Skocz do zawartości

Replika Błyskawicy


Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 69
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Napisano
Wojciech115- Oczywiście że od niego :)

igorku999- czy próbujesz być złośliwy? Nieładnie, spróbuj napisać coś konstruktywnego.

lew_1988- to Twój rok urodzenia? Po co posyłasz jakieś wyprawcowanie o Błyskawicy? Polecam artykuły w Strzale lub w Archeologii Wojskowej- a jak poczekasz podeślę swój artykuł o Błyskawicach napisany na potrzebu referatu jaki ostatnio wygłaszałem. Co ty się dziecko tych cyfrowych obrabiarek uczepiłeś?
I nie pokazuj zabytku wydobytego z ziemi (vide strona MWP) jako przykładu wyglądu Błyskawicy która wyszła prosto z montowni bo nie tędy droga. Wiesz maluszku ile Błyskawic znajduje się w zbiorach muzealnych w Polsce i na świecie? Znasz ich historię? A może widziałeś zdjęcia z montowni przy ul. Bodueana? Skończ z tymi cyfrowymi obrabiarkami bo się błaźnisz...
Napisano
R51 zaczynam Cię lubić:)),a złośliwy-raczej nie.Jak my pasjonaci zaczniemy się boksować i zwalczać to będzie katastrofa.Pozdrawiam
Napisano
Posyłam,żeby użytkownicy zobaczyli sobie zdjęcie oryginalnego egzemplarza w dużej rozdzielczości. Nie wiem co masz do cyferek, poza tym nie jest to az tak tragiczny egzemplarz zeby nie mozna było zobaczyć chociazby sposobu łączenia elementów broni, jego ogólnego wizerunku itp. Jeśli chodzi o cyferki to nie trzeba czytać twoich referatów żeby domyśleć się co oznaczają te w twoim niku.... czyżby wynik uzyskany w Mensie?
Napisano
Skoro jestes taki wielki to gratuluje jezeli wykopu od porządnego strychowca/egzlemplarza z piwnicy nie odróżniasz( vide link podesłany wyżej przeze mnie)
Napisano
Błyskawica-konspiracyjny pistolet maszynowy

W artykule niniejszym poruszę temat legendarnego pistoletu maszynowego, którego wizerunek stał się niejako ikoną Powstania Warszawskiego- mianowicie peemu o bojowej nazwie „Błyskawica”. Historia produkowanej w sercu okupowanej broni stała się kanwą dla wielu mitów. Konspiracyjne warunki produkcji oraz jej rozczłonkowanie utrudniają prześledzenie pełnej historii tego peemu. Niewyjaśnioną po dziś dzień jest kwestia ilości wyprodukowanych Błyskawic. Powyższy artykuł postara się rzucić nowe światło na wymienione kwestie. Pretekstem do jego napisania stało się wykonanie niestrzelającej repliki tej broni, która z wyjątkiem pewnych „kosmetycznych” zmian w jej konstrukcji uniemożliwiających uznanie jej za broń spełnia wszelkie wymogi techniczne prawdziwego peemu „Błyskawica”.
Od źródła- czyli starszy i mądrzejszy brat Błyskawicy
Zanim jednak przejdziemy do samej „Błyskawicy” postaramy się prześledzić historię broni od jakiej nasz peem wziął swój początek- mianowicie Stena MK II.
W czasie gdy w ZSRR i III Rzeszy konstruktorzy prześcigali się w staraniach sprostania wyśrubowanym wymogom wojskowych zleceniodawców dotyczących kwestii wprowadzenia na uzbrojenie nowoczesnego pistoletu maszynowego to w imperium, nad którym nigdy nie zachodziło słońce trwano w konserwatywnym przekonaniu, że peem to jedynie amunicjochłonny dziwoląg, który nie znajdzie zastosowania w przyszłych konfliktach zbrojnych. Jak bardzo Brytyjczycy mylili się w tej kwestii okazało się, gdy w 1940 roku ich Korpus Ekspedycyjny zmiażdżony został na kontynencie przez armię niemiecką.
Podczas gdy straty ludzkie poniesione przez Brytyjczyków w kampanii francuskiej wydawały się być stosunkowo niskie (dzięki sprawnie przeprowadzonej ewakuacji z plaż Dunkierki) to zatrważająca była ilość utraconego podówczas sprzętu wojskowego. W obliczu grożącej w każdej chwili inwazji niemieckiej na Wyspy Brytyjskie trzeba było te straty jak najszybciej odrobić. Na domiar złego doświadczenia walk we Francji wykazały naglącą potrzebę uzbrojenia żołnierzy w dotychczas traktowane przez anglików po macoszemu pistolety maszynowe Wobec problemów finansowych i deficytu mocy przerobowych Brytyjczycy zmuszeni byli zrezygnować z pracochłonnej konstrukcji Georga Lanchestera będącej niczym więcej jak kopią MP 28, czy z pierwotnego pomysłu wyposażenia swej armii w drogie Tommy Guny sprowadzane z USA. Potrzebna była broń tania i prosta w produkcji. Wyzwaniu temu sprostało dwóch konstruktorów; major Reginald Vernon Shepperd i John Turpin dwaj konstruktorzy z Enfield. Skrót pierwszych liter ich nazwisk i dwie pierwsze litery nazwy miasta, w którym pracowali tworzyło nazwę nowej broni. Prototyp Stena gotowy był 10 stycznia 1941 roku, w czerwcu z taśm produkcyjnych zeszły pierwsze peemy. Najpopularniejszą wersją Stena stał się Sten Mk II wprowadzony jeszcze w 1941 roku. Pistoletów maszynowych tego typu wyprodukowano około 2 miliony egzemplarzy.
Automatyka działania Stena oparta jest na zasadzie wykorzystania energii odrzutu swobodnego zamka. Po naciśnięciu spustu zamek ruszał do przodu, wybierając nabój z magazynka, wprowadzał go do komory nabojowej i odpalał. Sprężone gazy prochowe działające na zamek za pośrednictwem denka łuski cofały zamek z powrotem w tylne położenie. Podczas swej drogi wstecz zamek cofając się napinał sprężynę powrotną, łuska zahaczała o wyrzutnik i była wyrzucana przez okno wyrzutowe łusek. Kiedy zamek docierał w tylne położenie, ściśnięta sprężyna powrotna gwałtownie rozprostowując się powodowała zmianę kierunku ruchu zamka. Cały cykl powtarzał się aż do momentu, kiedy strzelec zdjął palec ze spustu, lub w magazynku zabrakło amunicji. Kiedy Sten ustawiony był na ogień pojedynczy, po oddaniu strzału zamek blokowany był przez zaczep zamkowy dźwigni spustowej. Broń zasilana była z prostego, dwurzędowego magazynka zasilanego amunicją 9 x 19 mm Parabellum mieszczącego 32 naboje. Magazynek ten umieszczony był charakterystycznie- poziomo z lewej strony pistoletu maszynowego. Instrukcja obsługi Stena wyraźnie zakazywała przytrzymywanie magazynka podczas strzelania- powodowało to deformacje samego magazynka jak i jego gniazda, co z kolei walnie przyczyniało się do zacięcia broni. Jeśli chodzi o przyrządy celownicze Stena to ustawione były na stałe na dystans 100 metrów. Niewielka muszka typu przeziernikowego była po prostu przyspawana do kory zamkowej, co z pewnością nie przyczyniało się do zwiększenia celności tej broni. Zamek posiadał nieruchomą iglicę i poruszał się w komorze zamkowej będącą okrągłą w przekroju rurą, do której od przodu przymocowana była lufa z osłoną mającą osłonić rękę strzelca przed oparzeniem. Do komory zamkowej przykręcona była od spodu komora urządzenia spustowego, składająca się z obudowy urządzenia spustowego i odejmowanej osłony komory spustowej mieszczącej mechanizm spustowy. Urządzenie spustowe złożone było z języka spustowego, dźwigni spustowej, szyny spustowej ze sprężyną, sprężyny spustowej i przełącznika rodzaju ognia. Pistolet maszynowy MK II wyposażony był w odejmowana kolbę w stepująca w dwóch podstawowych wersjach.
Steny Mk II dostarczane były organizacjom podziemnym w całej niemal okupowanej przez Niemców Europie zachodniej i środkowej. Brytyjskie zrzuty uzbrojenia dla AK rozpoczęły się w 1941 roku. Po siedmiu miesiącach zrzutów gen. Stefan Rowecki- „Grot” zrozumiał że nie może liczyć na zaspokojenie potrzeb uzbrojenia armii podziemnej w oparciu o alianckie dostawy. Jak tragiczna była sytuacja świadczy fakt że pod koniec 1942 roku AK dysponowała zaledwie 80 sztukami pistoletów maszynowych (!!!).
Sytuacja ta zmusiła AK do podjęcia produkcji pistoletów maszynowych. Tani i prosty w produkcji zrzutowy Sten MK II stał się natchnieniem dla licznych zakładów konspiracyjnych produkujących peemy. W samej Warszawie naliczyć można co najmniej sześć wytwórni, które łącznie wyprodukowały około 700 konspiracyjnych Stenów. Do legendy przeszła krakowska fabryka Stenów, która ponoć wyprodukować miała prawie 5000 sztuk tych pistoletów maszynowych. Wysoką renomą cieszyły się Steny suchedniowskie, poza tymi najbardziej znanymi wytwórniami, brytyjskie pistolety maszynowe produkowano w Skarżysku- Kamiennej, Starachowicach, Radomiu, na Podlasiu i Lubelszczyźnie.
O tym jak „Schmeisser” przegrał pojedynek ze Stenem
We wrześniu 1942 roku inżynier Wacław Zawrotny, dotychczas luźno związany z konspiracją, głównie dzięki drobnym zleceniom, które już wcześniej wykonywał dla AK, zaproponował podziemiu opracowanie własnego pistoletu maszynowego, który będzie mniej skomplikowany w produkcji od Stena. Jego propozycja została potraktowana poważnie, bo niebawem przydzielony został do współpracy z Zawrotnym inżynier Seweryn Wielanier- podówczas kierownik techniczny Wytwórni Sprawdzianów i Przyrządów Floriana Juchnikowskiego, przed wojną konstruktor z zakładu „Pocisk” i szef narzędziowni fabryki amunicji w Skarżysku Kamiennej. Dotychczas w konspiracji zajmował się wytwarzaniem spłonek oraz iglic do broni strzeleckiej i granatów.
Po przeprowadzonej burzy mózgów nasi dwaj konspiracyjni rusznikarze doszli do wniosku, że najlepszą konstrukcją broni strzeleckiej na jakiej winni się wzorować jest niemiecki MP 40. Jednak broń ta ze względu na swą precyzyjną budowę kompletnie nie nadawała się do produkcji w warunkach konspiracyjnych. Natchnieniem dla konspiracyjnego pistoletu maszynowego stał się wypożyczony na zaledwie dwa dni zrzutowy Sten Mk II. W pierwszej kolejności konstruktorzy zwymiarowali Stena, wykonali rysunek założeniowy nowego pistoletu maszynowego, który dał im podstawę do wprowadzenia uproszczonych założeń technologicznych takich jak zastąpienie łączeń spawanych gwintowanymi, wreszcie na końcu opracowano rysunki wykonawcze detali. Wstępny kosztorys przygotowany przez Zawrotnego wyceniał produkcję jednego pistoletu maszynowego na 4800 złotych (podczas gdy wyprodukowanie jednego Stena w warunkach konspiracyjnych kosztowało 4125 złotych).
Konstrukcja projektowanego peemu konspiracyjnego opierała się w dużej mierze na konstrukcji Stena MK II. Pistolet maszynowy działać miał na zasadzie odrzutu zamka swobodnego i zasilany miał być amunicja 9 x 19 mm Parabellum. Broń składać się miała z gwintowanej sześcio bruzdowej lufy długości 195 mm, osłony lufy, komory zamkowej wykonanej z rury o średnicy 40 mm i długości 300 mm, trzonu zamkowego, sprężyn powrotnych, włazu magazynka, magazynka od Stena na 32 naboje, komory urządzenia spustowego z chwytem pistoletowym, urządzenia spustowego i kolby. Długość peemu określona została na 550 mm a z rozłożoną kolbą wynosić miała 725 mm. Komora zamkowa miała być zamykana z przodu wkręconym korkiem z muszka na wierzchu, w przedniej części komory od spodu znajdować się miało okienko włazu nabojowego osłonięte obsadą magazynka, z prawej strony komory zamkowej umieszczono okno wyrzutowe łusek. Komora zamkowa posiadała ponadto umiejscowioną w tylnej części szczelinę prowadzącą rączkę zamka. Tył komory zamkowej zaślepiony był korkiem trzymającym sprężynę powrotną z osadzoną w nim sztabką zaopatrzoną w prosty celownik przeziernikowy. Od spodu komory zamkowej umieszczona była komora urządzenia spustowego wraz z chwytem pistoletowym i kabłąkiem spustowym. Oprócz spustu peem miał posiadać drugi przeciwstawny język, który miał spełniać rolę bezpiecznika (pomysł ten autorstwa inż. Wielaniera stał się kością niezgody między pomysłodawcą a inż. Zawrotnym). Zamek miał mieć kształt walca i posiadał osadzony z przodu pazur wyciągu łusek i stałą iglicę w czółku. Walec zamka wywiercony miał z tyłu otwór, w którym osadzona była sprężyna powrotna. Z tyłu komory urządzenia spustowego przymocowana została na osi składana pod spód broni kolba wykonana z dwóch płaskowników stalowych połączonych za pomocą aluminiowej stopki.
Od pomysłu do zapalniczki
Po pierwszym spotkaniu Zawrotnego z szefostwem Kierownictwa Produkcji Konspiracyjnej konstruktor i pomysłodawca zobowiązał się uruchomić produkcję w ciągu pół roku. Po wyprodukowaniu serii próbnej w ilości pięciu sztuk, pierwsze zamówienie opiewać miało na 200 sztuk nowej broni, natomiast docelowo planowano wykonać 2000 sztuk tego peemu, z tym że KPK podejmowało się dostarczenia magazynka i lufy (od Stena Mk II)
Zawrotny i Wielanier zakasali rękawy i już w kwietniu 1943 gotowa była kompletna dokumentacja peemu. Inżynier Seweryn Wielanier korzystając ze swych rozległych kontaktów w warszawskiej branży mechaniki precyzyjnej zdecydował się na rozczłonkowanie produkcji. Głównym celem owego rozbicia produkcji była chęć zminimalizowania ryzyka dekonspiracji. Montownia peemów miała mieścić się w warsztacie Franciszka Makowieckiego przy Placu Grzybowskim na tyłach kościoła Wszystkich Świętych. W ciasnym warsztacie umieszczony został stół ślusarski a z korytarza uczyniono komorę do przestrzeliwania broni. Na wypadek dekonspiracji zadbano o tunel ucieczkowy, zaminowano także samą montownię. W zakładach przemysłowo- handlowych Władysława Paschalskiego przy ulicy Żytniej produkowano zespoły mechanizmów spustowych, przy ul. Kazimierzowskiej wytwarzano trzony zamkowe (także przy ulicy Belgijskiej oraz w fabryce dźwigów Groniowskiego) i aluminiowe osłony lufy, przy Hożej 15 i na Płockiej powstawały komory zamkowe, sprężyny pochodziły z zakładu przy ulicy Brukowej, hartowanie trzonów zamkowych odbywało się przy ulicy Olszewskiej, w wytwórni wyrobów metalowych „Leśniak i s-ka” przy ulicy Czerniakowskiej produkowano obudowy mechanizmu spustowego, ramiona kolby oraz magazynki. Fabryka obrabiarek „Pionier” przy ulicy Krochmalnej wykonywała kompletne zamki. Warsztat Teofila Czajkowskiego przy ulicy Leszno dostarczał luf. Pracownicy przejętej przez Niemców dawnej PWU przy ulicy Duchnickiej wykonywali w ramach fuchy drobne elementy do konspiracyjnej broni, podobnie Wielanier i Zawrotny wykonywali drobne elementy w warsztacie przy Urzędzie Miar i wag. Aby dopełnić całości warto wspomnieć że oprzyrządowanie do produkcji peemów wykonano pod okiem Seweryna Wielaniera w jego miejscu zatrudnienia, czyli w Wytwórni Sprawdzianów i Przyrządów Floriana Juchnikowskiego przy ulicy Emilii Plater 10.
Latem 1943 roku był gotowy zestaw części do złożenia pierwszego egzemplarza. Dopracowanie detali i obróbka końcowa części odbywała się w mieszkaniu Wielaniera, gdzie Zawrotny i świeżo pozyskany dla sprawy inżynier Stanisław Jastrzębski korzystając z własnych narzędzi na przełomie sierpnia i września 1943 zmontowali pierwszy pistolet. Legenda głosi że aby zlikwidować ślizganie się obłej, aluminiowej stopki Zawrotny wyrył w niej bruzdy, które przypominały błyskawice- stąd miała powstać nazwa owego peemu- „Błyskawica”. Prototyp broni został dostarczony przez inżyniera Jastrzębskiego szefowi Referatu Broni KPK inż. Ryszardowi Białostrockiemu. W podziemiach kościoła wszystkich Świętych wykonane zostały pierwsze przestrzeliwania Błyskawicy. Nie wypadły pomyślnie- pistolet się zacinał. W opinii Wielaniera powodem zacięć miały być luzy w wyrzutniku i w podłużnej szczelinie raczki zamkowej w połączeniu z zamkiem zbyt ciasno spasowanym z komorą zamkową. Aby usunąć ten mankament polecono zwiększyć luz zamka w stosunku do komory zamkowej do 1 mm (?!).Drugie przestrzelanie odbyło się na poligonie w Zielonce i wypadło pomyślnie.
Z testami Błyskawicy związana jest historia, wydawałoby się rodem z hollywoodzkiego filmu. Szef Kedywu Emil Fieldrof „Nil” dowiedziawszy się o pojawieniu się prototypie konspiracyjnego peemu zażyczył sobie obejrzeć to cudo osobiście. W tym celu wezwał inżyniera Białostockiego aby wraz z Błyskawicą i magazynkiem amunicji stawił się w jego konspiracyjnym lokalu przy ulicy Niecałej. Kiedy ten dostarczył mu broń, „Nil” po obejrzeniu Błyskawicy wyraził żal, że nie może zobaczyć peemu w akcji. Porywczy inżynier Białostocki zaproponował pokaz. Szef Kedywu wraz z obstawą wyszedł ze swej kwatery zachowując pewien dystans od szefa referatu broni KPK. Doszli tak na pełen ludzi Plac Teatralny, gdzie inżynier Białostocki wyciągnął ukryty pod płaszczem peem i wystrzelił z niego serię prosto w rosnące nieopodal drzewo. Korzystając z ogólnej paniki jaką wywołała ta strzelanina nasi niezbyt odpowiedzialni śmiałkowie nie niepokojeni przez nikogo oddalili się w bezpieczne miejsce.
Równolegle z produkcją serii próbnej pięciu sztuk Błyskawic inżynierowie Zawrotny i Wielanier przygotowali pełną dokumentację konstrukcyjno techniczną peemu oraz oprzyrządowania niezbędnego dla produkcji seryjnej. Prace ukończono w listopadzie 1943 roku. Uroczyste przestrzelanie broni odbyło się przy udziale Wielaniera, Jastrzębskiego i Zawrotnego, który z tej okazji wykonał trzy zapalniczki, z inskrypcją „Chrzest Błyskawicy” z jednej strony, z drugiej natomiast „Listopad 1943 Przemysł Polski”. Dwie zapalniczki podarował swym dwóm kolegom po fachu, jedną zachował dla siebie.
Cienie i blaski produkcji
Seryjna produkcja ruszyła jeszcze jesienią 1943 roku, by pełnego rozmachu nabrać na przełomie 1943 i 1944 roku. Jak problematyczna była koncepcja rozczłonkowania produkcji dowodziła sama procedura przestrzeliwania broni po jej zmontowaniu. Polegała ona na oddaniu ze zmontowanej błyskawicy ośmionabojowej serii z amunicji produkcji krajowej w wytłumionym dla tego celu podziemnym korytarzu mieszczącym się w pomieszczeniach montowni przy Placu Grzybowskim. Jeśli peem podczas strzelania nie zaciął się, to kwalifikowany był jako dobry. Jeśli automat zaciął się już przy pierwszym strzale był odsyłany do powtórnego montażu. Jeśli natomiast zacięcie nastąpiło po kilku strzałach test wykonywano powtórnie, tym razem przy użyciu amunicji produkcji brytyjskiej. Jeśli tym razem udało się bez zacięcia oddać osiem strzałów broń była kwalifikowana jako dobra. Mimo tak zliberalizowanej procedury, testy przechodziło zaledwie 20 % błyskawic, 80 % wędrowało do powtórnego montażu (!!!). Zmontowana i przestrzelana broń pakowana była w zwoje siatki ogrodzeniowej i wywożona do odbiorców, którzy przejmowali ją w umówionych miejscach (najczęściej na targowisku przy Hali Mirowskiej). W czasie największego wysiłku produkcyjnego (tuż przed powstaniem warszawskim) dziennie produkowano 20- 25 Błyskawic. Według oceny konstruktorów do wyprodukowania jednej Błyskawicy trzeba było poświęcić od 42 do 45 roboczogodzin.
Całe przedsięwzięcie produkcji Błyskawic otrzymało kryptonim Polski Przemysł Zbrojeniowy B-2, którego kierownikiem i pomysłodawcą był inż. Wacław zawrotny.
Nowy peem do wybuchu Powstania obciążony był kategorycznym zakazem używania go na terenie Warszawy aby nie naprowadzić Niemców na lokalizację jego produkcji.
Produkcja części do Błyskawicy zatrzymała się 10 lipca 1944 roku, kiedy to w wyniku wpadki w jednym z kooperujących zakładów jego szefowie zginęli a pechowo wizytujący ten zakład inż. Wielanier został ranny i musiał uciekać ze stolicy. Montownia przy Placu Grzybowskim bazując na dostarczonych częściach wytwarzała broń aż do wybuchu powstania, potem warsztat przeniesiony został na ulicę Boduena 2 gdzie mieściła się rusznikarnia Tajnych Wojskowych Zakładów Wydawniczych kierowana przez Stefana Bernta „Steba”. Zmontowano tam jeszcze około czterdziestu egzemplarzy Błyskawic. Ocenia się że wyprodukowanych zostało około 740 sztuk tego peemu. Wiadome jest że do lipca 1944 roku zmontowano 600 sztuk Błyskawic a do wybuchu Powstania Warszawskiego zmontowano jeszcze 100 kolejnych. Po 1 sierpnia w zakładzie przy ul. Boduena 2 do walczących oddziałów trafiło jeszcze co najmniej 40 sztuk. Niektórzy podnoszą jeszcze kwestię ewentualnych „lewizn” i „fuch” jakie miały mieć miejsce podczas samej produkcji oraz niepełność zachowanych dokumentów (bądź co bądź konspiracja nie sprzyja mnożeniu kopii), jeśli uznać ich racje możemy mówić o prawdopodobnej liczbie około 50 dodatkowych Błyskawic, czyli w ten sposób maksymalnie wyprodukowano by około 800 sztuk tego peemu.

Błyskawica na barykadach
Mimo tego że Błyskawica produkowana była od początku 1944 roku i wysyłana poza Warszawę, to nieznane są źródła dokumentujące jej użycie w walkach partyzanckich. Dopiero od 1 sierpnia 1944 roku Błyskawica znajduje trwałe miejsce w źródłach dotyczących podziemnego wysiłku zbrojnego. Montownia Błyskawic przy ulicy Boduena stała się tematem Przeglądu Filmowego nr 3 wyświetlanego w walczącej Warszawie. Pośród fotografii wykonywanych w ogarniętym powstaniem mieście znajdujemy całkiem sporo zdjęć, których bohaterowie uzbrojeni są właśnie w Błyskawice. Na szczególną uwagę zwraca nasycenie Błyskawicami oddziału osłonowego WZW widoczne na zdjęciach z epoki. Pośród wspomnień samych powstańców zdarzają się przekazy dotyczące właśnie tego peemu. Na przykład w relacji ppor. Stanisława Wysockiego „Ryszarda” dowódcy kompanii „Janusz” batalionu „Harnaś” odnajdujemy opis, w którym wspomina się pobranie 31 lipca 1944 roku z magazynu przy ul. Balickiej czterdziestu sztuk Błyskawic i magazynków z amunicją. Broń rozdzielono; na ul Leszno 13 dziesięć sztuk, ul. Freta 23 dwadzieścia pięć sztuk i ul. Nalewki 4 pięć sztuk.
Jeśli zaś chodzi o relacje dotyczące oceny sprawności naszego peemu w oczach samych powstańców przytoczę cytat, który pochodzi ze wspomnień powstańca Leszka Proroka „Złośliwi twierdzą że Błyskawica upuszczona na ziemię sama strzela. Trudno- nie każdy ma Schmeissera czy Stena”.
Jeśli chodzi o źródła archeologiczne to chyba najbardziej sugestywnym przykładem jest odnalezienie egzemplarza Błyskawicy w grobie Wojciecha Komarnickiego „Mirka” poległego 06.09.1944 pod gruzami kościoła św. Krzyża. Przy szczątkach odnaleziono ponadto pistolet Vis i dwa granaty. Za namową obecnego przy ekshumacji Stanisława Wysockiego „Ryszarda” pani Komarnicka zamiast pochować peem wraz ze szczątkami syna (co uczyniła z pozostałą bronią) przekazała to unikatowy oręż do Muzeum Wojska Polskiego. Druga Błyskawica wydobyta została podczas ekshumacji powstańców przy ul. Barbary.
Po latach
Zawieruchy dziejowe jakie targały Polską po zakończeniu II Wojny spowodowały że do dzisiaj zachowało się niewiele egzemplarzy Błyskawic. Potentatem pod tym względem jest Muzeum Wojska Polskiego, w którego zbiorach znajduje się aż pięć egzemplarzy tego pistoletu maszynowego. Pierwsze dwa egzemplarze pozyskane zostały w toku wspomnianych wyżej ekshumacji powstańców; trzeci będący egzemplarzem wzorcowym przekazany został przez konstruktora Seweryna Wielaniera w 1973 roku (do tego czasu ukrywał go w Józefowie); czwarta Błyskawica znaleziona została w 1977 roku na wysypisku śmieci (sic!), piąta natomiast przekazana Muzeum w roku 1988. W zbiorach MWP znajduje się ponadto komora zamkowa z lufą. Szósty egzemplarz Błyskawicy znajduje się w posiadaniu Centralnego Laboratorium Kryminalistyki KG Policji . Siódmą Błyskawicę przechowuje się w zbiorach muzeum w czeskiej Pradze (gdzie przez wiele lat eksponowana była jako „niemiecki pistolet maszynowy”). Roman Matuszewski w swym artykule dotyczącym Błyskawic zamieszczonym w Archeologii Wojskowej (nr 5, 1994) wspomina o znanych mu jeszcze dwóch Błyskawicach znajdujących się w zbiorach prywatnych. W świetle tych danych możemy szacować że po dziś dzień ocalało dziesięć sztuk Błyskawic, czyli trochę ponad 10% wyprodukowanych egzemplarzy.

Cenzurka dla Błyskawicy
Zabierając się do oceny Błyskawicy jako pistoletu maszynowego musimy brać pod uwagę liczne uwarunkowania, które pozwolą nam nieco zobiektywizować osąd. Dotychczasowe próby oceny tego peemu albo wychwalały go pod niebiosa albo mieszały z błotem. Mym zdaniem autorzy tych skrajnych poglądów albo zachłyśnięci byli etosem Polski Podziemnej albo starali się go zanegować. Dla przykładu kuriozalne rozwiązanie bezpiecznika spustowego zastosowane przez inż. Wielaniera dla jednego autora jest „bez wątpienia najbardziej zaawansowanym pomysłem Błyskawicy” i nazywa go uczenie „samoczynnym bezpiecznikiem spustowym”, podczas gdy drugi autor określa go mniej uczonym mianem „ustrojstwa”. Wielu stara się oceniać Błyskawicę przez pryzmat Stena Mk II (który posłużył jako wzór dla konstrukcji Błyskawicy) albo nawet odnosić ją do… MP 40 (!!!).
Piszący te słowa daleki jest od wychwalania każdego przejawu działalności AK jak również nie nastawia się na złośliwe wypominanie konstruktorom np. Błyskawicy topornej sylwetki ich broni.
Najważniejsze, czego winno wymagać się od broni to komfort strzelania. Roman Matuszewski, wspomniany wyżej autor artykułu o Błyskawicy miał unikatową możliwość strzelania z tej broni. Według jego relacji Błyskawica sprawowała się dobrze- była dosyć stabilna i miała niezbyt wysoką szybkostrzelność. Jako że strzelanie odbywało się w warunkach „konspiracyjnych”- bo Błyskawica była całkowicie nielegalna- trudno mu było ocenić celność i skupienie. Co do tych parametrów wypowiadał się redaktor magazynu Strzał, który także miał okazję strzelać z owej zabytkowej broni. Według jego relacji skupienie było zadowalające, niestety ułożenie przyrządów celowniczych (brak wspólnej osi między muszką a celownikiem przeziernikowym) było tak niefortunne że uniemożliwiało precyzyjne celowanie.
Krokiem do przodu w stosunku do Stena MK II , na którego konstrukcji nasza broń była oparta było wyposażenie Błyskawicy w chwyt pistoletowy i umieszczenie magazynka pionowo w stosunku do osi broni. Jest to z pewnością ukłon w stronę niedoścignionego Schmeissera, o którego skopiowaniu z pewnością marzyli Wielanier z Zawrotnym. Progresywna byłaby także składana i stosunkowo lekka kolba, gdyby nie jej nie do końca przemyślana konstrukcja, która powoduje że podczas strzelania stopka ma zamiar się złożyć a ramiona wykonane z płaskowników rozciąć policzek strzelca.
Broń ta wykonywana była w konspiracji pod bokiem okupanta, stąd rozczłonkowanie produkcji rozbitej na kilkanaście zakładów, których praca składała się na efekt końcowy. Przy takim systemie kooperantów, z których żaden nie ma pojęcia o pozostałych a koordynuje ich zaledwie jeden człowiek, który zebrane od nich części składa w loszku o rozmiarach piwniczki na węgiel, przy okazji rozglądając się nerwowo, czy Niemcom nie przyjdzie ochota zaskoczyć go na tej czynności (co mogłoby zaowocować w najlepszym razie szybką śmiercią). Te wszystkie czynniki nie wpływały z pewnością dodatnio na jakość produkcji. Zaledwie 20 % Błyskawic, które przechodziły mało wymagające testy, to w opisanych warunkach i tak niezłe osiągnięcie. Gdyby w grę wchodziła legalna produkcja przemysłowa można by uznać całą sytuację za skandaliczną. Wracając do kwestii sylwetki omawianego peemu to wymuszona ona była wymogami maksymalnego uproszczenia zarówno narzędzi oraz cyklu produkcyjnego. Poza tym projektanci Błyskawicy w uproszczeniu poszczególnych części broni kierowali się także chęcią uczynienia z nich niepozornie wyglądających podzespołów, które oglądane osobno nawet wprawnemu rusznikarzowi mogłyby nie skojarzyć się z elementami broni.
Trudniej jest wytłumaczyć rozwiązania techniczne, które wydają się być niczym więcej jak zachcianką projektanta;
Największym mankamentem broni, czyniącym ją kłopotliwą w użyciu w warunkach bojowych jest aluminiowa osłona lufy. Podobnie jak większość części tego peemu łączy się ona z komorą zamkową za pomocą gwintu. Komora jest wykonana ze stali, osłona natomiast z aluminium. Po oddaniu pewnej ilości strzałów aluminiowy gwint wyrabia się na twardej stali i osłona po prostu odpada czyniąc dalsze strzelanie niemożliwym. Radzono sobie z tą usterką zastępując osłonę lufy stalowym pierścieniem wkręconym na jej miejsce- znane jest zdjęcie wykonane podczas powstania warszawskiego, na którym powstaniec składa się do strzału z Błyskawicą, która uległa takiej właśnie przeróbce. Jeśli chodzi o zachowane egzemplarze to Błyskawica wydobyta z mogiły powstańczej przy ul. Barbary i Błyskawica dostarczona do Muzeum Wojska Polskiego w 1988 roku noszą znamiona takiej modyfikacji.
Przy tak skomplikowanym mechanizmie spustowym jaki zastosowany jest w Błyskawicy (składa się z większej ilości części niż w Stenie) dziwi brak przełącznika rodzaju ognia, przez co broń może strzelać tylko ogniem ciągłym. Należy jednak brać pod uwagę że broń ta stworzona była nie z myślą o walkach frontowych, lecz o akcjach o charakterze dywersyjnym, gdzie liczyła się pewność i zaskoczenie nie zaś oszczędność amunicji. Być może w zamyśle ojców Błyskawicy było uczynienie z niej wyłącznie „rozpylacza”. Jeżeli by tak właśnie było dziwi w takim razie obecność kuriozalnego bezpiecznika zastosowanego w Błyskawicy, nazywanego przez niektórych „pseudobezpiecznikiem”. Aby oddać strzał, należy wcisnąć palec pomiędzy spust a język przypominający spust ustawiony w tej samej osi, tyle że wygięty w przeciwną stronę. Szamotanina z tym „ustrojstwem” mogłaby w skrajnych przypadkach stanowić o utracie czynnika zaskoczenia tak ważnego w działaniach dywersyjnych.
Reasumując; Błyskawica została stworzona jako broń mająca służyć do błyskawicznych akcji dywersyjnych, bez ambicji stania się designerskim zjawiskiem roku, bronią wyborową, czy wyjątkowo niezawodnym pistoletem maszynowym nie bojącym się długotrwałej eksploatacji w warunkach frontowych. Nie próbowała więc konkurować z MP 40 czy PPSz 41. Wykonywana była w skrajnie trudnych warunkach, które wymusiły uproszczenie konstrukcji do granic możliwości. Jej twórcy nawet nie podejrzewali że stanie się ona symbolem największej akcji zbrojnej naszego Państwa Podziemnego. Stanowić miała zaledwie substytut pistoletów maszynowych używanych w owym czasie. Patrząc się z tego punktu widzenia można uznać konstrukcję inżynierów Zawrotnego i Wielaniera (którzy co ciekawe byli debiutantami w kwestii projektowania broni strzeleckiej) za udaną. Cel, którym było dostarczenie AK tak niezbędnego pistoletu maszynowego został osiągnięty. Błyskawica stała się ewenementem w skali ogólnoeuropejskiej, jedynym seryjnie produkowanym peemem wykonywanym w warunkach konspiracyjnych.
Napisano
Teraz lepiej?
Lew_1988 to o równi pochyłej tyczyło się głównie Twojej osoby jak mniemam. Nie znam swoich wyników w mensie, natomiast jeśli jesteś ciekaw skad mój nick to wpisz sobie w dowolnej szukarce wykopany BMW R51" to Twoja ciekawość winna być zaspokojona.

Pozdrawiam
Napisano
Widzę manię wielkości i sporo kompleksów, zrobić artykuł na podstawie ogólnodostępnych dotychczasowych publikacjach informacji żaden problem, tylko po co się tym przechwalać i obnosić. Nic więcej nie mam tu już do dodania, kolega najeżdżając na mnie ewidentnie obniżył poziom tej dyskusji poniżej jakiejkolwiek skali, nie mam zamiaru się w tym dalej brudzić, pozdrawiam.
Napisano
???
Lew_1988 wspaniale że się już nie będziesz brudził. Postaraj się teraz dla odmiany napisać coś konstruktywnego
Napisano
Może daj przykład konstruktywnej rozmowy? Na razie dostarczas raczej wzorów negatywnych, jako tu:

[lew_1988- to Twój rok urodzenia?
<ciach>
Wiesz maluszku]

A wiesz, staruszku, że nie sztuka się zestarzeć, sztuka to zrobić z klasą?
Nie chodzi o to, że krytykujesz, tylko o to, że masz skłonność do glanowania krytykowanych. To bardzo dobry sposób, żeby najbardziej nawet trafna i konstruktywna krytyka wzbudziła reakcję człowieku, wybierz się do jakiegoś miasta, w którym są tramwaje, i czep się któregoś z nich, a nie mnie".


@ Leon Wallonien

[Ceny w Polsce sa bardziej przystepne...ja kupiłem Mp-28 za 980zł. ]

Darmocha ;)
Napisano
No to będę konstruktywny do bólu;

1) w podanym przez lwa_1988 linku http://www.muzeumwp.pl/emwpaedia/pistolet-maszynowy-blyskawica-kal-9-mm.php
widzimy pm Błyskawica odnaleziony w 1977 roku na wysypisku śmieci w radiowie koło Warszawy- skąd lew_1988 rozpoznaje w nim stan ze strychowca/piwnicy" nie wiem, ale z chęcią posłuchamy jego uzasadnienia bo może rzuci to odrobine światła na historię tego egzemplarza

2)wtedy nie było cyfrowych obrabiarek, zbyt porządnie wygląda jak na konspiracyjny wyrób."- raczył napisać powtórnie lew_1988.

Pisząc o cyfrowych obrabiarkach miał na myśli zapewne obrabiarki CNC- niestety te nie brały udziału w tworzeniu repliki Błyskawicy. Elementy toczone wykonane zostały na tradycyjnych tokarkach, podobnie rzecz ma się z obrabiarkami innych typów wykorzystanymi do wyprodukowania rzeczonej repliki. Jeśli szanowny znawca procesu produkcyjnego Błyskawic raczy zajrzeć do mego artykułu (lub do tych publikowanych w czasopismach) odnajdzie tam spis znanych hitorykom zakładów bioracych udział w cyklu produkcyjnym Błyskawic i znajdzie tam między innymi;

- Zakłady przemysłowo- handlowe Władysława Paschalskiego przy ulicy Żytniej

- fabrykę dźwigów Groniowskiego

-wytwórnię wyrobów metalowych „Leśniak i s-ka” przy ulicy Czerniakowskiej

- Fabrykę obrabiarek „Pionier” przy ulicy Krochmalnej

- przejętą przez Niemców dawną PWU

-warsztat przy Urzędzie Miar i wag

- Wytwórnię Sprawdzianów i Przyrządów Floriana Juchnikowskiego

Wszystkie wymienione wyżej zakłady dysponowały nowoczesnym oprzyrządowaniem w postaci różnego typu obrabiarek niczym nie ustępującym tym stosowanym współcześnie. Z tego powodu produkowane przez owe zakłady części były toczone i frezowane nie zaś strugane z sośniny;) Złożona całość także nie wyglądała jak wyjęta psu z gardła.

Pięć posiadanych przez MWP egzemplarzy Błyskawicy przeszło dosyć burzliwe losy i stan ich zachowania daleki jest od pierwotnego.

Stąd nieporozumienie- pamiętam że kiedy odtwarzałem koniec XV wieku i pojawiłem się w lśniącej gotyckiej zbroi płytowej gapie komentowali eeee... tak nie wyglądali rycerze oni mieli przecież całe zardzewiałe zbroje"- bo wiekszość (z wyjątkiem tych z Waffensammlung z Grazu:)) zachowanych w muzeach egzemplarzy zbroi płytowych to zdekompletowane korody- z Błyskawicą mamy sytuację podobną.

Irytujace jest tylko to, że żaden z tych gapiów nie usiłował udawać znawcy, natomiast lew_1988 i jemu podobni brylują tutaj jako znawcy tematu, o którym mają takie pojęcie jak borsuk o rakietach co widać po poziomie ich dyskusji, gdzie największym poświęceniem z ich strony było podesłanie linku do strony MWP gdzie skreślonych zostało kilka zdań o Błyskawicy.

Mym skromnym zdaniem ci panowie nie biorą udziału w dyskusji tylko jątrzą i jako pieniacze winni być skarceni. Może moje komentarze są czasami ostre, ale w odróznieniu od pieniaczy uzywam argumentów w postaci tekstów, zdjęć i komentarzy nie zaś głupawych odzywek w stylu:

Skoro jestes taki wielki to gratuluje jezeli wykopu od porządnego strychowca/egzlemplarza z piwnicy nie odróżniasz"

Jeśli chodzi o cyferki to nie trzeba czytać twoich referatów żeby domyśleć się co oznaczają te w twoim niku.... czyżby wynik uzyskany w Mensie"

wtedy nie było cyfrowych obrabiarek, zbyt porządnie wygląda jak na konspiracyjny wyrób."

A wiesz, staruszku, że nie sztuka się zestarzeć, sztuka to zrobić z klasą?"

To jak na razie ich jedyny wkład w zagadnienie wykonastwa replik Błyskawicy i historię samej broni.

Naprawdę liczę na to że teraz skrytykowani przeze mnie odrzucą maski i objawią się jako wszechwiedzący specjaliści od Błyskawic, którzy udzielą odpowiedzi na wiele niejasności związanych z produkcją Błyskawic oraz ujawnią światu posiadane przez siebie oryginalne egzemplarze tej broni ukrywane dotyczhczas przed gawiedzią.

Niestety jest prawie pewne że to tylko pieniacze więc w najlepszym razie dostarczą wszystkim radości wysyłając kolejne głupio- madre posty.
  • 4 months later...
  • 1 year later...
Napisano
Witam serdeczne. Poszukuje kontaktu z osobami które wykonywały repliki Błyskawicy i STEN-a. Zależy mi na wiernym odwzorowaniu stąd moja prośba na forum. Potrzebuję kilka porad o wykonanie niektórych szczegółów. Z góry wielki dzięki.

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie