Skocz do zawartości

Ulica Artyleryjska w Olsztynie. Ciekawych znalezisk bez liku


EMPAI

Rekomendowane odpowiedzi

Ziemia pod budowaną właśnie nową ul. Artyleryjską i przebudowywanymi ulicami Wojska Polskiego i Dąbrowskiego kryje w sobie wiele śladów z dawnych lat. Najnowszym odkrytym w czasie prac jest tablica z pomnika pochodzącego z lat 20. XX w., który stanął na pamiątkę poległych w latach 1914-18 dragonów z X regimentu. - Takich pomników w okolicy dawnych koszar dragonów [stacjonujących w rejonie dzisiejszych ul. Gietkowskiej i Dąbrowskiego - red.] prawdopodobnie było kilka - mówi Małgorzata Birezowska, olsztyński archeolog nadzorujący prace przy ul. Artyleryjskiej. - Na razie trafiliśmy tylko na pozostałości tego jednego.

Znalezisko zostało przewiezione do magazynu Muzeum Warmii i Mazur. - Stan płyty nie jest najgorszy. Są ubytki na jej powierzchni, ale napis bez trudu można odczytać - ocenia Mirosław Hoffman, archeolog z olsztyńskiego muzeum. - Jest wykonana z piaskowca, który jest dość miękką skałą. To właśnie stąd wzięły się pęknięcia i uszkodzenia.

Archeolodzy wciąż pracują w rejonie ul. Artyleryjskiej. Przypomnijmy, że najciekawszym jak dotąd odkryciem była komora kanalizacyjna, która jest ewenementem na skalę kraju, a nawet Europy. Najwięcej pracy mają jednak przy kamienicy u stóp kościoła polsko-katolickiego, w której przed wojną była apteka Pod Lwem. - Znajdujemy w niej sporo przedmiotów związanych z codziennym życiem i funkcjonowaniem tego obiektu - opowiada Małgorzata Birezowska. - Trafiamy na flakoniki, kałamarze, a nawet nieźle zachowane książki o farmacji.

W przyszłym tygodniu kończą się tu prace wykopaliskowe. Kolejnym etapem będzie opisywanie, katalogowanie i oczyszczanie znalezionych przedmiotów. - Warto by przygotować wystawę, by pokazać mieszkańcom, na jakie cudeńka tu natrafiliśmy - mówi Birezowska. - Znaleziska są bardzo ciekawe, bo pokazują codzienność ludzi, którzy żyli na przełomie XIX i XX w

http://olsztyn.gazeta.pl/olsztyn/1,35189,8361930,Ulica_Artyleryjska__Ciekawych_znalezisk_bez_liku.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Komora kanalizacyjna...

http://olsztyn.gazeta.pl/olsztyn/1,35189,8352069,Historyczna_kanalizacja__Cud_techniki_pod_ziemia.html

Komora kanalizacyjna odkryta podczas budowy ulicy okazała się unikatem co najmniej na skalę kraju. - To ewenement, który warto nie tylko zachować, ale się nim chwalić - twierdzą miłośnicy historii.

Wejście do komory zostało odnalezione przy okazji budowy nowej ul. Artyleryjskiej. Po wypompowaniu wody okazało się, że to całkiem duża, licząca ponad 5 metrów wysokości, podziemna konstrukcja. Choć znajduje się pod chodnikiem, nie wszyscy chodzący aleją Wojska Polskiego zdają sobie sprawę, że pod ich stopami znajduje się cud techniki. Nie wiedzieli tego nawet inżynierowie budujący nową ulicę. - Nie była umieszczona na mapach - tłumaczy Małgorzata Birezowska, archeolog nadzorujący prace budowlane.

Tymczasem konstrukcja jest bardzo ciekawym elementem systemu kanalizacji miejskiej i to rozwiązania bardzo rzadko używanego w tej części Europy. - Gdy pod koniec XIX wieku władze miasta rozważały wybór systemu kanalizacji najbardziej odpowiedniego dla Olsztyna, zwrócono uwagę na wynaleziony w Anglii system kanalizacji ciśnieniowej, pokazywany na Wystawie Światowej w Chicago w 1893 r. oraz na Wystawie Przemysłowej w Berlinie w 1896 r. - opowiada Rafał Bętkowski, miłośnik historii i pasjonat dawnej techniki. - Został on opatentowany przez brytyjskiego inżyniera Isaaca Shone'a w 1878 r. System Shone'a zdobył uznanie przede wszystkim w Wielkiej Brytanii i w krajach anglojęzycznych, także w Stanach Zjednoczonych. Nie przyjął się natomiast w Europie kontynentalnej i na jej obszarze jest prawdziwym unikatem. Na początku XX w. stosowało go jedynie kilka miast.

System, którego element odkryto na Zatorzu, służył do odprowadzania nieczystości za pomocą sprężonego powietrza. Ścieki płynęły najpierw do hermetycznych żelaznych zbiorników, a stamtąd sprężone powietrze wypychało je do odpływu. Powietrze pod ciśnieniem trzeba było jakoś do stacji dostarczyć, tłoczono je więc oddzielną siecią rur. Najpierw ciśnienie wytwarzała maszyna parowa usytuowana w stacji wodociągowej nad Jeziorem Krzywym, potem sprężano je dzięki energii elektrycznej.

Do dzisiaj w komorze przy Artyleryjskiej można oglądać potężne nitowane zbiorniki i część ich wyposażenia. Kiedyś w stropie były też luksfery ułatwiające pracę obsłudze, jednak otwory od dawna są zacementowane. - Wartość znaleziska jest tym większa, że komora zachowała się w stanie niemalże kompletnym. Cenne są nie tylko dwa zachowane zbiorniki z systemem połączonych z nimi rur, lecz również sąsiadująca studzienka zbiorcza oraz sama komora z wejściem i stalowymi schodami, studzienką rewizyjną i parą świetlików - mówi Bętkowski. - Jest to obiekt podwójnie unikalny, bo to nie tylko ostatni zachowany element nowoczesnej jak na tamte lata kanalizacji Olsztyna, ale prawdopodobnie też jedyne tego typu zachowane urządzenie w Polsce. Dlatego już teraz należy pomyśleć o jego wyeksponowaniu i promocji. Wodociągi Lindleya w Warszawie są powszechnie znane i promowane, tymczasem u nas ocalała rzecz jeszcze bardziej interesująca.

Niewykluczone, że komora znajdzie się w rejestrze zabytków: - Jeśli te informacje się potwierdzą, mielibyśmy rewelację - mówi Grzegorz Świętochowski, rzecznik wojewódzkiego konserwatora zabytków. - O wpisie zdecydujemy po zgromadzeniu materiałów na ten temat.

Urzędnicy ratusza są przygotowani na taką ewentualność: - Miał przebiegać tędy wodociąg. Szukamy teraz miejsca, żeby ominąć komorę. Sprawdzimy też, czy konstrukcja wymaga szczególnego zabezpieczenia - wyjaśnia Andrzej Karwowski, odpowiedzialny z ramienia urzędu za budowę nowej ulicy.

Miłośnicy zabytków techniki początkowo zastanawiali się, czy obiekty nie powinny powędrować do muzeum techniki w tartaku Raphalesohnów. Jednak teraz coraz więcej osób uważa, że lepiej, by pozostały w całości.

Czy i jak należy wyeksponować urządzenia, to dopiero temat do dyskusji. - Najpierw trzeba je uratować - podsumowuje Bętkowski.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chorobcia--nie zauważyłem , że o odkryciu komory kanalizacyjnej wklejał już linka muchomor...
Proszę moda o wykasowanie drugiego wpisu w moim wątku albo zostawienie żeby była całość o znaleziskach na Artyleryjskiej...decyzja należy do moda...sorki
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to fajno...:)
Swoją drogą znajdują tam masę ciekawych --z naszego punktu widzenia--rzeczy , np.fragmenty umundurowania niemieckich żołnierzy i poapteczną piwnicę...
Sam jestem bardzo ciekaw , co tam jeszcze wygrzebią...
A w woju byłem dosłownie po sąsiedzku--nasz kompania spała w dawnym budynku koszarowym , gdzie na zewnątrz zachowały się metalowe zaczepy ( kółka ) do przywiązywania kawaleryjskich koni , a w stajni zamienionej na magazyn-żłoby....
Ach , gdyby wtedy tam pogrzebać , choćby na strychach--rozmarzyłem się...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...
Takie stajnie znajdowały się ( i nadal się znajdują) w budynkach po byłej Oficerskiej Szkole Uzbrojenia. Żłoby zacementowano i stanowiły niejako parapety na których stały pomoce naukowe. W tych byłych stajniach były sale wykładowe OSU w latach 60-tych. Nie było tam ogrzewania i podchorążowie siedzieli tam na zajęciach w temp. bliskiej otoczenia. (zimą) . Raz zawitał na zajęcia gen. Bordziłowski. Miał silny wschodni akcent. Nie wiem czy był Rosjaninem czy Polakiem. Widząc,że podchorążowie są sini z zimna - pocieszył ich po wojskowemu: nu a my mieli jeszczio chołodniej pod Stalingradom". Temperatura w pomieszczeniu jednak nie wzrosła, mimo obecności generała.
A powinna. W końcu szarża była poważna.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli mowa o ul. Artyleryjskiej, to polecam przyjrzenie się aresztowi garnizonowemu, znam ten obiekt bardzo dobrze z dwóch powodów.

1. Mieszkałem" tam 14 dni. Spędziłem tam Boże Narodzenie i Sylwestra 1988/89. Mimo że ancel mi wisiał ponad 4 miesiące to d-ca kompanii przewiózł" mi go tłumacząc że nie ma miejsc, a wiem dokładnie że zrobł to specjalnie, aby mnie jescze bardziej zdołować.
Dostałem 2 kocyki i celę z zapowietrzonym kaloryferem. Na ścianach szron.... W nocy włosy przymarzały mi do ściany. Budziłem się z zimna i robiłem pomki żeby się rozgrzać.

3. Służyłem w J.W. 2321 (46-y spanikowany Pułk Artylerii P.lot), a więc po sąsiedzku. Nasz pułk pełnił wartę pod anclem. Ten posterunek miałem w ajencji" gdyż zaliczyłem tam ponad 40 wart.
Z zewnątrz cały budynek jest pokryty wydrapanymi w cegle napisami. Nazwiska, daty, miasta, ilośc D.D.C. itp. Chodziłem wkoło i z nudów czytałem. Niektóe daty pamiętają wojnę francusko - pruską.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie