Skocz do zawartości

Zamach na Hitlera w okolicach Zblewa


kupolot

Rekomendowane odpowiedzi

Jeżeli cytowanie źródeł to pieprzenie, to ja panu gratuluję panie jaca2003.
p.s.1 Kto twierdzi, że Hitler wysiadł w Malborku?
p.s.2 Wśród notatek ŚP Jana Rosta znajduje się ksero (z jakiejś publikacji) tego dokumentu z archiwum gdańskiego dotyczącego wyroku śmierci na Maxa Drobińskiego za zamach na Hitlera przy wspólpracy z J. Szalewskim. Postaram się to zeskanować i obrobić bo nie jest najlepszej jakości.
p.s.3 Ciekawe czy gdańska abwehra dowiedziała się o zamachu od Wańkowicza?

pzdr
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 50
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Personalia generałów niestety nie są podane." Brutus, rozumiem w takim razie, że to są dane strony polskiej, skoro personaliów tak wysoko postawionych w wojskowej hierarchii osób brak. W takim razie miałbym poważne wątpliwości dotyczące wiarygodności tej informacji.

Pozdrawiam
Leuthen
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brutus - rozumiem, że twoje informacje pochodzą z opisanych wcześniej przez Ciebie różnych źródeł a nie z jednego jak sugeruje Leuthen. Jednocześnie mam dwa pytania: czy informacje z tych źródeł w jakiejś części są spójne, czy tylko się uzupełniają? i czy są tam jakieś relacje inne niż ŚP Szalewskiego.

pzdr
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tą konferencję w Starogardzie Gdańskim słyszałem w Radiu Głos. Dr Gąsiorowski ma ponoc niezbite dowody, że zamach był inspirowany przez wywaid brytyjski. Zamachowcy ponoć mieli cuda techniki, którymi tylko Anglicy wtedy dysponowali.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja w stanie wojennym żucałem kamieniami w ZOMO w Gdańsku.Podobno Jaruzel się dowiedział ze będę zucał i dlatego nie przyjechał do Gdańska.A ja z kumplami mielismy przecieg ze Jaruzel będzie.Czyli dokonalismy zamachu na Jaruzela tylko że jaruzela nie było w tym miejscu i w tym czasie.Ale podobno się zdenerwował i dzwonił do.....
I tak samo było w tym przypadku.Coś się udało wykoleic(przypominam ze wykolejono jak zródła podaja pociąg pospieszny relacji Królewiec - Berlin a Adi raczej pomykał swoim specjalnym pociagiem)a po fakcie dorobiono ideologię.Do Powstania warszawskiego tez by mozna dorobic ideologię ze miał Adi przyjechac albo inny zbrodniaż i ze to na niego polowano.
Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obiecany skan meldunku abwehry niestety słaba jakość, ale dla pewności przepisałem go:

Abschrift

Abwehroffizier des W.K.K.xx Danzig, den 27.September
Tgb.Nr. 8/1559/44 /H/2a/ Wallplatz 15d.


An den
Inspekteur der Sicherheitspolizei und des SD
Im Reichsgau Danzig-Westpreussen
z . HD . v . Herrn SS-Brigadefuhrer Willich, o .V . i . A .

Danzig.

Der Soldat Max D r o b i n s k i , / ein aus Anschlag gegen das Leben Führers auf der Strecke mit J.Szalewski /geb. 1. 7. 1913 in Czyczkowo Kreis Konitz ist durch Urteil das Gerichts der Festungskommandantur Danzig vom 25.7.1944 – St. L . II 334/44-wegen Fahnenflucht und Anschlag zum Tode verurteilt worden. Das Urteil ist am 25.8.1944 durch Erhal*
vollstreckt worden.

gez. i . A . Unterschrift.

