jotes Napisano 9 Grudzień 2002 Autor Napisano 9 Grudzień 2002 Na e-bay'u pojawiło się trochę zdjęć z Września:Vickers:http://cgi.ebay.de/ws/eBayISAPI.dll?ViewItem&item=746092836Ten sam sprzedawca wystawia też zdjęcie rozbitego samolotu z szachownicą oraz kilka zdjęć FT-17, być może polskiego?Skoro pojawił się temat samolotów, to polecam jeszcze dośćdobre zdjęcie Karasia (?) w hangarze:http://www.goron.de/~heimdall/phpBB/uploads/1128_1039339793_6.jpgMiłego oglądania,jotes
Gość Napisano 9 Grudzień 2002 Napisano 9 Grudzień 2002 Polecam nr 4http://www.goron.de/~heimdall/phpBB/viewtopic.php?topic=11319&forum=59&start=30Pozdrawiam
jotes Napisano 9 Grudzień 2002 Autor Napisano 9 Grudzień 2002 To jest właśnie wojna... Łatwo o tym zapomnieć, zwłaszcza oglądając zdjęcia polskiej pancerki z Września '39.Pojazdy te rzadko noszą ślady dramatycznych wydarzeń, bo z reguły zostały porzucone z braku paliwa, amunicji etc.
Gość Napisano 9 Grudzień 2002 Napisano 9 Grudzień 2002 Niestety kolego, prawda jest zgoł inna i bardziej lapidarna. Większość wojska polskiego uciekała na łeb na szyje. W ciągu siedemnastu dni wojny obronnej, kawaleria i tabory z zach, granic polski dotarła do Lwowa i granic Rumuni. Jest to wyczyn, ale turystyczny i trudny do powtórzenia konno, pieszo czy na rowerze. Uciekająca armia bez kadry dowódczej nawet nie niszczyła za soba mostów, a cóż dopiero sprzęt. Tylko nieliczni ukrywali broń pancerną, czy też ją niszczyli np. podpalająć lub wysadzając. Wiekszość polskiego sprzętu była sprawna i dostała się w ręce Niemieckie i służyła im, jak i ich sojusznikom. Walki wrześniowe do chlubna karta, ale dotyczy tylko nielicznych formacji i zgrupowań, a walke prowadziła często z własnej inicjatywy i braku poparcia dowództwa. Wielu oficerów za te czyny odpowiadało przed rządem londyńskim i zostało pozbawionych dowództwa.
Gość Napisano 9 Grudzień 2002 Napisano 9 Grudzień 2002 Paliwa i amunicji miały wystarczające zapasy. Wiele pojazdów pancernych nie brało udziału w walkach, a zapasy paliw mogły uzupełniać. Były specjalnie przygotowane magazyny paliw na wypadek wojny, problem był z dostawami gdyż bombardowano, sięć kolejową. Jednak w wielu pojazdach pozostało paliwo, z czego skrupulatnie kozystali uciekinierzy. Jednak faktycznie w części pojazdów paliwo mogło być problemem szczególnie dla grupy opercyjna Narew.
Gość Napisano 10 Grudzień 2002 Napisano 10 Grudzień 2002 Co do składów to były one tak utajnione, że wojsko przypadkiem je odkrywało.Czytałem też o przejściu przez kampinos, gdzie nasi natrafili porzuconego chyba 7TP. Wystarczyło przekręcić kluczyk, czy jak to się robi i odjechać. Zabrali go ze sobą.
merlin Napisano 10 Grudzień 2002 Napisano 10 Grudzień 2002 Co do posiadanych zapasów paliwa i amunicji to różnie we wrześniu 1939 roku bywało.Regułą był brak zapasów lub umieszczenie ich w takim miejscu ,ze uzupełnienie ich było mocno utrudnione. Podam tu przykłady poszukiwań paliwa przez dowódców batalionów 7TP , którzy sporo czsu spędzali jeżdząc po okolicy w poszukiwaniu paliwa, lotnictwo polskie nie wykonywało zadań nie tylko z powodu małej liczebności ,ale i braku paliwa bo eskadry myśliwskie miały paliwa średnio na jeden wylot dziennie. Jednocześnie dużo paliwa dostawało się w ręce niemiecki poruszam tu zachowane niemieckie zdjęcia a opublikowane w jednej z ksiązek Cynka pokazujace jedno z polskich lotnisk zawalone beczkami z paliwem.Co do zapasów amunicji to jednostki wyruszały na wojnę z zapasami na 3 - 4 dni intensywnych działań.
Gość Napisano 10 Grudzień 2002 Napisano 10 Grudzień 2002 Zdjęcia z pobojowiska robią wrażenie. Dają dużo do myślenia.
Gość Napisano 10 Grudzień 2002 Napisano 10 Grudzień 2002 Pozwole sobie dodać do dyskusji że czołgi z 39 nie paliły zbyt wiele paliwa w stosunku do czołgów z końca wojny, posiadały też dodatkowe zapasy w taborach w beczkach i kanistrach. Każdy dowódca wojsk panc. posługiwał sie mapą na której były zaznaczone MPS-y (magazyby paliw). Nie wykluczone że ktoś szukał, ale większe problemy były z paliwem dostarcznym cysternami na wyznaczone miejsca z powodu braku łączności, kordynacji działań, i zniszczonych lini kolejowych, Sparawa paliwa lotniczego to inny problem, wiekszość lotnisk była zniszczona, a polowe lotniska nie były wyposazone w stacje paliw. Inny problem to to, że bezyna lotnicza (zupełnie inne paliwo)nie była składowana na MPS-ach, gdyż, i tak samolotem nie szło tam podjechać w przeciwieństwie do pojazdów pancernych. A wiele beczek tego paliwo spłoneło na bombardowanych lotniskach.
Gość Napisano 11 Grudzień 2002 Napisano 11 Grudzień 2002 Większość wojska polskiego uciekała na łeb na szyje. W ciągu siedemnastu dni wojny obronnej, kawaleria i tabory z zach, granic polski dotarła do Lwowa i granic Rumuni. Jest to wyczyn, ale turystyczny i trudny do powtórzenia konno, pieszo czy na rowerze. Uciekająca armia bez kadry dowódczej nawet nie niszczyła za soba mostów, a cóż dopiero sprzęt. Tylko nieliczni ukrywali broń pancerną, czy też ją niszczyli np. podpalająć lub wysadzając. Wiekszość polskiego sprzętu była sprawna i dostała się w ręce Niemieckie i służyła im, jak i ich sojusznikom."Dawno takiego kretynizmu nie czytałem, nie popartego zadnymi przykładami i do tego tak kłamliwiego. Może 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich ucieka spod zachodniej granicy? Może 62 Dywizjon Pancerny? Może 10 BK płk. Maczka? Może 18 pp? Co według Twojej wiedzy znaczy większość"? Weź Gościu troche poczytaj, a nie wypisujesz androny i na oślep obraząsz wszystkich.
Gość Napisano 11 Grudzień 2002 Napisano 11 Grudzień 2002 Mówimy o kilku armiach , a nie pojedynczych pułkach, czy dywizjach przebijających się do uciekinierów ,osłaniających odwrót lub będących w okrążeniu. Naczelny wódz Rydz Śmigły po 1. IX 39 nie koordynował działań wojennych i nie wydał ani jednego sensownego rozkazu ataku na nieprzyjaciela, jedynie rozkazy do odwrotu. Wojsko to które nie dotarło do Lwowa broniło się bo musiało, o ile nie porzuciło broni i uciekło do cywila. Usprawiedliwieniem było tylko to, że zostało porzucone , pozbawione naczelnego dowództwa i sztabu generalnego.
Gość Napisano 11 Grudzień 2002 Napisano 11 Grudzień 2002 Do Undergrond (AF). A co Pan na przykład powie powie na temat zwrotu zaczepnego nad Bzurą?
Gość Napisano 11 Grudzień 2002 Napisano 11 Grudzień 2002 Zwrot ten wymyślił gen Kutrzeba, został w ograniczonym zakresie zakceptowany przez Naczelnego Wodza. Przerwany w nieodpowiednim momencie głównie za sprawą Bortnowskiego (czasami myślę, że niektórzy dowódcy wojnę potraktowali jak wycieczkę na grzyby i to nie tylko ci iebojowi"). A potem nastąpił koniec Armii Poznań".Pozdrawiam
Gość Napisano 11 Grudzień 2002 Napisano 11 Grudzień 2002 To jest jeden z lepszych manewrów WP, ale nie z inicjatywy Naczelnego Wodza, a inicjatywy gen Kutrzeby. Gdyby ten atak przeprowadzono o trzy dni wczęśniej i skordynowno z uciekajacą Armią Łódź można by zadać duże straty 8 armii, szczególnie jej szpicom panc, które znalazły by się w okrążeniu. Jednak pomysł ten odradzał sztab Naczelnego Wodza. Podjecie tych działań było spóżnione. Wykonał je Kutrzeba już z konieczności aby nie zostać odciętym od Warszawy i zapewnić kontynuacje odwrotu Armi Pomorze i Poznań na Warszawe. Manewr ten przeprowadzony nieco wcześniej, mógł też pozwolić na dalsze uzupełnienia w Armii Prusy, dać szanse na utworzenie obrony w głebi kraju na na linnii Wisły i Sanu. Forsowanie Wisły mogło by załamać tempo natarcia niemieckich zagonów panc. Niemcy nie byli przygotowani do forsowania rzek przez jednostki panc.
Gość Napisano 11 Grudzień 2002 Napisano 11 Grudzień 2002 Wiekszość klęsk z początkowego okresu kampanii wrześniowej wynikało ze złego rozlokowania, wojsk na pozycjach wyjściowych, zbyt późnej mobilizacji, złych dowódców itd.itd. Polski szeregowy zółnierz i większoć dowódców niższego szczebla (tych bez legionowej przeszłości) dokoywało cudów odwagi, męstwa i walecznosci w najlepszym tego słowa znaczeniu. Po pierwszym okresie wycofywania sie jednostek na łeb na szyję (głownie na skutek złych pozycji wyjściowych i jakosci dowódców) następiło okrzepniecie żołnierzy i nawiazanie równorzednych walk (o ile mozna uzyć takiego słowa). Armie innych krajów (bez wyjątku) które walczyły później z niemcami dokonywały wiekszych cudów turystycznych niż armia polska (przykład w temacie Rozbite Obozowisko). Faktem też jest ze najdłuzej walczyły jednostki, które należały do jednostek elitarnych", marynarze na Helu, kawaleria,marynarze i KOP pod Kockiem itd. Pan AF który wszystko wie lepiej, przedstawił poprostu swoją wizje historii.Ps. A propo dowódców gen Kutrzeba był bardzo dobrym wykładowcą ale kiepskim dowódcą liniowym (zbyt miękki i niezdecydowany nie potrafił egzekwować wydanych przez siebie rozkazów) uderzenie Armii Poznan powinno nastąpić w okresie do 5 września na skrzydło Armii Łodź wtedy miało by wielkie szanse powodzenia i wpływ na dalszy przebieg kampanii.O generale Bortnowskim gen Bołtuć w puszczy kampinowskiej powiedział szkoda że niezabiłem sk....yna na poczatku wojny". Takich przykładów można by mnozyć wiele Młot-Fijałkowski, Dab_Biernacki itd.itd.
akagi Napisano 11 Grudzień 2002 Napisano 11 Grudzień 2002 Wooow!Zrobiliście merytorycznie taki bajzel, że aż miło!Adamie, z całym szacunkiem, ale gadasz głupoty. Jest prawdą, że Polska wojnę w 1939 przegrała, ale , cyt:Większość wojska polskiego uciekała na łeb na szyje. W ciągu siedemnastu dni wojny obronnej, kawaleria i tabory z zach, granic polski dotarła do Lwowa i granic Rumuni. Jest to wyczyn, ale turystyczny i trudny do powtórzenia konno, pieszo czy na rowerze. Uciekająca armia bez kadry dowódczej nawet nie niszczyła za soba mostów, a cóż dopiero sprzęt. Tylko nieliczni ukrywali broń pancerną, czy też ją niszczyli np. podpalająć lub wysadzając. Wiekszość polskiego sprzętu była sprawna i dostała się w ręce Niemieckie i służyła im, jak i ich sojusznikom." to bzdura jakiej nie słyszałem, nawet za komunistycznej propagandy. I dlatego Niemcy wygrali?To czemu ponieśli takie straty, że tak naprwdę odbudowali je dopiero na wiosnę 1941. A może jednak te rzekomo uciekające polskie jednostki biły sie na tyle skutecznie, że choć wroga nie powstrzymały, to były w stanie poważnie go osłabić? Przeczysz faktom.Zupełnie inna sprawą jest bitność polskich pułków, a zupełnie inna problemy logistyczne armii II RP. Wojsko wrześniowe było wojskiem pieszym i konnym. Staneło do walki z częściowo zmechanizowanym Werhmachtem. Ale to częściowo zmoechanizowany Werhmacht miał przewage mobilności, dlatego był w stanie szybciej sie przemieszczać. Wartm zastanowienia jest co byłoby gdyby polskie tabory konne zamienic na trakcję samochodową i przygotowac armię do wojny manewrowej, a nie do statecznej obrony granic. Wynik wojny wcale nie jest już taki pewny, właśnie ze względu na bitność i inwencję, żołnierzy, dowódców polowych. Co do jednoego się zgadzam. Wódz Naczelny nie popisał się , dał się zwieść zapewnieniom polityków, że sojusznicy przyjdą z pomocą oraz co do tego, że zwrot nad Bzura, był o tydzień spóźniony.pozdrawiam
Gość Napisano 11 Grudzień 2002 Napisano 11 Grudzień 2002 Nie wiem, dlaczego twierdzisz, że wojska były źle rozlokowane?? Trudno było przewidzieć skąd nastąpią główne uderzenia, jednak w pierwszych dniach na wszystkich odcinkach były ciężkie walki i większości zwycięskie. Oddziały nie były raczej przygotowane do walki a tym bardziej do wojny błyskawicznej. Całe armie potrafiły nie mieć łączności, czyli znikać na całe dni. Nie rozumiem też, dlaczego gen Młot-Fijałkowski był złym dowódcą. Jego grupa toczyła ciężkie walki i została rozbita, uratowała się tylko część kawalerii. Zresztą różnie było z dowództwem już w czasie walk, nie mógł dowodzić niektórymi związkami taktycznymi chwilowo mu podległymi.PozdrawiamWrzesień jest wdzięcznym tematem do dyskusji.
Gość Napisano 11 Grudzień 2002 Napisano 11 Grudzień 2002 Kolego J juz Fryderyk Wielki miał mawiać Armia która broni wszystkiego nie broni niczego". Wojska na swoich pozycjach wyjsciowych w walkach obronnych wycofywały sie ze średnią predkością kilkunastu do 30km dziennie( z wyjatkiem kilku miejsc zregóły opartych o umocnienia) A taka predkość jest przyjeta jako normalna predkośc ataku. Gen Młot_Fijałkowski dopuscił do rozbicia grupy poprzez swoje rozkazy, zadaniem grupy Narew była min. współpraca z GO Wyszków i gdyby SGO Narew udrzyła na prawe skrzydło niemców po przełamaniu pod Mławą prawdopodobnie niemcy zostali by rozbici. Kolego J a może kolega wyjaśni co robiła Armia Pomorze w korytarzu zbyt na pólnoc jak na obronę Bydgoszczy z zbyt na południe by w czymkolwiek utródnic przerwanie korytarza (skoro tkzw. grupa interwencyjna została rozformowana). Ale jak sam powiedziałeś wrzesień to wdzięczny temat. Wracając to tematu dowódców z małymi wyjatkami dowódcy legionowi zupełnie sie niesprawdzili w przeciwieństwie do dowódców z byłych armii zaborczych np.Thomme czy Schylling.
Gość Napisano 11 Grudzień 2002 Napisano 11 Grudzień 2002 Po prostu nasza armia była nastawiona na atak prawie ze wszystkich możliwych stron, a korytaż był punktem spornym i jak sam stwierdziłeś było ta wcześniej coś na kształt korpusu interwencyjnego. Czytałem o walkach w okolicach Borów Tucholskich tylko w jednym niepełnym opracowaniu opisującym 35 pp. Wskazano tam, że przyszli na pozycje przygotowane przez ułanów zupełnie nienadające się do obrony - za płytkie itp. Kto i jak zdołał się przygotować, to już inna sprawa. Mimo to ten pułk wytrzymał uderzenie całej dywizji. Co innego, że na południu gdzie walczyła właśnie kawaleria oraz część piechoty - 34 pp poszedł gros sił pancernych niemieckich i zdołał się przebić. Po osiągnięciu swoich celów zatrzymał się, lecz Guderian widząc dalsze możliwości natarcia pchnął ich do przodu, tak że wkrótce znależli się w Prusach Wschodnich. Co do styku SGO Narew", raczej drugorzutowej GO Wyszków" i Armi Modlin" to istniał tam taki mętlik, tzn. ciągłe przegrupowania wymuszone częściowo przez NW, że było to nie do opanowania. Po za tym ciągle wchodzili sobie w paradę gen. Przedżymirski, Kowalski i Młot-Fijałkowski i Naczelny Wódz popierający raz jednego, raz drugiego. Zresztą gdyby nie było wszechogarniającej ewakuacji do nikąd" sztabu i władz państwowych różnego szczebla (dostało im się, zwłaszcza od ruskich) i gdyby była wola bronienia, to pewnie by udało się może nawet wojnę wygrać. A przynajmniej jej nie przegrać.PozdrawiamAcha, a Niemcy podnieśli się już w 1940 i ruszyli na Francję.
mietek Napisano 11 Grudzień 2002 Napisano 11 Grudzień 2002 Jestem swiezo po lekturze (kolejny raz z reszta) monografii armii Poznan i Krakow i paru innych. Opisywane sa tam niestety glownie odwroty. Wojsko cofalo sie czesto, nie majac styku a wrogiem. Logistyka zupelnie lezala. W czasie obrony Warszawy nikt nie wiedzial co jest i gdzie w magazynach, z magazynow nie bylo jak dowozic. Jednak caly problem polegal na tym, iz liczylismy na sojusznikow, a ci tylko czekali. Wycofywanie wojsk, aby je uchronic do pozniejszej walki, okazalo sie bezcelowe, szcegolnie to ataku Rosji. Jednak na co zwrocilem uwage: oddalismy bez walki Poznan, Bydgosz-Torun, Grudziadz - a zobaczmy jak dlugo bronily sie tam jednostki niemiecke w 45!! Przy tym przewaga rosjan byla zdecydowana. W 39 oddalismy wszystkie miasta (za wyjatkiem W-wy), zas oddzialy obrony narodowej, zamiast bronic miast poszly w pole. Caly aparat panstwowy (lacznie ze straza pozarna i policja sie wycofal). Mowiac krotko byla to kleska, przy calym szacunku dla mestwa i bohaterstwa zolnierzy.
Gość Napisano 11 Grudzień 2002 Napisano 11 Grudzień 2002 W skucie na 3 ostatnie posty.Błędy dyslokacji były minimalne i można tu tylko spekulować. Największe błąd w sztuce według mnie to wysunięcie Armii Pomorze na Północ od Tucholi. W ten sposób była narażona na szybki manewr okrążający bez szans nawet na wycofanie. Wojska w rejonie Borów Tucholskich zostały okrążone przez 4 Armie z zachodu i odcięte uderzeniem z Prus na Grudziądz 3 Armia (obrona na rz. Osie). Armia Pomorze wskutek tego znalazła się w okrążeniu i straciła większość stanu. Dogodniejsza rubież skracająca linie obrony był a na Noteci, Bydgoszczy, Wiśle i Osie , tym bardziej że teren Borów Tucholskich nie miał znaczenia ani gospodarczego , ani strategicznego. A samych Niemców zmusił by do forsowania tych rzek pod ogniem artylerii. Wycofywanie mogło przebiegać po opuszczeniu Bydgoszczy w oparciu o fortyfikacje na Osie, Grudziądzu, Chełmie i Toruniu, z utrzymaniem prawego brzegu Wisły aż do Modlina. Rzeki Drwęca, Skrwa, Wkra i Narew stwarzała możliwość spowolnienia marszu wojsk niemieckich i zajmowaniu przez Armię Pomorze kolejnych rubieży obronnych, a tak armia ta straciła połowie swego stanu już w pierwszych dniach wojny. Za drugą pomyłkę można uznać lukę która istniała pomiędzy Armia Łódź, a Armia Kraków na wysokości Częstochowy. Jasna Góra się nie obroniła, a w lukę tą wdarła się 10 armia przełamując obronę pod Mokrą, i rozwijając natarcie na Kielce i W-szwe. Ale to tylko sugestie z perspektywy czasu, a błędów tych naprawdę nie było wiele o ile można mówić o błędach. Niemieckie plany inwazji na Polskę „Blizkrieg” były znane sztabowi WP, jednak ich nie uwzględnił w swych planach obronnych. To był chyba większy błąd, jak rozmieszczenie wojsk w przededniu wojny. Dostarczył je wywiad wojskowy (2), niestety uznano je za plagiat siejący de fetyszyzm, mający szkodliwy wpływ na morale armii. A agenta który plany te zdobył skazano na śmierć. 3 września Armia polska była już w odwrocie na całej długości frontu, nie zajęła też stanowisk planowanej obrony na linii Wisły. Jednostki które nie znalazły się w okrążeniu i przekroczyły linię Wisły kontynuowały odwrót, z wyjątkiem grup które znajdowały się na lewym brzegu Wisły. Tym Rydz Śmigły zalecał przebijanie się do Warszawy i jej obronę. Natomiast uciekinierom znajdujących się na prawym brzegu Wisły zalecano kierowanie się na południe (Lubelszczyznę, Wołyń, Małopolskie wsch.) , gdzie formowano Armie Lublin, która kontynuowała ucieczkę do Rumuni. Wielu żołnierzy WP przeszło ten szlak, nie oddając nawet jednego strzału, a dorabiając się jedynie odcisków. Jednostką pozostającym w walce zalecano jedynie tkz. „obronę konieczną”. 18 września rząd, prezydent Mościcki, naczelny wódz i jego sztab byli już w Rumuni. Pozostawiając walczących i przebijających się na południe swojemu losowi. Bitwa pod Kockiem to wadliwy sukces, ale potrzebny. Bitwa symbol- ostatnia w kampanii wrześniowej, poległo tam 250 polaków. Stoczona prze GO „Polesie” utworzoną 9.09.39. Pod koniec września podjęła marsz w celu obrony Warszawy. Niestety między czasie W-wa padła. Z powodu braku dowództwa i rządu, przemianowana 29.09 na samodzielna grupę „Polesie”. Wobec kapitulacji W-wy , skierowała się na Dęblin z zamiarem dotarcia do G. Świętokrzyskich, a przy okazji opanować zakłady amunicyjne w Stawach. Z Dęblina wyszły jej na spotkanie niemieckie dwie DZmot 29 i 13. 2.10 nawiązano kontakt wzrokowy z nieprzyjacielem, 3.10 WP przeprowadziło natarcie na pozycje 13 DZmot z Kocka i Taczyna w kierunku na Stoczek głównie siłami 50DP + 178;179;180 pułk piech.. Niestety z powodu słabego wsparcia artyleryjskiego natarcie to załamało się. W nocy z 2 na 4.10 50 DP wycofała się z zajmowanych pozycji poza zasięg artylerii niemieckiej w rejon wsi Burzec. Rano dywizje niemieckie zajęły pozycje zajmowane w nocy przez Polaków i zajęli dwór w Adamowie. Uderzyli tez na pozycje brygady kawalerii w Woli Gułkowskiej, zajmując klasztor i cmentarz na którym zaciekle się bronili. W tym czasie na pozycje bojowe wyszła 29DZmot, która zamykała okrążenie wojska polskiego od pn-zach i mająca przystąpić do ataku 6,10. gdzie z zajmowanych dotychczas pozycji wycofała się Podlaska BK. 5.10 gen. Kleeberg, atakował klasztor i cmentarz w Woli Gułkowskiej, przebił się przez poł-zach skrzydło 13 DZmot, siłą BK”EDWARD” i 182; 183 pp zatoczył koło na jej tyłach i się poddał.
Hartmann Napisano 11 Grudzień 2002 Napisano 11 Grudzień 2002 Odnośnie śladów dramatycznych wydarzeń na sprzęcie Polskim pokazywanym w zdjęciach niemieckich.Panowie,to nie ten ro wojny by na zdjęciach było widać efektownie rozwalone czołgi z powyrywanymi wieżami,porozrywane od ostrzału z samolotów szturmowych.Mówicie iż sprzęt nie był niszczony.Był szanowni panowie był.Przedewszystkim optyka,uzbrojenie,silniki,układy zasilania.Tego na zdjęciach nie widać.Czołg WYDAJE się w pełni sprawny.Jak ma ktoś wyobraźnię niech sobie wyobrazi wnętrze tankietki TKS po eksplozji wewnątrz granatu.A pozatym proszę o informacją ileż to tego sprzęty niemcy przejeli.Tylko proszę bez pieprzenia głupot.Rzetelnie z podaniem źródła.Proszę także rozdzielić jednostki rozbrojone przez Sowietów,od jednostek kapitulujących przed niemcami lub porzucających uszkodzony sprzęt.Proszę nie posługiwać się sloganami.Wystarczy wziąść Porwita i przeglądnąć ilu w Wojnie Obronnej Polski zgineło oficerów,licząc od generalicji aż po dowódców kompanii.Ilu to w historii II wojny generałów prowadziło oddziały z karabinem w ręce w pierwszym szeregu.Na koniec pragnę coniektórym przypomnieć iż swego czasu składali przysięgę na wierność Narodowi i na sztandar - a w tej chwili operując sloganami bez pokrycia w materiale źródłowym opluwają to co dla wielu Polaków najświętsze - szacunek dla Żołnierza ,który ginął by obecnie mogli mówić po Polsku.Leszek Kusiak vel.Hartmann
jotes Napisano 11 Grudzień 2002 Autor Napisano 11 Grudzień 2002 1. Efekt wyeliminowania jakiegokolwiek pojazdu na skutek walki w '39 roku był równie widowiskowy, jak w każdym innym, późniejszym okresie wojny. W najlepszym razie zerwane gąsienice, uszkodzone zawieszenie. W najgorszym spektakularna eksplozja.2. Na wiekszości zdjęć, które widziałem sprzęt polski z '39 roku takich śladów nie nosi. Według mnie jest to sprzęt porzucony. Czy przy tym celowo uszkodzony, to jest już czysta spekulacja.3. Dlaczego tak jest? Czy żołnierze polscy masowo porzucali sprzęt, bo nie chcieli walczyć? Czy może byli tak doskonali, że nie można ich było trafić? Przyznacie, że oba wnioski są równie absurdalne. Nie popadajmy więc w skrajności.Pozdrawiam,jotes
Gość Napisano 11 Grudzień 2002 Napisano 11 Grudzień 2002 Do HartaRozumie twoją miłość do broni pancernej, ale fakty są takie że całkiem sprawne czołgi polskie i TKS brały udział w Defiladzie Zwycięstwa zorganizowanej przez Niemców w Warszawie. Potem wiele znich brało udział w wojnie (często jako pojazdy pomocnicze bo były przestarzałe)w Jugosławi, Rumuni, Grecji i Finlandi. Bynajmniej nie słuzyły jako atrapy propagandowe i nikt ich nie popychał. Mowa tu tylko o czołgach polskich używanych przez niemców, a nie zdobytych przez rosjan na wschodzie. Swego czasu zamieściłem na tych stronach galerię zdjęć z okazji września. Serię otwiera kolumna polskich 7TP w barwach niemieckich, prowadzona przez niemieckich czołgistów (widocznych w otwartych włązach wieżyczek). Obok przejeżdzą motocyklista gdyby ta kolumna nie była w ruchu, manewr taki by nie był możliwy. Przy okazji postaram Ci się wysłać zdjęcia defilady z Warszawy , gdzie są dziesiątki sprawnych polskich pojazdów pancernych. PS:Co do monografi , chyba takiej nie ma, ale warto by się pokusić zrobić takie zestawienie.
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.