci, którzy najpierw patrzą na Pattona, zanim coś powiedzą o Zamku Czocha i US Army tamże.

W rozpatrywanym okresie na południowy zachód od zamku znalazło się dwóch pupilów Pattona oddanych mu naprawdę niezwykle i tak samo jak on najszczerszą nienawiścią pałających do ludzi radzieckich. Jeden z tych ludzi to pułkownik, drugi to generał. Ta wierna pattonowska gwardia w okolicy Czochy sprawia, że w całej tej historii może być także drugie i trzecie dno. Ci dwaj oficerowie mieli już wcześniej na swoich kontach akty niesubordynacji wobec oficjalnych rozkazów SHAEF, albo wobec umów na linii Patton-Montgomery, które to akty niesubordynacji były po myśli Pattona i trudno uwierzyć, aby bez porozumienia z nim.

Dlatego trzeba to zbadać w USA, a zostawić wreszcie w spokoju te mityczne ślady gąsienic Jerzego Łojka i traktować je jako dowody z drugiej setki dowodów. :-) :-) :-)

Pozdrawiam :-)

G. Cz.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż, dziękuję za odpowiedź.

Czyli teoretycznie możliwość prywatnej wycieczki" mogła mieć miejsce. Jeżeli wspomniał Pan dodatkowo o charakterze pewnych oficerów...
Sprzęt + chęci = Polska ???

Mam nadzieję że archiwa amerykańskie na taką okoliczność zostaną zbadane. Bardzo to interesujące. Może znajdą się relacje rzeczywistych wycieczkowiczów" do Polski ?

Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ACER NAPISAŁ:
Mam nadzieję że archiwa amerykańskie na taką okoliczność zostaną zbadane. Bardzo to interesujące. Może znajdą się relacje rzeczywistych wycieczkowiczów" do Polski?
-----------------------------------------------------------



Najgłupsze w tym wszystkim jest to, że nikomu nie chce się tego badać, a kreuje się wokół tego aurę tajemniczości i sensacji. Nie ma tu żadnych sensacji.

To żadna sztuka dotrzeć do żyjących amerykańskich kombatantów, którzy w tym rajdzie potencjalnie mogli uczestniczyć. Tylko dlatego zabieram głos w tym wątku forum, bo sam jestem w kontakcie może z dwoma, może z trzema z takich ludzi. Dokładnie nie powiem, bo tu nic nie jest dokładnie. Panowie na moją prośbę weryfikują swoje marszruty z końca wojny i jeśli coś sensownego i choć odrobinę wiarygodnego z tego wyjdzie to dalej się zobaczy, co z tym zrobić.

W każdym razie nie ma tu żadnych sensacji XX wieku, a już na pewno na nic Pentagon nie nałożył klauzuli tajności, jak można było przeczytać powyżej. Wspomniani panowie najwyżej jedzą w swoich domach na zastawach z Zamku Czocha, albo z jego okolic i żadna to sensacja, a jedynie jest to krępujące dla weteranów, stąd kłopoty w ustalaniu faktów, bo nikomu na tym nie zależy.


Pozdrawiam :-)

G. Cz.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie