żeton Posted January 21, 2006 Author Share Posted January 21, 2006 http://wiadomosci.o2.pl/?s=512&t=5562#moreNIezłe prawda? Link to comment Share on other sites More sharing options...
suchy ss Posted January 22, 2006 Share Posted January 22, 2006 no mnie jeszcze wtedy na swiecie nie bylo i pewnie juz bym sie nie urodzil gdyby wcisnał guzik:/ Link to comment Share on other sites More sharing options...
adi72 Posted January 22, 2006 Share Posted January 22, 2006 Jeżeli wtedy by łupnęło", to kto do dzisiaj wyciągałby takie fajne fanty z ziemi...A swoją drogą to to płk. niezłą miał odwagę sprzeciwstawić się WTEDY najwyższym władzom.Pozdrawiam. Link to comment Share on other sites More sharing options...
suchy ss Posted January 22, 2006 Share Posted January 22, 2006 no to jest fakt ze musial byc odwazny i to jak ch...bo wiecie jak bylo za komuny, a dziwne ze przez te pare miechow zanim sie dowiedzieli ze dobrze zrobil bo satelita nawalil to go nieukarali, mial szczescie:) Link to comment Share on other sites More sharing options...
maxikasek Posted January 22, 2006 Share Posted January 22, 2006 myślę że dowiedzieli się już parę minut później :-) skoro nic nie doleciało. Link to comment Share on other sites More sharing options...
pająk Posted January 22, 2006 Share Posted January 22, 2006 Myślę, że trzaba wkleić, bo za chwilę będzie niedostępny.Nowy Dzień: Pułkownik z palcem na atomowym guziku 2006-01-21 11:4626 września 1983 r. mógł być ostatnim dniem w naszym życiu, gdyby pułkownik Pietrow nie złamał rozkazu - pisze Nowy Dzień".23 lata temu los świata był w rękach jednego człowieka. Stanisław Pietrow, pułkownik wojsk rakietowych Związku Radzieckiego, już trzymał rękę na urządzeniu, którym miał odpalić 5 tys. nuklearnych pocisków w stronę Stanów Zjednoczonych!Odpowiedź byłaby miażdżąca - pół Europy, razem z Polską, zniknęłoby z mapy świata. Jednak Pietrow zdecydował się na rzecz niebywałą. Złamał rozkaz... Za ocalenie ludzkości dostał w siedzibie ONZ nagrodę Obywatel Świata (World Citizen Award). Człowiek, który zapobiegł wojnie nuklearnej- taka inskrypcja widnieje na nagrodzie, którą płk Pietrow, już na emeryturze, odebrał od Stowarzyszenia Obywateli Świata (Association of World Citizens). Statuetka przedstawia szklaną dłoń mocno ściskającą Ziemię.26 września 1983 r. tuż po północy płk Pietrow pełnił służbę w zamkniętym mieście Serpukow-15, ok. 50 km na północny wschód od Moskwy. To tu w podziemnym bunkrze ukrytym w lesie mieściło się atomowe centrum dowodzenia i słynny rosyjski czerwony guzik. Jedno jego naciśnięcie wystarczyło, by wystrzelić 5 tys. radzieckich pocisków nuklearnych wymierzonych w Stany Zjednoczone.Służba Pietrowa wypadła niecałe cztery tygodnie po tym, jak Rosjanie przez pomyłkę zestrzelili koreański samolot pasażerski z 269 osobami na pokładzie. Nic nie wróżyło, że tego dnia pułkownik podejmie najważniejszą decyzję w życiu. Nagle 40 minut po północy nowy, nie do końca przetestowany radziecki satelitarny system ostrzegania pokazał, że pięć amerykańskich rakiet nadlatuje z głównej bazy USA Malmstrom w Montanie.W hali rozległ się dźwięk syreny alarmowej, a na pulpicie, przy którym siedział Pietrow, zaczęły migać dwie lampki: atak rakietowy i start. Zgodnie z instrukcją bez zastanowienia powinien zawiadomić przywódcę ZSRR Jurija Andropowa, rozpocząć odliczanie i wystrzelić rakiety.Taki atak oznaczałby nieuchronnie początek III wojny światowej. Być może ostatniej w historii ludzkości. Wojskowy nie stracił jednak zimnej krwi. Kto zarządziłby atak przy użyciu tylko pięciu pocisków? Taki idiota jeszcze się nie narodził - pomyślał.Pietrow nie podporządkował się rozkazom, zaufał intuicji. Chwycił za telefon. Przez ponad pięć minut w jednej ręce trzymał telefon, przez który dzięki gorącej linii rozmawiał z Kremlem, w drugiej walkie-talkie, przez które apelował do swojej załogi, by w spokoju wróciła na swoje miejsca i nie rozpoczynała działań wojennych. Władzom Rosji stanowczo powiedział: To fałszywy alarm i w tym momencie uratował świat.Dopiero po kilku miesiącach okazało się, że Pietrow miał rację. System satelitarny zawiódł z powodu odbicia się światła słonecznego od chmur, które tego dnia były nad Montaną. Po 26 września 1983 r. 67-letni dziś pułkownik został zepchnięty na boczny tor. Dopiero w miniony czwartek bohater miał swój wielki dzień. W gmachu ONZ powiedział: - Po prostu wykonywałem swoje obowiązki. Jestem szczęśliwy, że mój czyn zyskał tak duże uznanie. Link to comment Share on other sites More sharing options...
woyta Posted January 23, 2006 Share Posted January 23, 2006 Nieoficjalna wersja:… 26 września …..r. tuż po północy płk Pietrow pełnił służbę w zamkniętym mieście Serpukow-15, ok. 50 km na północny wschód od Moskwy. Do pomieszczenia gdzie dyżurował pułkownik (spał smacznie w głębokim fotelu z butelką wódki „Sto…naja” – wczoraj żegnali pułkownika Suworowa, który awansował do centrali w Moskwie ) weszła Nina Andrejewna Wakulina – technik ds. utrzymania czystości płaszczyzn poziomych - ciągnąc za sobą specjalistyczny sprzęt. Z werwą i przejęciem na twarzy ( właściwą fachowcom na jej stanowisku ) przystąpiła do wypełniania swoich obowiązków. Przecież to tu było serce całego systemu bezpieczeństwa ZSRR. Musiała działać szybko i cicho, aby płk Pietrow był zaskoczony błyskiem i czystością na stanowisku pracy. Wykręciła mocno szmatę i zaczęła odkurzać pulpit pełen kolorowych wskaźników, guzików i przycisków. Nagle rozległo się głośne pstryknięcie, zaczęły wyć syreny ostrzegawcze. Pomieszczenie wypełniło się ferią różnokolorowych świateł. Obudził się z pijackiego snu płk Pietrow. - Nuuu, cztosz ty durna udiełała. Paszła w piz....u. - Tawariszcz pałkownik! Ja raboczij czełowiek, geroj socialisticzeskowo truda. - Nie wy Nina Andrejewna! Jewropa……p.s.Płk Pietrow błyskawicznie otrzeźwiał i uratował świat. Pzdr woyta Link to comment Share on other sites More sharing options...
Marek T Posted January 24, 2006 Share Posted January 24, 2006 Poniższe wyczytałem (z nazwiskami i numerami okrętów) na rosyjskiej stronie o okrętach podwodnych, ale nie udało mi się tego później znów znaleźć. Swego czasu Reagan - już jako prezydent USA - kończąc wystąpienie telewizyjne powiedział coś w stylu A teraz wypowiadam wojnę ZSRR - odpalić rakiety". Ale kamery i mikrofony były wciąż włączone i poszło to w świat. Oczywiście śmiechu było co niemiara. Ale jednemu człowiekowi nie było do śmiechu. Był to dowódca radzieckiego okrętu podwodnego, który znajdował się na Pacyfiku, niedaleko od wybrzeża Kaliforni - i który właśnie odbierał ten program na okrętowym telewizorku (a może to było radio? - nieważne). Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Archived
This topic is now archived and is closed to further replies.