pucior Napisano 3 Grudzień 2006 Autor Napisano 3 Grudzień 2006 Jak w temacie: czy ktoś z Forumowiczów wie jakie parametry powinnien spełniać pas startowy dla Fi 156 Storch (chodzi mi zwłaszcza o długość takowego pasa)?? Czy teren pod takie małe lotnisko polowe musiał być jakoś zniwelowany, bądź utwardzony??PzdrPucioR
Cronos Napisano 3 Grudzień 2006 Napisano 3 Grudzień 2006 Z tego co wiem to Storch nie miał żadnych problemów ze startem i lądowaniem z lotnisk polowych, więc nie sądzę zeby musiał być jakoś specjalnie przygotowany. Posiadał wysoko amortyzowane golenie więc nic mu nie było straszne. Co do długości pasa to skoro wylądował na króciutkiej łące pod hotelem Campo Imperatore" podczas oswabadzania Musoliniego i jakoś wystartował z tamtąd z trzema osobami na pokładzie, to o długość lądowiska też nie ma się co martwić.Pozdro
acer Napisano 3 Grudzień 2006 Napisano 3 Grudzień 2006 Z Campo Imperatore to nie było tak wesoło, bo samolocik był przeciążony - ale pilotował go podobno kapitan Gerlach - bardzo doświadczony pilot.W normalnych warunkach dla Storcha wystarczało 40-50 metrów bodajże.
okaul Napisano 3 Grudzień 2006 Napisano 3 Grudzień 2006 Cześć,Nie wiem jakie były operacyjne ograniczenia w instrukcji uzytkowania w locie, pogooglaj, coś znajdziesz to b. popularny samolot. Natomiast Squadron podaje że 2 prototyp przy lekkim wietrze (8MPH) startował z 154 ft (ok 50m) a lądował na 54 ft!!!Natomiast jesli jesteś ciekawy czy w jakimś konkretnym miejscu mógł wylądować Storch - to zapewniam że odpowiedź prawie na 99,99% będzię: że mógł. Szczerze mówiąc to jeden z niewielu samolotów który do operacyjnego zastosowania nie wymagał przygotowanego pasa startowego, znane sa dziesiątki zdjęc ze Storchami lądującymi na polnych drogach, stepie czu sniegu. Ten samolot miał wręcz legendarne zdolności lądowania w terenie przygodnym. Na pewno jednak regulamin i instrukcja precyzowały długość operacyjną pasa, oraz odległość i wysokość przeszkód w ścieżce podejścia. Generalnie:Dla samolotu z tylnym kółkiem najbardziej niebezpieczne są nierowności, kamienie czy doły - bo na skutek jego konfiguracji środek ciężkości znajduje się tuż przy kołach głównych, byle podbicie czy zatrzymanie kół głownych i mamy kapotaż. Druga nieprzyjemność - to skłonność samolotu do schodzenia z kierunku podczas rozbiegu/dobiegu. Ale Storch miał niezwykle skuteczny układ amortyzatorów, wysokie podwozie i piekielnie mocny (jak na samolot łącznikowy) silnik. W rezultacie dało się go zawiesić" na smigle sprowadzając prędkość minimalną do 34 MPH i mniej, a wspomniane wysokie podwozie pozwalało lądować na nieprawdopodobnie wielkim kącie natarcia.pozdrawiaK.Pierwsze spektakularne lądowanie które mi się (jako lotnikowi latającemu na samolocie z kółkiem ogonowym) narzuca to 12 IX 43 pilot haupt. Gerlach posadził sie na dość kamienistej hali Gran Sasso (poczym wystartował ewakuując Mussoliniego) Drugi przypadek to lądowanie na Unter den Linden w Berlinie podczas Wehrmacht Tan w marcu '39
acer Napisano 3 Grudzień 2006 Napisano 3 Grudzień 2006 Witam Pilota :)Silnik Argus - 240 KM.Ta malutka prędkość i zwrotność - to była właśnie wspaniała obrona przed myśliwcami wroga - Za szybkimi.
acer Napisano 3 Grudzień 2006 Napisano 3 Grudzień 2006 Bocian :))Podobno takie samoloty wielokrotnie wysyłano z misjami za linię frontu - zbierały strąconych pilotów, żołnierzy, którzy pozostawali za liniami wroga.
okaul Napisano 3 Grudzień 2006 Napisano 3 Grudzień 2006 Cześć Acer,A były i silniejsze, taki np Fi156C-5 miał Argusa As 10P, a to było już 270 kucyków". Była też wersja uzbrojona w km i bomby. Taki P51 czy inne Spitfire nie miało szansy zauważyć Storcha pomykającego na 30m z predkościa ~40MPHPodobne zadania pełniły amerykańskie L-crafty (Pipery, Taylory, Aeronca'i) z silnikami na poziomie 65hp... one nie miały szasy być uzbrojone (chociaż widziałem Taylorcrafta z rakietami...). Ale to juz temat na inny wątek.K
acer Napisano 3 Grudzień 2006 Napisano 3 Grudzień 2006 Fakt niezaprzeczalny.Samolocik był dobry - jeszcze przez wiele lat produkowany był po wojnie we Francji. Wykorzystywany między innymi przez służbę leśną :) - patrolowanie obszarów leśnych [p-poż], opryski przeciw szkodnikom owadzim lasu.I nie był chyba drogi.Fajny by był na taką rekonstrukcję i rekreację :)
Leuthen Napisano 3 Grudzień 2006 Napisano 3 Grudzień 2006 W 1937 r. jeden z przedprodukcyjnych egzemplarzy „Storcha” zademonstrował na pokazie starty z pełnym ładunkiem na rozbiegu nieprzekraczającym 45 metrów!Jeśli chodzi o spektakularne lądowania, to przykładem może być chociażby lądowanie „Storcha” pod ogniem rosyjskim wśród ruin obleganego Berlina 23 kwietnia 1945 r. i jego start z tegoż miejsca. PozdrawiamLeuthen
okaul Napisano 3 Grudzień 2006 Napisano 3 Grudzień 2006 Acer,O mały włos... a latałbym na rekonstrukcjach Storchem UL (w skali 75%) zbudowanym w Czechach, niestety - rozbił się z przyczyn technicznych.Ale echa Storcha widac było również i po tej stronie żelaznej kurtyny: L60 Brigadyr (taka czeska Wilga) ma rozwiązania układu płatowca i podwozia żywcem przeniesione ze Storcha.Sam samolocik w mniejszej skali jest ciagle produkowany i ciągle zadziwia właściwościami STOL -na przykład taki Slepcev Storch... i bardzo mnie to cieszy, bo jakoś tak już wychodzi że jak się myśli o samolotach II wojny to ciągle tylko Spitfire/Mustang albo Me109/FW190. A przeciez koniem roboczym bezpośredniego pola walki były samoloty łącznikowe. Ewakuowały rannych, kierowały ogniem, przewoziły zaopatrzenie i meldunki, za całe uzbrojenie" mając tak naprawdę kamuflaż i niskie wysokości/predkości.Mieli chłopaki (te po obu stronach konfliktu) jaja, tak bezbronnie śmigając. Mam wrażenie że jakoś bezpieczniej czuł sie pilot w porządnym" samolocie napędzonym solidnymi" 1000+ hp, mogąc z czegoś konkretnego" przywalić wrogim wrogom.Naprawdę czuję wielki szacunek dla pilotów tych troszke niedocenianych dzisiaj samolotów.nostalgiczny wieczoremKuba
pucior Napisano 3 Grudzień 2006 Autor Napisano 3 Grudzień 2006 Dziękuje za wszelkie sugestie. Znalazłem ostatnio informację, że gdzieś w pobliżu mojej miejscowości było lądowisko dla Storch-ów, okazuje się, że warunek 50metrów w miarę płaskiego terenu spełnia wiele miejsc, ale cóż... trzeba bardziej przekopać archiwa w poszukiwaniu dokładniejszej lokalizacji:)Serdeczne pozdrowieniaPucioR
Szarubek Napisano 3 Grudzień 2006 Napisano 3 Grudzień 2006 Myślę, że na lądowisko wybierane były miejsca, gdzie terenu było znacznie więcej, niż 50 metrów. Co innego wylądować doraźnie na minimalnym nadającym się do tego kawałku ziemi, a co innego robić to kilka, kilkanaście razy dziennie. Należało też wziąć pod uwagę okoliczne wysokie przeszkody terenowe, aby nie znajdowały się na kierunkach podejścia i rozbiegu, a także wyznaczyć na tyle długi pas startowy, aby mieć szansę na wypadek przerwania startu w wyniku na przykład spadku mocy silnika. Czym innym jest więc lądowisko doraźne, a czym innym bazowe.Pozdrawiam - SzarubekPS - nie zapominajmy, że polski RWD-9 też dysponował podobnymi możliwościami.
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.