F . d . R . d . A . :
/ podpis nieczytelny/

* dalsza część słowa nieczytelna


Ponawiam pytanie czy to Wańkowicz sprzedał" Niemcom ten temat?

ps. jaca2003 dobrze, że tylko żucałeś a nie rzucałeś bo mógłbyś kogoś trafić

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A teraz na poważnie.
Wańkowicz jako rasowy reportażysta na pewno trochę podbarwił relację ŚP Szalewskiego np. zawyżając liczbę zabitych i to wijące się w ogniu leibstandarte", ale trzon opowieści znajduje potwierdzenie w innych źródłach patrz - cytowany fragment biografii Jędrzejewskiego, który żył na pewno w okresie publikacji tego wydawnictwa i który działał wtedy intesywnie w środowisku kombatantów AK-owskich; fotokopia wykonania wyroku śmierci na ŚP Maxa Drobińskiego, który określany jest tam jako der Soldat" - czyli prawdopodobnie dezerter z wehrmachtu (czyżby jeden z owych ludzi przebranych w mundury niemieckie", znających dryl wojskowy", takich ludzi na kaszubach ukrywało się wtedy sporo); czy przebieranie się za Niemców to normalna procedura podczas pójscia na tory w celu a nóż się coś wydarzy"?; czy ten niemiecki meldunek to zwykła pomyłka?, literówka?; znamienna jest też rola ŚP kpt. Lesikowskiego, który prawdopodobnie był osobą scalającą Szyszki" (PAP? Gryf?) z AK (niestety Jego relacji nie poznamy, ponieważ zginął zakatowany przez gdańskie gestapo w 1944 r.); czy to aż tak niemożliwe, aby jako szef inspektoratu AK nie posiadał informacji słynnego na całym świecie AK-owskiego wywiadu?

Najmniej ważne jest w naszej dyskusji to czy pociąg jechał do czy z Królewca, czy wysadzono tory czy rozkręcono, czy zginęło 100 czy 10 Niemców, czy w pociągu był Hitler czy wysiadł w Malborku, tylko czy jest prawdopodobne, że był to zaplanowany zamach.

Oczekuję na merytoryczne ustosunkowanie się do moich spostrzeżeń. Argument za argument.

Czy nie uważacie, że na posty typu: ie bo nie", zdury" czy pieprzycie", szkoda prądu?

pzdr
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tomen fakt jest taki ze coś tam się wydarzyło.Pociąg spadł z nasypu trochę niemców zginęło trochę było rannych a za akcję odpowiadają Szyszki".I tyle pewnosci.reszta to domysły lub opowieści z cyklu a górami za lasami".
Moim zdaniem akcja ta odbyła się dlatego ze niemiaszki wzmocnili nagle ochronę linii kolejowej.Szyszki" poszły na tory w zwiazku z tym wzmocnieniem na zasadzie że na pewno coś się uda wykoleic.Zaznaczam ze to moje zdanie ale oparte na opowiesciach tambylców z lat 80.Natomiast opowiesc o hitlerku powstała już po wojnie w zwiazku z poznaniem niemieckich dokumentów dotyczacych podrózy Hitlerka.Zbierznosc dat i miejsc.Miejscowi nawet nie byli zgodni co do tego czy rozkręcajacy tory byli w niemieckich mundurach czy tez nie.Bo w sumie po co się przebierac w mundur do rozkręcania torów?W przypadku napotkania prawdziwego patrolu sprawa by sie i tak rypła z powodu nieznajomości haseł które napewno obowiązywały a poza tym cięzko by było nawet najlepiej obeznanemu z regulaminami przebierańcowi wytłumaczy co robi z kluczem na torach.
To tyle z mojej strony.
Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że jest dużo racji w tym, co napisał Brutus - prawdę znało tylko wąskie grono (nikt w warunkach konspiracji, przy zdrowych zmysłach, nie chwali się swoimi źródłami informacji). Z dowództwa akcji żyje chyba tylko Jawor" (przynajmniej nic mi nie wiadomo o jego śmierci). Czy ktoś widział lub czytał Jego relację?

jaca2003 - (piszę Twój login z małej litery nie z braku grzeczności, ale dlatego, że tak go wymyśliłeś) - co sądzisz o meldunku abwehry?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tomen - na terenie obecnej Polski nie było miejscowości o nazwie Strecke". Jest taki zwrot w języku niemieckim auf der Strecke bleiben", co znaczy mieć awarię", a zur Strecke bringen" to znaczy unieszkodliwić".

przypadku napotkania prawdziwego patrolu sprawa by sie i tak rypła z powodu nieznajomości haseł które napewno obowiązywały a poza tym cięzko by było nawet najlepiej obeznanemu z regulaminami przebierańcowi wytłumaczy co robi z kluczem na torach." - jaca 2003, po prostu należałoby wtedy powiedzieć verfluchte polnische Partisanten rozkręcić szyny, a my je teraz z powrotem skręcać" :D

Tak serio - jestem tego zdania co jaca 2003 - wiemy, że rozkręcono szyny, bo Polacy dowiedzieli się o wzmocnieniu ochrony tej linii. Tak pisze Adamczewski, a z doświadczenia wiem, że im ktoś mniej fantazjuje, tym z reguły jest bliższy prawdy. Przy okazji warto by było ustalić, ilu tak naprawdę Niemiaszków doznało szkód rozmaitego stopnia (do śmierci włącznie) w wyniku wspomnianego zdarzenia. Zapewne stosowne Papieren" na ten temat są - trzeba tylko do nich dotrzeć.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To co napisał B. Zwarra też warto wziąć pod uwagę.
Wśród kolejarzy było bardzo dużo wywiadowców i ludzi podziemia. Takich ludzi napewno miał i kpt. Las", tymbardziej, że sam pracował na kolei w Kościerzynie i to zdaje się na dość wysokim stanowisku. To on wciąga do konspiracji Kalinę" (pracownika kolejowego) i Jawora", który był wówczas zawiadowcą stacji w Bąku koło Karsina.

ps.
mogę kontynuować dopiero w poniedziałek

pzdr
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 years later...
Taki artykuł Leszka Adamczewskiego:

Tajemnica Borów Tucholskich
Leszek Adamczewski
Środa, 4 marca (08:35)
Adolf Hitler popełnił samobójstwo w berlińskim bunkrze 30 kwietnia 1945 roku po południu. Nigdy nie udało się zamachowcom dopaść Führera, chociaż takie próby podejmowali nie tylko Niemcy, by przypomnieć zamach w Wilczym Szańcu" z 20 lipca 1944 roku. Polacy polowali zwłaszcza na jego pociąg specjalny.
Była noc z poniedziałku 8 na wtorek 9 czerwca 1942 roku. Na torze przy jednym z peronów stacji w Dirschau stał gotowy do odjazdu pociąg pospieszny relacji Königsberg-Berlin przez Elbing, właśnie Dirschau, Konitz, Schneidemühl, Kreuz, Landsberg i Küstrin (Elbląg, Tczew, Chojnice, Piłę, Krzyż, Gorzów Wielkopolski i Kostrzyn). Wsiadali jeszcze ostatni pasażerowie, gdy na semaforze zapaliło się zielone światło. Po chwili, w kłębach pary i dymu, lokomotywa pociągnęła długi skład wagonów w mrok krótkiej, czerwcowej nocy. Tuż za parowozem jechały wagony: pocztowy i bagażowy, a dalej różnego typu wagony pasażerskie, których widok przyprawiłby o zawrót głowy każdego miłośnika starych kolei. Minęła niespełna godzina od wyjazdu pociągu z Tczewa. Z prędkością 80-90 kilometrów na godzinę minął on uśpioną stacyjkę w Borach Tucholskich Hochstüblau (Zblewo), pędząc ku swemu przeznaczeniu...
22 lipca 1998 roku Brytyjczycy ujawnili kolejną partię dokumentów ze swych tajnych archiwów. Dotyczyły one działań wywiadu brytyjskiego przeciwko Trzeciej Rzeszy w latach drugiej wojny światowej. Mowa w nich była między innymi o podejmowanych przez Wydział Operacji Specjalnych próbach zamachu na życie Adolfa Hitlera. I niejako przy okazji w dokumentach tych wspomniano o brytyjskim wsparciu akcji, którą jesienią 1941 roku przeprowadził polski ruch oporu. Wtedy to - według ujawnionych dokumentów - polscy partyzanci polowali na pociąg specjalny Hitlera pod kryptonimem Amerika", który w drodze do i z mazurskiej Kwatery Głównej Führera koło Rastenburga (Kętrzyna) przejeżdżał przez ziemie okupowanej Polski. Do zamachu miało dojść między miejscowościami Freidorf i Schwarzwasser, gdzie zaminowano tor kolejowy. Ładunek odpalono tuż pod kołami lokomotywy, która ciągnęła jednak nie pociąg Hitlera, a puszczony na tę trasę pociąg pospieszny z Königsbergu do Stettina (z Królewca do Szczecina). Według dokumentów brytyjskich, zginęło wówczas 430 Niemców, a naprawa linii kolejowej trwała dwa dni.
Artykuł w Sunday Times" z 26 lipca 1998 roku, opisujący ujawnione przez Brytyjczyków materiały, wywołał konsternację wśród polskich historyków. Nikt z nich nigdy nie słyszał o wykolejeniu przez Polaków pociągu z Królewca do Szczecina jesienią 1941 roku gdzieś w okolicach Schwarzwasser. Na niemieckich mapach Pomorza znaleziono taką miejscowość, która w latach międzywojennych leżała na terytorium Polski. To Czarna Woda między Czerskiem a Starogardem Gdańskim w Borach Tucholskich. Wywiad brytyjski podczas wojny uzyskał - najprawdopodobniej od agend rządu polskiego na wychodźstwie - wielce nieprecyzyjną, ale w części przynajmniej prawdziwą informację. Oto bowiem leży przede mną kserokopia niemieckiego ogłoszenia, oferującego 250.000 marek nagrody temu, który udzieli informacji o sprawcach wykolenia pociągu pospiesznego relacji Königsberg-Berlin 9 czerwca 1942 roku na trasie Dirschau-Konitz. Na tej trasie leży Czarna Woda.
Śmierć Reinharda Heydricha
4 czerwca 1942 roku Adolf Hitler na kilka godzin opuścił Wielkoniemiecką Rzeszę, co w tym czasie zdarzało mu się niezmiernie rzadko. Führer udał się bowiem do sojuszniczej Finlandii na obchody 75. rocznicy urodzin marszałka Carla Gustafa von Mannerheima. W salonce jego pociągu specjalnego spotkał się z jubilatem i towarzyszącym mu prezydentem Finlandii Risto Heikki Rytim, po czym odleciał do Wilczego Szańca". Gdy opancerzony i silnie uzbrojony czterosilnikowy Focke-Wulf wzbił się w powietrze, Hitlerowi zameldowano, że w szpitalu w Pradze zmarł szef Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA) i pełniący obowiązki protektora Czech i Moraw, Obergruppenführer SS Reinhard Heydrich. Nie znamy jego reakcji na tę wiadomość, ale zapewne się jej spodziewał. Raniony 27 maja w zamachu przeprowadzonym w Pradze przez wyszkolonych w Wielkiej Brytanii patriotów czeskich i słowackich, Heydrich umierał przez tydzień. Dziś wiemy, że mogły go uratować antybiotyki, ale takim lekarstwem Niemcy wówczas nie dysponowali. Można domniemywać, że już następnego dnia, czyli 5 czerwca, służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo Hitlera poinformowały dyrekcję Kolei Rzeszy, iż w najbliższych dniach pociąg Amerika" przejedzie z Prus Wschodnich do Berlina, gdzie Führer weźmie udział w pogrzebie szefa RSHA. Wszczęto normalną w takich przypadkach procedurę podwyższonego stanu bezpieczeństwa na kilku alternatywnych trasach przejazdu pociągu specjalnego. Wybór konkretnej trasy następował w ostatniej chwili, ale już wcześniej Koleje Rzeszy otrzymały informację, że Amerika" przejedzie w nocy z 8 na 9 czerwca 1942 roku. I taka informacja dotarła też do Polaków, w mundurach niemieckich kolejarzy pracujących na pomorskich stacjach w tych miejscowościach, które do września 1939 roku leżały na terytorium Polski. Choćby w Kościerzynie, która podczas wojny nosiła nazwę Berent. Jednym z nich ył kapitan Stanisław Lesikowski, pseudonim "Las, pracownik kolei niemieckiej na stacji Kościerzyna. Zastępcą (faktycznie podwładnym Lesikowskiego - przyp. L. A.) był kapitan Jan Szalewski, pseudonim "Sobol, który był równocześnie komendantem oddziału partyzanckiego "Szyszki, operującego w Borach Tucholskich. Lesikowski pozostawał w ścisłym kontakcie ze znajomymi kolejarzami - Polakami, pełniącymi przez cały czas okupacji funkcje na administrowanych przez hitlerowców szlakach kolejowych. Z ich szeregów utworzył własną, precyzyjnie działającą siatkę wywiadowczą. W czerwcu 1942 r. dowiedział się, że policja hitlerowska na szlaku Chojnice-Czersk podjęła nadzwyczajne środki ostrożności. Był to ważny odcinek wielkiej linii kolejowej Berlin-Królewiec. Wszystko wskazywało na to, że w nocy z 8 na 9 czerwca 1942 roku linią tą przejeżdżać będzie pociąg specjalny Adolfa Hitlera" - czytamy w wydanej w 1978 roku przez Toruńskie Towarzystwo Kultury książeczce Alojzego Liegmanna Szlaki pomorskich kolejarzy".
Zadanie wykolejenia pociągu Amerika" między stacjami Zblewo i Kaliska otrzymał oddział partyzancki dowodzony przez kapitana Szalewskiego. Rozkręcono szyny - czytamy u Liegmanna - sami zaś partyzanci ukryli się w pobliskich zaroślach. Zgodnie z rozkładem jazdy, na tor wtoczył się długi pociąg. Nastąpił łoskot wyskakujących z szyn i najeżdżających na siebie wagonów. W chwilę później rozległy się krzyki przerażonych hitlerowców wyskakujących z uszkodzonych i rozbitych wagonów. Z okolicznych krzewów odezwały się karabiny i pistolety maszynowe ukrytych partyzantów, rażąc skoncentrowanym ogniem Niemców. Po zażartej walce partyzanci
wycofali się do swoich kryjówek. Wywiad doniósł, że w czasie akcji z szyn wyskoczyło kilkanaście wagonów, z których kilka zostało całkowicie zniszczonych". Tyle Alojzy Liegmann, który w Szlakach pomorskich kolejarzy" nie podał przynależności organizacyjnej partyzantów z oddziału Szyszki". Do tych wydarzeń dwadzieścia lat później wrócił Stanisław Majewski w artykule Akcja pod Strychem. Polski zamach na Hitlera", opublikowanym w tygodniku Polityka" (numer 37 z 1998 roku). Według niego, partyzanci ci działali w szeregach Tajnej Organizacji Wojskowej Gryf Pomorski", która nie wchodziła w skład struktur konspiracyjnych ZWZ-AK i dopiero po rozbiciu Gryfa" przez Niemców na początku 1944 roku, część jego oddziałów partyzanckich podporządkowała się dowództwu Armii Krajowej. Wróćmy jednak do tamtej czerwcowej nocy 1942 roku, by przedstawić opis zamachu według Majewskiego: Grupa dywersyjna wykonała zadanie precyzyjnie. Przepuściła parowóz pchający wagony z piaskiem - wyprzedzające pociąg specjalny. Dopiero kiedy z ciemności wynurzył się skład główny - iskra pobiegła do detonatorów. Rozpoczęło się piekło. Życie straciło ponad 300 oficerów z SS-Leibstandarte. Jednakże - jak później ustalił wywiad ruchu oporu - salonka z Hitlerem odłączona została w Malborku, gdzie był on podejmowany na zamku krzyżackim przez gauleitera Alberta Forstera. Hitlerowcy w odwecie osadzili ponad sto osób w obozie koncentracyjnym Stutthof". Różnice w opisie tej samej akcji są widoczne gołym okiem. Według Liegmanna, pociąg wykolejono nie za pomocą ładunku wybuchowego, ale przez rozkręcenie szyn.
Ponadto Majewski błędnie założył, że partyzanci rzeczywiście zniszczyli pociąg specjalny Hitlera, od którego odczepiono tylko jego salonkę. Tego nigdy nie praktykowano. Pociąg Amerika" (od 1943 roku Brandenburg") był integralną całością. Nie podróżowało nim też nigdy 300 osób. Wszyscy jego pasażerowie, łącznie z ochroną i obsługą działek artylerii przeciwlotniczej, to około 150 osób. Wprawdzie nieznana jest liczba ofiar śmiertelnych zamachu z 8 na 9 czerwca na - podkreślmy to wyraźnie! - pociąg pasażerski relacji Königsberg-Berlin, to również liczba ponad 300 (i do tego jeszcze samych oficerów z SS-Leibstandarte Adolf Hitler) jest mocno zawyżona. Biorąc pod uwagę nawet chaotyczny ostrzał zniszczonych wagonów, zabitych i rannych nie było więcej niż 100, w sporej części zresztą cywilów. Jedno wszelako jest pewne. 8 czerwca Hitler przebywał jeszcze w Wilczym Szańcu", a następnego dnia przewodniczył w Kancelarii Rzeszy w Berlinie uroczystościom żałobnym po śmierci Reinharda Heydricha. To, jaką trasą Führer pojechał wtedy do Berlina, do dziś pozostaje zagadką.
Kolejna akcja. Kto był wykonawcą?
Koło wioski Strych między Zblewem i Kaliską doszło nie tylko do wykolejenia pociągu pospiesznego, ale do czegoś więcej. Oto bowiem ponad dwa lata później, 27 września 1944 roku, do inspektora Policji Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa SS na okręg Rzeszy Danzig-Westpreussen (Gdańsk-Prusy Zachodnie) wpłynęło pismo oficera Abwehry informujące, że za dezercję z Wehrmachtu i udział w zamachu na życie Führera skazano na śmierć i powieszono kolejarza Maksymiliana Drobińskiego. Podczas przesłuchania, najprawdopodobniej połączonego z torturami, Drobiński przyznał, że uczestniczył w akcji pod Strychem, co Niemcy zaliczyli do próby zamachu na życie Hitlera. I całkiem słusznie, ponieważ zamiarem partyzantów było właśnie zniszczenie pociągu Führera i zabicie wodza Trzeciej Rzeszy. Niezbyt wyraźną kopię odpisu tego dokumentu (jego oryginał znajduje się w Archiwum Państwowym w Gdańsku) można zobaczyć w Internecie na forum głównym Odkrywcy" w części poświęconej zamachowi pod Zblewem.
Do jakiej organizacji należeli partyzanci, którzy przeprowadzili ten zamach? W grę wchodzą dwie: Armia Krajowa lub ideowo zbliżony do Narodowej Demokracji Gryf Pomorski". O tym, że była to ta druga, przekonany był Stanisław Majewski, który - jak napisał w Polityce" - przyjaźnił się z dowódcą Szyszek", podczas wojny kapitanem, a po wojnie majorem Wojska Polskiego Janem Szalewskim. Tymczasem na fachowo wykonanych stronach internetowych poświęconych Gryfowi Pomorskiemu" nie tylko nie ma mowy o akcji pod Strychem, ale również w spisach konspiratorów tej organizacji nie pojawiają się nazwiska oficerów wymienionych przez Liegmanna i Majewskiego. Czyżby Gryf Pomorski" wyparł się tej akcji?
Jeśli tak, to nie tylko tej, która zaowocowała wykolejeniem pociągu Königsberg-Berlin. Bo oto w Szlakach pomorskich kolejarzy" czytamy również: Podobną akcję przeprowadzono 21 czerwca koło miejscowości Kaliska. W czasie ostrzeliwania wykolejonego transportu wojskowego zginęło sporo hitlerowskich żołnierzy, zniszczono sprzęt. Poległo też 4 partyzantów". O tej akcji mowa jest także we wspomnianym ogłoszeniu oferującym ćwierć miliona marek za wskazanie sprawców wykolejenia pociągu pospiesznego. Zrazu było to 100 tys. marek, ale gdy w nocy z 20 na 21 czerwca 1943 roku o godzinie 2.10, na tej samej linii kolejowej i niemal w tym samym miejscu co dwa tygodnie wcześniej, wykolejono transport wojskowy, Niemcy podnieśli nagrodę do 250 tys. marek uważając, że w tym rejonie okręgu Danzig-Westpreussen mogli tego dokonać ci sami sprawcy. Melchior Wańkowicz w reportażu historycznym Walczący GRYF" uznał, że byli to żołnierze Armii Krajowej, chociaż wiemy, że Gryf Pomorski" w 1942 roku nie był częścią AK.
W literaturze wspomnieniowej funkcjonuje relacja o innej jeszcze próbie zniszczenia pociągu specjalnego Hitlera, podjętej w 1943 roku. I tu nie ma już wątpliwości. Za przedstawioną niżej próbą zamachu stała AK.
Zamach na zakręcie
W ciemnościach tamtej wiosennej nocy zauważyli najpierw przyćmione światła parowozu. Chwilę później usłyszeli pisk kół zwalniającego przed zakrętem pociągu. Nie było jednak umówionego sygnału. Co robić? - zastanawiał się dowodzący akcją Józef Lewandowski (Jur"). Przez głowę przebiegła mu zapewne myśl, że akcja musi przebiegać tak, jak została zaplanowana. Jeśli wtajemniczony w sprawę dróżnik nie dał umówionego sygnału, to najprawdopodobniej przed pociągiem specjalnym Hitlera skierowano na tę trasę inny. Rzeczywiście, po kilkunastu sekundach przed ukrytymi w zagajniku zamachowcami przetoczył się pociąg towarowy. Czekamy! - rozkazał Jur". Ten zamach na pociąg Brandenburg" przygotował zespół bydgoskiego agra-linu", specjalnego oddziału dywersyjnego Komendy Głównej Armii Krajowej. W skład tego elitarnego oddziału, którego celem było dokonywanie aktów sabotażu i dywersji w Niemczech i na ziemiach polskich włączonych do Rzeszy, wchodzili żołnierze doskonale władający językiem niemieckim i zdecydowani na wszystko. agra-lin" zasłynął zwłaszcza z trzech akcji dywersyjnych, a właściwie terrorystycznych, które odbiły się głośnym echem w prasie hitlerowskiej. Były to zamachy bombowe przeprowadzone późną zimą i wczesną wiosną 1943 roku na dwóch berlińskich dworcach: S-Bahnhof Friedrichstrasse obsługującym ruch miejski i podmiejski oraz na głównym dworcu kolejowym Friedrichstrasse Bahnhof, a także na dworcu głównym we Wrocławiu (Breslau Hauptbahnhof). W tych trzech zamachach bombowych zginęło w sumie 54 Niemców, a ponad stu odniosło cięższe lub lżejsze obrażenia. Uczestniczący w tych
akcjach otrzymali wysokie odznaczenia bojowe, w tym krzyże Virtuti Militari. Wśród odznaczonych tym krzyżem był Józef Lewandowski, zastępca dowódcy agra-linu" Bernarda Drzyzgi. Jur" uczestniczył we wszystkich trzech zamachach bombowych na niemieckie dworce kolejowe i w kilku innych akcjach agra-linu". Urodził się bowiem w Berlinie i znakomicie znał język niemiecki. Mieszkał zaś w Bydgoszczy, gdzie utrzymywał wiele towarzyskich kontaktów z Niemcami, w tym również z tymi, którzy zajmowali eksponowane stanowiska we władzach hitlerowskich. I właśnie późną wiosną 1943 roku Jur" dowiedział się od oficera SS Rudolfa Teschkego, że za dwa dni ma przyjechać do Brombergu (Bydgoszczy) lub tylko przejeżdżać przez to miasto Adolf Hitler. Decyzja o przeprowadzeniu zamachu zapadła błyskawicznie. Nie było czasu na konsultacje z przełożonymi z Komendy Głównej AK. Zresztą agra-lin" dysponował dużą samodzielnością w przeprowadzaniu różnych akcji dywersyjnych. Nie wiemy, czy Jur" pomyślał, że zabicie Hitlera w zamachu na jego pociąg spowoduje krwawą zemstę Niemców. W każdym razie pociąg Führera postanowiono wysadzić w powietrze dwoma silnymi ładunkami wybuchowymi, zakopanymi pod torami na głębokości około 40 centymetrów w odległości około 20 metrów jeden od drugiego. Ładunki te wraz z zapalnikami zostały połączone przewodem elektrycznym. Wybrano również miejsce zamachu, znajdujące się w odległości 8 kilometrów od Bydgoszczy, a właściwie od dworca Bromberg Hauptbahnhof. Na tym odcinku linia kolejowa, wiodąca w pobliżu gęstego zagajnika, skręcała. W przygotowania do tej akcji wtajemniczono także najbardziej zaufanych kolejarzy, będących członkami konspiracji, w tym polskiego dróżnika pełniącego służbę na przejeździe kolejowym w odległości 9 kilometrów od Bydgoszczy, a więc kilometr od przewidywanego miejsca zamachu. To on miał dać umówiony sygnał, gdy pociąg specjalny minie ten przejazd. Co było dalej, już wiemy. Około godziny 22 zamachowcu zauważyli światła nadjeżdżającego pociągu, ale nie było sygnału od dróżnika. Przepuścili więc pociąg towarowy i pełni napięcia czekali jeszcze prawie godzinę. Ale pociąg specjalny się nie pojawił. Jur" odwołał zatem stan alarmowy i zamachowcy wycofali się. Wkrótce Lewandowski dowiedział się od bydgoskich Niemców, że w ostatniej chwili Hitler zmienił plany...
Józef Lewandowski, który zmarł 1 września 1976 roku, nie zostawił w swej relacji dokładnej daty próby zamachu pod Bydgoszczą. Z kontekstu wynika tylko, że było to na krótko przed rozwiązaniem agra-linu", co nastąpiło latem 1943 roku. Nie jest więc dzisiaj możliwe ustalenie, czy w tym właśnie dniu pociąg specjalny Hitlera pojawił się na którejś z tras łączących Berlin z Prusami Wschodnimi. Również w 1976 roku zmarł Jan Szalewski, dowódca Szyszek". Natomiast końca wojny nie doczekał Stanisław Lesikowski. Zginął na szubienicy w Stutthofie w połowie 1944 roku.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 years later...
Najbliżej ealizacji" celu był jednak zamach w Wilczym Szańcu. W zasadzie dziwię się że jest tak mało publikacji na ten temat, mimo iż to jedna z większych ciekawostek 2. Wojny Światowej, do tego wydarzyła się w Polsce. Literatura jest stosunkowo uboga, filmografia również, jedyne co tak naprawdę w luźny sposób porusza problem to... gra komputerowa (Walkiria: Stroke of Fate). Może warto bardziej rozpropagować zagadnienie, jako że jest ono bardzo interesujące i tkwi w nim potencjał" marketingowy. Jest to nadal jednak mało znany epizod w powszechnej świadomości ludzi.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie