Skocz do zawartości

bodziu000000

Użytkownik forum
  • Zawartość

    62 176
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    442

Zawartość dodana przez bodziu000000

  1. plakat z 1936 r
  2. bodziu000000

    Tiger na fotach

  3. https://www.rp.pl/Sluzby-mundurowe/306229996-Skad-pieniadze-na-zakup-F-35.htmlhttps://www.rp.pl/Sluzby-mundurowe/306229996-Skad-pieniadze-na-zakup-F-35.html "Skąd pieniądze na zakup F-35 Bez specjalnej ustawy - zakup samolotów 5. generacji spowolni rozwój całych Sił Zbrojnych. Prezydencki minister Andrzej Dera pytany w programie Polsat News, czy zakup 32 samolotów F-35 odbędzie się spoza budżetu MON powiedział: „z tego co wiem takie są plany". Dera powtórzył wyrażoną kilka miesięcy temu przez prezydenta Andrzeja Dudę propozycję takiego finansowania zakupu samolotów 5. generacji. MON nie potwierdził dotychczas, że takie rozwiązanie jest brane pod uwagę. Z naszych informacji wynika, że żadne prace nad przygotowaniem takiej ustawy nie trwają i nie ma też politycznej decyzji, aby w taki sposób sfinansować zakup tych maszyn. Urzędnik resortu obrony przypomniał nam, że minister Mariusz Błaszczak podpisał Plan Modernizacji Technicznej Sił Zbrojnych, a „dokument ten uwzględnia zakup samolotów bojowych w ramach programu Harpia". Czy tak jest rzeczywiście i jakie środki zarezerwowane są na ten cel – tego nie wiemy, bo sam plan jest utajniony. Wiemy, że od 2017 do 2026 r. przewiduje 185 mld zł na zakup uzbrojenia. Problem w tym, że część tych środków została już wydana, albo zagospodarowana. MON twierdzi, że zakup F-35 traktuje priorytetowo, ale nie wiadomo ile zarezerwowało pieniędzy na ten cel. Polityk partii rządzącej z którym rozmawialiśmy wątpi, aby wydatek ten był już solidnie oszacowany. Dzisiaj opieramy się na opiniach analityków, którzy zakładają, że zakup jednej maszyny będzie kształtował się na poziomie 80 - 100 mln dol., a wraz z infrastrukturą koszt programu Harpia wyniesie ok. 5 mld dolarów, czyli ok. 17,5 mld zł. Czy na taki wysiłek finansowy jest gotowy resort obrony? Można z duża dozą prawdopodobieństwa zakładać, że w sytuacji finansowania zakupu F-35 z budżetu MON część tych punktów spadnie z listy „pilnych" i zostanie przesunięta do realizacji najwcześniej na koniec przyszłej dekady. Realnym zagrożeniem „na teraz" może się stać spowolnione budowy WOT, czy tworzenie 18 Żelaznej Dywizji na wschodzie kraju (do 2026 r. ma kosztować 27 mld zł)."
  4. Niedawno był do kupienia zestaw różnych dokumentów po sierż. Edmundzie Piechowiaku, żołnierzu pociągów pancernych "Poznańczyk" i "Danuta" w l. 1921-1930. Zestaw zawierał: * odręcznie wypełniony blankiet "Świadectwa" ukończenia kursu na instruktora karabinów maszynowych wystawiony E. Piechowiakowi jako żołnierzowi pociągu panc. "Poznańczyk", dat. 10 X 1922 w Poznaniu * legitymację potwierdzającą otrzymanie odznaki pamiątkowej 3-go Pułku Wojsk Kolejowych, dat. 20 IV 1925 w Poznaniu * odręczną pozytywną "Opinię" o służbie w pociągach pancernych E. Piechowiaka, dat. 23 IX 1926 w Jabłonnie * legitymację osobistą wydaną przez Min. Spraw Wojsk. dla E. Piechowiaka z przynależnością do 1 Dywizjonu Pociągów Pancernych, dat. 21 XII 1934 w Legionowie * legitymację potwierdzającą pośmiertne nadanie odznaki pamiątkowej 1 Dywizjonu Pociągów Pancernych, dat. 12 VI 1938 w Legionowie * dwie fotografie żołnierzy przy pociągu pancernym * dwie odbitki zdjęcia grupowego instruktorów pociągu panc. "Danuta", dat. 20 II 1920? i zdjęcie kadry instruktorskiej tego samego pociągu, dat. 26 II 1920? * zdjęcie grupowe (niezbyt wyraźne) załogi pociągu panc. "Danuta" * zdjęcie grupowe rezerwy pociągu panc. nr 2 ("Śmiały", następca "Poznańczyka") z 1930. Zdjęcia formatu pocztówkowego, za wyjątkiem ostatniego, które jest połowę mniejsze. Naddarcia dokumentów i zdjęć. Zbiór zawierał także: odręczne zaświadczenie stwierdzające, że E. Piechowiak brał udział w powstaniu wielkopolskim, maszynopisowe zaświadczenie o jego udziale w walkach o niepodległość w 1919, świadectwo ukończenia szkolenia mechaników samochodowych w Szkole Czołgów i Samochodów w 1929, legitymacje nadania Odznaki Strzeleckiej, Państwowej Odznaki Sportowej (dwukrotnie), Odznaki Pamiątkowej 14 Dywizji Piechoty Wielkopolskiej, Znaku Pancernego, osiem fotografii niezidentyfikowanych żołnierzy i wydarzeń, metrykę śmierci E. Piechowiaka zmarłego 11 V 1936 w 1 Szpitalu Okręgowym w Warszawie.
  5. bodziu000000

    Tiger na fotach

  6. "Beute Sammelstelle bei Zwolen"
  7. "zerstörte Brücke über die Warta bei Radomsk"
  8. https://opinie.wp.pl/mon-zmienia-pomysly-na-upamietnienie-bitwy-warszawskiej-bielecki-wielkie-zwyciestwo-mala-izdebka-pamieci-6393656277268609a "MON zmienia pomysły na upamiętnienie Bitwy Warszawskiej. Bielecki: "Wielkie zwycięstwo, mała izdebka pamięci" Były szef MON Antoni Macierewicz zapowiadał w 2017 r. powstanie w Ossowie spektakularnego Muzeum Bitwy Warszawskiej 1920. Minęły dwa lata. Teraz MON mówi o małym pawilonie, który nie będzie nawet gotowy w sierpniu 2020 r. Antoni Macierewicz, ówczesny szef MON, mówił w 2017 r.: - Godne uczczenie Bitwy Warszawskiej jest naszym absolutnym obowiązkiem. To będzie pomnik na miarę całej cywilizacji zachodniej. Obecny szef MON, Mariusz Błaszczak, zapowiadał rok temu: - Przygotowaliśmy harmonogram działań, które doprowadzą do tego, że za dwa lata, w setną rocznicę Bitwy Warszawskiej, będziemy mogli oddać muzeum. Tymczasem w Ossowie, w gminie Wołomin pod Warszawą, gdzie to "muzeum na miarę całej cywilizacji zachodniej" miałoby powstać, nie ma śladu budowy. Nie wkopano nawet pierwszej łopaty. Czesław Bielecki, architekt i szef pracowni DIM Dom i Miasto, która opracowała koncepcję muzeum, mówi WP: - Triumfują intrygi i zawiść. Małe gierki. Bielecki to twórca m.in. projektu nowej siedziby TVP przy ulicy Woronicza oraz były kandydat PiS na prezydenta Warszawy. Zna środowisko rządzącej partii. W rozmowie z WP tłumaczy, dlaczego mimo wsparcia najważniejszych osób w państwie, Muzeum Bitwy Warszawskiej 1920 ma być – według ostatnich planów MON - jedynie małą izdebką pamięci. WP: W 2017 roku szef MON ogłosił powstanie wielkiego Muzeum Bitwy Warszawskiej. Co było dalej? Czesław Bielecki: W imieniu władz zwrócił się do mnie minister Michał Dworczyk, sekretarz stanu w MON, szef kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Powiedział, że udał się do Ossowa, bo władze państwowe myślą o uroczystym upamiętnieniu tej wielkiej bitwy w jej stulecie. To ma być muzeum, które pokaże chwałę oręża polskiego. Zaproponowałem mu pewne rozwiązania. Jakie? Po obejrzeniu terenu zobaczyłem, że to przeciętna mazowiecka wieś rozciągnięta wzdłuż ulicy. Doszedłem do wniosku, że nie ma co stawiać ambitnego budynku wśród szkoły, remizy i izby pamięci. Moje założenie architektoniczno-krajobrazowe zakłada tam powstanie Alei Zwycięstwa prowadzącej do budynku muzeum na wzgórzu, z amfiteatrem, z polem pamięci. Od wschodu i zachodu dwa Maszty Stulecia, najwyższe w Polsce. Spory rozmach. Bo to dla nas bitwa tak ważna jak Austerlitz i Waterloo. Z tego wzgórza mamy widzieć cały majestat mazowieckiego pejzażu i całe okrucieństwo tej bitwy na równinie. W tej części bitwy, która działa się w Ossowie, poległo około 600 ochotników i żołnierzy, uczniów i studentów (w całej Bitwie Warszawskiej 4,5 tys. poległych, 22 tys. rannych, 10 tys. zaginionych - przyp. S.Ł.). Doszedłem do wniosku, że trzeba to zrobić na wielką skalę. Lenin mówił wszak, że zburzy polskie przepierzenie między rewolucją sowiecką a rewolucją niemiecką. Nie zburzył. Był konkurs na projekt? Był konkurs idei, rozpisany przez MON. Ja tę konfrontację wygrałem, bo inni się nie stawili na polu boju. Wykonaliśmy jako firma Dom i Miasto projekt funkcjonalno-użytkowy oraz program ekonomiczny inwestycji. Niestety, nastąpiła zmowa wykonawców. Na koniec została tylko firma Budimex, który zaproponowała szalone ceny. Komisja przetargowa unieważniła przetarg. To nie koniec problemów? Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie uznało, że nie da się tego projektu zrobić za 80-100 milionów. MON poprosił nas wtedy o nieco tańszy projekt. Przygotowaliśmy taki. Wtedy MON zapytał nas, co można zrobić za 20 mln zł. Zeszliśmy ze 100 do 20 mln? Odpowiedzieliśmy, że za 20 mln zł można postawić dwa Maszty Stulecia i tyle. Oni na to: ”Nie, my nie chcemy tylko masztów, my chcemy muzeum, bo jest rok wyborczy i myśmy się zobowiązali wobec elektoratu”. A potem zapadła głucha cisza… Cisza ze strony MON. Ale coś się jednak działo. MON oraz Muzeum Wojska Polskiego, które dotąd odpowiadały za projekt, przeniosły go do Stołecznego Zarządu Infrastruktury (SZI) i Agencji Mienia Wojskowego. I tenże Stołeczny Zarząd Infrastruktury - agenda MON - zwrócił się do samorządu gminy Wołomin z nową propozycją. Jaką? Oni powiedzieli, że nasz projekt jest nierealny i oni są gotowi wybudować inny obiekt – muzeum na 1500 metrów kwadratowych. Dodali, że tego ich obiektu nie na się nawet skończyć na czas! Co najwyżej będzie elewacja i ogród pamięci poległych. I dodali, że nie pokażą nikomu koncepcji! Czyli duży projekt państwowy, o skali europejskiej, został zredukowany, wbrew temu, co nam mówiono, do projektu gminnego. Ot, taka nieco większa izba pamięci. I do tego nie skończą jej w terminie. A wy co na to? Chcąc zmieścić się w niższym budżecie, z własnej inicjatywy ograniczylismy nasz projekt. Zmniejszyliśmy budynek muzeum do 4800 metrów kwadratowych. Obniżyliśmy Maszty Stulecia, skróciliśmy Aleję Zwycięstwa. Monumentalna idea pozostała, ale mieści się w niższym budżecie. Dlaczego mamy robić tam coś prowincjonalnego, a nie dźwigającego sprawę na poziom wielkiego zwycięstwa europejskiego? To jest pytanie medialne, polityczne, ideowe. Jest czerwiec 2019. Za rok mamy stulecie Bitwy Warszawskiej. Jesteśmy – nomen omen – w polu z tą budową? MON ma 80 mln w budżecie na obiekt. Instytucje wojskowe mają duże możliwości, bo nie obowiązują ich przepisy zamówień publicznych. Mogą szukać oszczędności. Pisaliśmy w tej sprawie do premiera Mateusza Morawieckiego i do prezydenta Andrzeja Dudy, którego osobiście prosiłem o patronat nad tym przedsięwzięciem. Tak wysoko pan dotarł i nic? To nie chodzi o docieranie. Stosowną korespondencję dostali pan premier, pan minister Błaszczak i pan Jarosław Kaczyński. To są określone dokumenty, korespondencja, wymiana maili. Premier Morawiecki utwierdził mnie w przekonaniu, że nie należy czekać, bo każdy tydzień jest teraz na wagę złota. Pytam w tych mailach, czy stać nas na wielkość, czy stać nas na odwagę, którą wykazali 100 lat temu nasi przodkowie. A my? Czy budując, będziemy obniżać loty w imię intryg i bezinteresownej zawiści, czy będziemy szukać tego, co nas unosi w górę i promuje w świecie? O jakich intrygach i zawiści pan mówi? Nie mam wątpliwości, że to dyrektor Muzeum Wojska Polskiego od początku sabotuje ten projekt i nie chce jego sukcesu. Jemu nie udało się, wraz z dyrektorem Muzeum Historii Polski, zdążyć z przenosinami do nowej siedziby na Cytadeli na stulecie przywrócenia Niepodległości w 2018 r. Może więc, prawem kontrastu, nie chce pokazać, jak sam był mało sprawny w przedsięwzięciu na Cytadeli. A my przez dwa lata lojalnie współpracowaliśmy z agendami rządowymi, także z Muzeum Wojska Polskiego, które podlega MON. I premier nie może tego załatwić? Krajem nie rządzi tylko premier, prezydent i ministrowie. Jakąś odpowiedzialność ponoszą niżsi szczeblem urzędnicy i dyrektorzy. Jest jakaś sprawa – jedno z największych zwycięstw w polskiej historii - i albo mówimy o tej sprawie, albo o jednostkowej ambicji. Czy mówimy o Bitwie Warszawskiej 1920, czy o tym, że ktoś chce pomniejszyć naszą