Moja dawna, niezdarna wizja zatopienia okrętu przy drewnianym molo OP.. Według P.Jerzego Pertka pierwsza bomba trafiła tuż obok okrętu w molo na wysokości dziobowych dział, powodując, że jednostka zaczęła tonąć, idąc dziobem w dół. Dzieła zniszczenia dokonała druga bomba, która przełamała kadłub eksplodując na śrudokręciu. Do końca, póki woda sięgała po pas, ogień do atakujących samolotów prowadził rufowy najcięższy karabin maszynowy obsługiwany przez oficera artyleryjskiego Mazura", porucznika marynarki Jacka Dehnela.Pokiereszowany okręt, z zabitymi, rannymi i uwięzionymi pod pokładem, uwolniony z cum, tonął dryfując od mola.Po chwili pozostał po nim wystająca końcówka komina,maszt i kilkunastu ocalonych członków załogi ...