Skocz do zawartości

Tajemnicza skrzynka ze studni


Swiety82

Rekomendowane odpowiedzi

Skrzynia wydobyta ze starej studni pod podłogą. Słoiki wykopywane spod kamieni. Pudełko ukryte w grobowcu. Nasze publikacje na temat skarbów, które mogli ukryć templariusze w Oleśnicy Małej, przyniosły kolejne rewelacje mieszkańców


Chodzi jednak raczej nie o skarby templariuszy, tylko o kosztowności i pamiątkowe rzeczy, które niemieccy mieszkańcy Oleśnicy Małej chowali po wojnie, przed przymusową wywózką na zachód. Potem, gdy to już było możliwe, wracali po schowane przedmioty.

*
Jeden z mieszkańców opowiedział nam, że kilkadziesiąt lat temu był świadkiem, jak Niemcy wykopywali jakieś słoiki w ogrodzie przy szkole. Miejsca były oznaczone głazami, których dziś już nie ma. Co było w słoikach? Nikt nie widział, bo Niemcy wiedzieli, czego szukają, robili wszystko szybko i od razu odjechali.

*
Inny mieszkaniec zadzwonił z informacją, że Niemiec szukał czegoś w miejscu dawnej kuźni - przy dzisiejszym boisku, obok mostka. Miał mapę, na której punktem orientacyjnym był wielki głaz przy drodze. Pytał ludzi o wielki kamień, który powinien tam być. Ponieważ jednak głazu już nie było, a po kuźni został tylko malutki pagórek, więc nie potrafił znaleźć szukanego miejsca. Zniechęcony odjechał. Czy wrócił później? A może wciąż jeszcze w ziemi coś tam jest?

*
Mieszkańcy Oleśnicy Małej pamiętają też historię sprzed lat, kiedy w polu, po prawej stronie za wiaduktem, przy drodze do Owczar, ktoś wysadził stojący tam krzyż. Huk był wielki, więc ludzie zaraz się zbiegli, ale zobaczyli już tylko dziurę pod krzyżem. Co tam było? Nikt nie wie. Podobno milicja ścigała jakiś samochód aż do zachodniej granicy, ale nic z tego nie wyszło.

*
Nie tylko Niemcy szukali skarbów. Znana jest historia o pewnym kontrolerze, który przyjeżdżał do oleśnickiego instytutu. Po pracy szedł do miejscowego kowala i razem wybierali się do pałacu. Z dłutem w ręku próbowali kuć w różnych miejscach, szukając skrytek. Do dziś nikt nie wie, czy coś znaleźli, a jeśli nawet ktoś chciałby się dowiedzieć, to nie ma szans - kontroler zabrał swoją tajemnicę do grobu.

*
Najciekawszą relację przekazał nam Tadeusz Hajducki, który mieszka w Oleśnicy Małej od 1962 roku i był pracownikiem tamtejszego Instytutu Hodowli i Aklimatyzacji Roślin, mieszczącego się w pomieszczeniach pałacowych.
To było w pierwszej połowie lat 60. Młodziutki Hajducki - miał wtedy 18 lat - był kierowcą IHAR-u. W pałacu akurat trwał remont. W jednym z pomieszczeń obok kuchni była głęboka studnia, mogąca pamiętać czasy templariuszy. Częściowo zrobiona z cegieł, częściowo z kamieni. Była duża, miała mniej więcej półtora metra średnicy. Według Hajduckiego studnia była głęboka na jakieś 10 metrów. Oławianin Zbigniew Wołyniec, który wtedy także pracował w instytucie, twierdzi, że była znacznie głębsza. Szacuje dziś jej głębokość nawet na 50 metrów.
Zadanie było proste. Trzeba było zlikwidować studnię, zasypać dziurę, a w pomieszczeniu zrobić podłogę, żeby lokal mógł służyć na potrzeby służby zdrowia. Robotę dostał Stanisław Chlebny, który miał do pomocy pracownika IHAR-u. - Gdy wypompowano ze studni wodę, okazało się, że na dnie jest jakaś czarna skrzynia - pamięta Tadeusz Hajducki. - Pomocnik chciał ją wytaszczyć na wierzch, ale Chlebny „skoczył na niego” i zabronił. Ty zostaw tę skrzynkę, niech cię to nie obchodzi! - powiedział. Mordy nam wtedy pozamykało ze strachu. Potem już nikt tej skrzyni nie widział. Za to parę miesięcy później Chlebny zwolnił się z pracy i wyjechał. Potem przyjeżdżał do Oleśnicy Małej jakimś eleganckim fiatem.
Skrzynia była metalowa, a przynajmniej obita metalem, lekko pordzewiała. Nie była wielka, w podstawie miała 40 cm na 40 cm, a wysoka na mniej więcej 25 cm. Czy były tam jakieś skarby jeszcze z czasów templariuszy? Czy były to jakieś kosztowności poniemieckie?
Późniejszy stan majątkowy Stanisława Chlebnego nie wskazuje na to, by wzbogacił się w jakiś niespodziewany sposób. - Owszem, nagle wyjechał, ale z powodów rodzinnych - mówi jego wnuk Jacek Chlebny. - I faktycznie jeździł wtedy fiatem simcą, który na owe czasy był eleganckim autem, ale tu nie ma niczego nadzwyczajnego, bo w tej rodzinie od dawna handlowało się samochodami.
Jacek Chlebny mówi, że w rodzinie nie przekazywano sobie żadnej historii o oleśnickim skarbie, który miałby wydobyć jego dziadek. Co w takim razie było w skrzyni ze studni?

*
Historia ze skrzynią to nie jedyna przygoda Tadeusza Hajduckiego ze „skarbami”. Pamięta, że w latach 80. był świadkiem innego ciekawego wydarzenia. Otóż pewnego dnia przyjechało do wsi BMW na niemieckich tablicach rejestracyjnych. Goście zatrzymali się w pałacowym parku, podjechali pod mauzoleum Yorków. Dzieci, zainteresowane dziwnymi gośćmi, pobiegły za nimi. Niemcy podeszli do jednego z grobowców, lewarkiem odsunęli z jednej strony kamienną płytę i ze środka wyciągnęli jakąś skrzynkę. Zapakowali ją do auta i tyle ich było widać. Tylko ciężka płyta z grobowca pozostała odsunięta. Co tam było? To kolejne z pytań, które zapewne już pozostaną bez odpowiedzi."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam się, dlaczego ludzie pozwalają Niemiaszkom na takie numery. Czy naprawdę nikt z mieszkańców nie mógł podejść do takich węszących typów i krzyknąć weg!"? Gdyby ktoś z nas spróbował kopać coś w Niemczech, czy gdyby nawet tylko zaczął szukać czegoś z mapą, od razu pojawiłaby się policja wezwana przez życzliwych tubylców.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli przyjeżdżają po swoją własność, często prywatny majątek, który w zawierusze wojennej na pewien czas utracili, to moim zdaniem mają prawo to odzyskać. Ukryli przed zrabowaniem, utratą. My też domagamy się zwrotu tego co nam zrabowano. Niemcy najechali nas, i to mogłoby być podstawą aby ich okraść. To sprawa moralności, niech każdy sam oceni.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawet ciekawy komentarz się pojawił:
nam to z autopsij mi osobiście troche szczeście dopisało w pałacu w Kopicach koł. Grodkowa kilkoma przedmiotami ukrytymi prawdopodobnie przez właścicieli pałacu. (nie były w samym pałacu) Teraz są u mnie w domu w stanie takim jak były. Pod koniec swojego życie przekaże je do pałacu z powrotem, bo teraz niema tam do czego nie wszytko zabrali niemcy."
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ Yorke
Niestety masz rację. Tam już były całe armie poszukiwaczy, ale nie o to mi teraz chodzi.
Rozmawiałem w pracy z człowiekiem który mieszka w Oleśnicy Małej i udzielił mi informacji że kupę lat temu ten kamień zabrano i coś" pod nim znaleziono. Ale co, nie wie. Głośno było o tym na parafii, ale on był wtedy srylem i się tym nie interesował.
Sorry Padre, musisz dalej pracować na tego pfeninga :-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Janek, na pewno warto tam jeszcze zagladac, ale po drobiazgi (moniaki itp). mysle, ze jesli w ogole byly tam skryty (po zamachu na hitlera palac przeszedl w rece Panstwa wiec teoretycznie kto mial je tam schowac?) to juz ich nie ma

pozdr
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie