Skocz do zawartości

BITWA WYRSKA 2006 - plusy i minusy - Wasze opinie


Rekomendowane odpowiedzi

Także nadal olewam panią Zosię z mięsnego."
A pani Zosia.... czy ona sie zna???"
2 cytaty mowiace wiele o szacunku niektorych rekonstruktorow do widowni.Zapominacie panowie ze wsrod widzow jest wielu pasjonatow i znawcow historii, ktorzy ze wzgledow na wiek czy tez brak mozliwosci nie moga czynnie uczestniczyc w takich imprezach.Jak chcecie sie bawic tylko dla siebie to od tego sa odzinne " zloty na ktore postronni nie maja wstepu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 111
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Jak zwykle wracamy do tego samego :) Dla kogojest rekonstrukcja :)

Zainteresowałem się tym dla samego siebie. I dla samego siebie, nie dla pasjonatów i widowni, chciałbym, żeby to co robię było jak najbardziej bliskie oryginałowi. Zarówno jeśli chodzi o ekwipunek i umundurowanie jak i zachowanie. I to mi wystarcza. Na Wyry pojechałem też dla siebie. Do widowni mam stosunek obojętny - jeśli ktoś chce popatrzeć w jaki sposób się bawimy - niech patrzy.

Pozdrawiam
Krzysiek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A może zadajacie sobie panowie niewłaściwe pytanie? Może zamiast pytać Po co/dla kogo to robię?" należy zapytać Dla kogo tą imprezę zrobił organizator?" albo Jaki jest cel imprezy określony przez organizatora?"
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sprawa jest oczywiście jasna ... odgórnym celem jest przyrócenie należnego miejsca w ogólnej świadomości społecznej pamięci tamtych tragicznych dni. Przywrócenie ogólnego szacunku do polskich dziejów i historii - szczególnie tych z Września - zwalczenie głupich mitów o szablach i słabym lichym wojsku, które zostało w wieśzości rozjechane przez niemiecką technikę a pozostali uciekli a zachód". Swoim przykładem chcę się ludzi zainteresować i skłonić do myślenia. Przy okazji wiele się samemu czerpię z tego przyjemności właśnie w detalach rekonstrukcji, które pomagają się czasem poczuć jak w realiach o których można przeczytać w książkach. Miło jest później patrzeć na owoce - gdy ludzie nagle zaczynają się interesować tym co mają od ponad 60 lat pod nosem - zaczynają dbać o mogiły, odwiedzają pobojowiska, starają się otoczyć opieką pozostałości z tamtych czasów.

Niemniej jednak zauważam że moja wypowiedź propo Pani Zosi miała zwrócić uwagę na to, że dobry rekonstruktor w mojej opinii powinien wykazywać jednakowy poziom zaangażowania i troski o detale,wierność i własne zachowanie bez wzgledu na to czy jest na imprezie masowej, na której patrzy na niego Pani Zosia czy jest sam z grupą znajomych na prywatnej rekonstrukcji". Wiadomo, przecież że celem takich rekonstrukcji jest właśnie zwrócenie uwagi na zapomnianą nieco historię i jej prawdziwe oblicze. A to nasze rodzime jej oblicze powinno nam być chyba najbliższe z racji choćby tego, że dotyczyło to naszych najblizszcyh przodków 2-3 pokolenia wstecz no i miejsc w których na codzień żyjemy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiadomo ze grupy rekonstruktorow dzialaja glownie dla wlasnych zainteresowan i przyjemnosci, ale celem takich widowisk jest tez proba zainteresowania przede wszystkim mlodziezy historia, mozliwosc wspolpracy z wladzami miejscowosci w ktorych one sie odbywaja a co za tym idzie mozliwosc dofinansowania dzialan stowarzyszen i grup zajmujacych sie rekonstrukcja czy tez np. odrestaurowaniem schronow bojowych w przypadku Pro Fortalicjum ", chodzi tez o zmiane nastawienia szarej" ludnosci do takich dzialan i niechodzi w tym przypadku o to ze przestana nas uznawac za wariatow bawiacych sie jak dzieci tylko takie zachowanie jak w przypadku tych schronow.Kiedys nikt nie zwracal na nie uwagi przez lata zasypywane smieciami i dewastowane, teraz po odnowieniu i rozmowach z mieszkajacymi w ich poblizu, mieszkancy zwracaja uwage na to czy ktos nie probuje ich dewastowac i w razie takich przypadkow powiadamiaja odpowiednie sluzby lub sami przeganiaja sprawcow.I chocby dlatego odrobina szacunku tym ludziom sie nalezy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bolas ma oczywiście rację. Zapomniał tylko dodać, że rekonstrukcji dla widowni" zazwyczaj przyświeca naiwne hasło o publika i tak się nie zna" czyli w wolnym tłumaczeniu możemy wciskać kit bo ci frajerzy i tak się nie połapią". Dla mnie właśnie to jest brak szacunku dla oglądających widowisko.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mówię chłopaki, że nie macie racji albo coś robicie źle. Dyskusji nie śledziłem słowo po słowie, ale zdziwiło mnie akurat zdanie Do widowni mam stosunek obojętny - jeśli ktoś chce popatrzeć w jaki sposób się bawimy - niech patrzy." Dziwne, tym bardziej że bez widowni nie byłoby tej imprezy. Nie rozumiem takiego podejścia. Moim zdaniem bez widowni, nieważne jaki poziom wiedzy i zainteresowania ona reprezentuje, nie byłoby tej imprezy (a i pewnie większości w Polsce). Los rekonstrukcji jest więc ściśle z nią związany, nie ma widzów - nie ma inscenizacji. Proste. Owszem, można sobie robić inscenizacje dla siebie w prywatnym gronie, ale czy wtedy będą one tak duże i spektakularne? Moim zdaniem nie, gdyż finansowane są one ze środków PUBLICZNYCH lub prywatnych firm w zamian za reklamę a zarówno samorządy lokalne jak i sponsorzy WYMAGAJĄ, aby była to impreza dla jak największej widowni. Systematyczne olewanie widowni jest więc podcinaniem gałęzi, na której się siedzi. Owszem, w dalszym ciągu można sobe zbierać fanty w celu jak najlepszego odwzorowania wyglądu, ale wtedy to będzie chyba jedynie dla własnej satysfakcji albo żeby podniecać się swoimi osiągnięciami w gronie kolegów.

Pozatym widownia, czyli konsument, napędza koniunkturę na rekonstrukcję po stronie popytu. A jak jest popyt to pojawia się podaż, naturalne prawo rynku. Podaż to jednak nie tylko nowe grupy rekonstrukcyjne, ale także nowi producenci ekwipunku, nowi sponsorzy prywatni lub publiczni, nowe inscenizacje i uroczystości. Korzyści chyba dalej nie muszę tłumaczyć.

Dlatego właśnie, moim skromnym zdaniem, olewanie widowni tudzież konkretnie Pani Zosi jest dla mnie tak niezrozumiałe i dlatego napisałem poprzedniego posta...

Ale skończmy już tą dyskusję, której temat jest nieco inny i piszcie dalej o plusach i minusach imprezy w Wyrach. Ze swojej strony zapytam ile mniej-więcej osób nie dostało kartki na żarło w dniu inscenizacji i ew. z jakich byli grup? Czy do wszyscy podpisali oświadczenie przed inscenizacją? Chciałbym ustalić do jakiej części rekonstruktorów nie udało mi się dotrzeć.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym się odnieść do tego co napisałeś. Otóż potwierdzam wszystko. Rekonstrukcja dla mnie to nie jest inscenizacja, ale próba odtworzenia jakiejś sytuacji z przeszłości. Przeżycia czegoś co już było.

I dlatego zajmuję się tym dla siebie. Tak jak kiedyś zajmowałem się modelarstwem, dla własnej przyjemności, a nie po to, żeby wygrywać konkursy, tak teraz bawię się w rekonstrukcję dla przyjemności, nie dla widowni.

Inscenizacja jest dla mnie tylko niewielkim dodatkiem do rekonstrukcji. Owszem, można wyjść z takiego założenia jak Ty i uznać, że co jakiś czas trzeba się sprzedać", bo bez tego nie da się zrobić bitwy. Sam nie wiem, może mam za małe doświadczenie...

Pozdrawiam
Krzysiek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krzysiek- sprawa publiczności wydaje mi się oczywista, czemu wyraz próbowałem oddać już w poście dot. Modlina. Mówiąc krótko: widownia = sponsorzy = pieniądze = lepsze oddanie faktu historycznego. Prosty przykład: ile naboi kupujesz podczas imprezy? Ja się ostatnio szarpnąłem na... 10 (2,50 za szt. do mausa, ale wielu płaciło po 3 zł). Oczywiście to śmiech, ale gdy zsumować wszystkie wydatki, to jakoś się tego sporo nazbierało... Ale gdyby był łaskawszy (czyt. hojniejszy) sponsor... jakże inaczej mogłaby się sprawa przedstawiać! A czymże jest rekonstrukcja bez udziału pojazdów? A to są dopiero koszta!
Stąd konkluzja: sam nie zdołam zrealizować swej pasji tak, jak chciałbym to zrobić. Pal sześć, że przy okazji rzeba się sprzedać". Ku chwale rekonstrukcji i własnej satysfakcji chyba warto ! Pozdrawiam!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie,

Dopiero teraz czas mi pozwolił na wyrażenie swoich opinii na temat tego co się wydarzyło w Wyrach-Gostyniu i siłą rzeczy odniesienie się do wątku dotyczącego Grupy Aufkl.Abt.7, bo jak zauważyłem, parę osób o niej wspominało.
Rozpocznę jednak od podziękowań dla organizatorów za zaproszenie na tegoroczne wydanie „Bitwy Wyrskiej – Bój o Gostyń” i chciałbym tym samym pogratulować za zorganizowanie w moim odczuciu bardzo dobrej, udanej imprezy.
Oczywiście, jak w przypadku każdego tego typu przedsięwzięcia, są elementy, które wyszły lepiej, są też takie, które trzeba poprawić. W tych kwestiach w mniejszym bądź większym stopniu zgadzam się przedmówcami, choć generalnie to na co ja zwróciłbym uwagę szczególnie, to nagłośnienie i prowadzący cały piknik. Te dwa elementy, podobnie jak udział wymienionych wyżej pojazdów, nadają dynamikę i co ważne, pozwalają na nieco konkretniejsze śledzenie wydarzeń na polu bitwy (chodzi o prowadzącego). Przyznam, że tego trochę zabrakło, mimo, iż coś tam z głośników płynęło.
Myślę także, że każdy kto był dwa lata temu w Dobieszowicach, roku temu już w Wyrach i teraz ponownie zawitał na śląską ziemię, potwierdzi, że rozmach jaki z roku na rok jest widoczny, zasługuje na uznanie. A jest to o tyle istotne, że poprzeczka związana z poziomem tak organizacyjnym, jak i ściśle rekonstrukcyjnym zaczyna być podnoszona w całym kraju coraz wyżej. Organizatorzy z „Pro Fortalicjum” i G.O. „Śląsk” zasługują w tej sferze na wyróżnienie, bo budując dobry klimat dla rekonstrukcji na swoim terenie i trzymając się pewnych standardów, mają także już swój udział w kształtowaniu opinii o ruchu rekonstrukcyjnym w całym kraju. Pamiętajmy, byli i amerykanie i PSZ, i WP z 1939 roku, kawaleria no i WH razem z FJ. Nie ma w kraju wielu imprez z udziałem tak różnych formacji, z prezentowaniem epizodów z przekroju całej wojny.
(Mój kolega z firmy, który był pierwszy raz na takiej imprezie, po tym co zobaczył był w szoku. Jak powiedział, jeśli takich imprez jest więcej, to on również zaczyna myśleć o wejściu w temat poważnie).
Co do pozytywów i plusów, to obok znanej już atmosfery, dbałości o Grupy, itd. itd. ja wymieniłbym szczególnie dwa, które mi podobały się wyjątkowo. Pierwszy to wieczorek prezentacyjny, kiedy praktycznie wszystkie obecne w szkole Grupy miał okazję do zaprezentowania swojego dorobku. Trochę to trwało, ale jak słyszałem z opinii, wiele ciekawego można się było zobaczyć, ale też bliżej przez to poznać. A dodam, że poziom tych prezentacji świadczył o poważnym potraktowaniu wystąpienia.
Druga sprawa to zaangażowanie dużej ilości sprzętu jeżdżącego. Obydwa parki, tak niemiecki jak i aliancki prezentowały się bardzo okazale. W przyszłym roku (oby) rzeczywiście można je nieco bardziej po polu przemieszczać. Aha, skok na spadochronie. Pierwszy raz w Polsce !!! (o innych nie słyszałem). Gratulacje dla FJ !!!
.
To tyle takim ogólnym podsumowaniem. Więcej napiszę organizatorom na priv. Raz jeszcze dziękuję za zaproszenie Grupy i życzę wytrwałości w organizowaniu kolejnego wydania „Bitwy Wyrskiej”.

Chciałbym także podziękować wszystkim Grupom niemieckim, które pojawiły się na imprezie za postawę, za zaangażowanie i wykazanie się wysokim profesjonalizmem. Miałem przyjemność koordynować działania strony niemieckiej i tym samym współpracować z ekipami z Wrocławia, Cieszyna, Krakowa, z chmur (myślę o FJ ;-))). Dziękuję Wam w imieniu sztabu Aufkl.Abt. 7 za pomoc i obecność.

Chciałbym także w kilku zdaniach odnieść się do wątku o kawalerii, który jak się okazuje zaczął dotyczyć także Aufkl. Abt.7.
Jako dowódca tejże Grupy chciałbym zapewnić Miszkę7-1 o tym, iż nikt z członków Grupy, ani tym bardziej osób będących razem z nami na tej imprezie, nie wyrażał się o będących na rekonstrukcji ułanach w sposób negatywny. Spostrzeżenia o umundurowaniu, czy wykonywaniu rozkazu nie miały w moim odczuciu znamion jakiejkolwiek krytyki. Jak zauważyłem, zostało to wyjaśnione, przynajmniej była taka próba. Nie chcę być tym samym adwokatem Steinera czy Nixa, ale nie sądzę, aby w ich wypowiedziach było coś uszczypliwego.
Jednak aby nie brnąć dalej w wyjaśnienia powiem tylko, że sami zdajemy sobie sprawę z tego, że pomimo już kilkuletniego działania na niwie rekonstrukcji, cały czas są rzeczy do poprawienia, cały czas musimy pamiętać o tym, aby rozwój Grupy szedł w parze z jakością. Innymi słowy, wiemy nad czy trzeba pracować. Stawiamy na współpracę, bo tylko wtedy będzie można tworzyć udane rekonstrukcje. Tylko wtedy kiedy będzie zgoda i wzajemne zrozumienie. I co także ważne, chęci i właściwe podejście do sprawy, gdzie pod uwagę weźmie się obok widzów także rekonstruktorów. A o atmosferze, pozbawionej wzajemnych animozji i wyrzutów to już nie wspomnę.
Tym nieco górnolotnym stwierdzeniem kończę, pozdrawiając wszystkich uczestników i licząc na rychłe spotkanie. Zgody wszystkim życzę, mniej złych emocji i .... nie dajmy się prowokować.


Pozdrawiam
Krzysztof „Willi” Zawiliński
Dowódca Grupy Rekonstrukcji Historycznej Aufklärungsabteilung 7 der 4 Panzer Division
Koordynator wojsk niemieckich na inscenizacji „Bitwa Wyrska – Bój o Gostyń“
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja chce tylko słówko wtracic bo widze że sprawa sie ma nie za wesoło ..wiec tak ulan ten z meldunkiem cyt: iemcy na lewo wiekszy oddział " zameldował mi a ja siedziałem w okopie koło mozdzieża ,nastepnie ja zameldowałem tomkowi (szefowi Cytadeli) który siedział tez w okopie jakieś 10 m odemnie i ułan i ja i tomasz wykonalismy rozkaz meldunek dostarczono wiec rozkaz wykonano i z szacunkiem dla tych co pisali ale zadnego niewykonania rozkazu nie było .
dziekuję
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie