Skocz do zawartości

Ciężkie jest życie kolekcjonera (i nie tylko jego)


kugel

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano
http://gdynia.naszemiasto.pl/wydarzenia/952570.html

Cytat:
Nikt nie kwestionuje, że zdarzenie miało miejsce. I to jedyny fakt, z którym zgadzają się wszyscy. 6 grudnia 2007 r. z bloku w Gdyni Oksywiu ewakuowano kilkanaście rodzin i odcięto dopływ gazu do budynku. Powodem był arsenał broni, który mógł wybuchnąć. Dziś wiadomo, że składały się na niego niegroźne skorupy, a jego właściciel, kapitan Marynarki Wojennej Krzysztof O., był kolekcjonerem.

Ale rok temu nie było to jasne. Za akcję zapłacił Skarb Państwa, dodatkowo rachunek na 5 tys. zł za ponowne podłączenie gazu otrzymała wspólnota mieszkaniowa. Teraz próbuje pieniądze odzyskać, bo kilkanaście rodzin nie ponosi winy za to, że służby chciały mieszkańcom zapewnić bezpieczeństwo. Nie ponosi jej też kapitan O., bo prokuratura umorzyła postępowanie. Teraz wspólnota mieszkaniowa domaga się pieniędzy od prokuratury...
- Sprawa jest kuriozalna. Po raz pierwszy spotykam się z taką sytuacją - przyznaje mecenas Roman Nowosielski.
- Przecieram szlak - odpowiada Krzysztof Wojciechowski, prezes agencji Ergo z Gdyni, która w imieniu Wspólnoty Mieszkaniowej Płk. Dąbka 53 zarządza budynkiem. - Szukałem informacji, czy komuś udało się w podobnym przypadku odzyskać pieniądze. Nie znalazłem...

Ponad rok temu przy ul. płk. Dąbka 53 zaroiło się od pojazdów policji, straży miejskiej i straży pożarnej. Przybyli saperzy, pogotowie ratunkowe i gazowe. Zagrożenie oceniono na wysokie, więc ewakuowano mieszkańców. By nie doszło do wybuchu, z budynku odcięto dopływ gazu. Arsenał wyglądał groźnie, w jego skład wchodziły m.in. miny przeciwpancerne i przeciwpiechotne, zapalniki, kilkanaście nabojów o długości powyżej 20 cm każdy, granaty F 1. Krzysztofowi O. za przechowywanie materiałów wybuchowych groziło do ośmiu lat więzienia i zapłacenie kosztów akcji. I pewnie sprawa, poza wyrokiem sądu, nie miałaby dalszego ciągu, gdyby nie fakt, że w czerwcu 2008 r. Wojskowa Prokuratura Garnizonowa w Gdyni postępowanie umorzyła ze względu na znikomą społeczną szkodliwość czynu. Niemal cały arsenał stanowiły skorupy, które nie stwarzały zagrożenia. - Od 17 grudnia 2007 r. nadzorowaliśmy prowadzone przez ŻW śledztwo w tej sprawie - mówi Marek Majewski, prokurator WPG. - Powołaliśmy biegłych w zakresie materiałów wybuchowych. Tylko w jednej sztuce naboju stwierdził obecność substancji zapalającej. Inne nie stanowiły amunicji, na którą wymagane są pozwolenia.
Tymczasem gazownia przysłała wspólnocie rachunek na 4,8 tys. zł. Wspólnota zapłaciła, a o zwrot zwróciła się do Krzysztofa O. Odpowiedział, że płacił nie będzie. Nie ponosi bowiem odpowiedzialności za odcięcie gazu w budynku. Wspólnota o zwrot pieniędzy zwróciła się więc do policji.
- Środki ostrożności, jakie zastosowała policja, to konieczność - mówi Hanna Kaszubowska, rzecznik KMP w Gdyni . - Żaden policjant, gdy widzi miny i amunicję w mieszkaniu, nie jest w stanie stwierdzić, czy blok nie wyleci w powietrze. Zawsze zarządzana jest ewakuacja mieszkańców i odcinany gaz. To standardowe procedury, ale pierwszy raz spotykam się, by ktoś za zapewnienie bezpieczeństwa żądał pieniędzy. Wspólnota musi wytoczyć nam sprawę sądową.

Gdyńska policja wyruszyła na Oksywie w ramach pomocy prawnej dla prowadzącej sprawę policji w Gliwicach. Jednak, gdy okazało się, że chodzi o żołnierza sprawę, przejęła ŻW, nadzorowana przez Wojskową Prokuraturę Garnizonową. Tam więc trafiło kolejne pismo od wspólnoty o zwrot prawie 5 tys. zł. - Będziemy domagać się pieniędzy do skutku. Gaz w budynku odcięto pochopnie - mówi Wojciechowski. - Powinien zostać wezwany biegły, który by ocenił, czy amunicja stwarza zagrożenie, zamiast narażać ludzi na koszty.

Prokuratura pieniędzy oddawać nie zamierza. Nadzorowała sprawę od 10 grudnia, a gaz odcięto cztery dni wcześniej. Odbiła piłeczkę do organu wówczas prowadzącego sprawę, czyli policji w Gliwicach. Teraz Krzysztof Wojciechowski pisze do Gliwic...

Rozmowa z mecenasem Romanem Nowosielskim, sędzią Trybunału Stanu

Przedstawiciele wspólnoty zarzucają policji, że odcinając dopływ gazu do budynku podjęła środki niewspółmierne do zagrożenia.

A skąd policja ma wiedzieć, jakie jest zagrożenie? Niebezpieczeństwo w takiej sytuacji istnieje zawsze. Nawet jeśli w dziesięciu pociskach nie było prochu, mógł być w jedenastym. Wraz z nim mógł wylecieć w powietrze cały dom. Decyzja policji o odcięciu gazu była słuszna.

A nie lepiej było na miejsce przywieźć biegłego niż narażać ludzi na koszty?

Żaden biegły na pierwszy rzut oka nie określi, czy skorupy z czasów II wojny światowej zawierają resztki prochu. Do tego trzeba badań. Gdyby coś się stało, byłaby winna policja. Lepiej więc, że funkcjonariusze są nadgorliwi, niż mieliby cokolwiek zaniedbać.

No to może te 5 tys. zł powinien zapłacić żołnierz, który w mieszkaniu te skorupy przechowywał?

Nie, on jest kolekcjonerem. Każdemu wolno mieć w domu kawałek miecza czy skorupę po minie. Nie miał obowiązku zgłaszać tego komukolwiek.

W porządku, ale wspólnota też winna nie jest. Dlaczego ma płacić?

Wspólnota powinna zwrócić się do policji, by wskazała firmę, która ubezpiecza tę instytucję od OC. Po to ono m.in. jest, by wypłacić pieniądze, gdy nie można nikomu niczego zarzucić.
Beata Jajkowska - POLSKA Dziennik Bałtycki
Napisano
5 tyś za ponowne podłączenie gazu? A to ciekawostka. Gdzie po drodze powstały takie duże koszty???
Druga sprawa że gazowni też powinno zależeć w takich sytuacjach na bezpieczeństwie, i wg mnie to Gazownia powinna umorzyć koszty. Akurat policja zawiniła najmniej w tym wypadku. Swoją drogą oddali mu te eksponaty?
Napisano
pan sędzia trybunału stanu stwierdził że wszyscy policyjni biegli nie mogą ocenić czy coś jest puste czy nie :)))) ciekawe czy jak rozpijają flaszkę i ta się skończy to też mają taki problem i dokąd nie zrobią specjalistycznych badan to nikt nie poleci do sklepu po następną - dobre :))))
Napisano
Kolego Swiety82,ależ zawinili dopuszczając się błędu logicznego już na początku śledztwa.Powinni byli wiedzieć,że osoba którą mają zamiar zatrzymać jest oficerem Wojska Polskiego w służbie czynnej może w tedy był by mniejszy galimatias związany ze służbą ,która jest odpowiedzialna za odcięcie dopływu gazu.
Cóż panowie chcieli się wykazać a tu kiszka bo osoba zatrzymana nie jest w kompetencji cywilnej prokuratury :)
Świadczy to tylko o nieudolności w prowadzeniu śledztwa i pryncypialności w stosunku do posiadanych uprawnień.
Napisano
Gdyby panowie wiedzieli to by może i pomyśleli że w takich przypadkach akcję powinna przeprowadzić Żandarmeria Wojskowa ,ale wtedy dupa z całej zadymy i możliwości do spokojnego i bezpiecznego wykazania się przed zwierzchnikami .A tak są punkty będzie premia . Cóż może zrobić wkurzony do granic wytrzymałości kolekcjoner ,najwyżej poślę parę h... pod nosem ,nie to co jakiś bandzior który zmienia giwery częściej niż rasowe wózki ,ale ten to mógł by zrobić kuku ,więc lepiej myśleć i wierzyć że cały arsenał nielegalnej broni w Polsce jest w rękach kolekcjonerów .Ale jak widać już niedługo .Pozdro...

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie