Skocz do zawartości

Co wojsko ukrywalo w Czerwonym Borze ?


Benny Hill

Rekomendowane odpowiedzi

jeszcze coś na temat jednostki w Czerwonym Borze. Jestem jeszcze wkurzony na tych rządzących wszystkowiedzących drani.
Czy warto było zaprzepaścić taką jednostkę? Według mnie to jest karygodne aby przeznaczyć ją na więzienie. Sam służyłem w koszarach budowanych jeszcze za Wilhelma przed 1 wojną światową w Giżycku, Lidzbarku Warmińskim. Takich jednostek jest na Warmii i Mazurach jeszcze sporo, i do tej pory mają się dobrze. Jednostka wojskowa w Czerwonym Borze była budowana jako nowoczesny obiekt wojskowy, w latach w których w Polsce było b.trudno żyć, kiedy brakowało głupich gwoździ
a za workiem cementu trzeba było iść do Prezydium po przydział. Szkoda tego wszystkiego, jednostka mogła by jeszcze
długo służyć dla celów obronności kraju. A kryminaliści niech
śpią pod namiotami, tak jak my którzy tworzyliśmy ten obiekt.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...
  • Odpowiedzi 78
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
  • 7 months later...
Witam , to mój pierwszy post na tym forum , zarejestrowałem się specjalnie dla tego tematu , ale przechodzę do sedna sprawy . Moja przygoda a Czerwonym Borem zaczęła się jesienią 2000 r. w którym to czasie zacząłem odbywać zasadniczą służbę wojskową w jw. 2610 . Nasza jednostka znajdowała się w Warszawie jednak szkolenie podstawowe odbywało się właśnie w Czerwonym Borze . W czasie szkolenia niewiele widziałem ani niczego ciekawego się nie dowiedziałem ( wiadomo jak to za kota ) , ale zdziwiła mnie spora ilość różnego uzbrojenia w czasie przysięgi , uzbrojenia którego nie widziałem nigdzie wcześniej na terenie jednostki . Więcej informacji uzyskałem wiosną 2001r. W tym czasie służbę pełniłem w Warszawie w jednostce przy ul. Podchorążych . W okresie tym moja jednostka przeszła reorganizacje (została zlikwidowana 1 Warszawska Brygada Zmotoryzowana BOR jw.2610 na jej miejscu powstała jw. 1004 BOR ). Wczesną wiosną wyjechaliśmy na dwudniową wycieczkę do Czerwonego Boru w celu pożegnania sztandaru jednostki (kompania w której byłem była kompanią honorową , był to okres likwidacji jednostek wojskowych MSWiA , więc takich imprez było więcej ) i wtedy w Czerwonym Borze już przy znacznie luźniejszej atmosferze można było porozmawiać z oficerami którzy pełnili tam służbę na co dzień . W tym czasie nie kryli oni już swojej frustracji z powodu likwidacji jednostki , pamiętam doskonale jak jeden z nich powiedział stojąc w szyku że już mu wszystko zwisa , nie będzie się specjalnie wysilał bo dusi go cienizna gdyż ma zerko z przodu (ludzie którzy byli w wojsku wiedzą o co chodzi) . I właśnie podczas rozmów z nimi oraz ludźmi którzy kręcili się po jednostce w dniu uroczystości" (słowo uroczystości umieściłem w cudzysłowiu gdyż osobiście uważam iż osoby odpowiedzialne za takie uroczystości powinny stanąć przed sądem ) dowiedziałem się kilku ciekawych rzeczy . Podobno znajdował się tam bunkier dla członków rządu plus zapasy żywności ( zapasy miały być co jakiś czas wymieniane , bodajże co pół roku lub rok już nie pamiętam ) , dowiedziałem się także iż w pewnym okresie składowana była tam broń rakietowa , nie wiem jakiego typu więc nie będę snuł domysłów . To co napisałem może być kompletną bzdurą gdyż osobiście nigdy nie widziałem tych instalacji , a wszystkie informacje czerpię z opowieści innych ludzi . Pozdrawiam !
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...
Służyłem w Czerwonym Borze w latach 1993-1994 JW 3466 pod ziemia zapasowe stanowisko dowodzenia dla Warszawy wejście blok 4 tajne Nawet nam nie mówiono co tam jest. Żołnierze którzy tym się zajmowali odizolowani, zakaz mówienia tylko od czasu do czasu dym się wydobywał z pod ziemi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potwierdzam wypowiedź jacekm1000 z drobnym sprostowaniem, było to zapasowe stanowisko rządu, a nie dowództwa. Moja wypowiedź dotyczy lat 1985 - 1995. Służyłem wówczas w brygadzie zapewniającej łączność rządową na wypadek wojny i miałem przyjemność wielokrotnie ćwiczyć na terenie Czerwonego Boru. Jako ciekawostkę mogę dorzucić fakt, że szyfranci pracowali w trakcie ćwiczeń najprawdopodobniej na terenie owego podziemnego stanowiska, gdyż nie mieliśmy do nich wstępu, a o ni do nas zaglądali wielokrotnie (nie będę tu ujawniał po co.. ;) ) W każdym razie na pewno nie pracowali na stacji w sztabie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...
  • 1 month later...
Dwa lata temu miałem okazję rozmawiać z emerytowanym wojskowym, który był dowódcą jednostki w Czerwonym Borze w latach 70-tych. Znając jego nazwisko, wygooglowalem", że faktycznie mówił prawdę i był dowódcą tej jednostki.

Pytałem się go o te wszystkie rewelacje o schronach, tajnych badaniach etc. Niestety nie chciał zbyt dużo opowiadać, jedynie mówił, że służba tam była dla niego karą za to co przeskrobał wcześniej, już jako wysoki oficer. Wspominał, że był to straszny okres, regularnie zdarzały się sytuacje samobójcze wśród żołnierzy. Ogólnie nazwał to tak: Bagno, zadupie w środku lasu, strasznie depresyjne miejsce". Wszelkie zasłyszane rewelacje kwitował: Ee tam.. nic takiego tam nie było".

Nie wiem czy to chęć utrzymania tajemnicy czy też faktycznie żadnych rewelacji nie było. Wspominał co prawda o schronie przeciwlotniczym z zaopatrzeniem na wypadek wojny ale takich miejsc w Polsce było mnóstwo.

Jedyne co wydało mi się bardzo ciekawe to fakt, że człowiek ten wspominam o jakiś eksperymentach, których dokonywano dawniej na więźniach, w tymże miejscu. Trudno mi powiedzieć czy dawniej to w czasach po 68 roku czy wcześniej. Ktoś coś słyszał?

Swoją drogą byłem tam aby obejrzeć z bliska, to o czym słyszałem. Faktycznie.. miejsce ma coś specyficznego w sobie..
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...
odświeżę starego kotleta i powiem wam na początku że mieszkam w Zambrowie czyli niedaleko Czerwonego Boru. Kolega mi jakis czas temu opowiadał że jego kuzyn po pijaku powiedział ze murowali tam jakiś tunel i zakopywani kabel i musieli przysięgnąć że nigdy nie powiedzą gdzie to zakopali. Powiedział też że była tam baza wojskowa a w środku znajdowały się 2 generatory zdolne zasilić 50tyśęczne miasto. jak ktoś coś jeszcze wie niech dorzuci.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...
jacekm1000" byliśmy w Czerwonym Borze w tym samym czasie przełom 93/94.
Ja miałem jednostkę macierzystą w Olsztynie, a w Czerwonym Borze byliśmy w domkach (wagonach) przed jednostką, do was chodziliśmy na posiłki, do lekarza itp
Jeden z kolegów wspomniał o podoficerze przed którym uciekano do schronów, to na bank był szef kuchni, na którego mówiono Generał" bo miał chyba kompleks i wybujałe ego, wszystkich ganiał :-)
Kiedyś, gdy spóźniłem się z urlopu, kazano mi kopać za karę (2na2 bez dna)w bardzo nie fortunnym miejscu.
Na głębokości około 1,5 metra dokopałem się do pęku kabli grubości nadgarstka, które ani nie szły w kierunku zabudowań, ani w kierunku jednostki.
Przyszedł jeden z dowódców kompanii, zawołał drugiego, kazali mi to szybko zakopać i przenieśli mnie w inny rejon, bym dokończył karę.
Z sentymentem wspominam Czerwony Bór, poligon z kamerą na wysokim maszcie, stację paliw w Wygodzie, gdzie robiliśmy ciche zakupy na długie noce, z kumplami, których pożegnałem gdzieś na dworcu i nigdy już nie spotkałem :-)
Wojsko w naszym kraju ma wiele tajemnic, bo taki był ustrój, ja jako , ze byłem w Olsztynie to 3/4 służby spędziłem w ośrodku rządowym w Łańsku, tam to dopiero się działo.
Podziemia pod Perkozem" gdzie stały dziesiątki telewizorów w kartonach z przed kilkunastu lat, nigdy nie otwierane, opowieści starego pracownika Łańska, który organizował polowania dla notabli Polskich i Radzieckich.
Jeździli pijani samochodami i strzelali do zwierzyny, nawet nie wysiadając z samochodu.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich, którzy maja gęsią skórkę mówiąc o tajemnicach, odkrywaniu i poszukiwaniu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months later...
Po skończeniu szkoły podoficerskiej zostałem skierowany do Czerwonego Boru.Niesamowicie się zdziwiłem jak zobaczyłem jednostkę MSW,ale zaraz się okazało że oni tylko pilnują wszystkiego.Dowodził nią major po Woroszyłówce, kawał chama i prostaka.Teroryzował on niet ylko żołnierzy ale i okoliczną ludność.Jego hobby było prześladowanie wszystkich z kadrą włącznie. Szczególnie nienawidził nas łącznościowców w oliwkowych otokach.Ale byliśmy poza jego brudnymi łapami.Jakie było moje zdziwienie jak się okazało że dowódcą obiektu jest Pułkownik,człowiek starszej daty lecz bardzo inteligentny i dla żołnierzy bardzo dobry.Byliśmy dla niego synkami bo tak na nas mówił wiadomo łączność elita wojska.
Po jakimś czasie zjechali się żołnierze ze szkółek specjalistów łączności i zaczeliśmy służbę na obiekcie.
Kwaterowaliśmy w koszarowcu nieopodal magazynu odzieżowego na pierwszym piętrze , była tam kompania chemiczna.
Ja zajmowałem się systemami łączności w obiekcie i centralą telefoniczną w sztabie.Zostałem mistrzem świata w usuwaniu
usterek sprzętu spowodowanych przez szczury,przegryzały one wiązki przewodów w sprzęcie łączności.Byłem bardzo ciekawy jaki los spotkał ten obiekt?Do dzisiaj z łezką w oku wspominam te 18 miesięcy spędzone pod dowództwem Pana Pułkownika.Służba pod jego dowództwem była dla mnie zaszczytem!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...
witam,
trafiłem tu trochę przez przypadek i o żadnych tajemnicach Czerwonego Boru nie będę pisał, bo spędziłem tu tylko, a może aż, 4 doby latem 1982r uczestnicząc w ćwiczeniach pod kryptonimem Klon 82. Ćwiczenia dość wyczerpujące, bo trwające 4 doby non stop w warunkach zbliżonych do bojowych i jak to w boju nie obyło się bez ofiar.
Ale po kolei, w ćwiczeniach brali udział żołnierze 1WDP i min. moja jednostka 1 PraskiPZ z Wesołej oraz pułk czołgów z Białorusi. Przed tą 4-dobówką ćwiczyliśmy razem przez miesiąc na poligonie Orzysz. Bardzo miło wspominam ten poligon, chociaż dostawaliśmy nieźle w 4litery, bo dowódcy chcieli abyśmy dobrze wypadli wobec żołnierzy bratniej armii :) Zresztą ruscy to byli fajne chłopaki i po przełamaniu pierwszych lodów i pewnej nieufności na początku okazało się że tak samo jak my przyszli aby odsłużyć swój obowiązek wobec ojczyzny i tęsknią do cywila, do swoich rodzin i dziewczyn. Doskonale pamiętam uroczysty koncert i wspólne oglądanie filmu Kalina Czerwona" nad jeziorem w pobliżu naszego obozowiska niedaleko wsi Klusy, na zakończenie wspólnego szkolenia, a przed właściwym ćwiczeniem w Czerwonym Borze. Wspólnie leżeliśmy sobie na trawie, oglądaliśmy występy wojskowych zespołów, wymienialiśmy się papierosami, wojskowymi odznakami. Pamiętam, że po skończeniu filmu, gdy zapadła już noc leżeliśmy i gapiliśmy się na spadające gwiazdy. Jakoś nikt nie chciał się jeszcze zbierać, chociaż wiedzieliśmy, że jutro czeka nas ostra jazda w zamkniętych transporterach z Orzysza do Czerwonego Boru, z forsowaniem Narwi pod Nowogrodem po drodze. Każdy patrzył w te gwiazdy i pewnie każdy myślał o tym samym, aby szczęśliwie wrócić z armii do domu, uściskać rodziców, kumpli i dziewczyny.
Samo ćwiczenie to była już żołnierska rutyna. Cztery dni,albo w natarciu, to znów w odwrocie. Jakieś ciągłe przemarsze, okopywanie się, podrywanie do ataku, zupełny brak snu. Szef kompanii z żarciem, albo przyjeżdżał, albo gdzieś nas gubił i wcinaliśmy suchy prowiant leżąc w płytkich okopach. Dopiero teraz przypomniało mi się jak starzy frontowcy w swoich wspomnieniach pisali, że można spać w marszu. I mnie się to zdarzyło - organizm pozbawiony snu zaczyna sobie radzić sam i po prostu wyłącza pewne obwody w mózgu. Później odzyskujesz świadomość i dziwisz się, że jesteś w jakimś innym miejscu o kilka kilometrów dalej, chociaż przed sekundą byłeś jeszcze tam daleko. Zadziwiające jak po dużym wysiłku, biegnąc w pełnym oporządzeniu, z ciężką ładownicą pełną ostrej amunicji i bronią, w pewnym momencie tak jak sportowiec łapiesz drugi oddech" i tak jak przed chwilą myślałeś, że padniesz i nie zrobisz już ani kroku, tak teraz mógłbyś biec kilometrami i nie czujesz ciężaru, jakaś potężna dawka adrenaliny wali ci w mózg i drzesz się huraaa", zasuwasz do przodu, zalegasz w trawie i grzejesz do wyznaczonych celów. W nocy to istne widowisko typu światło i dźwięk". W niebo lecą zapalone flary i robi się jasno jak w dzień. Z czołgów idzie salwa za salwą, huk i widać odległe eksplozje. Serie karabinów i działek pokładowych transporterów krzyżują się, odbijają rykoszetami od celów i ziemi i lecą gdzieś w górę, w niebo i powoli gasną. Wszystko to doskonale widać bo przed nocnym strzelaniem do magazynków ładuje się co drugi smugowy. Nawała ogniowa trwa, w niebo idą następne flary, wszyscy grzeją ostro, świst huk, terkot karabinów i dźwięczny dźwięk łusek uderzających o żwir i kamienie. Wszystko zasnuwa dym z pocisków i roznosi się mdły zapach siarkowodoru ze spalonego prochu. Flary przygasają, pośpiesznie ładujemy puste magazynki, wreszcie opróżniamy kieszenie i chlebaki z dodatkowej amunicji i czekamy. Słychać podjeżdżające transportery i komenda a transportery!". Wskakujemy kolejno w biegu i jak tylko ostatni zamyka drzwi transporter przyśpiesza i jakbym słyszał wśród ryku silnika komendę dowodcy: aprzód, do boju!". Jedziemy pełnym gazem do przodu, czołgi zostały w tyle, zrobiły swoje, teraz my musimy przełamać linię obrony przeciwnika, sforsować okopy, dobić, zmusić do odwrotu i ucieczki. Już zbliżamy się, ostrzeliwujemy przeciwnika przez luki, huk, brzęk łusek o podłogę, smród prochu, czerwone światło i komenda: z transportera!" Transporter na chwilę zwalnia i wyskakujemy, jeden na lewo, drugi na prawo. Następne komendy:w tyralierę!", krótkimi skokami naprzód!". Transportery zostają w tyle. Strzelamy krótkimi seriami, jedni zalegają i ostrzeliwują przeciwnika, robią przerwę, zmieniają magazynki i w tym czasie drudzy idą do przodu. Szybko zbliżamy się do linii okopów. Szykujemy bagnety, zakładamy na broń. I pada komenda: aprzód!". Biegniemy wszyscy równo i strzelamy, krzyczymy coś, ale to nie jest huraaa" tylko jakieś gardłowe i rzężące aaaaaa", wbiegamy na okopy przeciwnika, strzelamy, dźgamy bagnetami, aaaaaaarr"... Podjeżdżają transportery, a transportery!", wskakujemy w biegu, kompania, naprzód! W kolumnę marszową!" i znikamy na leśnej drodze. Jedynie kierowca i dowódca wozu widzą coś przez noktowizory na hełmofonach, jest czarna bezksiężycowa noc i zaczyna padać deszcz.
Co ja tu piszę? Ech, zebrało mi się na jakieś wspominki.
Na koniec ćwiczeń wspólne ozprowadzenie", czołgi i transportery w równych szeregach, kompanie na przodzie, przemówienia dowódców i ta minuta ciszy dziwnie dzwoni w uszach. Minuta ciszy za poległą załogę białoruskiego czołgu. Po prostu niewypał, pech, zdarza się na ileś tam pocisków. Automat rozładował armatę i pocisk wtedy eksplodował.
Cześć Ich Pamięci!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam nadzieje ze jak biegliscie juz z bagnetami to nie na czolgi zelazne .....,a w okopach niebylo zywej duszy. ale tak na powaznie to bedac w Czerwonym Borze juz po 89 roku,jeden z oprowadzajacych zolnierzy opowiadal ze byly takie cwiczenia z armia bratnia,sojusznicza,ze trzeba bylo w transzejach zbijac lawki z desek bo sojusznicy niebyli dosc rosli.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...
  • 2 weeks later...
Ukrywali miejsce gdzie w razie wojny znajdować się miało miejsce dowodzenia. Była tam transformatorownia która mogła zasilić spore miasto wielkości np Zambrowa. Znajdowały się pomieszczenia w których było miejsce dla teleradiografistów czy coś tam takiego. Miejsce do spania około 100 osób może więcej , jedzenie lodówki itp . Jedzenie wymieniane co 2 lata. Transformatorownia odpalona była chyba tylko 1 raz . Mega temat który został odłożony między bajki . Ktoś wcześniej nieźle napisał byłoby to teraz mega muzeum łącznie ze zwiedzaniem poligonu i robieniem różnych imprez. A kabel ten gruby ciągnął się aż do Komorowa .
I koniec domysłów .

Tajemnica na tyle wielka że nawet przy budowie zmieniano kierowców aby dowozić materiały dalej w to miejsce.

Jak przy budowie Wilczego Szańca hehe...

i wszystko w poszło ......ehhh
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czemu zaraz odbiedac w tak dalekie historie bodow,z polskiej huty jezdzi towar do niemiec ,wjezdza na baze kierowca wysiada czeka 4 5 godzin ,miedzy czasie tir jedzie dalej i po rozladowaniu towaru wraca pusty i kierowca jedzie dalej,a wiec praktyka do dzis stosowana.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...
Witam tak się składa że też służyłem w Czerwonym Borze w latach 89/92 byłem pisarzem wiele słyszałem opowieści o tajemniczych schronach i tunelach podziemnych ci którzy tam schodzili mieli ksywke krety lecz tajemnicy od nich nigdy nikt nie wyciągnął. Prawdopodobnie tak jak piszę wielu był to generalny sztab dowodzenia w wypadku wojny ja nawet słyszałem o rakietach nuklearnych. Na pewno dowodził tą sekcją Rosjanin był postrachem w jednostce. Za moich czasów trafiłem na przekształcenie w jednostkę MSW ochraniającą Prezydenta Lecha Wałęse. Zycie tam było super dobre Żarcie, własna chlewnia, co więcej potrzeba do życia w woju. Mam nadzieje , że dzieki temu odszukam kolegów z kompani Przeciw Chemicznej. Pozdrawiam serdecznie wszystkich.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie