Gość Napisano 6 Styczeń 2004 Napisano 6 Styczeń 2004 Cichy Don niemrawo sunął starym korytem. Ostatnie podmuchy wiatru położyły żagiel w ciszy gdy nagle biała mewa z przerażliwym krzykiem wpadła do kajuty. Stirlitz zerwał się na równe nogi, omiótł otoczenie szklanymi oczyma...To mój gabinet, angielska kanapa, zielona lampa na biurku...przespałem tyle od nowego roku ? Taak Borman zawsze miał mocniejszy łeb." Czubkiem buta przesunął Mullera w kabaretkach, zdjął ramię gramofonu metodycznie szorujące po Lili Marlene i chuchając na styczniową szybę próbował spojrzeć na dół, na okrągły kiosk z brązowymi okiennicami...
danieloff Napisano 6 Styczeń 2004 Napisano 6 Styczeń 2004 ...W kącie pokoju zobaczył parę świecących, wielkich oczu. Sowa - pomyślał Stirlitz. Stirlitz - pomyślała sowa...
ms Napisano 6 Styczeń 2004 Napisano 6 Styczeń 2004 Brązowe okiennice wydawały mu się dziwnie znajome...Czy to możliwe? - zastanowił sie dłuższą chwilęNie, wykluczone- zerwał się, gwałtownym ruchem czaszki odrzucając od siebie mysli, które prześladowały go od czasów gdy poznał Bormana....
bjar_1 Napisano 6 Styczeń 2004 Napisano 6 Styczeń 2004 Hje hje - Olsztyn znowu nadaje!pozdrawiambjar_1
watorresbo Napisano 6 Styczeń 2004 Napisano 6 Styczeń 2004 ...wtem do kajuty wpadł zadyszany mężczyzna ubrany w niebieski strój i czerwoną pelerynę,która co chwile podjudzona mocniejszym podmuchem wiatru unosiła się niczym fale na oceanie.Stirlitz i Sowa wpatrywali się to w przybysza to w siebie a oczy im iskrzyły niczym dwa słońca wzniesione w pogodny dzięń na niebie. ów przybysz wyciągnął dłoń przed siebie okazując holograficzny obraz przedstawiający postać?...tak to była postać człowieka...poszukiwacza...DETEKTORYSTY!!!!#$%#@#@!!!!!:))))
Hartmann Napisano 6 Styczeń 2004 Napisano 6 Styczeń 2004 Stirlitz momentalnie przetrzeźwiał.Z wewnętrznej kieszeni munduru wyciągnął drugą połówke wizerunku.Magnetyczna nicość przyciągła z niespodziewaną siłą obie połówki.Rozległ się trzepot skrzydeł przerażonego ptaka , którego dymiący ogon był wiadomym oznakiem iż gigaenergia zawarta w hologramie stanowiła straszliwą siłę.Tak,pomyślał Stirlitz,a więc łącznik z centrali przedarł się jakoś , pewno przez Iran , ale jak ominął trzęsienie ziemi??? , ale musiał , przecież posyłają najlepszych.Agent cały czas trzymając w prawej rece połączony znaczek z podwójnym hologramem uniósł lewą rękę w górę i wykonał dwa dziwne ruchy.Stirlitz uniósł prawą rękę w górę i wykonał podobne ruchy tym że w odwrotnym kierunku.Hasło się zgadzało - to był ten człowiek.Stirlitz sięgnął pod łóżko i wyjął zasobnik z ostatniego zrzutu - otworzył - był w nim nowiutki wykrywacz.........
ms Napisano 6 Styczeń 2004 Napisano 6 Styczeń 2004 Rozłożyl wykrywacz, spojrzał na nazwe prioducenta, cicho zamruczał pod nosem jakby wiedział że na nie tak dawno toczyła sie batalia na forach i ten typ w dyskusji nie wypadł najkorzystniej.Coż, zamamrotał po raz kolejny, niby do siebie, niby do Sowy, musze sobie poradzic z tym co mam, a i tak świata tym nie zmienie więc...nagle cos gruchnęło, zaiskrzyło, pociemniało mu w oczach....No tak - pomyslal, to pewnie moja wrodzona indolencja w zakresie techniki musiała doprowadzic do tej sytuacji...Tylko co u diabła moglo sie wydarzyć? Zrezygnowany osunał sie na krzesło.
kazik Napisano 6 Styczeń 2004 Napisano 6 Styczeń 2004 Dym jednak opadł niczym mgła poranna rozwiana morską bryzą. Spłoszona sowa ujrzała obraz zdruzgotanego Stirlitza. Stirlitz dostrzegł obraz zdruzgotanej sowy. Teraz był już pewny. Polscy spiskowcy tym razem zdołali go przechytrzyć. Blask oczach Stirlitza teraz rozświetlał kajutę, niczym latarnia mroczne morze w sztormową noc. Dłoń jego nie ściskała już narzędzia detektorystów. Jego palce owinęły się wokół Waltera. Koniec mężczyzny w czerwonej pelerynie zbliżał się nieubłaganie. Sekundy mijały niczym noce polarne. Dłoń Stirlitza nie zadrżała. Srebrna kula wysunęła się z mrocznych zakamarków lufy pistoletu. Twarz mężczyzny w czerwonej pelerynie pokryta była kroplami zimnego potu. Jego koniec był bliski.
Rumburak Napisano 7 Styczeń 2004 Napisano 7 Styczeń 2004 Ale o co chodzi? Numer styczniowy dawno w kioskach. Jest taki se, średniociekawy. Fajny jest artykuł o poszukiwaniach w Liceum nr II w Wałbrzychu. Ja nie chodziłem do takiego fajnego liceum, pod którym są tajemnicze tunele.... Niestety reszta zawartości numeru mniej ciekawa niż poprzednie, a już artykuł o kolekcjonerach to jest zupełnie o niczym. Jeśli już to należy przedstawiać jednego kolelcjonera i jego kolekcję, a nie po łebkach paru zbieraczy. Pozdro i miłej lektury
Gość Napisano 7 Styczeń 2004 Napisano 7 Styczeń 2004 ...no o okrągły kiosk z brązowymi okiennicami i podwójny hologram, chodzi.
Mirass Napisano 7 Styczeń 2004 Napisano 7 Styczeń 2004 W ostatniej chwili reka Stirlitza zadrżała z powodu nieprzespanej nocy i kaca Giganta. Męszczyźnie udało się wyskoczyć przez okno. Schował się pobliskiej zaspie, a następnie przez kartoflisko dotarł do pola pszenicy. Tegoroczna pszenica była wysoka, więc schronił się bez trudu. Była godzina 6.05. Sztyrlitz siadł na czerwonym krześle. O tym, że Styrlitz ma czerwone krzesło wiedziała tylko Centrala i radiotelegrafistka Natasza. Zbliżała się godzina spotkania z Kaltenbrunerem..........................
Gość Napisano 8 Styczeń 2004 Napisano 8 Styczeń 2004 He he, gdzie te zaspy wśród pól pszenicy, pewnie na froncie wschodnim.Pozdrawiam
kudlaty Napisano 8 Styczeń 2004 Napisano 8 Styczeń 2004 Nagle wpadło do pomieszczenia Gestapo, dostało cynk o wykrywaczu, wojna z Detektorystami trwała juz od dawna jednak kilka jedostek jeszcze się ostało. Zabrali wykrywacz, sowę aresztowali Stirlitz poszedł siedzieć za Walthera zatkanego srebrną kulą (z zepsutym zamkiem :-)
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.