Skocz do zawartości

Cynk


Rekomendowane odpowiedzi

- Dam ci jeszcze jedną miarkę, zasłużyłeś. Tyle drzewa dzisiaj z lasu wyciągnąłeś.
Maria wiedziała dobrze, że koń w górach musi być należycie odżywiony. Inaczej nie podoła swoim obowiązkom w tym trudnym terenie. Dlatego nie żałowała Karemu owsa, a ten czując, że zbliża się obrok, radośnie rżał.W pewnym momencie niemiecki hełm, którego używała do tej czynności, o coś stuknął.
- Ki ciort? - pomyślała. - Kamień jakiś w worku się zaplątał, czy co?
Zanużyła rękę w owsie i zaczęła szukać przyczyny tajemniczego stuknięcia. Po chwili w jej rękach ukazało się dziwne zawiniątko.
- A cóż to jest? - pomyślała i zaczęła ostrożnie rozwijać szmatę.
- Jezus Maria! - z ust gospodyni wyrwał się okrzyk przerażenia.
- Jóżek! Józek!!! Chodź tutaj szybko! Józek!!! - krzyczała kobieta.
- Czego ta baba znowu wrzeszczy? - pomyślał gospodarz.
- Dobra, dobra, już idę. Co się dzieje? Czego tak krzyczysz?
- Co to jest? Się pytam? Dwa lata jak wojna się skończyła, a ty to żelastwo w domu trzymasz? Chcesz sprowdzić na nas nieszczęście! Czy ty nie widzisz, co się dzieje? UB szaleje! Ludzie znikają! Przecież pod byle pretekstem mogą przyjść na rewizję! A wtedy po nas! Na białe niedźwiedzie nas wyślą! - krzyczała histerycznie kobieta. - Jutro tego nie ma być w domu! - stwierdziła stanowczo.
- Dobra! Jutro się tego pozbędę - odpowiedział gajowy.
- Obiecaj! - odpowidziała żona.
- Tak, obiecuję! Jutro wyniosę to z domu.


- Będziesz wieczorem w domu? Bo mam do ciebie sprawę odnośnie tych twoich poszukiwań - krzyknął wsiadając do samochodu znajomy.
- Pewnie, że będę! - odpowiedziałem. - Jeśli chodzi o poszukiwania, zawsze jestem w domu.
- Dobra. Jak wrócę, to wpadnę do ciebie i wszystko ci opowiem.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 65
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Wchodząc do domu, kumpel zagadnął tajemniczo:
- Mam cynk!
- Jaki cynk? - zapytałem.
- Słuchaj, mam kumpla w pracy. Równy z niego chłop i przyjaciel. Zapytałem go ostatnio o te twoje poszukiwania. Czy czegoś nie ma albo o czymś nie wie związanym z wojną. Wtedy on zaczął opowiadać,że wie o starej gajówce w górach, w której stacjonowali partyzanci. To znaczy w gajówce - dowództwo, a reszt miała pokopane ziemianki obok w lesie. Tadek mówi, żebyśmy przyjechali, to nas oprowadzi i pokaże.
- Ale co? Gajówkę trzeba sprawdzić? - zapytałem.
- Nie! Ona sprzedana jakiemuś nowobogackiemu, ale moglibyśmy pochodzić po tych ziemiankach... A tak w ogóle... To wiesz... dziesięć lat razem pracujemy, a jeszcze nie udało mi się go odwiedzić.
- Byłbym zapomniał! Kumpel jeszcze mówił, że jak byli dzieciakami, to w okolicach tej gajówki w stertach kamieni (no wiesz takich, co to z pola po orce znoszą) znaleźli części oporządzenia, hełm niemiecki i manierkę... A zresztą pogadasz z nim, to się wszystkiego dowiesz... To co? Mam dzwonić, że przyjedziemy w niedzielę?
- Pewnie!
...................................

- Tu będzie dobrze! - pomyślał gajowy.
Charakterystyczne głazy, które miał przed sobą, upewniły go w przekonaniu, że zawsze odnajdzie to miejsce.
Złapał za kilof i zaczął kopać dołek obok jednego z nich.
- No! Wystarczy - pomyślał - Jeden metr to aż za dużo!
Włożył swój skarb do dołka i starannie go zasypał, dodatkowo maskując liśćmi. Potem popatrzył na swoje dzieło i westchnął:
- Uf! To teraz moja połowica może spać spokojnie!

.................................... c.d.n.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No to co? Ruszamy? - zagadnął kumpel.
- Czekaj, sprawdzę, czy wszystko zabrałem. Zwiadowca, saperka, prawo jazdy...
- No już? - niecierpliwił się mój pasażer.
- Chyba wszystko. Dobra, jedziemy! - powiedziałem - A może tak jakiegoś browara wziąć w sklepie, bo głupio tak w odwiedziny przyjechać o niczym.
- Jaki browar? Czyś ty oszalał? Chcesz mi kumpla wystraszyć? Tam trzeba krówkę wycielić, jak chcesz coś zobaczyć albo się dowiedzieć.
- Jaką znowu krówkę? Przecież ja nie jestem weterynarzem _ odpowiedziałem.
- A taką - stwierdził kumpel i wyciągnął ją z reklamówki.
- I wy to tak we dwóch macie zamiar? - zapytałem.
- A co to jest na górala i prawie górala - zauważył.

........................

- No jesteście! Co tak późno? Mieliście być na dziesiątą - zgadnął Tadeusz.
- Myślałem, że zrezygnowaliście.
- Eee...Gdzie tam - odpowiedział kumpel.
- Z poszukiwań to my nigdy nie rezygnujemy - dodałem.
- No dobra! Szkoda czasu. Idziemy! - krzyknął nasz przewodnik.
Ruszyliśmy ostro pod górę do pasma lasu, które rozciągało się jakieś pół kilometra nad wsią.
Krok po krku wspinaliśmy się coraz wyżej.
- Co wy tak lecicie? - w pewnym momencie krzyknął kumpel nieprzyzwyczajony do chodzenia po górach - Chcecie mnie wykończyć?
- Odpoczniemy na skraju lasu. Chodź, nie marudź - stwierdził nasz góral.
- No, wreszcie! - Muszę się napić! - rzekł zziajany kumpel.
- No co ty? Po takim kawałku masz dość, a przed nami jeszcze 3 razy tyle przez las.
Gdy moi współtowarzysze wyprawy raczyli się napojem, ja w tym czasie zacząłem podziwić piękną panoramę Beskidu Wyspowego rozciągającą się przed nami.
- Jaki piękny widok - pomyślałem.
Po chwili zadumy zagadnąłem naszego przewodnika:
- To jak to było z tymi znaleziskami w kamieniach?
.........................................c.d.n.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Będąc dziećmi, często biegaliśmy po tym lesie. Pewnego razu w kamieniach, które ciągną się obok polany znaleźliśmy hełm, manierkę i jakieś łuski... Ale, co ja sobie będę język strzępił na darmo. Zaraz pokażę ci to miejsce.
Idąc drogą, która wiła się wśród pięknych sosen, pomyślałem:
- Jeżeli oni bez sprzętu takie rzeczy znajdowali, to może ja i mój zwiadowca też na coś trafimy.

W pewnym momencie nasz przewodnik powiedział:
- To tutaj. O... widzisz to są te kamienie. Tu znajdywaliśmy nasze skarby. Ty sobie tu szukaj, a my pójdziemy na górę i sobie pogawędzimy".

Włączyłem sprzęt i powoli zacząłem przeszukiwać kamienie. W pewnej chwili jest sygnał.
-No! Zaczęło się - pomyślałem.

Parę ruchów saperką i trafiam na coś metalowego.
- O! Kurczę? - na sekundę serce mi stanęło, pot wystąpił na czoło... - Ale fart!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie znięchęciłem się tym i ruszyłem dalej.
Po chwili znowu sygnał. Tylko jakiś większy. Saperka w ruch.
Po paru ruchach zaczęły się pokazywać:
kosa..., potem kilka puszek, stary garnek, dziurawe wiadro...
- K......, trafiłem na stary śmietnik! Gdzie te fanty? A miało być tak pięknie!
Lekko załamany ruszyłem dalej. Do końca kamieni już niedaleko, a tu nic! Kompletnie zero sygnału! Las czysty jak łza.
Z oddali usłyszałem pytanie:
- No i co? Znalazłeś coś?
- A niech to wszyscy diabli! Kupę śmieci! - odpowiedziałem ze złością.
- Nie denerwuj się! Chodźcie, to wam pokażę te partyzanckie ziemianki, może tam coś znajdziesz.
- Może... - odpowiedziałem i ruszyłm za nim.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.
Jestem w 90 % pewny że rozpoznałem teren przedstawiony na twoich zdjęciach. Jeśli tak jest to mieszkam kilkanaście kilometrów na północny zachód od tego miejsca. W rejonie tym faktycznie stacjonowały bardzo silne odziały AK, rozegrała się tam zresztą duża bitwa w styczniu 45. W okolicy opowiada się legendy o składach broni zadołowanych w lasach. Narazie to jednak tylko legendy szczerze życzę ci żebyś zamienił je w fakty. Kilka lat temu napisano pracę magisterską na temat działań AK w tym rejonie. Brawa za zdolności literackie i pozdrowienia dla sąsiada. Operujemy wtym samym rejonie (bitwa limanowska). Powodzenia !!!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie