Skocz do zawartości

Co ty zrobiłeś dla rekonstrukcji historycznych?


Rekomendowane odpowiedzi

Czołem!
ostatnio pozwoliłem sobie odwiedzić jedną z moich ulubionych stron - i z radościa stwierdziłem że jej właściciele nie zaspują gruszek w popiele i działają - pojawił się nowy artykuł który właśnie brzmi Co ty zrobiłeś dla rekonstrukcji historycznych?" - w wolnej chwili pozwoliłem sobie go przejrzeć - i stwierdzam że było warto - koleś porusza kwestię krytykanctwa wobec osób i grup które pomimo wszytsko starają się coś czynić - mało tego zastanawia się nad istotą istnienia granicy - czy jest czyteż jej brak w odniesieniu do tematu co jest rekonstrukcja a co nie jest i jakie mamy moralne prawo osądzać - tzn z jakiej pozycji mówimy.
Naprawdę bardzo ciekawe podejscie do sprawy - co prawda z kilkoma elementami się nie zgadzam do końca z autorem - ale trzeba koniecznie to przeczytac - moze ku zastanowieniu a moze ku przestrodze?
oto adres z ich strony:
http://www.tgrh.org/forum/viewtopic.php?t=94
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przebrnąłem.

po odfiltrowaniu całego tego przeintelektualizowanego sosu, w którym sam autor nieco się gubi, zostaje następująca myśl:
rekonstrukcją historyczną zajmujemy się dla uciechy widzów. widzowie nie mają o niczym pojęcia, więc swobodnie można im wciskać dowolną ciemnotę. nie należy krytykować wciskających, bo od tego odechciewa się wciskać. należy myśleć pozytywnie i cieszyć się swoimi fotkami w prasie ogólnopolskiej. a jak się komuś nie podoba, to może się ewentualnie zakopać albo założyć sektę.
ciekawe? niebardzo.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czołem
Znowu nie tak
Uważnie przeczytałem teks Ramova
nasuwają mi sie uwagi :
1. Rekonstrukcje robimy przedewszystkim dla siebie - a nie pod publiczke - z wlasnej praktyki wiem że zgromadzenie całego ekwipunku i umundurowania nie jest rzeczą łatwą - ale w końcu jeśli nazywamy siebie reenactorami to nie możemy występować w adidaskach i kurtce bundeswery udając WH.
To co czynimy robimy przedewszyskim dla siebie - to my zle sie czyjemy (myśle o ludziach poważnie podchodzących do reco) jesli mamy pas o 10 lat młodszy lub buty nie na tej podeszwie. Mówienie ze jest trudno, ze przeciętny widz i tak nie wychwyci detali jest delikatnie mówiąc zaprzeczeniem naszych własnych dążeń.
Każda rekonstrukcja (czy sponsorowana czy wykonana za własną kase) ma zawsze kogoś kto jest jej animatorem
tak wiec zawsze mozna przed pokazaniem sie kogoś na widoku publiczym zasugerować" komuś dociągnięcie paru elementów wyposażenia lub umundurowania.
Nie pisze tego by komuś dopiec ale z tzw adziewiaków" bierze sie później chasło yle jak byle gdzie byle z kim - nie wazne co nie ważne jak ale byliśmy na rekonstrukcji"
nie tendy panowie i panie jest droga.
2. Krytyka zawsze jest konstruktywna - jeden wniosek - nie musimy swoich brudów prać publicznie - jeśli wq cie facet w koszulce prezesa OSP - napisz mu na priv lub na konto grupy z którą występował - ręcze ze drugi raz tak nie wystapi - po co te teksty ma czytać cała Polska - może nikt nie zwrócił na to uwagi bo typ stał w drugim planie itd.
3. Ze względu na ustawę o B iA niestety jescze długo PK i AKMS ciszyć sie będą powodzeniem jako typowa broń polskiego rekonstruktora obsługiwana przez milicję lub wojsko na czas rekonstrukcji na chybcika ubranych w pożyczone sprzęty.
4. Podczas rokonstrukcji nie dajmy sie zwariować - czynniki które finansują naszą imprezę nie mogą nam narzucić - atak bedzie od - do i ie chowajcie sie po krzakach bo was ludize nie zobaczą" - jeśli nie pasuje nam teren lub scenariusz miejmy odwagę odmówić - w takim wypadku organizator i tak musi sie zgodzić z naszym wnioskiem bo mu imreza padnie a nikt inny nas przeciez nie zastąpi
pozdrawiam Andrzej
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

maslo maslane...
szkoda tracic czas na pisanie i czytanie takich textow...
w tym czasie lepiej zadbac o nastepny detal munduru, poznac nastepna komende czy poprostu przeczytac dobra ksiazke na temat
poprostu jeszcze bardziej zrobic sie autentyczny!

niestety to hobby dla lepiej usytulowanych" - a w przenosni - nie pomoze ze mam tiuningowana na Harleya MZ-tke... na zlot Harleyow itak mnie nie wpuszcza... nasowa sie pytanie dlaczego? skoro to tez takie Harleyowate"... jednak jakas roznica widocznie jest...

nasuwa sie pytanie czym maja byc zloty? inscenizacje? wiernym pokazywaniem histori, inscenizacjami historycznymi czy pokazami przebierancow?

dlaczego Harleyowcy nie wpuszczaja MZ-tek na zlot...

poz Fall
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mi się wydaje szanowny Fall, że nie można spłycać tematu a ideolodzy (filozofowie:))rekonstrukcji też są potrzebni. Nie sprowadza się to chyba wyłącznie do poprawiania detali o czym zresztą już było trochę na innym wątku. Ktoś musi określać jakoś kierunki. Jak w każdej sensownej społeczności pownni być ci co walczą" ci co się modlą" i ci co orzą". Zresztą w Pańskiej wypowiedzi też jest pare refleksji na ten temat.
W kwestii zabawy dla lepiej sytuowanych" - przecież nie trzeba mieć od razu wszystkiego i z górnej półki? To jest zabawa dla pasjonatów, a pasjonat potrafi! A poprawianie ewentualnych niedociągnięć powinno następować w stylu i trybie o jakim słusznie pisze powstaniec 1908. W kwestii zaś samego komentowanego tekstu to jego istotę volltrefferem oddał WillKnott :))) Nie ujmując nic próbom literackim autora :)Pozdrowienia dla wszystkich.
J.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sznowni koledzy!
Z całą stanowczością nie zgodze się ze stwierdzeniem kolegi Falla że nie warto zajmować się rozmyslaniem na powyższy temat - może warto dwrócić piłeczkę i stwierdzić że nikt nie zaintereoswany nie musi tego czytać? przeciez nikt nikogo nie zmusza
Ale skoro już jest to faktycznie tenkto odczuwa potrzebę rozmowy niech ją prowadzi - prosze zwrócic uwagę jakie nowe spostrzeżenia -trafne! podrzucił nam kolega powstaniec (chwała!) - przecież artykuł nie jest dogmatem do którego mamy się podporządkować a jedynie zwrca uwagę na pewne kwestię - nad którymi warto rzeczowo się zastanowić - do tej pory tego nie robiono i jest jak jest!
Pytanie pozostaję jednak nadal otwarte - gdzie się zaczyna a gdzie kończy rekonstrukcja?
i na ile mozna sobie pozwolić jesli idzie o ustępstwa czy też kompromisy wynikające z obencej sytuacji prawnej?
i kto ma o tym rozsztrygać? i dlaczego?
pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

niestety rekonstrukcje organizowane pod publike, byly i beda alem przebierancow"! (Powstanie Warszawskie, Chelmno...), podobnie wyglada na zlotach pojazdow (Darlowo...)
Jedynie prywatnie zorganizowane zloty i rekonstrukcje maja jakotaki poziom wiernosci orginalowi" i przyszlosc jezeli chodzi o wykozystywany sprawny sprzet z filmowki (Bialobrzegi, Zamek Czocha)
i niestety tak juz pozostanie - przynajmniej w najblizszym czasie
malym wyjatkiem jest narazie Bzura - coraz profesjonalniej robiona inscenizacja pod publike, a jednak bez przebierancow. Niestety warunki (1939rok) stawiaja wysokie wymagania mundurowe, ktorym narazie ze strony niemieckiej tylko 7AA sprostala!!!!
poz Fall
PS Wyry tez byly spoko!
;o)
PS2 zabijac sie nie bedziemy, to dla mnie za hardcorowa opcja rekonstrukcji!
;o)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

miejscem orginalow sa muzea" - tak stwierdzil moj znajomek i po paru przykrych doswiadczeniach musze przynac ze mial racje.
autor tekstu poruszyl dotyczacy mnie temat lokow od malucha w silniku emki". powiem szczerze nie moge sie doczekac kiedy w koncu uzbieram na remont sprzeta i wywale orginalene tloki i zamienie na poloneza :). powod jest bardzo prosty sa po prostu o niebo lepsze.
naogladalem sie w zyciu wiele motocykli i te na maksa orginalene zawsze sie psuly. a to elektryka a to sie grzaly itp. bo jak niby wymagac od sprzeta ktory ma 60 lat niezawodnosci. nawet na kopiach orginalnych czesc to i tak trzeba zwroic iz owa technika ma rowniez kilkadziesiat lat.a warunki uzywania spzretow na zlotach niesttey sa nieco inne. kazdy kto sie na tym choc troche zna to wie co to znaczy trzymac sprzet na polsprzegle, jechac 5km/h w skwarze ok 25 stopni.
rekonstrukcja nie polega na odrestalrowaniu, trzeba znalesc sposob na zachowanie jak najwiekszej orginalnosci i praktycznosci. w koncu nie chodzi o to by polozyc nasze sprzety ekwipunek mundury za szybka , mamy ich uzywac i czasem bardzo ostro!
oczywiscie jezeli komus nie szkoda orginalow tarzac w blocie i go na to stac , bo przeciez glowwnie nam chodzi o brak funduszy , to mi pozostanie tylko uronic lezke i patrzyc jak niszczy cos bardzo cennego.

oczywiscie bebech sie przewraca jak widze kolesia w parce bundewehry a na niej gapy :))))

kloss
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osobiście uważam, że powinno się produkowac bardzo dobre kopie - w naszym przypadku tzn. końskim - to bardzo ważne -choćby z powodów bezpieczeństwa - np. 60-letnie przystuły są już po prostu nie do użycia. Zasada kopii - nowych i bezpiecznych powinna dotyczyć tych elementów rekonstrukcji, które są dynamiczne i wymagają odporności stawianej nowemu produktowi. Zaliczę do nich buty, spodnie, kurtki, siodła, pojazdy mechaniczne w zakresie BHP jazdy i przepisów, sprzęt spadochroniarski, rękawiczki, ogłowia, wodze etc. Wymogi takowe dotyczą także aminicji i środków pozoracji pola walki, które muszą mieć prawidłowe daty ważności. Wspomnę, że jedzenie sprzed 60-lat też jest już nieco niedobre:-)

Inna rzecz to rekonstrukcje statyczne - tu mamy możliwośc pokazania jak największej ilości oryginalnych rzeczy, nie narażonych na uszkodzenie.

I jeszcze jedna sprawa. Zakupienie całej ilości gratów za kupe kasy nie posłuży do niczego, jeśli za tym nie będzie szła ochota na dowiedzenie się co z tymi rzeczami się robi i jak sie nosi. Stąd już droga do konkluzji, że trzeba też nauczyć się regulaminów, zachowań i umieć podporządkowac się dowódcy. Odtwarzając pododziały - odtwarzamy bowiem pododdziały a nie kółka indywidualnych zbieraczy:-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam!
Chciałbym odnieść się do tekstu zamieszczonego na forum TGRH,oraz tekstu tego samego autora ptIdea Ruchu Rekonstrukcyjnego..."dostępnego na stronie www TGRH i w ostatnim numerze Do Broni!"
Pozwolę zupełnie nie zgodzić się z wywodami autora.Wydaje mi się że pomylił zupełnie intencje i cele jakimi kierują się uczestnicy ruchu reenactment na całym świecie.Otóż z tego co mi wiadomo grupy rekonstrukcyjne tworzą się z ludzi którzy realizuja swoją pasję jaką jast odwzorowanie żołnerzy z konkretnego oddziału z możliwie jak największymi detalami umundurowania i wyposażenia.Poszczególne grupy łączą ludzi o podobnych zainteresowaniach,chcących szczegółowo zgłębiać konkretny wycinek histori odpowiedni dla formacji którą odtwarzają.W ten sposób realizują swoje osobiste zainteresowania.Wydają nie raz znaczne sumy na to by jak najbardziej zbliżyć swoje wyposażenie do orginalnego żołnierza z odtwarzanej przez siebie formacji wojskowej.Siłą rzeczy takie działania mają harakter elitarnego i zamkniętego hobby.Uważam że tak powinno pozostać. Reenaktorzy realizuą przedewszystkim swoje hobby kompletując sprzęt,organizując szkolenia taktyczne,musztrę odpowiednie dla oddziałów które odtwarzają.Wydaje mi się że uczestnictwo w imprezach publicznych organizowanych przez różne władze i instytucje nie powinno być głównym celem działania grup rekonstrukcyjnych.Na takich imprezach często scenariusze mają harakter umowny i dalekie są od prawdziwej pozoracji pola walki.Myślę że reenactment nie polega na misji szerzenia gdzie się da i jak się da edukacji historycznej".Owszem udział w imprezach otwartych jest czasem bardzo przyjemny i pozyteczny,ale nie wszędzie i nie za wszelką cenę.Profesjonalnym grupom rekonstrukcyjnym na pewno nie pomoze świadomość że uczestniczyli w jednej imprezie z ludzmi niekompetentnymi i nie przygotowanymi do rekonstrukcji.Ta elitarność i pewne zamknięcie na osoby z zewnątrz pozwalają grh na wypracowanie profesjonalnego harakteru,oraz co ważne ze względów bezpieczeństwa,kontrolę nad członkami grupy.Chodzi tu o sprawy związane z ideologią oraz ustawą o B.i A.Nie zgodzę się z tezą wysuwaną przez autora że ruch rekonstrukcyjny powinien być otwarty na wszystkich chętnych i że powinien na czele realizować misję edukacji historycznej,najlepiej przy błogosławieństwie i pod kontrolą władz.To byłaby forma tzw reenactingu państwowego jaki obecnie występuje w Rosji (defilada 9 maja).Idąc za tym rozumowaniem najlepiej by było gdyby wszystkie grh w Polsce wstąpiły do jednej organizacji i pod patronatem władz krzewiły by wiedzę o historii.Wydaje mi się że czasy się zmieniły i nie musimy tworzyć czegoś na kształt ZHP z okresu PRL. Moim zdaniem w momencie gdy reenacting w Polsce dopiero raczkuje głównym celem działania grh powinna być systematyczna budowa profesjonalnej kadry członkowskiej,szkolenia i profesjonalne imprezy rekonstrukcyjne.A nie występowanie na jednej imprezie z pospolitym ruszeniem przebierańców,szukanie za wszelką cenę rozgłosu,poklasku mediów,czy laurek od władz.Owszem czasami jest to potrzebne,ale nie za wszelką cenę.
Myślę że poprostu trzeba robić swoje,jak najlepiej się da.A reenacting to zabawa dla wielkich pasjonatów historii
którzy nie szczędzą środków by osiągnąć profesjonalizm.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam!

Jeden z kolegów zamieścił powyżej mój ulubiony" w polskiej kulturze historycznej tekst - miejscem oryginałów są muzea". Być może, ale niekoniecznie polskie, a już na pewno nie państwowe. Piszę to nie tylko pod wpływem wizyty sprzed kilku dni w warszawskim MWP, ale także pod wpływem wielu innych czynników.

Właśnie pożegnałem mojego gościa z Australii, syna żołnierza Pułku Ułanów Karpackich. Syna wspaniałego człowieka, który tak, jak potrafił, zabiegał wraz z innymi kombatantami PUK, z jego frakcją zdroworozsądkową, o ukazywanie historii prawdziwej pułku, nie zaś o tę propagandę, jaka jest widoczna w polskich książkach. Nie o tym jednak ma być ten post.

W latach 1989-1990 grupa ułanów karpackich oddała swoje najcenniejsze militaria dla dwóch nowo tworzonych ówcześnie placówek muzealniczych. Jedna z nich to Muzeum Gubińskich Pancerniaków, druga zlokalizowana w Jednostce Wojskowej 2894, którą władze państwowe/wojskowe postanowiły nazwać Pułkiem Ułanów Karpackich". Na takim forum, jak to, byłoby rzeczą trudną do opisania, jak cenne eksponaty oddali ułani karpaccy, a co uchronili przed każdą zawieruchą, czy to wojenną, czy ubecką i każdą inną peerelowską. Poszły do wspomnianych dwóch placówek muzealniczych" istne perły w postaci kompletnych mundurów, oporządzenia, wyposażenia, dokumentów i zdjęć z historii PUK i tych wspaniałych, choć bolesnych, mikrohistorii poszczególnych żołnierzy pułku.

Pytanie: Gdzie to wszystko teraz jest? Rzeczy te przepadły bez wieści i nigdzie nie są eksponowane. Co bardziej energiczni i silniejsi na zdrowiu ułani próbowali jeszcze w ostatnich latach szukać swoich drogocennych pamiątek i interweniować w tej sprawie na różnych szczeblach władz. Bez rezultatu. W ten sposób przepadł bez wieści komplet pamiątek dostarczonych przez ojca mojego przyjaciela z Australii. Ale oczywiście, jak sobie wspomnieliśmy na wstępie, miejscem oryginałów są muzea".

Gdzie jest prawdziwe miejsce oryginałów w polskiej urzędowej kulturze historycznej" pokazuje każda impreza zorganizowana przez krajowe środowisko reenactingowo-kolekcjonerskie, dla którego mój przynajmniej szacunek jest olbrzymi. Utwierdza mnie w tym dodatkowo także własne doświadczenie ze współorganizacji razem z polskimi reenactorami jednej z imprez wystawienniczych.

Trzymajcie się polscy reenactorzy, bo tylko Wy potraficie uszanować historyczne militaria, należycie je z sobą zestawić, należycie je popularyzować i obronić swoje lufy przed wierceniem. W mojej jak najlepszej opinii o Was utwierdzają mnie takie perły" MON-owskiej historii", jak ekspozycja (a przynajmniej jej część) militariów z operacji Market-Garden w Muzeum Wojska Polskiego.

Serdecznie pozdrawiam

Grzegorz Czwartosz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Smutna historia z tymi muzemi. Sam znam podobne :-(

Wracjąc do tematu sprzętu, poruszonego wyżej. Orginałów należy się wystrzegać nie tylko z szacunku dla historii, ale również dlatego (i to chyba na pierwszym miejscu), ale w odtwarzanym okresie sprzęt ten był poprostu nowy! Zakładanie staroci psuje ralizm (nie dotyczy orginałów w fabrycznym stanie).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

panie grzegorzu, krew się we mnie gotuje, kiedy czytam takie rzeczy...

czy nie powinniście, panowie, złożyć zwyczajnie w prokuraturze zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa? jeśli przedmioty te gniją gdzieś albo zaginęły" w czyjejś prywatnej kolekcji, to ktoś jest przecież za to odpowiedzialny, a urzędnicy już w tej chwili (przynajmniej w teorii) odpowiadają za swoje decyzje...

może media? choćby janusz weiss? pewnie zresztą próbowaliście już czego się dało, a ja jestem po prostu naiwny, wierząc jeszcze w jakąś sprawiedliwość w tym kraju...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pan WillKnott napisał:

panie grzegorzu, krew się we mnie gotuje, kiedy czytam takie rzeczy...

czy nie powinniście, panowie, złożyć zwyczajnie w prokuraturze zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa? jeśli przedmioty te gniją gdzieś albo "zaginęły w czyjejś prywatnej kolekcji, to ktoś jest przecież za to odpowiedzialny, a urzędnicy już w tej chwili (przynajmniej w teorii) odpowiadają za swoje decyzje...

może media? choćby janusz weiss? pewnie zresztą próbowaliście już czego się dało, a ja jestem po prostu naiwny, wierząc jeszcze w jakąś sprawiedliwość w tym kraju..."

-----------------------------------------------------------



Witam Pana serdecznie!

Zgadzam się z Panem całkowicie. Gdyby również we mnie krew nie wrzała z tego powodu to rzecz jasna nie napisałbym tego, co napisałem, podając zarówno własne dane personalne, jak i prawdziwe miejsca dematerializacji" pamiątek po ułanach karpackich. Kolegę Kuczora strofującego Pana, iż powinniśmy pisać w naszym kraju", nie zaś w tym kraju", ja z kolei informuję, że nie jest moim krajem państwo, w którym kompletnie nie szanuje się gehenny ludzi, którzy po latach koszmarów stali się wreszcie ułanami karpackimi w ramach PSZ. To już jest doprawdy żadna różnica pomiędzy brakiem szacunku dla pamiątek po ofiarach katyńskich, kozielskich, starobielskich, charkowskich i im podobnych. Kraj tego rodzaju historycznego chamstwa może jest krajem Kolegi Strofującego Kuczora, natomiast nie jest krajem ani Pana WillKnotta, ani moim. Dla mnie, jako publicysty historycznego, jest w tym jeszcze bardzo ważny wymiar dodatkowy, bo nie szanuje się nie tylko ludzi o wielkiej odwadze na polu walki, ale także o kolosalnej odwadze cywilnej. Zaginęły pamiątki po ludziach, którzy nie tylko byli bohaterami szlaku bojowego PUK, ale także byli więzieni przez UB/SB, jak również mieli wielką odwagę przeciwstawiać się w okresie powojennym dowódcy PUK poprawiającemu" historię pułku na modłę całego lukrowania dziejów PSZ, jak gdyby za tę historię, bez względu na wszystko, co nasi żołnierze poczynili, trzeba się było wstydzić.

Odpowiadam na Pana kwestie formalno-prawno-prokuratorskie, że je tak nazwę:
Oczywiście, że nie można tego tak zostawić. Nie jest wykluczone, że co najmniej jedna emigracyjna rodzina ułana karpackiego poprosi mnie w najbliższym czasie o wszczęcie wszelkich oficjalnych kroków w sprawie zaginięcia bogatego zestawu militariów PUK. Jednostka wojskowa 2894 nie została wybita do nogi na jakimś dalekim froncie, a jedynie została zlikwidowana i to wyłącznie MON ponosi odpowiedzialność za to, co się stało z pamiątkami po kombatantach PUK. A pamiątki były unikatowe. Dość wspomnieć o bogactwie darów przekazanych JW 2894 przez ułana wyjątkowego – kawalera dwóch Krzyży Walecznych i członka pocztu sztandarowego PUK, a żeby trafić do tego pocztu to trzeba było być pistoletem" rzadkiego formatu. Ponadto członkowie pocztu mieli najpiękniej haftowane naszywki, sporządzane specjalnie dla nich. I to wszystko przepadło na pograniczu PRL/III RP.

Odpowiadam na Pana kwestie medialne:
Musi mi Pan wybaczyć, ale Janusza Weissa uważałbym raczej za jednego z dalszych ludzi mediów predestynowanych do zajęcia się tą sprawą. Tak się składa, iż z mediami to ja już radzę sobie sam", że tak nieco żartobliwie to ujmę. Oczywiście, sam mógłbym napisać artykuł o tym skandalu i opublikować go we wszystkich czasopismach, z którymi współpracuję, a może i w innych, ale uważam, że to jest rzecz z dalszego planu wydarzeń. Można w walce z opisanymi zjawiskami wykorzystać do ich napiętnowania całe bogactwo narzędzi public relations, ale aby to uczynić najpierw trzeba jednak jak najwięcej wyjaśnić środkami stanowczymi, ale niekoniecznie zaraz medialnymi.

Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, aby np. Forum Odkrywcy powołało do życia wątek poświęcony wszelkim znanym aktom złego traktowania kombatanckich darów lub wręcz ich zaginięcia w niejasnych okolicznościach w placówkach muzealniczych lub w innych depozytach, czy to państwowych, czy innych (fundacje, stowarzyszenia itp.). Byłoby to chyba pionierskie dzieło i bardzo pożyteczna inicjatywa. Jeśli choć jednemu złodziejowi-kolekcjonerowi, lub handlarzowi militariów, zadrży ręka przed kradzieżą pamiątek z kombatanckich domów, tych pamiątek oddawanych najczęściej w najlepszej wierze dość niefrasobliwie (bez skatalogowania i bez pokwitowania), to znaczy że taka inicjatywa była potrzebna.

Można przecież stworzyć na tym forum czarną listę osób i instytucji, gdzie tego typu pamiątki niszczeją lub skąd zostały skradzione. I niech padają nazwy instytucji i nazwiska konkretnych osób za to wszystko odpowiedzialnych. Jeden wszakże warunek – taki forumowy wątek nie może mieć charakteru plotkarskiego. Niedopuszczalne byłyby tam posty w rodzaju słyszałem, że z muzeum takiego to a takiego zginęły pamiątki po żołnierzu Iksińskim" i tu padałby abstrakcyjny podpis-pseudonim autora postu. To musi działać inaczej. Każdy musiałby opisać sobie znany przypadek, opisany niejako z punktu widzenia świadka, i podpisywalibyśmy się autentycznymi nazwiskami choć trochę zweryfikowanymi przez redakcję Odkrywcy. Jeśli jest taka wola redakcji i forum Odkrywcy mogę taki wątek zainicjować następującym pytaniem:


Krzysztof Sikora
Dyrektor Departamentu Wychowania i Promocji Obronności
w Ministerstwie Obrony Narodowej

Ja, niżej podpisany, proszę o wyjaśnienie, gdzie i w jakim stanie znajdują się wszelkie dary kombatanta Pułku Ułanów Karpackich, st. ułana Kazimierza Krasulaka, nr. ewid. PSZ 113/III, przekazane w roku 1989 Jednostce Wojskowej 2894, krótkotrwale zwanej Pułkiem Ułanów Karpackich. Wspomniane dary to kompletny mundur, odznaczenia, setki zdjęć i różne dokumenty. Dane personalne innych ułanów, którzy oddali tej jednostce swoje najcenniejsze wojenne pamiątki, a o których słuch zaginął, mogę dostarczyć na życzenie.




Przepraszam moderatorów, że być może zbaczamy nieco z głównego nurtu tego wątku forum, ale jak widać temat jest bolesny i wzbudzający słuszne emocje forumowiczów. Może więc czas na założenie takiego wątku forum? Z powodzeniem może przecież powstać później z tego wątku artykuł w Odkrywcy, gdyby tylko forumowicze solidnie przyłożyli się do pomocy przy jego współtworzeniu. Mam nadzieję, że publicyści śledczy Odkrywcy dobrze poradzą sobie z takim tematem, bo sprawy kradzieży militariów w Polsce już chyba naprawdę za daleko zaszły.

Pozdrawiam reenactorów i wszystkich uczciwych kolekcjonerów militariów!

Grzegorz Czwartosz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.
Wracając do umundurowania poszczególnych grup i do kwestii przebierańców".
Kolega pokazywał mi fotki amerykańskich grup reenactingowych WH i SS i zna się z wieloma kolesiami z tych grup.
Jak u nich wygląda sprawa umundurowania? SAME KOPIE! Zakaz używania oryginałów. W dodatku każda grupa munduruje się w jednej firmie szyjacej kopie żeby uniknąć zbieraniny różnych kopii gdzie występują różnice w kroju wykonaniu i wzorach kamuflarzu np. na celtach i innych plamiakach. I nikt tam nie postarza kopii żeby wyglądały na stare tak jak się to u nas zdarza. Ciuchy fatygują się podczas zlotów, imprez itp.
Jeżeli ktoś chce wstąpić do grupy to dostaje listę co ma mieć, zamawia w firmie jak ma kasę albo odkupuje od kolegów ich sorty np. jak komuś kałdun urósł i się nie mieści w kurtkę.
Nie wspominam o sprawie broni bo to inna kwestia - na pewno nikt nie biega z jakąś własnoręczną repliką albo odlewanym mauserem, oryginałów w stanie magazynowym jest w USA pod dostatkiem.

Pozdrawiam
Kopi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co kraj to obyczaj...
Po pierwsze nie ma w Polsce dostatecznej ilosci orginalnej broni, nie mowiac o pozwoleniach...
po drugie nie ma tylu firm zeby sobie zamowic jednolite kurteczki dla calej grupki
po trzecie latwiej u nas o orginaly nizeli o kopie (np:puszka na maske, maska, maselniczka, kompas, niezbednik, Esbitkocher, lornetka, pokrowiec na nia, chlebak, menazka, manierka, bagnet, ladownice k98, bojowki, mapnik, Panzerfaust, czy Schreck, helm m35, 40 i 42 itd) Pozatym skoro zakaz uzywania orginalow, to dlaczego uzywaja oryginalnej broni z epoki??? to nie oryginal czy co???
poz Fall
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co do ego kraju" tp jest jednak nasz kraj i tylko od nas zależy jak się w nim sprawy mają i będą miały. Zwalanie na onych" to typowa rekcja która zazwyczaj do niczego nie prowadzi.

Panie Grzegorzu
Proponuję napisać do redakcji Odkrywcy w tej sprawie i jednocześnie zakładając nowy wątek na głownym forum zaczynając od może niezbyt długiego, ale treściwego opisu sprawy i pomysłu na zbiórkę informacji"
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie