Radek.s Napisano 21 Styczeń 2013 Share Napisano 21 Styczeń 2013 Fajny klimacik śnieg ruiny i beton :) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Klemens Forel Napisano 28 Styczeń 2013 Share Napisano 28 Styczeń 2013 Chciałbym bardzo podziekować wszystkim uczestnikom za świetnie spędzony czas.Miło było znów zobaczyć znajome twarze i obyśmy za rok się znowu spotkali. Szczególnie dla Skrzata życzę więcej zdrowia obyśmy wiecej takich niespodzianek nie mieli mam nadzieję że się lepiej czuje;)Do kwietnia!!!!!! Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Klemens Forel Napisano 4 Luty 2013 Share Napisano 4 Luty 2013 Możę troszeczkę w inny spoób Tomaszowski marsz;)Dałem sobie upuścić wodzy fantazji hobbystyczno-rekonstruktorskiej.Może Wam sie nie spodoba ta moja epicka wydumka to trudno i proszę nie krytykujcie:)Ci co byli może rozpoznają swoje postaci- zniemczyłem Wam troche ksywki.Pozdrawiam ForelWysadzić Anlage Mitte": Nasz Fiat Topolino ledwo ciągnął w niekończących się koleinach rozmokniętej drogi. Za wszelką cenę Kamilo starał się, byśmy nie zakopali się po osie i dotarli jak najszybciej w miejsce koncentracji. Ottmar nerwowo studiował mapę w słabym świetle latarki.•-To musi już być nie daleko, Forel wyłaź i sprawdź, co jest na tym drogowskazie!!!-wrzasnął czując już na plecach oddech depczących mu po pietach ruskich.Silnik nadal pracował na pełnych obrotach w obawie by nie zgasnął przy tak niskiej temperaturze a słabe światło przyciemnionych reflektorów naszego trupa ledwo oświetlało drogowskaz „Konewka 10km”.-Ottmar już nie daleko...-tylko tyle zdążyłem odpowiedzieć nim seria z Iła przeszyła przednią maskę. Kierowca i Obergefraiter w mig wskoczyli do rowu a Topolino Karla Woldantza stało się jedną wielką pochodnią.Chciałeś postoju, to masz - zaśmiałem się szyderczo patrząc na przerażenie w oczach moich towarzyszy. Samochód jakoś przebolejemy, ale jak powiemy dla Jacka Słoniny, że cały bimber się spalił?!Ogarnialiśmy się i ruszyliśmy w dalszą drogę. W oddali widać było łunę płonącego Tomaszowa Mazowieckiego. Zadaniem naszego zgrupowania było jak najszybsze zaminowanie i wysadzenie przez „Pionier Batalion 42” obiektów Anlage Mitte. Następnie, w połączeniu z batalionem stacjonującym w Tomaszowie i IR26 , mieliśmy się wycofać przez Pilicę w kierunku zachodnim. Po drodze mieliśmy ewakuować jakiś cholerny wóz zabezpieczenia technicznego, podobno prototyp, który za nic nie mógł się dostać w ręce Rosjan.Droga się dłużyła. Około osiemnastej dostrzegliśmy kominy zrujnowanej dzień wcześniej przez sowieckie lotnictwo fabryki. Osmolone ściany, dogorywające dachy i smród po bomach zapalających robił upiorne wrażenie. W pewnym momencie potknąłem się i padłem prosto w błoto. Moja noga utknęła w jakiejś lepkiej mazi. Z pomocą Ottmara i Kamillo podniosłem się. Z przerażeniem wyciągnąłem but z zwęglonych zwłok jakiegoś dziadka z Volksturmu. Z obrzydzeniem wytarłem nogę w śniegu, po czym zwymiotowałem. Ottmar poklepał mnie po plecach i podał mi swoją pruską fajkę, z którą się nigdy nie rozstawał- prezent od Zackena. Dym ukoił zszargane nerwy. Ruszyliśmy dalej brnąc przez ruiny. Kamillo wypatrzył słabe światło w jednej z hal produkcyjnych i zaczął nawoływać naszych. W odpowiedzi otrzymał serię z MG Kamatza. Dopiero hasło rozwiązało sprawę. Dzięki torbie sanitarnej, bez której się nie rozstaje, szybko opatrzyłem kumpla, Miał leki postrzał, ale nie było to nic groźnego. W chwilę po tym pomyłkowym zajściu grzaliśmy się przy koksowniku. Nasza banda była zbieraniną wszelkich formacji począwszy od wspomnianych saperów przez Własowców z ROA po SS-manów. Na twarzy każdego z nas można było zauważyć totalne rozprężenie i rezygnację. Ottmar przekazał Slajmiemu i Juniorowi rozkazy wymarszu. Mobilizacja nastąpiła w godzinę. Rosjanie w szybkim tępię zbliżali się do zajmowanego przez Nas sektora fabryki. Jedyną możliwą drogą ucieczki było wycofanie się przez sieć kanałów. Każdy miał zabrać najpotrzebniejsze wyposażenie, które nie opóźniałoby marszu. Rannych należało zostawić, co wydawało mi się nader niehumanitarne! Wyjątkiem był Pionier Kaponir - człowiek niezastąpiony przy zaminowywaniu. Nim jednak zajął się młody, pełen werwy i wiary w ostateczne zwycięstwo sanitariusz Dubner, który na własnych plecach wyniósł nieprzytomnego towarzysza z okrążenia. Dostał za to Krzyż Żelazny drugiej klasy.Szybko się przegrupowaliśmy i w osłonie nocy około godziny drugiej znaliśmy się 7 km od celu. Już mieliśmy wychodzić na szosę, gdy z wielkim wrzaskiem Lolo -tropiciel kazał kryć się. Przed nami Nasz król lornetki dostrzegł kolumnę 6 T-34 stojącą na szosie. Chłopak podobno rozpoznawał swąd spalin tych ruskich bestii. Gdyby nie On cała nasza marszowa ekipa stała by się miazgą. Końca wojny nie dożył podobno w Gerliutz odbłysk szkła jego lornetki zwabił rosyjskiego snajpera, który za pomocą pocisku „Dum Dum” zrobił z jego głowy „gwiazdę północy” -rusek nazywał się Zajcew.-Mandla, Dłubis, Junior do mnie wrzasną Jack Słonina :Slajmim i weźmiecie swoje grzmiące pięści pędżcie wzdłuż rowu. Za wami pójdą Zacken ze snajperką i Karzeł SS-man z panzerschrekeiem. Tylko patrzcie żeby znowu nie zdychał, puśćcie go przodem. Zróbcie trochę fajerwerków Iwanom. Będą Was osłaniać Vit Rasenbrachtzer i Slav Migdaltz. Reszta do lasu! Pyśkantz, Ja i Andreas -Kruszynka oraz Piter, którego poznałem przy wysadzaniu Zambrowa mieliśmy przejść drugą stroną z granatnikiem i stworzyć stanowisko ogniowe. Grupa Slajmiego zajęła pozycję. Zaczęło świtać.Zacken król strzelców, który zaczynał swoją przygodę ze snajperką na cyrkowych straganach, podrywając dziewczyny na ustrzelone na nich misie. Bardzo szybko oślepił pierwszy i ostatni wóz Rosjan roztrzaskując im wizjery. Następne 2 wozy stanęły w płomieniach ugodzone panzerfaustami. Teraz korzystając z chwili zamieszania w szeregach Rosjan niszczącą siłę pokazał Pionier Batalion 42 wykańczając pozostałe ruskie maszyny. Oczywiście nie obyło się bez strat. Ruski RKM położył kilku naszych. Karzeł tarzał się na śniegu z jakimś ruskim czołgistą walącna oślep saperką w łeb Rosjanina ,wybijając mu widocznie komunizm z głowy. Rusek darł się w niebogłosy. Gregor skrócił cierpienia Rosjanina jeden celny strzeł między skośne oczy załatwił sprawę.Najgorzej było z Andreasem Kruszynką jego noga była cała pogruchotana szrapnelem z pancerza. Dubner cały był umazany w jego krwi, tryskała niczym fontanna, ciało zaczęły wstrząsać konwulsje. Ten kawał chłopa odchodził. Błagał Nas abyśmy się odsunęli to był jego koniec. Wreszcie ostatnimi siłami wrzasną:-wypie... Forel zostawcie mnie samego!!! Zaczął grozić swoją Parabelką, którą wiecznie się chwalił od bitwy pod Ostrołęką- Idźcie dalej zaraz będą tu ruscy, darł się w szaleńczej furii.Dałem mu ostatniego papierosa i ruszyliśmy. Minęło może pięć minut, gdy usłyszeliśmy huk.....Andreas rozerwał się granatem za nami pozostał przyjaciel oraz płonące wraki sponiewieranych przez nas zabawek Stalina...Rankiem przywitały Nas monumentalne bunkry Anlage Mitte i w końcu mogliśmy odpocząć…… Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
bjar_1 Napisano 4 Luty 2013 Share Napisano 4 Luty 2013 Zdjęcie, które zamieściłeś przedstawia żołnierzy 20 Panzergrenadier-Division, a w styczniu 1945 roku jednostka ta mocno sypała poległymi i pojazdami na Kielecczyźnie, nad Pilicą i pod Łodzią... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.