budowę kosztem swojej budowy na Cytadeli? Jedną rzeczą jest korespondencja na najwyższym szczeblu, a drugą politykowanie przez lokalnych aktywistów w imię ich własnych gier. Gdyby ta pierwsza łopata została wbita na dniach, zdążycie z budową na 15 sierpnia 2020? Z mojego inżynierskiego doświadczenia mówię, że tak. Mamy projekt, rysunki, makietę, ale byliśmy dotąd hamowani przez Muzeum Wojska Polskiego. Jeśli kamień węgielny zostanie już wkopany, to przez rok zdążymy. Zwycięstwo jest w zasięgu ręki, ale muszą zostać podjęte odpowiednie decyzje. Niech ci, którzy przeszkadzają, znajdą się z boku. A ci, którzy chcą pracować dla Polski, niech to robią."
  9. bodziu000000

    Tiger na fotach

  10. http://www.tokfm.pl/Tokfm/7,103087,24907092,michal-dworczyk-szef-kancelarii-premiera-gosciem-poranka-tok.html "F-35 kupimy bez offsetu? A może zlikwidować offset? Michał Dworczyk: Po wyborach taka dyskusja powinna się odbyć - Nasi poprzednicy zrobili bardzo wiele, by rozmontować polskie siły zbrojne. Duch tej wypowiedzi jest absolutnie słuszny - stwierdził na antenie TOK FM szef kancelarii premiera Michał Dworczyk, komentując słowa Jarosława Kaczyńskiego o propozycji "likwidacji Wojska Polskiego", jaką miał mu złożyć wiele lat temu Jan Krzysztof Bielecki. Był również pytany o zapowiadane zakupy samolotów F-35 i problemy z brakiem towarzyszącego im offsetu. Prowadząca audycję Dominika Wielowieyska poruszyła temat zakupu przez Polskę amerykańskich samolotów F-35. O tym, że Polska ma kupić od Stanów Zjednoczonych 32 takie maszyny, członkowie rządu mówili przy okazji wizyty prezydenta Andrzeja Dudy i ministra Mariusza Błaszczaka w USA. - Czy to jest dobra strategia negocjacyjna, żeby deklarować, że na pewno się kupi samoloty, zanim szczegóły kontraktu zostały wynegocjowane? - pytała gościa TOK FM. Michał Dworczyk, szef kancelarii premiera, tłumaczył, że wielkiego wyboru w tej sprawie nie ma. - Jesteśmy zdeterminowani, żeby modernizować polskie siły zbrojne, jeśli chodzi o lotnictwo. Jest taki problem, że na rynku dostępny jest tylko jeden samolot piątej generacji. (...) To, że jesteśmy zainteresowani zakupem tej maszyny, nie jest żadną tajemnicą - wyjaśniał szef kancelarii premiera. Podkreślał, że w jego przekonaniu jest to "krok w dobrym kierunku". Na pytanie o przebieg samych negocjacji i możliwy brak oferty offsetowej, która towarzyszyłaby zakupowi, a która umożliwiłaby transfer technologii do polskiego przemysłu zbrojeniowego, Michał Dworczyk odpowiedział, że jest to błąd państwa polskiego, ale popełniony... w przeszłości. - Wiele lat temu, kiedy prace nad programem F-35 trwały, Polska miała propozycję, by wejść do łańcucha dostawców różnych elementów jego wyposażenia. Nie weszła - mówił. Na argument, że negocjacje ws. zakupu toczą się dzisiaj, odpowiedział, że dzisiaj wejście do tego łańcucha dostawców elementów składowych samolotów F-35 jest niemożliwe. - Ważniejsze jest to, żeby polskie siły zbrojne posiadały taką maszynę - dodał. Zapowiedział również, że MON będzie negocjował ws. offsetu niedotyczącego samolotów F-35. Na argument, że handlująca z Amerykanami Belgia potrafiła sobie na podobnym etapie zabezpieczyć kontrakty offsetowe, Michał Dworczyk odpowiedział, że jego zdaniem historia zakupów polskich i belgijskich jest zupełnie inna. Problemy z offsetem - zlikwidować? Dominika Wielowieyska wytknęła politykowi, że w czasach, gdy był wiceministrem obrony, MON złożyło w prokuraturze doniesienie ws. braku offsetu towarzyszącego kontraktowi na dostawę śmigłowców Caracal (przetarg ten finalnie został unieważniony za urzędowania w MON Antoniego Macierewicza). Michał Dworczyk bronił się, że w resorcie obrony nie zajmował się sprawami offsetowymi. Podkreślając, że mówi prywatnie, a nie jako szef kancelarii premiera i że nie jest to stanowisko rządu, stwierdził, że po wyborach powinno się podjąć poważną dyskusję na temat sensowności offsetu. - Sama koncepcja offsetu i takiego porządku prawnego, który jest dzisiaj, jest - w moim przekonaniu - do przedyskutowania - stwierdził. Michał Dworczyk był pytany również o wypowiedź prezesa PiS na temat byłego premiera Jana Krzysztofa Bieleckiego. - Kiedy byłem szefem kancelarii prezydenta, to było wtedy dużo wyższe stanowisko niż dzisiaj (…) proponowano wtedy, a robił to dokładnie premier Bielecki, likwidację Wojska Polskiego. Polska miała być krajem bez armii, tylko z takimi siłami samoobrony, czyli krótko mówiąc, Polska jako podmiot polityki zagranicznej, miała być zlikwidowana - powiedział w weekend Jarosław Kaczyński na spotkaniu Klubów "Gazety Polskiej". W odpowiedzi Jan Krzysztof Bielecki zapowiedział, że będzie domagał się sprostowania i przeprosin. - Nie znam tej wypowiedzi, ale nasi poprzednicy zrobili bardzo wiele, by rozmontować polskie siły zbrojne. Duch tej wypowiedzi jest absolutnie słuszny. W 2011 roku ostatnia duża jednostka między Warszawą a wschodnią granicą, 1. Dywizja zmechanizowana została rozwiązana decyzją polityków PO. Nie wydano w okresie rządów PO ponad 10 mld zł przeznaczonych na modernizację - wyliczał. Na argument, że Antoni Macierewicz nie zrealizował przygotowanego przez poprzedników przetargu na śmigłowce Caracal, odparł, że "Macierewicz został odwołany na pewno nie za to, że były problemy z przetargami, bo w jego czasach nadrobiono wiele zaległości". "
  11. Turcy nie chcą być gorsi https://www.defence24.pl/pas19-turecki-mysliwiec-przyszlosci-sciga-konkurencje "PAS19: Turecki myśliwiec przyszłości ściga konkurencję Podczas salonu lotniczego Paris Air Show 2019 odbyła się pierwsza prezentacja makiety tureckiego myśliwca przyszłości znanego jako TAI TF-X albo TAI MMU (Milli Muharip Uçak - Narodowy Samolot Bojowy). Uroczystość odbyła się pół godziny po odsłonięciu pełnowymiarowego modelu francusko-niemiecko-hiszpańskiej maszyny SCAF/NGF. Makietę maszyny, która ma powstawać siłami tureckiego przemysłu i prawdopodobne wypełnić lukę po wstrzymaniu dostaw F-35, zaprezentowano z wielką pompą. Model jest bardzo detaliczny i odwzorowuje szczegóły, takie jak rozmieszczenie komór uzbrojenia czy osłon luków technicznych. Prawdopodobnie powstał on na podstawie projektu wirtualnego, służącego do prac projektowych maszyny. Zgodnie z ujawnionymi danymi maszyna ma skrzydła o rozpiętości 14 m i 21 m długości smukłego kadłuba, zakończonego podwójnym usterzeniem i dwoma silnikami. W odróżnieniu od F-35, turecki TF-X jest maszyną napędzaną dwoma silnikami turboodrzutowymi. Docelowo miał wykorzystywać silniki Rolls-Royce EJ-200, jednak z udostępnionych danych wynika, że będą to dwa pochodzące z myśliwców F-16 silniki F110-GE, produkowane na licencji przez TUSAŞ Engine Industries (TEI). Mają one zapewnić maszynie prędkość 1,8 Mach i pułap ok. 17 000 metrów. Awionika dostarczona zostanie przez turecką firmę zbrojeniową ASELSAN i ma umożliwiać przesyłanie danych między różnymi samolotami oraz sterowanie bezzałogowcami (jak np. TAI Anka). ASELSAN ma dostarczyć również pokładowe systemy radarowe z aktywnym skanowaniem elektronicznym AESA zbudowane w technologii azotku galu (GaN). Samolot ma być przy tym zbudowany tak, by zachować wszystkie cechy zmniejszonej wykrywalności, w związku z czym uzbrojenie ma być przenoszone w wewnętrznych komorach."
  12. https://www.defence24.pl/reaper-utracony-nad-jemenem-amerykanie-oskarzaja-teheran "Reaper utracony nad Jemenem. Amerykanie oskarżają Teheran USA oskarżają Iran i wspieranych przez niego bojowników Huti o zorganizowane ataki na operujące nad Jemenem BSP MQ-9 Reaper. 6 czerwca za pomocą rakiet przeciwlotniczych Huti zestrzelili amerykańskiego drona, a tylko w ostatnim tygodniu podjęto kolejne dwie próby zniszczenia amerykańskich bezzałogowców. Bojownicy Huti zamieścili w minionym tygodniu w mediach społecznościowych wideo i fotografie pokazujące zestrzeloną maszynę. Waszyngton twierdzi, że faktycznymi operatorami zestawów przeciwlotniczych byli Irańczycy, co jednoznacznie pokazuje ich wrogie nastawienie do USA oraz powoduje dalszą eskalację napięcia w rejonie Zatoki Perskiej. Obecnie jest to już przejście od wzajemnych oskarżeń słownych obu stron, do realnej konfrontacji militarnej. O bezpośredniej roli Iranu przekonani są przedstawiciele Centralnego Dowództwa Sił Zbrojnych USA (CENTCOM) twierdzący, że Teheran stoi za atakiem bezpośrednio, lub też "umożliwił" jego przeprowadzenie. Do udanego ataku na bezzałogowiec Huti wykorzystali rosyjskie rakiety ziemia-powietrze typu SA-6 (co świadczy o wzroście ich możliwości w walce z celami powietrznymi i otrzymywaniu wsparcia z zewnątrz). 13 czerwca pocisk typu SA-7, zmodyfikowany w Iranie, wystrzelono przeciwko MQ-9 operującemu nad Zatoką Omańską. Zadaniem tego drona był nadzór nad dotkniętym katastrofą tankowcem Kokuka Courageous. Atak był jednak nieudany. Prezydent Donald Trump zapowiedział wykorzystanie „pełnego zakres opcji odstraszania” przeciwko Iranowi, a gdy to nie przyniesie oczekiwanych rezultatów, kolejnym krokiem ma być podjęcie działań militarnych. W pierwszym zakresie mowa jest m.in. o niekonwencjonalnych działaniach z wykorzystaniem cyberataku lub innych form WRE. Jednak planowane są i inne awaryjne scenariusze. Ponadto Waszyngton podkreśla, że zrobi wszystko, by uniknąć otwartej wojny. Samo zaostrzenie sytuacji rozpoczęło się w ubiegłym roku, kiedy administracja Trumpa wycofała się z międzynarodowego porozumienia, które ograniczyło program nuklearny Iranu. Kolejnym zapalnym momentem były nowe sankcje wobec Teheranu. USA wysłały w rejon zatoki ok. 1500 dodatkowych żołnierzy, baterię systemu THAAD czy lotniskowcową grupę uderzeniową z lotniskowcem Abraham Lincoln na czele. Z kolei atakami zaniepokojone są kraje arabskie oraz Izrael. Głównie chodzi im o fakt ich ukrywania przez Amerykanów oraz - jak twierdzą - dobrą organizację zaplanowanych przez Iran działań. USA oskarża również Iran o przeprowadzenie ataków rakietowych na dwa tankowce w Zatoce Omańskiej. Opublikowano film przedstawiający irańską łódź zbliżającą się do jednego ze zniszczonych tankowców i usuwający to, co według urzędników USA jest pozostałym niewybuchem. Jak na razie działania USA w regionie otwarcie popiera Wielka Brytania, jednocześnie oskarżając Iran o celowe dziania, natomiast reakcja innych państw jest wyraźnie stonowana."
  13. a tymczasem w Europie: https://wiadomosci.onet.pl/swiat/francja-niemcy-i-hiszpania-podpisaly-umowe-ws-budowy-wspolnego-mysliwca-galeria/sq7ebb4 "Francja, Niemcy i Hiszpania podpisały umowę ws. budowy wspólnego myśliwca Panie minister obrony Francji, Niemiec i Hiszpanii - Florence Parly, Ursula von der Leyen i Margarita Robles - podpisały wczoraj na międzynarodowym salonie lotniczym w Paryżu, ramową umowę o współpracy ich krajów w budowie nowego europejskiego myśliwca NGF. Ma on stanowić element europejskiego przyszłego systemu walki powietrznej. Paryż liczył na to, że w programie NGF weźmie także udział Wielka Brytania, ale w lipcu ubiegłego roku Brytyjczycy ujawnili własne plany zbudowania samolotu nowej generacji Francja, Niemcy i Hiszpania zakładają, że nowy myśliwiec wejdzie do służby w 2040 roku Rządy francuski i niemiecki zamierzają na etapie wstępnym zainwestować w NGF do 2025 roku łącznie 4 mld euro Projekt nowego myśliwca został zaprezentowany w Paryżu Oczekuje się, że samolot ten, określany jako myśliwiec nowej generacji (Next Generation Fighter - NGF), wejdzie do służby w 2040 roku, zastępując z czasem myśliwce Rafale francuskiej firmy Dassault i produkowane przy udziale Niemiec Eurofightery. Współproducentami nowej maszyny będą Airbus i Dassault, a silnika dla niej - francuska firma Safran i niemieckie MTU Aero Engines. W ceremonii podpisania, której tłem była makieta NGF, wziął także udział prezydent Francji Emmanuel Macron. Według cytowanych przez agencję dpa niemieckich źródeł rządowych, umowa ustala organizację projektowania i struktury zarządzania nim. NGF ma stanowić element europejskiego przyszłego systemu walki powietrznej (Future Combat Air System - FCAS), który obejmować będzie także inne rodzaje uzbrojenia, w tym drony. "Konkurencja między Europejczykami (...) jest rzeczą śmieszną" Propozycję opracowania nowego myśliwca Airbus i Dassault przedstawiły najpierw rządom Niemiec i Francji. Paryż liczył na to, że w programie NGF weźmie także udział Wielka Brytania, ale w lipcu ubiegłego roku Brytyjczycy ujawnili własne plany zbudowania samolotu nowej generacji, który rywalizowałby z amerykańskim F-35. Byłby on wspólnym dziełem BAE Systems i włoskiego koncernu lotniczego Leonardo, które wsparłyby Rolls Royce jako dostawca silnika i europejski producent pocisków rakietowych MBDA. - Konkurencja między Europejczykami, w sytuacji, gdy ona nas osłabia wobec Amerykanów czy Chińczyków, jest rzeczą śmieszną - powiedział na salonie lotniczym dziennikarzom Macron, gdy zapytano go o oba programy. Rządy francuski i niemiecki zamierzają na etapie wstępnym zainwestować w NGF do 2025 roku łącznie 4 mld euro, z czego 2,5 mld przypadnie na Francję jako lidera projektu - podało francuskie ministerstwo obrony. Prototyp myśliwca miałby wystartować po raz pierwszy około 2026 roku.
  14. Marine Aircraft Group (MAG) z 16 amerykańskiego korpusu piechoty morskiej postanowili zorganizować sobie masowy wypad nad południową Kalifornią w pokazie sił powietrznych. 6 czerwca z okolicznego lotniska wyleciało w jednym momencie z asfaltowej płyty dwadzieścia siedem wiropłatów 27 MV-22 Osprey i szesnaście helikopterów CH-53E Sea Stallion.
  15. https://www.rp.pl/Sluzby-mundurowe/306169961-F-35-skuteczne-ale-drogie-i-wymagajace.html "F-35 skuteczne, ale drogie i wymagające Czy kupimy najdroższe muzeum lotnicze, czy maszynę, która może przełamać obronę przeciwnika – na temat planowanego zakupu samolotu F-35 trwa debata. MON zapowiedziało zakup 32 samolotów piątej generacji, czyli F-35. To jedne z najlepszych maszyn na świecie, ale niezwykle drogie – jeden samolot może kosztować ok. 100 mln dol., nie licząc infrastruktury. Andrzej Dera z Kancelarii Prezydenta zasugerował w Polsat News, że ich zakupy odbędą się poza budżetem MON. Zdania ekspertów są podzielone. GEN. BRYG. PIL. TOMASZ DREWNIAK b. szef Sił Powietrznych, ekspert Fundacji Stratpoints: – Co oznacza, że samolot jest piątej generacji, czym różni się od samolotu czwartej generacji? Różnica polega na sposobie komunikacji z pilotem. W samolotach czwartej generacji, czyli F-16, pilot sam zbiera i obrabia informacje, a następnie podejmuje decyzje, w przypadku F-35 to samolot je zbiera i obrabia, a następnie proponuje rozwiązanie – komputer tej maszyny najpewniej wykorzystuje możliwości sztucznej inteligencji. Plusem jest to, że za kilka lat wejdziemy do klubu sojuszniczych krajów, które nimi dysponują. Mają go już m.in. Wlk. Brytania, Włochy, Holandia, Belgia, Norwegia. Dzisiaj rozmawiamy tylko o zakupie tego samolotu, a to błąd. Powinniśmy dążyć do uczestnictwa w programie F-35, czyli korzystania z technologii tworzących tę maszynę. Dowódcy, z którymi rozmawiałem, wskazywali, że gdy maszyna kosztuje np. 100 mln dol., to dodatkowo w „ziemię". czyli infrastrukturę. trzeba włożyć 200 mln dol. Przykład? Australia, tworząc bazę dla F-35, zainwestowała 1,3 mld dol. australijskich. Nie sztuka kupić maszynę i nie móc korzystać z jej możliwości. Trzeba zbierać i zasilać samoloty odpowiednią ilością informacji, a bez specjalistycznego centrum dowodzenia nie jest to możliwe. Połączenie z tymi samolotami musi się odbywać z wykorzystaniem szerokopasmowego łącza HD. Bez spełnienia tych warunków będziemy mieli najdroższe na świecie muzeum lotnictwa. GEN. BRYG. PILOT JAN RAJCHEL b. komendant WSO Sił Powietrznych w Dęblinie, ekspert Fundacji Stratpoints, prof. Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach: – Polska nie jest przygotowana na przyjęcie tych maszyn. 10 lat temu powstawało konsorcjum państw uczestniczących w programie budowy F-35. Od tego czasu przygotowywały się, tworząc infrastrukturę m.in. dowodzenia, rozpoznania, gromadzenia danych niezbędnych do efektywnego wykorzystania tej maszyny. My robimy odwrotnie – planujemy zakup i wyszkolenie pilotów, ale nie wiemy, co dalej będziemy robić. W rzeczywistości zostaniemy na łasce sojuszników, którzy będą musieli przekazywać nam pewne dane np. dotyczące rozpoznania. W wariancie najgorszym, czyli wybuchu wojny, polskie Siły Powietrzne przez jakiś czas będą musiały same się bronić. Czy do takich działań jest potrzebny F-35? To nie jest dobry myśliwiec, a do tego gorzej uzbrojony niż np. F- 16. To samolot do przełamywania obrony powietrznej przeciwnika, czyli do działań ofensywnych. Osobiście wątpię, abyśmy dokonali ataku wyprzedzającego. Zatem w pierwszej fazie wojny możemy utracić przewagę w powietrzu. Jest to doskonały samolot uzupełniający system obrony powietrznej. BARTOSZ GŁOWACKI ekspert lotniczy „Skrzydlata Polska": – Atutem F-35 jest nowoczesność. I nie chodzi tu wyłącznie o zastosowanie innowacyjnych rozwiązań konstrukcyjnych i specjalnych powłok zapewniających efekt stealth – obniżonej wykrywalności, które minimalizują możliwość namierzenia przez pokładowe stacje radiolokacyjne i radary. Samolot F-35 dzięki specjalnemu wyposażeniu zyskał zupełnie nowe zdolności bojowe w cyberprzestrzeni. Piloci mówią, że Lightning II to latający komputer, który jest w stanie zapewnić pilotowi pełną świadomość sytuacyjną na polu walki. Komputer Lightninga II analizuje informacje także z zewnętrznych źródeł i w sposób zautomatyzowany pozwala niszczyć cele, zbierać i dostarczać zwiadowcze dane załogom innych samolotów i rakietowej artylerii. Wada F-35? Ogromne koszty przygotowania do działania pilotów w rozszerzonej rzeczywistości, stworzenie w Polsce specjalnej infrastruktury, kodowanej bezpiecznej sieci transmisji danych i łączności pozwalającej wykorzystać wirtualne narzędzia supermaszyny F-35. JERZY GRUSZCZYŃSKI były pilot, szef pisma „Lotnictwo Aviation International": – Opcja pozyskania F-35 nie ma wad. Nowy samolot powinien dostarczyć nam nowych zdolności bojowych, których nie mamy, a w obliczu istniejących zagrożeń – bardzo potrzebujemy. To przede wszystkim możliwość wykonywania skutecznych uderzeń na silnie bronione tzw. strefy antydostępowe przeciwnika, czyli umocnione i chronione skoncentrowaną obroną powietrzną obszary o strategicznym znaczeniu na pierwszej linii i tyłach wroga. Dziś nie mamy środków bojowych, zwłaszcza lotniczych."
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie