grba Napisano 8 Marzec 2006 Napisano 8 Marzec 2006 Niemieckie ofiary KatyniaŻart Stalina W roku 1943 Stalin zlecił specjalnie powołanej komisji fałszerzy faktów przypisanie zbrodni katyńskiej Niemcom. Na konferencji w Teheranie wódz zaproponował, by za zamordowanie polskich oficerów w Katyniu rozstrzelać 50 tys. niemieckich jeńców wojennych. Był to żart, tak przynajmniej uznał prezydent USA Franklin D. Roosevelt. Ale Stalin nie żartował: za wymordowanie przez NKWD - na jego polecenie - polskich oficerów w Sowietach sądzono i skazywano niemieckich oficerów. Procesy organizowano w latach 1943-1946. Pierwszy taki proces odbył się w 1943 r. w Mariupolu nad Morzem Azowskim. Skazano wówczas na śmierć czterech niemieckich oficerów. Wyroki wykonano. Kolejnych siedmiu oficerów skazano na śmierć w Smoleńsku. W innym procesie w Smoleńsku za współudział w zbrodni katyńskiej skazano na śmierć 85 niemieckich oficerów, w tym 18 generałów. Wiadomo, że w jednym wypadku oskarżony, niejaki Arno Dührer, przyznał się do winy. Opowiedział, jak wraz z innymi oficerami brał udział w egzekucji w lesie katyńskim, w której zamordowano 15-20 tys. osób. Wśród nich byli Żydzi i Rosjanie. Proces toczył się w Leningradzie. Dührer w nagrodę za tę mistyfikację uniknął śmierci i po odsiadce w łagrze wrócił do Niemiec. Karl Strüffling, Heinrich Remmlinger, Ernst Böhm, Eduard Sonnenfeld, Hebard Janike, Erwin Skotki, Ernst Geherer skazani zostali na śmierć i powieszeni jeszcze tego samego dnia - 5 stycznia 1946 r. Sowieci byli tak pewni siebie, że na wniosek prokuratury wojskowej ZSRR wpisano mord katyński do aktu oskarżenia procesu norymberskiego jako punkt 3 rozdział C. Uzasadnienie: We wrześniu 1941 r. w lesie katyńskim w pobliżu Smoleńska zamordowanych zostało 925 jeńców wojennych". Prokurator sowiecki Roman Rudenko w lutym 1946 r. powiększył liczbę zamordowanych do 11 tys. i jako sprawców wskazał niemiecką formację wojskową o kryptonimie Sztab 537, batalion saperów dowodzony przez oficerów Arensa, Rechtsa i Hotta. Porucznik Wehrmachtu oskarża Wspomniane oskarżenie przeczytał w Neue Zeitung", amerykańskiej gazecie ukazującej się po niemiecku, Reinhardt von Eichborn, były porucznik Wehrmachtu. Uznał, że to pomyłka i że chodzi o oddział zwiadowczy numer 537, podlegający Grupie Armii Środek, stacjonujący od grudnia 1941 r. do stycznia 1943 r. w koszarach oddalonych o 7 km od grobów katyńskich. Von Eichborn służył w tej jednostce i znał wymienionych przez Rudenkę oficerów, choć prokurator przekręcił nieco ich nazwiska. W rzeczywistości brzmiały one: Ahrens, Rex i Toth. Porucznik von Eichborn, Ślązak z Wrocławia, zdobył się na odwagę i pojechał do Norymbergi, by udowodnić, że zbrodnia katyńska nie była dziełem Wehr-machtu, a tym bardziej jego oddziału. Istotnie, odwaga była duża - porucznik postanowił się włączyć do machiny sądowej, jaką był proces norymberski. Spisał u notariusza swoje zeznanie, potem odszukał oficerów, podoficerów i żołnierzy ze swego pułku i zebrał ich oświadczenia. Jednym z nich był Fabian von Schlabendorff, uczestnik zamachu na Hitlera z 20 lipca 1944 r. Tymczasem w Norymberdze pojawił się płk Ahrens, któremu Rudenko zarzucił dowodzenie egzekucją w Katyniu. Sprawa Katynia nie stanęła na porządku dziennym procesu w Norymberdze. Nie odważyli się jej podnosić nawet obrońcy, także Otto Stahmer, obrońca Hermanna Göringa, chociaż to jego klientowi Rudenko zarzucił bezpośrednią odpowiedzialność za mord katyński. Von Eichborn - na zaproszenie Stahmera - przyjechał jednak w czerwcu 1946 r. do Norymbergi, mimo iż amerykańskie władze wojskowe były temu przeciwne, sugerując, że nie są w stanie zagwarantować mu bezpieczeństwa. Rudenko strzela Rozpoczęła się walka Rudenki o niedopuszczenie do omawiania sprawy Katynia. Domagał się rezygnacji z przesłuchiwania świadków i badania dowodów. Stahmer był ponoć przerażony. Gdy Göring wspomniał na sali sądowej o Katyniu - według relacji jednej ze szwajcarskich rozgłośni radiowych - Rudenko wyciągnął pistolet i strzelił do oskarżonego, ale chybił, lekko raniąc siedzącego obok Rudolfa Hessa. Istnieje zresztą teoria, że celem lotu Hessa do Anglii było przekazanie dokumentów o zbrodni katyńskiej. W każdym razie dzięki staraniom Ahrensa i von Eichborna sprawa Katynia stanęła w końcu na porządku dnia - przesądziło o tym głosowanie w zespole sędziowskim. Kiedy przewodniczący, sędzia Biddle, dopuścił świadków obrony w sprawie Katynia, Rudenko zarzucił trybunałowi naruszenie obowiązków. Wówczas sędzia Biddle zagroził aresztowaniem Rudenki za obrazę trybunału. Rudenko wdał się w rokowania z obrońcami, aby usunąć z wokandy sprawę Katynia. Kiedy wydawało się, że obrońcy się poddali, von Eichborn oświadczył, że udaje się na spotkanie ze sprawozdawcą norymberskim londyńskiego dziennika The Times". Był to blef, ale się udało - mecenas Göringa Stahmer powiadomił trybunał, że obrona życzy sobie jednak rozpatrywania sprawy Katynia. Cisza nad tymi grobami 1 lipca 1946 r. rozpoczęto przesłuchania świadków. Pierwszy zeznawał Ahrens, który groby katyńskie odkrył podczas polowania na wilki zimą 1943 r. Opowiedział też o rozmowie z chłopami, którzy powiedzieli, iż polscy oficerowie zostali przywiezieni do lasu katyńskiego wiosną 1940 r., po czym słyszano strzały i krzyki. Von Eichborn jako oficer łącznikowy udowodnił, że z Berlina nie nadszedł rozkaz rozstrzelania polskich oficerów. I choć świadkowie przedstawili niezbite dowody świadczące o tym, że Wehrmacht nie miał nic wspólnego ze zbrodnią katyńską, w Norymberdze nie padło rozstrzygnięcie sądowe. Słowo Katyń" nie znalazło się w wyrokach. Gdyby jednak nie upór von Eichborna, w Norymberdze za zbrodnię katyńską odpowiadaliby Niemcy. Sowieci wyszli z tej sprawy zwycięsko. Prasa amerykańska pisała o Katyniu jako zbrodni niemieckiej. Polscy świadkowie, którzy byli w Katyniu na zaproszenie Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, byli ścigani i prześladowani do końca życia, a nawet po śmierci, jak znakomity pisarz Józef Mackiewicz, któremu przyklejono obowiązującą do dziś etykietkę kolaboranta. O niemieckie ofiary Katynia nie upomniał się zaś nigdy nikt. Krystyna Grzybowska
grba Napisano 8 Marzec 2006 Napisano 8 Marzec 2006 Krótki kurs przeinaczania historii Najazd jaśniepanów polskich na Kraj Radziecki" - tak był zatytułowany jeden z rozdziałów Krótkiego kursu historii WKP(b)", czyli partii komunistycznej. W odpowiedzi na napad wojsk polskich wojska czerwone rozpoczęły kontrofensywę na całym froncie. Uwalniając Kijów i wypędzając jaśniepanów polskich z Ukrainy i Białorusi, wojska czerwone na froncie południowym doszły w swej gwałtownej ofensywie do wrót Lwowa w Galicji, wojska zaś frontu zachodniego zbliżały się do Warszawy. Zanosiło się na zupełną klęskę wojsk jaśniepańskiej Polski" - czytamy w jednym z podstawowych dzieł marksizmu-leninizmu. Nie da się ukryć, że również dzisiaj część rosyjskiej propagandy hołduje tym samym wzorcom, a historię nadal przystosowuje się do potrzeb prowadzonej na bieżąco polityki. Nawet tak uwielbiany na Zachodzie Michaił Gorbaczow, który przyznał, że to Sowieci wymordowali polskich jeńców, wkrótce potem nakazał rosyjskim historykom znalezienie przeciwwagi dla Katynia. Polecam Akademii Nauk ZSRR, Prokuraturze ZSRR, Ministerstwu Obrony ZSRR, Komitetowi Bezpieczeństwa Państwowego, by wspólnie z innymi instytucjami i organizacjami przeprowadziły do 1 kwietnia 1991 r. prace badawcze w celu ujawnienia materiałów archiwalnych dotyczących wydarzeń i faktów z historii sowiecko-polskich stosunków dwustronnych, w których wyniku strona sowiecka poniosła straty. Dane te wykorzystać - jeśli okaże się to niezbędne - w rozmowach ze stroną polską o problematyce białych plam" - napisał gensek w dyrektywie wydanej 3 listopada 1990 r. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Rosyjscy naukowcy uznali, że odpowiednikiem sowieckiej zbrodni był los jeńców Armii Czerwonej po wojnie polsko-bolszewickiej. Choć zostali oni zdziesiątkowani głównie przez straszliwą epidemię hiszpanki, która dotknęła całą ówczesną Europę, Rosjanom nie przeszkadzało ich uznać za ofiary polskiego ludobójstwa. Na dodatek w publikacjach rosyjskich kilkakrotnie zawyżono liczbę ofiar. Źródła mówią o maksymalnie 18 tys. ofiar chorób wśród jeńców. Rosjanie zaś żonglują liczbą 80 tys. Rosjanie, podnosząc kwestię traktowania jeńców sowieckich, zdają się zapominać, że ówczesny sposób prowadzenia działań wojennych przez Armię Czerwoną niewiele miał wspólnego z jakimikolwiek konwencjami. Sowieci jeńców po prostu mordowali, i to w sposób okrutny. Znane są nie tylko relacje, ale i zdjęcia z nabijania polskich oficerów na pal. Również masowe i okrutne gwałty na kobietach nie były dokonywane po raz pierwszy na Niemkach pod koniec II wojny światowej. Tysiące polskich kobiet padło ofiarą takiego właśnie traktowania w czasie wojny polsko-bolszewickiej. Właśnie doniesienia o tych okrucieństwach sprawiły, że przed bitwą warszawską wzmocniła się wola oporu. Historycy i prawnicy rosyjscy nie są specjalnie przywiązani do faktów. W czasie procesu norymberskiego, kiedy Sowieci usiłowali zrzucić odpowiedzialność za Katyń na Niemców, radziecki prokurator dowodził, że zbrodnia ta podlega osądowi międzynarodowemu, czyli de facto jest zbrodnią przeciwko ludzkości. Kiedy prof. Witold Kulesza przypomniał ten fakt Rosjanom, usłyszał jedynie, że polski prokurator pokazał lwi pazur". To jednak nie przeszkodziło Rosjanom stwierdzić niemal w 65. rocznicę wydania rozkazu katyńskiego, że wymordowanie 25 tys. polskich jeńców żadnym ludobójstwem nie było. Jednocześnie Rosjanie odmówili odtajnienia większości akt ze swojego śledztwa. Handel trupami Przeciętny Rosjanin sensu polsko-rosyjskiego sporu o historię nie rozumie. I tak naprawdę trudno się dziwić, że narodowi, który sam poniósł gigantyczne straty wskutek działalności własnych władz, ciężko się wczuć w sytuację Polaka, Litwina czy Estończyka. Rozkułaczanie, wielka czystka, gułag - to zjawiska, które dotknęły przede wszystkim samych tzw. obywateli radzieckich. Rosjanie, słusznie do dziś dumni z w kładu w pokonanie hitlerowskich Niemiec, nie zadają sobie pytań, jakie stawia się zazwyczaj w demokratycznych społeczeństwach. Przekonanie, że jednostka bzdurą, jednostka niczym", jak się wydaje, pokutuje do dziś. Rosjan nie interesuje choćby sposób prowadzenia wojny przez Stalina, która często sprowadzała się do robienia z żołnierzy mięsa armatniego. Nikt nie pyta, ilu czerwonoarmistów kosztowała życie nieudana próba wykonania planu, który miał być prezentem dla Stalina - czyli zajęcia Berlina 1 maja, w Święto Pracy. Trupy są przydatne, o ile można je wykorzystać propagandowo. Najlepszym tego przykładem jest prawie w ogóle nieznana sprawa kilku tysięcy jeńców sowieckich pochowanych w okolicach Bornego - Sulinowa. Przetrzymywani w strasznych warunkach (Sowietom, którzy nie byli stroną konwencji międzynarodowych, Niemcy odmawiali tzw. praw kombatantów, nakazujących humanitarne traktowanie jeńców), marli jak muchy. Po wojnie ich grobami nie zainteresowały się władze radzieckie. - W naszych wykazach nikogo nie brakuje - napisali Rosjanie, indagowani przez Polaków. Rosjanie obecnie szukają w Niemcach sojuszników. Przez niemiecką prasę przetacza się dyskusja o zbrodniczych bombardowaniach Drezna, Związek Wypędzonych jednak nie indaguje rządu federalnego, by interweniował w sprawie majątków pozostawionych w dzisiejszym obwodzie kaliningradzkim. Nikt nie waży się określić milionów gwałtów na niemieckich kobietach jako seksualnej zbrodni" czy dopytywać się o warunki przetrzymywania niemieckich jeńców w ZSRR. Po co drażnić misia. Cezary Gmyz
Grzechotnik Napisano 8 Marzec 2006 Napisano 8 Marzec 2006 Hipoteza związana z Kozłowskim o wspólnej akcji wydaje się prawdopodobna.Po piwerwsze jak wiemy, Działania niemieckiego wywiadu daleko wyprzedzay przyszłe posunięcia wojsk i działania doskonałej niemieckiej machiny wojennej. Jak wiadomo w 1938, wywiad niemiecki sfałszował dokumenty o rzekomej współpracy oficerów radzieckich i podrzucił je poprzez Pragę co skutkowało czystkami stalinowskimi i utratą przez ZSRR doświadczonej kadry dowódczej co odbiło się w pierwszym okresie wojny. To czy Stalin upiekł przy tym swoją pieczeń, i czy skala czystek była większa niż planowali Niemcy to inna sprawa. Dowodzi to, że niemiecki wywiad myślał daleko do przodu i tą myślą umiał daleko wybiec i miał wyobraźnię. Teraz mamy, rok 1940 i rzekome spotkanie Niemiecko/Radzieckie, wygląda na to, że Niemcy znowu myśleli daleko w przyszłość. Wiedzieli już, że w maju ruszy atak na Francję, w ten sposób łatwo zrozumieć likwidację inteligencji polskiej na obszarze okupowanym, wiedzieli, że po ataku mogą w Polsce zacząć się rozruchy co byłoby dla nich kłopotliwe, w ten sposób zaś pozbawiono kraj owej niepewnej inteligencji, przy okazji zaś okazywało dobrą wolę Stalinowi i NKWD. Druga strona medalu jest bowiem taka, że niewątpliwie wiedzieli iż jeśli uda się pokonać Francję i Anglię to następnym kierunkiem będzie ZSRR, wiedzieli także, że nie ma w armi ZSRR oficerów z doświadczeniem bojowym, a już nie ma napewno tych którzy znają taktykę działań niemieckich. Była za to kadra polska która nie tylko miałą doświadczenie bojowe ale która poznała także niemiecką taktyke i miała czas na zanalizowanie swych blędów, a do której wiedzy po ataku na Francję i potencjalnej wygranej Stalin najpewniej by sięgnął a kto wie czy polskiej Armii nie stworzył. W ten sposób likwidowali rękoma NKWD potencjalne przyszłe zagrożenie, pośpiech zaś był jasny - po ruszeniu na Francję, Stalin który idiotą nie był wyczuł by natychmiast pismo nosem i na czystki by się nie zdecydował.
Grzechotnik Napisano 8 Marzec 2006 Napisano 8 Marzec 2006 grbaForum nie służy do wklejania długich kawałków tekstów róznych autorów, dwaj do nich odnośniki i co najwyżej własne streszczenie, bo tak robi się to nieczytelne.
grba Napisano 8 Marzec 2006 Napisano 8 Marzec 2006 Więkzość tekstów jest już w sieci niedostępna.Stalin rzeczywiście nie był idiotą, wyczuł pismo... szczególnego nosa miał 22 czerwca 1941 r.
grba Napisano 8 Marzec 2006 Napisano 8 Marzec 2006 >>Jak widać używanie określenia zamordowano polskich oficerów" jest nadużyciem i mija się z prawdą, powinno się używać określenia zamordowano polaków z tego około połowę stanowili oficerowie"
grba Napisano 8 Marzec 2006 Napisano 8 Marzec 2006 Jak widać używanie określenia zamordowano polskich oficerów" jest nadużyciem i mija się z prawdą, powinno się używać określenia zamordowano polaków z tego około połowę stanowili oficerowie" Niezłe, naprawdę kapitalne...
Kassai Napisano 8 Marzec 2006 Napisano 8 Marzec 2006 grbaJak widać używanie określenia zamordowano polskich oficerów" jest nadużyciem i mija się z prawdą, powinno się używać określenia zamordowano polaków z tego około połowę stanowili oficerowie" A co Ci się w tym określeniu nie podoba? Jest prawidłowe i dokładnie oddaje stan faktyczny - czyli jest rzetelne. Podobnie mordu nie dokonali Rosjanie a funkcjonariusze NKWD, Wania z Syberii nic o sprawie nie wiedział. Dziwne, oburzamy się na używanie ogólnego określenia Polacy zamordowali Żydów w Jedwabnym" i chcemy by pisano, że mordu dokonała część mieszkańców tego miasta, bo nie poczuwamy się jako ogół do odpowiedzialności, bowiem wielu Polaków ratowało Żydów, a nie możemy zdobyć się na to samo względem innych.Nie poczuwam się do odpowiedzialności za zbrodnie tych w Jedwabnym, nie poczuwam się też do tego, że jestem w czymś winien wybrykom wszechpolaków czy innych oszołomów. Ale jest mi za to wstyd. Przykro to mówić ale rzetelnosci, to chyba wszystkim dziennikarzom brakuje.
Wercyngetoryks Napisano 8 Marzec 2006 Napisano 8 Marzec 2006 Kassai bardzo trafny komentarz, podpisuję się pod nim obiema rękami!!!!! grba jest dobry do wklejania do postów książek:)
grba Napisano 8 Marzec 2006 Napisano 8 Marzec 2006 Nie lubicie długich tekstów, zdań złożonych, czytajcie tabloidy. Sprawa Katynia nie jest sprawą przeciwko Rosji i Rosjanom, bo dla komunizmu stalinowskiego Rosja i Rosjanie byli pierwszą ofiarą i trzeba pamiętać, że wokół Katynia jest morze grobów Rosjan, Ukraińców, Białorusinów i innych obywateli ZSRR, w tym także Polaków obywateli ZSRR.Nie potraficie policzyć ofiar komunizmu i stalinizmu, bo nikt nie potrafi ich policzyć. Zaledwie można je oszacować. Nie wiecie ilu Polaków było represjonowanych... Mam w rodzinie kilku zesłańców, niektórzy przepadli ; najdłużej na Syberii był mój nieżyjący wuj aresztowany w 1940 we Lwowie, „wrócił” dopiero w 1957, kiedy już stracił nadzieję na „powrót”. To od niego dowiedziałem się co się działo w łagrach, o tłumach zeków z całego świata, dowiedziałem się tego od świadka, nie z książek.A co do Wani z Syberii, to zapewne doskonale wiedział co się dzieje i być może łowił uciekinierów z łagrów za kilka kilogramów cukru do herbaty.
bodziu000000 Napisano 26 Marzec 2006 Napisano 26 Marzec 2006 Na ebayu:http://cgi.ebay.de/wk2-foto-katyn-selten-original_W0QQitemZ6266738834QQcategoryZ15504QQrdZ1QQcmdZViewItemhttp://cgi.ebay.de/wk2-foto-katyn-selten-original_W0QQitemZ6266738397QQcategoryZ15504QQrdZ1QQcmdZViewItemhttp://cgi.ebay.de/wk2-foto-katyn-selten-original_W0QQitemZ6266737748QQcategoryZ15504QQrdZ1QQcmdZViewItemhttp://cgi.ebay.de/wk2-foto-katyn-selten-original_W0QQitemZ6266737094QQcategoryZ15504QQrdZ1QQcmdZViewItem
kindzal Napisano 17 Luty 2010 Napisano 17 Luty 2010 Rząd wspiera katyńską skargę przeciwko RosjiPolski rząd przystępuje do skargi skierowanej przeciwko Rosji przez Witomiłę Wołk-Jezierską i 12 innych krewnych oficerów zamordowanych przez NKWD – dowiedziała się Rz" W postępowaniu przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka rząd będzie miał status tzw. strony trzeciej, mogącej m.in. składać wnioski podczas procesu.Witomiła Wołk-Jezierska i 12 polskich krewnych ofiar NKWD złożyło skargę w sierpniu 2009 roku. Jak pisała Rz", 27 listopada Trybunał przesłał ją do Rosji, dając jej rządowi czas do 19 marca 2010 roku na odpowiedź na postawione przez Polaków zarzuty. Chodzi m.in. o naruszenie prawa do życia i poniżające traktowanie, o których mówi europejska konwencja praw człowieka.Krewni ofiar próbowali przez lata dochodzić sprawiedliwości przed rosyjskimi sądami. Tam jednak odmówiono im nie tylko rehabilitacji ich bliskich, ale nawet dostępu do materiałów zakończonego w 2004 roku rosyjskiego śledztwa katyńskiego. Zdaniem strony rosyjskiej część tych dokumentów nadal stanowi tajemnicę państwową. Dostępu odmówiono także prokuratorom IPN.Rzeczpospolitahttp://www.rp.pl/artykul/2,435603_Rzad_wspiera_katynska_skarge_przeciwko_Rosji.html
Grzechotnik Napisano 19 Luty 2010 Napisano 19 Luty 2010 O naiwności ludzka !!!Lex retro non agit!!! czyli - Prawo nie działa wstecz! Jedna z podstawowych zasad prawa - (inna sprawa, że w naszym kraju nagminnie łamana zwłaszcza w kwestiach podatkowych)A teraz FAKTY:Europejski Trybunał Praw Człowieka powołany został w 1988 roku na miejsce Europejskiej Komisji Praw Człowieka i Trybunału Praw Człowieka.Trybunał jest wyłącznie organem Europejskiej Konwencji Praw Człowieka został utworzony na mocy tej Konwencji i tylko ta Konwencja i dołączone do niej protokoły określają jego kompetencje i sposób funkcjonowania. Konwencja zaś została podpisana dopiero w 1950 roku - więc LEX RETRO NON AGIT.i taka ciekawostka: -państwa, składając deklarację uznającą kompetencję byłej Komisji lub jurysdykcję poprzedniego Trybunału, mogły zastrzec, iż organy te będą mogły zajmować się sprawami dotyczącymi faktów zaistniałych po pewnej dacie. W związku z tym nie są dopuszczalne skargi co do faktów sprzed tej daty (tzw. przesłanka RATIONE TEMPORIS). Mimo zlikwidowania Komisji i utworzenia nowego Trybunału ograniczenie to zostało utrzymane. !!!! Przykładowo skargi przeciwko Polsce mogą dotyczyć tylko faktów zaistniałych po 30 kwietnia 1993 roku. !!!!A teraz zobaczcie od kiedy Rosja jest sygnatariuszem owej Konwencji i o naiwności czy również zastrzeżenia co do daty nie wniosła, choć sama zasada Lex retro non agit" i tak wyklucza sprawy z przed 1950 roku.
kindzal Napisano 14 Październik 2010 Napisano 14 Październik 2010 „Rz” dotarła do memorandum, które MSZ skierował do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu we wrześniu. Była to odpowiedź na pismo strony rosyjskiej z marca 2010 r. do Strasburga, w którym Rosjanie odnieśli się do zarzutów zawartych w skardze obywateli polskich na Rosję. 13 krewnych zamordowanych w Katyniu Polaków oskarżyło w maju 2009 r. Moskwę m.in. o utrudnianie dostępu do akt dotyczących zbrodni. Polski rząd przyłączył się do ich skargi. W memorandum wskazuje, iż Federacja Rosyjska nie przeprowadziła rzetelnego postępowania wyjaśniającego okoliczności zbrodni katyńskiej. W dodatku jej organa utajniły decyzję o umorzeniu w 2004 r. prowadzonego przez 14 lat śledztwa, utrzymując, że jej uzasadnienie zawiera informacje ważne dla bezpieczeństwa Rosji. Nic nie wskazuje, by Rosja chciała spełnić nasze żądania. Czekam na wyrok Polski rząd w postępowaniu przed Europejskim Trybunałem może jako tzw. strona trzecia przekazywać dokumenty i odnosić się do stanowiska władz rosyjskich. Do jego memorandum Rosjanie mogli (choć nie musieli) ustosunkować się do 13 października.Już na początku liczących 33 strony „obserwacji” – jak zatytułowano stanowisko – polskie władze podkreślają niestosowność używania przez Rosjan w odpowiedzi na skargę krewnych ofiar sformułowania „wydarzenia katyńskie”. Jak ujawniła „Rz” w kwietniu, w rosyjskiej odpowiedzi przekazanej Strasburgowi ani razu nie pada określenie „zbrodnia”. MSZ wskazuje, że są dokumenty potwierdzające, iż bliscy skarżących się na Rosję Polaków byli wśród zamordowanych przez NKWD. Tymczasem Naczelna Prokuratura Wojskowa Federacji Rosyjskiej i tamtejsze sądy, do których najpierw zwrócili się Polacy, twierdzą, iż nie wiadomo, co stało się z tysiącami jeńców obozów w Katyniu, Starobielsku i Ostaszkowie, jakie zarzuty im postawiono ani nawet, czy ich rozstrzelano. Rosjanie kwestionują też dokumenty niemieckie i materiały PCK z lat 40. dotyczące ekshumacji przeprowadzonej po odkryciu masowych grobów w Lesie Katyńskim.Autorzy memorandum zauważają, że rosyjskie organa śledcze zaprzeczają same sobie. Już w kwietniu 1998 r. pierwsza osoba z występujących ze skargą do trybunału – Witomiła Wołk-Jezierska – dostała z rosyjskiej prokuratury wojskowej potwierdzenie, iż jej ojciec porucznik Wincenty Wołk został rozstrzelany w 1940 r. przez NKWD. Jego losy są zatem znane.A w styczniu 2002 r. podczas wizyty w Polsce ówczesny prezydent Władimir Putin potępił zbrodnię katyńską. „Padły stwierdzenia o poszukiwaniu w ustawodawstwie rosyjskim możliwości zadośćuczynienia polskim ofiarom represji stalinowskich” – przypomina rząd w piśmie. Ta zapowiedź nie zmieniła jednak niczego.Polskie władze wytykają Rosjanom inne błędy: krewnym ofiar nie przyznano w rosyjskim śledztwie statusu pokrzywdzonych, a prokuratura wojskowa Federacji ich nie przesłuchała. Nie mieli oni dostępu do większości akt śledztwa (ujawniono tylko 67 ze 183 tomów postępowania), a zamordowanym jeńcom odmówiono rehabilitacji. Od wielu miesięcy Naczelna Prokuratura Wojskowa Federacji Rosyjskiej nie odpowiada na wnioski innych krewnych ofiar zbrodni katyńskiej, którzy też chcą wnieść skargę do Trybunału. Często zwraca ich korespondencję tylko dlatego, że adres nie został napisany cyrylicą. Tak stało się np. z listami krewnych zamordowanych oficerów, którzy mieszkają dziś w Kanadzie czy Australii.Rząd polski wskazuje, że władze Rosji, które naraziły krewnych ofiar NKWD na niepewność co do losu ich bliskich, są winne nieludzkiego traktowania krewnych. A jego zakaz to jedno z najważniejszych – prócz prawa do życia – chronionych przez Europejską Konwencję Praw Człowieka uprawnień.Więcej korespondencji stron nie będzie. Teraz strasburscy sędziowie zdecydują, czy rozpocząć rozprawę, czy wydać wyrok bez niej. Nie nastąpi to wcześniej niż za kilka miesięcy, ale – jak zauważają prawnicy – postępowanie katyńskie toczy się dotąd w Strasburgu w dobrym tempie. Skarżącym przyznano tzw. szybką ścieżkę rozpatrywania sprawy, m.in. ze względu na wiek osób występujących przeciwko Rosji. Jest wśród nich Ojcumiła Wołk z Warszawy, 93-letnia wdowa po zamordowanym oficerze.– Teoretycznie zamiast wyroku trybunału nadal możliwa jest ugoda – mówi dr Ireneusz Kamiński z PAN, jeden z prawników reprezentujących krewnych ofiar. – Jednak tylko gdy strona rosyjska uzna żądania bliskich pomordowanych oficerów. Żądają m.in. rehabilitacji pomordowanych i udostępnienia całości akt śledztwa.– Nic nie wskazuje, by Rosja chciała spełnić nasze żądania. Jej stanowisko nie zmieniło się nawet po katastrofie smoleńskiej. Niedawne przekazanie Polsce kolejnych 20 tomów akt śledztwa nie załatwia sprawy. Czekam na wyrok Trybunału – mówi Witomiła Wołk-Jezierska.Jak podkreśla wiceminister spraw zagranicznych Maciej Szpunar: – MSZ nie komentuje stanowisk stron do wydania przez Trybunał wyroku w sprawie. Jak jednak nieoficjalnie ustaliliśmy w resorcie, Polacy liczą „na większą elastyczność strony rosyjskiej”.Rzeczpospolitahttp://www.rp.pl/artykul/549106-Rzad-tez-skarzy-za-Katyn.html
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.