Jacek tak właśnie mogło być jak piszesz, pojazd leżał sobie spokojnie w korycie rzeki nie niepokojony przez nikogo ponad pół wieku, odwykł od ludzi, no zdziczał po prostu, a tu nagle nadjeżdża wagon restauracyjny i zamiast pogłaskać zagadać do pojazdu spróbować go delikatnie oswoić, wyjmuje z zanadrza kij a może i pręt jakowyś stalowy i rozpoczyna ostukiwanie - wcale się nie dziwię że pojazd przerażony wziął i zakopał się w brzegu, druga hipoteza brzmi: to nic przyjemnego dla żadnego pojazdu być stukniętym przez wagon(pkp robi o tym liczne filmiki edukacyjne przestrzegające przed kontaktem pojazdów z lokomotywami i wagonami) może i ten pojazd o tym słyszał i wolał się skryć w brzegu i nie ryzykować myśląc że wstępne ostukanie będzie wstępem do staranowania...