Skocz do zawartości

Polacy w German's 242nd Infantry Division


kopijnik2

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano
Polacy w Wehrmachcie to zadna tajemnica. Mieszkancy z terenow, ktore zostaly wcielone do Rzeszy, po podpisaniu volkslisty byli brani do armii. Spelnienie przez nich wymogow na volksdojcza III kategorii w wiekszosci przypadkow nie sprawialo problemow a podpisanie listy bylo czesto warunkiem przetrwania calej rodziny na tych terenach. Czasami trafialo sie, ze brano rowniez osoby, ktore listy nie podpisaly. CO ciekawe niemcy tworzyli jednostki regionalne, w zwiazku z czym w jednostkach z tych terenow czesto bylo calkiem sporo Polakow.
Co ciekawe, ze wspomnien wynika, ze Polacy byli traktowani w niemieckich jednostkach calkiem przyzwoicie i na pewno o miebo lepiej niz byli traktowani przez swoich cywilnych sasiadow.
Polacy byli tez czesto trzymani z dala od linii frontu i uzywani do prac pomocniczych na tylach ale na pewno nie zawsze. Znam historie 6 braci ze Slaska, ktorzy walczyli na froncie wloskm. 4 po stronie niemieckiej i 2 po stronie aliantow.
Historii jest wiele ale jedna z najciekawszych jaka czytalem byla o Polaku z kresow, ktory w 1939 walczyl w mundurze polskim. Po kapitulacji udalo mu sie wrócic do domu i nawet nie dostal sie w lapy NKWD. Niestety zostal wcielony do armii rosyjskiej. Do wybuchu wojny w 1941 dostal sie do niewoli niemieckiej. W obozie zglosil sie do armii Wlasowa. Z tego co napisal mial do wyboru umrzec z glodu albo wstapic do Wlasowa. Oboz nie mial nawet ogrodzenia, jedynie karabiny maszynowe rozstawione co kilkadziesiat metrow. Jency w srodku byli zostawieni swojemu losowi, bez jedzenia, bez lekow bez barakow.
Jako vlasowiec zostal przetransportowany do Normandii i tam uciekl, dostal sie do niewoli. W obozie jenieckim pozbyl sie munduru i zatail przynaleznosc do vlasowcow. Potem szczesliwie dostal sie do Armii Polskiej.
Czytajac ta historie pomyslalem sobie, ze ten czlowiek nosil wiecej mundurow niz kanonier Franek Dolas.
Napisano
Acer: Polak wcielony do HG ? Z tego co wiem to do końca wojny HG pozostawała jednostką ściśle ochotniczą. Rekruci musieli być w wieku 18 -25 lat, mieć minimum 168 cm wzrostu i nie mogli mieć wady wzroku. Nie mogli być karani, ani żonaci. W późniejszym okresie, aby utrzymać napływ rekruta, minimalny wiek obniżono do 17 i zezwolono na zaciąg kandydatów nie posiadających niemieckiego obywatelstwa. W dalszym ciągu wymagano jednak udokumentowanego, aryjskiego pochodzenia.

Może ten dziadek nie był w HG albo nie był tak biedny jak piszesz i sam się zgłosił.
Napisano
w latach osiemdziesiątych - kiedy modna byla emigracja do Niemiec na tak zwane pochodzenie -wnukowie zólnierzy niemieckich starali sie o wpis na ichnią Bundesvolksliste - i co sie okazało że jeżeli dziadek delikwenta zdezerterowal do Andersa to wnukom pochodzenie sie nie nalezało , pozostali dostawali bez problemów w ciagu 2 miesiecy ,bo ich dziadkowie byli wierni do konca , nawet w obozie jenieckim.
Napisano
...Mieszkancy z terenow, ktore zostaly wcielone do Rzeszy, po podpisaniu volkslisty ... ?
Polak ...po podpisaniu volkslisty... ?
AdamieT - jesteś pewien???
Napisano
Kiler p :

Być może nie było to HG, w każdym razie pokazywali mi takie małe zdjęcia z kolem i chyba jego kumplami, podpisywane Tunezja, Włochy, w mundurze Luftwaffe. Tyle, może tylko obsługa Flaka albo może HG jak mówił krewny dziadzia, od którego chciałem wyciągnąć te foty i wypytywałem o inne fanty. Nie upieram się. Pierwszy raz spotkałem się wtedy osobiście z przypadkiem Polaka w niemieckiej armii w afryce.
Napisano
W 50-tą rocznicę zdobycia Mone Cassino w telewizji leciało dużo programów dokumentalnych w których wypowiadali się uczestnicy walk z jednej i drugiej strony.
Zapamiętałem taką relację : Starszy brat (Ślązak) został zmobilizowany w sierpniu 1939 do Wojska Polskiego i potem przez Węgry dostał się do Afryki a następnie walczył pod Monte Cassino. Młodszy brat został wcielony do niemieckich spadochroniarzy i był w załodze broniącej Klasztoru i Wzgórza Cassino. Spotkali się ze sobą dopiero kilka lat po wojnie (młodszy został w RFN) i dogadali się, że wtedy strzelali do siebie. Takie są losy ludzi z tzw. pogranicza.
Napisano
>kopijnik2...Mieszkancy z terenow, ktore zostaly wcielone >do Rzeszy, po podpisaniu volkslisty ... ?
>Polak ...po podpisaniu volkslisty... ?
> jesteś pewien???

byly trzy volkslisty. Zalapania sie na najnizsza naprawde nie bylo problemem dla kogos kto mieszkal na tych terenach. Pamietam piekna historie Slazaka-Niemca, ktory mial rowniez rodzine po polskiej stronie. On mowil po polsku oni mowili po niemiecku. Niestety tylko mowili, nie pisali. W czasie wojny nosil za soba pek listow od rodziny po polsku, ktorych nie potrafil przeczytac. A jaki byl szczesliwy gdy w koncu znalazl Polaka a armii, ktory wszystkie te listy po kolei mu przeczytal.
A do podpisania listy mogly zmusic takie drobiazgi jak mozliwosc dostania kartek zywnosciowych, utrzymania sie w pracy czy dobytku. Na tych terenach osiedlali sie Niemcy z ZSRR a i niemieccy sasiedzi czesto lapali okazje aby poprawic swoj status. Polska rodzina byla wywalana, Niemiec zajmowal gospodarstwao czy interes. Polacy jak mieli szczescie mogli u niego pracowac albo wyjechac do GG. Jak szczescia nie mieli ladowali w zbiorowej mogile. Tam bylo calkiem sporo samosadow na Polakach.
>strazakwaffe:
Jest bardzo ciekawa autobiograficzna ksiazka na ten temat: Bylem zolnierzem Wehrmachtu". Tylko nie pamietam autora (Birdzki, Bardzki ale moze byc zupelnie inaczej). Opisuje swoja historie w niemieckiej armii a dodatkowo kilka (w wiekszym skrucie) historii Polakow, korych spotkal u Andersa, ktorzy rowniez znalezli sie tam droga przez Wehrmacht.

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie