Skocz do zawartości

Xawery Czernicki - jak to było.


IRONRAT

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano
Jak to było z bohaterami z Xawerego Czernickiego:

http://info.onet.pl/973350,11,item.html

Ciekawe jak było naprawdę i kto kłamie, MON czy kapelan.
Ironrat

Życie Warszawy: Wbrew temu, co twierdziła Marynarka Wojenna w 2002 roku, polski statek "Xawery Czernicki nie uratował żadnego rozbitka z tonącego irańskiego statku.

Kapelan 8. Flotylli Obrony Wybrzeża ksiądz Zbigniew Jaworski ujawnia, że część załogi "Czernickiego zajęła się szabrowaniem jednostki.

Ksiądz zawarł swe rewelacje w opublikowanej właśnie "Historii duszpasterstwa wojskowego na ziemiach polskich. Jeden z rozdziałów poświęcony jest wspomnieniom z misji w Zatoce Perskiej na okręcie ze Świnoujścia ORP "Kontradmirał Xawery Czernicki.

Informację o udziale tej jednostki w ratowaniu rozbitków z irańskiego statku podały w grudniu 2002 roku niemal wszystkie polskie media.

Ksiądz twierdzi tymczasem, że biuro prasowe Marynarki Wojennej upubliczniło nieprawdziwy opis wydarzenia. Zamiast akcją ratowniczą marynarze zajęli się bowiem głównie kradzieżą dobytku Irańczyków.

"Dnia 21 grudnia ORP »Kontradmirał Xawery Czernicki« nie uratował żadnego rozbitka irańskiego. Rozbitków podjął śmigłowiec amerykański, a część załogi »Czernickiego« zajęła się szabrowaniem statku. W tym celu opuszczono na wodę trap i łódź roboczą. Wydobyto z wody między innymi termosy, sokowirówki, papierosy etc. i je sobie przywłaszczono.
Podkreślił, że próbował wcześniej sprostować informacje o akcji i interweniował u rzecznika prasowego Marynarki. Bez skutku.

Życie Warszawy" pisze, że ówczesny dowódca Czernickiego' kapitan Grzegorz Okuljar przyznał, że nie wiedział o upublicznieniu zarzutów Jaworskiego. W wypowiedzi dla "Głosu Szczecińskiego, mówiąc o Jaworskim, stwierdził, że "osoba tego pana jest mocno kontrowersyjna.
"
Napisano
Jakby nie było sprawę powinna czym prędzej zbadać prokurator. I albo postawić za oszczerstwo przed sądem kapelana, albo dowódcę okrętu i uczestniczących w rabunku marynarzy. Sprawa jest zbyt poważna, żeby ja zagłaskać - w grę wchodzi honor całej Marynarki Wojennej.
Napisano



Głównym zadaniem okrętu było więc wsparcie logistyczne sił operacyjnych. Wykonując to zadanie okręt przewiózł 90 ton paliwa i 22 tony wody słodkiej. Żeby uzmysłowić sobie skalę „logistycznego” wysiłku, warto zauważyć, że „Czernicki” był na obu wojnach łącznie ok. 350 dni. Statystycznie przewoził więc dziennie ćwierć tony paliwa i 63 litry wody. Do tego wystarczyłby samochód dostawczy z kilkoma beczkami, jakiego używają złodzieje podłączający się do rurociągów Rafinerii Gdańskiej – gdyby dodając jeszcze kilka beczek przerobić go na katamaran... Dodajmy, 90 ton paliwa to dzienna konsumpcja większego okrętu bojowego w akcji, a takich większych okrętów było na wojnie z Irakiem prawie 100, „logistyczny” udział „Czernickiego” w zwycięstwie trzeba więc mierzyć w milionowych częściach procentu. Sam „Czernicki” zużył w tym czasie 2 tys. ton paliwa. Nie podano tylko, ile śmieci odebrał nasz ORP z USS-ów, bo do tego zadania też jest przystosowany.

Abordażem w rybaków

Drugie ujawnione zadanie dotyczyło kontrolowania żeglugi. Tutaj trudniej rozszyfrować liczby, bo towarzyszą im słowa z książek przygodowych, wojskowy żargon albo kalki angielskich terminów wojskowych. Czytamy więc o abordażach (wtargnięcie i walka wręcz na pokładzie zdobywanego okrętu), misjach bojowych (z angielskiego „zadanie”, ale niekoniecznie związane z walką), czy patrolach antypirackich. Jeśli wyobrażasz sobie, Czytelniku, że doniesienie tygodnika „Polska Zbrojna”, iż udokumentowano aż 56 akcji abordażowych naszych morskich komandosów oznacza zbrojne zdobycie 56 statków pod czarną banderą (z trupią czaszką i skrzyżowanymi piszczelami), to jesteś w błędzie. W rzeczywistości chodzi tu o skontrolowanie dokumentów i ładowni albo zawartości skrzynek na ryby na kilkudziesięciu absolutnie pokojowo nastawionych cywilnych jednostkach pływających. Statystyka mówi, że wypada jedna kontrola na tydzień.

Księżniczka w tajnej misji

Trzecie zadanie na oficjalnej liście osiągnięć okrętu mówi o współpracy z jednostkami specjalnymi. Nasze wiewiórki wykluczają, żeby „Czernicki” mógł wykonywać jakiekolwiek zadania bojowe wymagające skrytego działania albo związane z ryzykiem ofiar po stronie aliantów. Przyczyna jest prosta: jest to w rzeczywistości cywilny statek pomalowany na szaro. Na radarze daje echo jak prom pasażersko-samochodowy, w podczerwieni wygląda jak piec hutniczy, nie ma urządzeń do walki elektronicznej ani innych zabawek służących do zmylenia przeciwnika. Mogłaby go trafić najgłupsza zabłąkana rakieta. Pod słowem „współpraca” należy więc rozumieć „przewożenie” w rodzaju pracy stateczków białej floty wożących turystów. W tym wypadku szare woziło zielonych. Wiemy nawet ilu: 330, co daje – po zaokrągleniu – jednego wojaka na dzień.

Popisową medialnie stroną pobytu okrętu na Zatoce były akcje ratownicze. Oto, jak wyglądała najpoważniejsza z nich wg stron internetowych Marynarki: Z zatopionej jednostki uratowano ośmiu irańskich marynarzy, których podniósł z wody i przekazał na pokład „Czernickiego” śmigłowiec pokładowy US Navy, wezwany przez dowódcę okrętu. Czyli udział w tej akcji polegał na podstawieniu lądowiska prawdziwym ratownikom. Między bajki należy włożyć też wiadomość, że nasz okręt płynął w eskorcie pierwszego konwoju (...) do UM Kasr. Jeśli płynął, to jako okręt eskortowany, a nie eskortujący, bo nawet sam nie potrafiłby się obronić w razie ataku.

Na tej wojnie „Czernicki” miał, a jakże, swoją ksywę: Księżniczka. Nie, wcale nie z powodu przecudnej urody, tylko dlatego, że było z nim więcej kłopotów niż pożytków, jak to zwykle
bywa z księżniczkami odwiedzającymi żołnierzy na linii frontu. Trzeba się cackać i mieć ciągle na oku, żeby się krzywda nie stała.

Wojenni na salonach

Dlaczego więc wysłano na wojnę okręt, który do niczego się nie nadawał (co przewidywaliśmy i o czym świadczą liczby) i który – jak donoszą nam wiewiórki – budził wesołość wśród marynarzy zaprzyjaźnionych flot?

Wysłano go przede wszystkim dlatego, żeby Ryszard Łukasik mógł występować na warszawskich salonach nie tylko jako admirał albo admirał floty, ale jako admirał floty wojującej i dzięki temu stać wyżej w hierarchii towarzysko-politycznej niż np. dowódca niewojującego lotnictwa.

Nawiasem mówiąc, dlaczego nie wysłano do Iraku kilku dwupłatowców An-2? Zabrakło pomysłu czy tupetu?

Niezwykła tajemnica, która otaczała rejs „Czernickiego”, miała na celu ukrycie przed opinią publiczną rzeczywistej mizerii pomysłu i wykonania. 63 litry wody dziennie – tyle zużywa amerykański marynarz pod prysznicem. Nie dziwi więc, że „Polska Zbrojna” donosi: coraz głośniej mówi się o koniecznej modernizacji i przebudowie oraz o zupełnym przeklasyfikowaniu okrętu, co wynika z doświadczeń zdobytych na Zatoce Perskiej.
Napisano
honor i ojczyzna - a czego sie spodziewać po żołnierzch kraju w którym z kuklińskiego zrobiono bohatera
Napisano
Jeżeli kapelan pisze książkę, i ta książka nie ma wielkich szans powodzenia to trzeba napisać coś spektakularnego, no i on to zrobił. Gdzie jego wiedza była 2 lata temu? Media szybko podchwyciły bo zawsze to temat, i można umieścić potem sprostowanie małym druczkiem:-) . Jak było nie wiem, może i coś z wody wyłowili ale bardziej z nudów niż z chęci zysku, zawsze to atrakcja (super fanty na irackim kutrze rybackim?..no jaja). Na morzu jest obowiązek ratowania życia i ratowany nie ponosi kosztów, natomiast ratowanie mienia (statek, towar, wyposazenie) następuje na życzenie armatora-własciciela który zobowiazuje się pokryć koszty. Jeżeli takiej chęci nie zgłosi, statek wraz z zawartością jest mieniem porzuconym, może go sholować każdy i potem sprzedać w celu pokrycia nakładów, czasem też trzeba go zatopić jeżeli stanowi zagrożenie dla żeglugi a armator ma go gdzieś". Na razie to tylko wynurzenia kapelana, jak było myślę, że się wyjaśni. A swoją drogą, załoga go chyba nie cierpiała i stąd jego frustracja.
Pozdrawiam
Napisano
dago napisał: super fanty na irackim kutrze rybackim(...)

Problem w tym, że kuter był IRAŃSKI, a nie IRACKI, należał więc do państwa NEUTRALNEGO. Zabieranie jakichkolwiek fantów" ze statku neutralnego jest zwyczajną grabieżą.

dago napisał: Na morzu jest obowiązek...

Polecam dokładne zapoznanie się z Kodeksem Morskim.
1. Na morzu jest obowiązek ratowania ŻYCIA I MIENIA. Za ratowanie życia ratownik nie może żądać zapłaty, za wyratowane mienie może, ale tylko wtedy gdy mienie zostało uratowane.
2. Ten kto wyratował cudze mienie ma obowiązek zgłosić ten fakt odpowiednim władzom morskim, zawiadomić o fakcie wyratowania właściciela mienia oraz zabezpieczyć mienie do czasu wydania go właścicielowi.
3. Jeżeli właściciel się nie zgłosi, lub nie uiści zapłaty za wyratowane mienie ratownik jest zobowiązany przekazać mienie odpowiednim władzom morskim (cywilnym lub wojskowym).
Nigdzie w Kodeksie Morskim nie ma słowa o tym, że ratownik może sobie przywłaszczyć wyratowane mienie.

Też mam nadzieję, że sparwa się wyjaśni i nie będzie prób jej tuszowania z którejkolwiek strony. Kapelan twierdzi, że wszystko zostało utrwalone na zdjęciach i video - nie powinno więc być problemu z szybkim dotarciem do prawdy.
Napisano
Nie polemizuję nie jestem fachowcem), może to źle ująłem ale miał to być tryb przypyszczający z tym ratowaniem. Co do mienia to mam wątpliwości czy jest obowiązek i czy można kogoś zmusić do jego ratowania za darmo, narazając przy tym życie i zdrowie ratowników. Ale jest to temat marginesowy w stosunku do wątku.

Pozdrawiam
Napisano
Co do ratowania życia to taki obowiązek istnieje zawsze i wszędzie /np. podczas wypadku drogowego/, co do mienia to skoro się już je wyratowało... ale tu zgadzam się z Tobą, to wątek poboczny i niech jego rostrząsaniem zajmą się prawnicy.

Istotne jest, żeby tą sprawę maksymalnie wyjaśnić, a winnych, czy to pomówienia, czy też grabieży osądzić.

Napisano
Jeśli chodzi o mienie to statek bez załogi na wodach miedzynarodowych jest uzanwany z mienie porzucone a więc nie a właściciela. O ile pamietam są pewne możliowści odzyskania statku przez armatora, ale nie za darmo.
Napisano
Wywód Pana lub Pani mmmmm (faktycznie wyglada jakby go przepisano z jakiegoś brukowaca)
Jest czystą demagogią z logiką której nie wsydziłby się sam wielki Andrzej L.

Liczenie średnich dziennych i głupawy wywód o ciężarówce czy wreszcie o rakietach , odbiciu radarowym i podczewrwieni sugryuje chyba, że iraccy ryabcy pływają kutrami rakietowymi najnowszej generacji?!! Co za de.il to napisał :-P
Aż mi sie niedobrze zrobiło.
Jak widać wszystko morzna zmieszać z błotem jeśli jest się wytarczaja co niedouczonym kretynem (mam tu na myśli faktycznego autora artykułu a niekoniecznie osobę która wstawił ten tekst na forum).
Napisano
Dzieki polsmol za podkreślenie na końcu. Posłaniec jest niewinny. Podkreśliłem, że obydwie wersje są niekompatybilne. Ktoś kłamie MON lub kapelan. Ten ostatni zawarł swoją historię w książce. Ktoś powinien odpowiedzieć za kłamstwa - pole do popisu dla prokuratury. Niezależnie od tego, kto jest winien nie jest dobrze.
Jeśli chodzi o poruszoną wcześniej kwestię ratownictwa na morzu, to każda jednostka ma na morzu obowiązek spieszenia z pomocą innym nawet naruszając wody terytorialne jakiegoś państwa, jednakże międzynarodowe prawo morskie za uratowanie np. statku przewiduje obowiązkową nagrodę dla ratowników, chyba że ratujacy z niej zrezygnują.
Ironrat
Napisano
polsmol napisal: Jeśli chodzi o mienie to statek bez załogi na wodach miedzynarodowych jest uzanwany z mienie porzucone a więc nie a właściciela.

Nie znam takiego zapisu. Jeżeli możesz poprzeć swoje twierdzenie cytatem z prawa morskiego to byłbym zobowiązany.
W przypadku akcji Czernickiego nie ma jednak mowy o porzuceniu. Załoga irańska nie porzuciła swojej jednostki, ale została z niej zdjęta wobec zagrożenia życia - to istotna różnica! Bo kuter mimo, że bez załogi nadal miał właściciela.
Wyobraź sobie sytuację, że pali się Twoje mieszkanie, ktoś ratując Ci życie, wynosi Ciebie z pożaru, kareka zabiera Ciebie do szpitala. Czy opisana sytuacja oznacza, że porzuciłeś swoje mieszkanie i mienie, które się w nim znajduje? Czy ten który Ciebie uratował ma prawo wejść do mieszkana i zabrać sobie np. telewizor?

IRONRAT napisał: międzynarodowe prawo morskie za uratowanie np. statku przewiduje obowiązkową nagrodę dla ratowników

Zgadza się co do słowa. Tyle, że jeżeli polscy marynarze uratowali mienie z kutra, to powinni zgodnei z zapisami Kodeksu Morskiego dążyć do zwrotu tego mienia właścicielowi i odebrania od niego należnej nagrody. Zrobili to? Wg kapelana nie zrobili, tylko wydobyte mienie przywłaszczyli sobie. No i tu jest pies pogrzebany...
Napisano
Witam za bardzo to niewierze tym czarnym politrukom poprostu kiedy śmigłowiec odleciał z rozbitkami chłopaki reszte posprzątali po co miało się zmarnować a prawda jak zawsze pośrodku ale jak pismaki rozdmuchają sprawe to znajdą jakiegoś kozła ofiarnego i pewnie bedzie najmniej winy POZDRAWIAM
Napisano
Prokuratura prowadzi już postępowanie, w sprawie, a nie przeciwko komuś. Kalpelan został zawieszony w czynnosciach przez gen. Głódzia.
Ironrat
Napisano
arzucił też ówczesnemu dowódcy okrętu, że nie uczęszczał na msze i w niedziele zarządzał niekonieczne alarmy"...... i tu jest pies pogrzebany...:-)
Napisano
Sprawa jasna i chyba nie wymaga komentarza.

A kuter zapewne leży na dnie więc uratowanie z niego części wyposażenia na swoje potrzeby nie jest kradzieżą.

Nie sądzę, żeby ktoś zmuszał irańskich marynarzy do opuszczenia statku a więc kuter jednak był porzucony.

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie