jeycoob Napisano %s o %s Napisano %s o %s Witam wszedłem w posiadanie soldbuch. Czy mógł by mi ktoś powiedzieć ile jest warta ? Cytuj
0 Erih Napisano %s o %s Napisano %s o %s Teraz, Jedburgh_Ops napisał: unikatowe zdjęcia, jak całe statki i barki wyrzucały do morza np. Arisaki wszelkich wzorów oraz całą masę innego japońskiego sprzętu. Właśnie dlatego mało co ocalało i właśnie dlatego, jeśli cokolwiek z tych rzeczy jest dziś w stanie mint/near mint/excellent to nie ma na to coś górnej ceny na rynku kolekcjonerskim. Pamiętam te zdjęcia. Tyle że do morza szły sprzęty z uzbrojenia cesarskiej Armii i Marynarki, a nie miecze "historyczne" czyli galanteria do stroju z epoki Edo. Czy też miecze i inna broń prawdziwie historyczna. Ta była zbyt cenną pamiątką by się jej pozbywać - na ogół trafiała na amerykański rynek kolekcjonerski. A że Amerykanie są jak sroki, to również wykupywali takie sztuki jeszcze długo po wojnie, w trakcie okupacji Japonii. PS Co ciekawe, w Europie do dziś wypływają takie sztuki, że Amerykanom oko by zbielało. Oczywiście tym, którzy w ogóle wiedzieli by z czym co się je, a nie tylko podziwiali misterny hamon. Cytuj
0 Jedburgh_Ops Napisano %s o %s Napisano %s o %s Godzinę temu, Erih napisał: Zaraz zaraz. Lokalny patriotyzm jak najbardziej istnieje - w Polsce najbardziej poszukiwane są polonika, które już w Niemczech aż takiego wzięcia nie mają, we Francji najbardziej lubiany jest sprzęt francuski (zwłaszcza z epoki napoleońskiej), USA też swój ogonek chwali (no sprzedaj w Europie szablę z USA w cenie analogicznego modelu europejskiego pomimo że jest dużo rzadsza) itd. Tak, oczywiście zgoda, że istnieje, natomiast nie on - ów „patriotyzm” - stanowi o kształcie światowego rynku kolekcjonerskiego militariów, bo musielibyśmy zacząć wpisywać się w androny wcześniejszego forumowicza z tego wątku. Gdyby uznać, że to „patriotyzm” rządzi rynkiem kolekcjonerskim to przyszłoby stwierdzić, że Amerykanie to neohitlerowcy, bo to oni są główną klientelą na militaria tego typu. Ten rynek bazuje wyłącznie na emocjach, na „bziku”, jak ktoś woli. Wyłącznie na tym i na niczym innym. Od wielu lat koresponduję z Hawajczykiem. Wymieniamy się literaturą; on mnie pomaga w sprawach historycznych; ja pomagam jemu w w tym samym. Człowiek, rodowity Hawajczyk, nie jakaś tam Polonia amerykańsko-hawajska, ma kompletnego bzika na punkcie historii polskiej wojskowości i związanych z tym militariów. On na Hawajach uprawia idolatrię rotmistrza Pileckiego. Wyobrażalne? :-) „Polscy patrioci” musieliby sprzedać samochód albo pół mieszkania, żeby mieć taką kolekcję polskich militariów, jaką on ma. I to wyłącznie na takich czynnikach bazuje światowy rynek militariów. Cytuj
0 Jedburgh_Ops Napisano %s o %s Napisano %s o %s 2 godziny temu, Erih napisał: Co ciekawe, w Europie do dziś wypływają takie sztuki, że Amerykanom oko by zbielało. Oczywiście tym, którzy w ogóle wiedzieli by z czym co się je, a nie tylko podziwiali misterny hamon. Bo commonwealthowcy grabili. Na nich też Japończycy popełniali potworne zbrodnie wojenne, ale jednak nie aż takie i nie tyle, jak na Amerykanach. Amerykanie z nienawiści do Japończyków ekspediowali wszystko na dno morza, żeby na tych rodzinnych ołtarzykach w japońskich domostwach nie było żadnej pamiątki po drugowojennych przodkach. A commonwealthowcy pewnie mieli większy zmysł kolekcjonerski i dlatego w Europie wypływają perły, jak wspomniałeś. Ale założę się, że z rynku kolekcjonerskiego te perły zgarniają w lwiej części Amerykanie. Cytuj
0 Cyrograf15 Napisano %s o %s Napisano %s o %s Jest sporo amerykańskich kolekcjonerów których po prostu stać, mają pieniądze. Amerykanów jest 340 milionów, kraj bogaty, to czysta statystyka. Wojtek Cytuj
0 Jedburgh_Ops Napisano %s o %s Napisano %s o %s W dniu 3.08.2025 o 22:49, jeycoob napisał: Witam wszedłem w posiadanie soldbuch. Czy mógł by mi ktoś powiedzieć ile jest warta ? A wracając do tematu... Wystarczy sprawdzić ceny Soldbuchów, jakie sprzedają osoby z dwóch kontynentów, w tym z Europy. Cytuj
0 Erih Napisano %s o %s Napisano %s o %s W dniu 5.08.2025 o 22:53, Jedburgh_Ops napisał: Bo commonwealthowcy grabili. Kiedy mieli ku temu okazję? W dniu 5.08.2025 o 22:53, Jedburgh_Ops napisał: Amerykanie z nienawiści do Japończyków ekspediowali wszystko na dno morza, żeby na tych rodzinnych ołtarzykach w japońskich domostwach nie było żadnej pamiątki po drugowojennych przodkach. Z tego co widziałem, to topili głównie drugowojenną masówkę. Dwa, Japończycy z tego co wiem uważają broń drugowojenną za "broń hańby" (albo "klęski") i raczej jej nie postawią na domopwym ołtarzyku. Co innego tą choćby trochę starszą, zwłaszcza "prawdziwie japońską". Natomiast "commonwealthczycy" i Francuzi mieli doskonałe warunki do handlu z Japończykami od początku epoki Meiji aż do DWS (prawie) kiedy to Japonia dynamicznie odchodziła od feudalnej przeszłości. A kasta samurajów z hukiem odchodziła w niebyt. PS Swoją drogą największy wolumen po Amerykanach oczywiście, szpeja japońskiego to zgarnęła Armia Czerwona. Może z syberyjskich magazynów kiedyś wypłyną znaczące ilości tego sprzętu. PS Z pewnością są wyjątki, ale generalnie Amerykanie wydają się mieć mocno odmienne podejście do kolekcjonerstwa. Im np zupełnie nie przeszkadza wieszanie dekoracyjnych wiktoriańskich tarcz razem z autentycznie historyczną bronią, a egzemplarz w kolekcji ma błyszczeć - niezależnie ile na takiej "renowacji" straci z oryginału. Ci których spotykałem na różnych ekspozycjach np zupełnie nie widzieli sensu wystawiania wczesnośredniowiecznych, wykopkowych mieczy (zżartych przez korozję, bez opraw, często pogiętych i przepalonych na stosach pogrzebowych). Oni by je od razu dali do odnowienia tak że "mucha nie siada". Cytuj
0 Landszaft Napisano %s o %s Napisano %s o %s M164U2 - ja nie zadałem pytania o to co Kościuszko tam działał czy Pułaski i nie o pierwszą wojnę światową , Paderewskiego i wielu wielu innych polonusów . A o II WW jak zauważysz . Jed...coś tam ty masz fobie na swoim punkcie ?? . Mocno cię twoje ego ciśnie na pęcherz !! Jak dajesz przykłady to odpowiadam , a że dajesz takie jak dajesz to się nie dziw że masz taką a nie inną odpowiedź i nie brnij teraz z swoimi mądrościami że tylko się liczy amerykański E- bay bo wszystko zależy od tego co kogo interesuje i gdzie co występuje na jakim portalu aukcyjnym . Wiedzy to może masz na temat tego amerykańskiego kachola i trochę znasz się na lotnictwie ale często się mylisz bo czytam jak cie inni prostują za kluchy jakie posuwasz. Klasa twoich wypowiedzi i zwracanie się do innych ociera się o bardzo długie przebywanie w cywilizacji turańskiej co chciałbyś wszystkim naokoło przypisać. Przyhamuj trochę z uwagami człowieku. Erich dobrze Ci odpowiada i to samo ja twierdzę więc się nie piekl jak ktoś ma inne zdanie . A obrażanie kogoś i twierdzenia że ktoś się na czymś nie zna to jaskrawy przykład braku ogłady i kultury Cytuj
0 Jedburgh_Ops Napisano wczoraj o 07:10 Napisano wczoraj o 07:10 9 godzin temu, Erih napisał: Kiedy mieli ku temu okazję? Co najmniej na całym froncie zwanym w terminologii brytyjskiej SEAC (South East Asia Command), albo jak ktoś woli w terminologii amerykańskiej CBI (China-Burma-India). Tzw. pierwsza ekspedycja Chinditów (operacja Longcloth) i już masz dużo towaru kolekcjonerskiego. Tzw. druga ekspedycja Chinditów (pełnoskalowy desant szybowcowy operacji Thursday) i już masz towaru kolekcjonerskiego wystarczającego na otwarcie domu aukcyjnego Manion's, jaki wspomniałem wcześniej. Cała reszta kampanii birmańskiej wraz z operacją Dracula (desant i atak lądowy na Rangun) i masz towaru kolekcjonerskiego zabezpieczającego byt Twój i kilku pokoleń do przodu. Cytuj
0 Jedburgh_Ops Napisano wczoraj o 09:46 Napisano wczoraj o 09:46 (edytowane) 12 godzin temu, Erih napisał: Dwa, Japończycy z tego co wiem uważają broń drugowojenną za "broń hańby" (albo "klęski") i raczej jej nie postawią na domopwym ołtarzyku. Co innego tą choćby trochę starszą, zwłaszcza "prawdziwie japońską". Tak, czy inaczej, było co zbierać po Japończykach i wcale niekoniecznie trzeba było o to walczyć. Na front u Japończyków poszły nie tylko miecze samurajskie typu masówka, ale u kadry oficerskiej i u elity, jak lotnictwo, także te bardzo stare, z tych domowych ołtarzyków po przodkach. Czy nieraz bardzo musiał się kowboj narobić, żeby zgarnąć porządny japoński fant, który dziś na rynku kolekcjonerskim chodzi po dziesiątki tysięcy $ lub €? Nieraz samo toto przyszło Poniżej - lotnisko Ie Shima, kapitulacja Japonii. Przyleciał bombowiec Mitsubishi G4M z lotnikami do kapitulacji. Żołnierz pierwszy z prawej to amerykański żołnierz Nisei jako tłumacz. Czy jest już na dzień dobry fajny towar kolekcjonerski? Edytowane wczoraj o 10:03 przez Jedburgh_Ops Cytuj
0 Erih Napisano 13 godzin temu Napisano 13 godzin temu 13 godzin temu, Jedburgh_Ops napisał: Co najmniej na całym froncie zwanym w terminologii brytyjskiej SEAC (South East Asia Command), albo jak ktoś woli w terminologii amerykańskiej CBI (China-Burma-India). Tzw. pierwsza ekspedycja Chinditów (operacja Longcloth) i już masz dużo towaru kolekcjonerskiego. Tzw. druga ekspedycja Chinditów (pełnoskalowy desant szybowcowy operacji Thursday) i już masz towaru kolekcjonerskiego wystarczającego na otwarcie domu aukcyjnego Manion's, jaki wspomniałem wcześniej. Cała reszta kampanii birmańskiej wraz z operacją Dracula (desant i atak lądowy na Rangun) i masz towaru kolekcjonerskiego zabezpieczającego byt Twój i kilku pokoleń do przodu. Ok. Piszesz o terytoriach okupowanych przez Japonię. Tylko zastanów się jak wielu japońskich oficerów/urzędników przenosiło się z całym rodzinnym majątkiem (i rodzinnymi skarbami) na terytoria świeżo nabyte? Być może byli i tacy, ale raczej najważniejsze skarby rodowe pozostawały na rodzimych wyspach. Większość (przytłaczająca) zdobyczy w tych kampaniach to siłą rzeczy był regulaminowy osprzęt armijny. Mający swoją kolekcjonerską wartość, zwłaszcza obecnie w USA, ale jednak nie wyjątkowy. 11 godzin temu, Jedburgh_Ops napisał: Tak, czy inaczej, było co zbierać po Japończykach i wcale niekoniecznie trzeba było o to walczyć. Na front u Japończyków poszły nie tylko miecze samurajskie typu masówka, ale u kadry oficerskiej i u elity, jak lotnictwo, także te bardzo stare, z tych domowych ołtarzyków po przodkach. Czy nieraz bardzo musiał się kowboj narobić, żeby zgarnąć porządny japoński fant, który dziś na rynku kolekcjonerskim chodzi po dziesiątki tysięcy $ lub €? Nieraz samo toto przyszło No ja na tych zdjęciach widzę miecze w oprawach gunto, czyli drugowojennych i niewiele starszych. Oczywiście wiem, że czasami w taką oprawę wkładano dużo starszą głownię, ale z tego co czytałem, były to raczej wyjątki niż reguła. Natomiast ja miałem na myśli miecze, gdzie zarówno głownie, jak i częściowo oprawy maja po kilkaset lat - pamiętają okres Muromachi, kiedy samurajowie faktycznie zajmowali się wojaczką. Cytuj
0 Jedburgh_Ops Napisano 12 godzin temu Napisano 12 godzin temu 38 minut temu, Erih napisał: Ok. Piszesz o terytoriach okupowanych przez Japonię. Tylko zastanów się jak wielu japońskich oficerów/urzędników przenosiło się z całym rodzinnym majątkiem (i rodzinnymi skarbami) na terytoria świeżo nabyte? Być może byli i tacy, ale raczej najważniejsze skarby rodowe pozostawały na rodzimych wyspach. No nie, nie. Było dokładnie na odwrót. Z pewnych przyczyn muszę teraz siedzieć po uszy w materiałach ze wspomnianego frontu SEAC/CBI. Mam tu biurko tym zawalone, a głównie operacjami (wspomnianymi powyżej) Longcloth i Thursday. Odpowiedzmy sobie na dwa pytania: 1. Jakie agresywne państwo totalitarne zakłada, że kiedykolwiek będzie pobite przez jakieś inne państwo? Odpowiedź: Żadne państwo. 2. Na czym opierały się wszystkie operacje Brytyjczyków i Chinditów przeciwko Japończykom? Odpowiedź: Na rozbudowanej agenturze autochtonów pracujących na okupowanych terenach dla tych, którzy wydają Ci się tam nieobecni, czyli właśnie pracujących w japońskich urzędach. A w japońskich urzędach byle kto nie pracował, tylko wyłącznie oficerowie i urzędnicy z co zacniejszych rodów. W listopadzie 1942 Brytyjczycy utworzyli specjalny Burma Intelligence Corps, który nie zajmował się prawie niczym innym, jak obsadzaniem japońskich urzędów i śledzeniem tych, których Twoim zdaniem mogło w Birmie nie być, czyli zaufanych cesarza i armii z co lepszych rodów. Powiem Ci, kiedy, przy kim i dlaczego mogło wyjątkowo nie odbywać się zbieranie japońskich fantów. Mogło się nie odbywać wyłącznie w zasięgu wzroku osoby najbardziej po stronie alianckiej znienawidzonej przez wszystkich - osoby będącej służbistą, formalistą, fanatykiem religijnym, raptusem, furiatem, pyszałkiem, arogantem, besserwisserem, osoby mającej wszystkich za głupców i za nic, osoby przepojonej miłością własną i mentorskim tonem, usiłującej rządzić wszystkim i wszystkimi, nawet Amerykanami, którzy go nienawidzili chyba najbardziej i kazali mu się wypchać z jego rządzicielstwem. To brytyjski brygadier Orde C. Wingate, a od 18 września 1943 generał Orde C. Wingate. W zasięgu jego wzroku faktycznie wątpię, żeby ktoś zbierał japońskie fanty. Wszyscy odetchnęli z ulgą, gdy zginął w katastrofie lotniczej 24 marca 1944 roku. Cała reszta ludzi fanty na sto procent zbierała. Jeśli piszesz, że w Europie na rynku kolekcjonerskim wypływają perły japońskie to nie z grabieży commonwealthowców lub Amerykanów w japońskich domostwach na terenie Japonii, bo takie zjawisko nie miało miejsca. To mogą być wyłącznie rzeczy zabrane z japońskich sztabów i urzędów poza Japonią, gdzie siedzieli właśnie tacy, którzy myśleli, że ich agresywne i totalitarne państwo nigdy nie upadnie. Cytuj
Pytanie
jeycoob
Witam wszedłem w posiadanie soldbuch. Czy mógł by mi ktoś powiedzieć ile jest warta ?
36 odpowiedzi na to pytanie
Rekomendowane odpowiedzi
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.
Note: Your post will require moderator approval before it will be visible.