Skocz do zawartości

Więzienie CIA w Polsce


Rekomendowane odpowiedzi

Pamiętam jak w 1993 r. byłem w rezerwacie leśnym Kulka na koloniach. Bliziutko Kiejkut i tzw. fabryki arbuzów" (nie wiem dlaczego akurat taki pomysł , ale chodziło o to, że to coś co nie istnieje" - tak mówili na nią byli kadeci i inni smutni panowie). Do dziś pamiętam, że któregoś razu zapuściliśmy się z opiekunami daleko w las na jakimś rajdzie i oczom naszym nie wierzyliśmy gdy pojawiły się przed nami tabliczki: Teren wojskowy" i UWAGA UWAGA : Uwaga miny" :) 1993 r. !!! Rok, dwa czy trzy później napisał o tym nieoceniony Super Express i szkoła agentów przestała być tajemnicą. Co zabawne dość sporego, głębokiego i pięknego jeziora Łęsk, nad którym wtedy byłem nie było nadal na wielu mapach (taktyka jak w przypadku Bornego Sulinowa - nie ma po co się tam zapuszczać). Z ciekawostek mogę opowiedzieć jeszcze, że moja mama miała wtedy znajomą w Świerszczyku (i to tym prawdziwym - dla dzieci :) ). Babka poprosiła żebyśmy napisali długi list o życiu na koloniach i jak to fajo jest na Mazurach, a ona to opublikuje. Opisaliśmy wszystko pięknie i dokładnie i... list niestety nigdy nie dotarł do redakcji. Ciekawe czy listonosz zachlał czy ktoś go nie przepuścił :) Ehhh... Piękne czasy...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...
Za Rzeczpospolitą":

W 2002 r. CIA wynajęła od polskich służb 20 oficerów wywiadu. Podlegali oni bezpośrednio rozkazom Amerykanów. Na ich rzecz wykonywali też różne zadania. W zamian CIA opłacała ich akcje i dała im karty kredytowe bez limitów.

Rzeczpospolita" ujawniła też dowody na lądowanie samolotów CIA w Szymanach. Dokument przygotowany w 2006 r. przez Straż Graniczną potwierdzał, że w 2003 r. Gulfstream N379P lądował w Szymanach pięć razy. Raz na Mazury przyleciał Boeing 737 N313. Samoloty do Szyman latały z Kabulu w Afganistanie i Rabatu w Maroku. Eurocontrol, agencja kontrolująca loty nad Europą, był wprowadzany w błąd przez amerykańskie odrzutowce. Załogi Gulfstreamów podawały, że lecą do Warszawy, a lądowały w Szymanach. O prawdziwym miejscu lądowania wiedział polski rząd. Mało tego, dawał samolotom osłonę nad terytorium RP.

Sejmowa speckomisja zajęła się wyjaśnianiem sprawy tajnego więzienia CIA w Polsce w grudniu 2005 r. – miesiąc po podaniu takiej informacji przez zachodnie media. W posiedzeniu wzięło udział tylko dwóch posłów, którzy mieli dostęp do informacji ściśle tajnych: Roman Giertych, wtedy szef komisji, i Zbigniew Sosnowski z PSL. Poza nimi w spotkaniu uczestniczyli Zbigniew Wassermann, koordynator ds. służb specjalnych, Witold Marczuk, szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, i Zbigniew Nowek, szef Agencji Wywiadu.

Za zamkniętymi drzwiami posłowie dostali do ręki dokument przygotowany przez AW. Wynikało z niego, że od 2002 r. CIA miała w Ośrodku Szkolenia Kadr Wywiadu w Starych Kiejkutach na Mazurach tajną bazę. Pojawiło się tam też stwierdzenie, że mogło to być więzienie CIA.

W grudniu 2005 r. Sejmowa Komisja ds. Służb Specjalnych badała sprawę lotów CIA do Polski – powiedział wczoraj Roman Giertych – Dostaliśmy wtedy wyjaśnienia od zespołu rządowego, który się tą sprawą zajmował. W wyniku tych prac w 2006 r. złożyłem pisma do Wassermanna i Ziobry, w których poinformowałem o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia szeregu poważnych przestępstw.

Obecnie prokuratura poszukuje dokumentu, który w 2005 pokazano posłom.
- W aktach sprawy jest notatka pokazana na spotkaniu Wassermanna, Ziobry, Nowka i Janusza Kaczmarka w 2006 r. To zupełnie inny dokument niż ten, który widzieli posłowie w 2005 r. Jest w nim mniej szczegółów – mówi informator „Rzeczpospolitej”.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...
Na stronach Rzeczypospolitej jest już cała seria artykułów poświęconych śledztwu w sprawie więzień CIA w Polsce.

Najnowsza informacja to ta, że współpracę z CIA zapoczątkował rząd AWS kierowany przez Jerzego Buzka. Kolejne rządy tą współpracę rozszerzały lub co najmniej kamuflowały. Dzisiaj Buzek odmawia komentarzy, a inni politycy z jego rządu albo zaprzeczają, albo zasłaniają się niepamięcią. Tymczasem prokuratura żąda od Agencji Wywiadu wydania umów jakie Buzek podpisywał (podobno osobiście) z CIA.

Tak więc w sprawę umoczonych jest wielu polskich polityków od prawa do lewa – nic dziwnego, że tak zgodnie dzisiaj zasłaniają się ochroną interesów Polski". Pytanie tylko czy na pewno chodzi o interes Polski czy o ich własne tyłki? Śledztwo prokuratury jest z art. 231 kodeksu karnego, czyli w sprawie przekroczenia uprawnień przez urzędnika państwowego. W tym wypadku prokuratura bada, czy wydano decyzje prowadzące do UTRATY SUWERENNOŚCI części terytorium RP.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tu kompilacja interesujący cytatów z Rzeczypospolitej opisujący jak to z tymi lotami do Szyman było:

Sprawdziliśmy statusy samolotów, które latały do Szyman, nadane przez agencje kontrolujące loty. Przynajmniej w trzech przypadkach (6 czerwca, 30 lipca i 22 września) poruszały się one nad Polską ze statusem State". – Oznacza to, że lot samolotu wykonywany jest z innym członkiem rządu uprawnionym do takiego statusu, czyli z ministrem lub wiceministrem – wyjaśnia Rz" biuro prasowe MON.
25 marca gulfstream N379P dostał niezwykły status Atfmexemptaproved". Jest on przyznawany tylko w przypadku przewozu ciężko chorego lub wykonywania misji specjalnej.
Faksy z informacjami o statusie tych lotów do wieży kontroli lotów w Szymanach wysyłano z PAŻP (Polska Agencja Żeglugi Powietrznej). Dotarliśmy do jednego z nich – z 22 września 2003 r. Informuje, że lot boeinga 737 z Kabulu nad Polską ma status samolotu rządowego.
Dlaczego PAŻP poinformowała o takim statusie? – O lotach rządowych jesteśmy informowani przez agencje kontrolujące przestrzeń powietrzną państw ościennych – odpowiada Grzegorz Hlebowicz, rzecznik PAŻP.
Jak sprawdziliśmy, w przypadku gulfstreamów i boeinga żaden z krajów ościennych nie informował polskiego kontrolera, że amerykańskie samoloty mają status rządowy. W dokumentach Eurocontrolu loty te były oznaczone jako loty cywilne.
Kto zatem informował PAŻP o statusach lotów? Ustaliliśmy, że od pierwszego lotu z 5 grudnia 2002 roku PAŻP otrzymywała informacje z Kancelarii Premiera. Ta wydawała je na wniosek Ministerstwa Obrony Narodowej. – Robiliśmy to na prośbę Agencji Wywiadu – twierdzi z kolei były wysoki rangą urzędnik resortu obrony.
Za każdym razem MON pisało, że samolot przewozi ważny sprzęt wojskowy. – To standardowa formułka, wykorzystywana przy lotach specjalnych – mówi nasz informator. – Część dokumentów podpisał Jerzy Szmajdziński, a część jego zastępca. Ani jeden, ani drugi minister nie miał dokładnej wiedzy o tym, co jest w tych samolotach. Była prośba o podpisanie zgody, to ją podpisywali.
Obecny wicemarszałek Sejmu Jerzy Szmajdziński nie chciał rozmawiać o statusach lotów. Tak samo zareagował Janusz Zemke, dziś poseł, a w 2003 r. zastępca Szmajdzińskiego.

W dokumentach, do których dotarliśmy, zachowały się też informacje o sposobie odprawiania tych samolotów.

Straż Graniczna miała traktować samoloty, jakby uczestniczyły w misjach wojskowych. Nie spisywała danych pasażerów ani numerów ich paszportów. Odprawy nie wpisywano też do elektronicznej ewidencji, tylko w tzw. skoroszyty. Tam podawano tylko liczbę osób. Dzięki temu wiadomo jedynie, że z każdego samolotu wysiadali i wsiadali pasażerowie. Co ciekawe, dokumentów tych nie posiadała prokuratura prowadząca śledztwo w sprawie więzień CIA w Polsce. Dostała je od Straży Granicznej, dopiero gdy zainteresowali się nimi dziennikarze Rz" i TVP Info.

Polecenie o tym, jak ma wyglądać odprawa, oddział Straży Granicznej w Kętrzynie dostał od komendy głównej. – Normalnie do Szyman jeździli podoficerowie i chorążowie. W przypadku lotów, które was interesują, było inaczej – mówi nasz informator. Sprawdziliśmy. Do odpraw gulfstreamów i boeinga oddelegowano kapitana X i pułkownika Z. Obaj posiadali najwyższy certyfikat bezpieczeństwa.

Choć Straż Graniczna przygotowała informację na temat odprawy paszportowej podejrzanych samolotów, Ludwik Dorn, ówczesny szef MSWiA, nie zezwolił na jej prezentację. Dlaczego? Straż Graniczna odmówiła odpowiedzi na to pytanie.

Ustaliliśmy, że prokuratura ma zeznania świadków opisujących, kogo w 2003 roku Amerykanie wozili samolotami na Mazury. Z jednego z samolotów wyprowadzono osoby, które miały skute kajdankami ręce, zakryte oczy i uszy.
Potwierdza nam to inne nasze źródło. – Z samolotu wyprowadzono zakutych w kajdanki ludzi – opowiada, prosząc o niepodawanie jego danych ani oficerskiego stopnia.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I jeszcze dość szokująca informacja o grupie 20 polskich oficerów pracujących dla CIA (również za Rzeczpospolitą):

W tej specgrupie pracowali tylko ludzie z cywilnego wywiadu – zapewnia wysoki rangą oficer WSI. – Wojsko na taką współpracę nie poszło. WSI wprawdzie pisało depesze dla CIA, ale zawsze o tym, co dostaną Amerykanie, decydowała nasza centrala. W tamtej grupie było inaczej. Najpierw informacja szła do CIA.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie