Skocz do zawartości

bodziu000000

Użytkownik forum
  • Zawartość

    62 221
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    443

Zawartość dodana przez bodziu000000

  1. książeczka wojskowa Stanisława Mazura
  2. I Korpus Polski w Rosji - zaświadczenie wojskowe
  3. Świadectwo awansu na stopień chorążego, st. wachmistrza Stanisława Mazura
  4. Ułani 10. Pułku Ułanów Litewskich przy pracach budowlanych Kopca im. Marszałka Józefa Piłsudskiego na Sowińcu w Krakowie, 1936r.
  5. Ułan Feliks Jędryczek na koniu „Maszka”, 18 czerwca 1919r.
  6. Dowództwo 10. Pułku. Rozkaz dzienny nr L.325 z dnia 21 października 1921r. Jako ciekawostka, jest tam również „kącik gospodarczy” oraz porady wojskowe, co uczynić z „przemarzniętymi” ziemniakami, aby były zdatne do spożycia.
  7. cd. "Na fotografiach widzimy przejazd defilady wojskowej ulicami Starego Miasta w Wilnie, przez Ostrą Bramę, na miejsce pochówku matki i urny z sercem Marszałka Józefa Piłsudskiego na cmentarzu na Rossie złożenie kwiatów przez dowódców jednostek wchodzących w skład Brygady Kawalerii Białystok."
  8. Kolejne zdjęcia związane z tym pułkiem. Cały czas jest mowa o przedstawicielach Brygady Kawalerii Białystok (w składzie: 1 Pułk Ułanów Krechowieckich, 10 Pułk Ułanów Litewskich, 9 Pułk Strzelców Konnych, 14 Dywizjon Artylerii Konnej) "12 maja 1936 roku odbyło się złożenie w mauzoleum na cmentarzu na Rossie urny z sercem Marszałka Józefa Piłsudskiego. Obchody tego dnia były bardzo uroczyste, w kościele św. Teresy odprawiono mszę żałobną, następnie uformowano kondukt, który przemaszerował przez ulice Wilna. Dzwony katedry i innych świątyń sygnalizowały dojście na cmentarz, gdzie złożono trumnę matki Marszałka i urnę z jego sercem do grobowca. W momencie wnoszenia trumny i urny do mauzoleum nastąpiła trzyminutowa cisza, po której oddano 101 strzałów armatnich, a orkiestra odegrała hymn narodowy."
  9. Reszta zdjęć z tego przemarszu. Opis jaki umieściłem, był przy tych zdjęciach, dzięki za sprostowanie
  10. https://yemen.liveuamap.com/en/2019/1-december-confirmed-houthis-shoot-down-a-saudi-wing-loong 30 listopada rebelianci Huti w Jemenie zestrzelili saudyjskiego Wing Loong UAV
  11. Obchody 1 rocznicy śmierci Marszałka Józefa Piłsudskiego. Wyjazd przedstawicieli Brygady Kawalerii Białystok (w składzie: 1 Pułk Ułanów Krechowieckich, 10 Pułk Ułanów Litewskich, 9 Pułk Strzelców Konnych, 14 Dywizjon Artylerii Konnej) pod dowództwem gen. bryg. Ludwika Kmicic-Skrzyńskiego.
  12. Obchody 1 rocznicy śmierci Marszałka Józefa Piłsudskiego, Wilno 1936r.
  13. Partytura na orkiestrę Dętą Marszu 10 Pułku Ułanów Litewskich, muz. Józef Pyszkowski, wydana w 1958r.
  14. pociąg pancerny "Goplana", lato 1919 wagon z dalszego planu
  15. Poczet sztandarowy 72 pp i Związku Legionistów na balkonie Starostwa Powiatowego w Radomiu, 1930 r.
  16. Trochę wyraźniejsze ? II Szwadron I Pułku Ułanów im. Pułkownika Mościckiego, dowódca porucznik Z. Podhorski, Bobrujsk, 1917 (pierwsi z prawej strony najwyższy rząd – Bolesław i Tadeusz Jakubowscy)
  17. A przy okazji to zamieścili też tam przedruk artykułu z “Ku Chwale Ojczyzny!” nr 29 z 5 listopada 1919 r. (może ktoś nie zna) "Nasze skarby. Nasz Inowrocław, stolica Kujaw, dawniej Hohensalzą przez Niemców ochrzczona, dziś odzyskuje swą właściwą szatę, niekiedy tylko słyszy się na ulicy niemczyznę, a co chwila przewijają się wśród przechodniów dziarskie postacie tych, którzy orzełki na czapce noszą i służą Białemu Orłowi. Dużo jest tutaj wojska, jest też wiele warunków do wytworzenia silnego życia w śród oficerstwa. Wyzyskanie kasyna oficerskiego, którego duża sala mogłaby pomieścić wygodnie dwieście kilkadziesiąt osób, ożywiłoby niezawodnie życie wśród załogi, rozbudziłoby ruch kulturalny i umysłowy. Ale nie tylko czasy przyszłości są tutaj. Major Dziakiewicz uprzejmie odpowiada na moją prośbę i idziemy oglądnąć to, o czem szeroko wśród wojska opowiadają, jako o jego wielkiem dziele — idziemy do pancernych pociągów, które długim rzędem zajęły cały tor kolejowy. Z wagonów mieszkalnych dochodzą nas głosy instrumentów, piosenek, co chwilę wypręża się posterunek, donosząc, że „na stanowisku nic nowego”. - To, panie, jest jedna rodzina, trzy pociągi stanowią jedną wielką całość, ale też całość o potężnej sile. Przechodzimy koło części składowych „Danuty”, „Rzepichy”, „Goplany” — takie nazwy noszą owe opancerzone, silne jednostki bojowe. Co chwilę zwracam uwagę na pięknie wymalowanego orła naszego i nazwę odrębną dla każdego wozu. Tutaj wieżyczkę ruchomą ochrzczono imieniem: „Generał Dowbor-Muśnicki”. Na wozie tym są 2 takie wieżyczki, które przesuwa się na boki platformy i umożliwia w ten sposób ostrzeliwanie z kulomiotów całej przestrzeni wzdłuż toru z jednej i drugiej strony. Nie pozwolą więc owe wieżyczki na to, by nieprzyjaciel podszedł bliżej i pokusił się o zdobycie pociągu. A kul jego nie boją się ani wieżyczki, ani następne wozy, ponieważ szczelnie są opancerzone, a pancerze — jak wykazały próby, tak silne, — że żadna kula ich nie przebije. Tak samo rewolwerowa armata „Generał Józef Bem ” nie boi się żadnych wrogów, a jej obsługa może najspokojniej trwać na stanowisku, bo i tu postarano się o pewne i silne zaopatrzenie wozu. I ciągle uderza oko spiżowy kolor blachy pancernej, za którą kryje się jeszcze pokład cementu. To samo jest w następnych wozach, chroniących w sobie oddziały kulomiotowe, to samo w innych, których nazwy przywodzą na pamięć nie tylko tych bohaterów, którzy jak Kościuszko, Chłopicki, Dąbrowski, Poniatowski o wolność naszą walczyli i wydobycie nas z upadku, ale i tych, których nieśmiertelnymi uczynił Sienkiewicz. Więc widzisz tam i wóz Skrzetuskiego i Wołodyjowskiego i Kmicica i Podbipięty, nawet Zagłoba znalazł tu miejsce. Różnego rodzaju armaty mają też swoje nazwy. Śmieją się więc do swoich “Oleńka”, i “Zofja”, i “Jadzia”, i “Wanda” — ale dla wrogów mają inną mowę, „szczeka jak pies” — objaśnił mnie jeden z żołnierzy. Odwołano na chwilę majora Dziakiewicza, który w czasie objaśniania wygląda, jak najmniej zasłużony człowiek i nigdy nie chce się pochwalić, jak co zrobił, z jakim trudem wyekwipował tak wspaniale pancerne pociągi, które dzisiaj rozporządzają i znakomitą obsługą i odpowiednią liczbą armat i kulomiotów i zapasem amunicji, a też wozem sanitarnym , urządzonym według najwyszukańszych wymagań., Zbliżam się do gromadki żołnierzy, którzy opodal oglądają leżące przed wagonem deski. — Na co to ? — pytam. Drzwi drugi robimy — objaśnia mnie i pokazuje w następnym wagonie wprawione już, zaopatrzone ściany, wszystko przygotowane na przyjście przemożnej pani zimy. — Nie wie pan — podchodzi do mnie jeden — rychło już pojedziemy coś robić? — Tak się wam śpieszy do roboty? — odpowiadam pytaniem. — Oj toż człowiek czeka i czeka, żeby go gdzieś wysłali, albo na jakie wielkie ćwiczenia przynajmniej. — Doczekacie się, nie bójcie się. Ale wolelibyście iść na wschodni front. Z bolszewikami łatwiej ? — badam ich. — A pan myśli, że z niemcami trudno ? — uśmiecha się inny. — Chcieliśmy ćwiczenia robić, to się tak grencszuc przestraszył, a co dopiero, jakbyśmy naprawdę szli. — Zresztą próbowaliśmy już — wspomina inny. — Ależ to uciekali, uciekali! Nagle rozjaśniają się twarze, prężą się wszyscy po wojskowemu. To major wraca, aby zaprowadzić mnie jeszcze do opancerzonych maszyn „Rzepichy” i „Danuty”. — Wie pan opowiada mi po drodze major — co mi zakomunikowano ? — No ? — zdradzam ciekawość. — Oto na naszą stację przyszedł pociąg niemiecki z napisem „Heeresgut”. Może pan wie, czy to wolno niemcom przez nasz teren wysyłać tego rodzaju rzeczy ? Przecież tam może być zupełnie swobodnie amunicja, broń. — O ile mi się zdaje, wolno im wysyłać tylko drzewo i ziemniaki, ale to nie jest Heeresgut i nie idzie w zamkniętych wozach. Raczej przypuszczałbym, że to — jak zwykle ze strony niemieckiej — próba naszej cierpliwości, albo naigrawanie się z polityki nadzwyczajnej grzeczności, która nie zawsze jest na miejscu. Trzeba będzie to zbadać — zamyślił się. Dochodzimy wreszcie do maszyn. Wrażenie takiej olbrzymiej mocy, poczucie niezwyciężonej siły owłada człowiekiem , szczególnie, gdy patrzy na olbrzymi kolos, którego imię „Danuta”. Tak niesłychanie silnie przemawia ona do patrzącego, jakby z łagodnym uśmiechem mówiła: I któż mnie zwycięży? Rzeczywiście cała maszyna z tenderem szczelnie zamknięta pancernemi, ciężkiemi blachami, a umieszczone gdzieniegdzie klapy, drzwiczki, ozdobne śruby wywołują wrażenie mimo wszystko delikatnego, wytwornego stroju kobiety. Przy tej maszynie i twarz majora Dziakiewicza wypogadza się, głaszcze stalowe jej odzienie i z uśmiechem zadowolenia objaśnia: — I palacz i maszynista mogą walić w sam środek nieprzyjaciół, byleby tylko „Rzepicha” i „Goplana” były w pobliżu, jedna dla strzeżenia toru, inna dla dostarczania w miarę potrzeby środków technicznych i innych. Nikt im nic nie zrobi, w środku mają telefon i dzwonki elektryczne dla sygnalizacji, tak, że niebezpieczeństwo dla nich jest wykluczone. — Czy to gotowe pan major dostał? — Częściowo tak, częściowo samiśmy zrobili tutaj. Trochę materjału znalazłem w mieście, trochę sprowadziło się, ot i jest koszulka dla maszyny. Świadomość, że ten olbrzymi kolos jest dziełem naszych własnych rąk, że własną pracą żołnierzy i głową tego człowieka stanęła mocarna „Danuta”, zwiększa jeszcze poczucie siły, jakie mną owładnęło, gdym pierwszy raz spojrzał na maszynę. Odchodzę przejęty dumą, że armja nasza takie ma skarby, przejęty uczuciem czci dla tego skromnego człowieka, który swą wiedzy i energją zdołał z nas tę skarby wydobyć i wyszkolić ludzi, by wiernie im służyli. Niechaj Wam szczęści los."
  18. Dzięki Krzysiu za wyjaśnienia, jednak co specjalista to specjalista ?
  19. https://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,25471969,antoni-macierewicz-w-poznaniu-wszyscy-pasazerowie-tu-154-zgineli.html uciekinier smoleński znowu się uaktywnia ? "Antoni Macierewicz w Poznaniu: Wszyscy pasażerowie Tu-154 zginęli z powodu wybuchu - Do eksplozji w skrzydle, która przesądziła o dramacie, doszło mniej więcej 70-100 m zanim samolot znalazł się w miejscu tzw. pancernej brzozy - mówił w poniedziałek w Poznaniu Antoni Macierewicz. Spotkanie z Antonim Macierewiczem zorganizował w Pałacu Działyńskich w Poznaniu Akademicki Klub Obywatelski im. Lecha Kaczyńskiego. Byli na nim wydawca i były kandydat PiS na prezydenta Poznania Tadeusz Zysk oraz wojewoda wielkopolski Łukasz Mikołajczyk. Mikołajczyk został wojewodą pod koniec listopada, zastąpił na tym stanowisku Zbigniewa Hoffmanna, który zdobył poselski mandat z listy PiS. - Jestem do państwa dyspozycji, urząd wojewódzki jest do państwa dyspozycji. Bycie wojewodą to jest służba, chcę być blisko ludzi, z ludźmi i dla ludzi - deklarował Mikołajczyk. Prowadzący spotkanie szef AKO prof. Stanisław Mikołajczak zaproponował, żeby odmówić w intencji wojewody modlitwę "Zdrowaś Maryjo", a tuż po niej skwitował: - Niewielu wojewodów tak rozpoczyna swoją posługę. Potem mówił już głównie Antoni Macierewicz, marszałek senior Sejmu i poseł PiS, a wcześniej szef MSW i MON. Do Poznania przyjechał, żeby promować swoją biografię. Książkę "Macierewicz - człowiek do zadań niemożliwych" wydano w tym roku. Zgromadzonym w Pałacu Działyńskich Macierewicz opowiadał o swojej młodości, a potem - karierze politycznej. Mówił też o Polsce. - Ci, którzy próbują nam narzucić ideologię LGTB [wymowa oryginalna, w rzeczywistości LGBT - przyp. red.], łamią konstytucję. Namawiam wszystkich, żeby im odkrzykiwać "Konstytucja, głupcze!". Chcę normalnego państwa polskiego. Jak tego nie zrobimy, to wtedy przegramy. Żebyśmy nie mieli potem do siebie żalu. Żebyśmy nie mówili - ja myślałem, że trzeba być takim otwartym na LGTB jak Jaśkowiak albo pani ta, z Warszawy... Trzaskowska? - mówił Macierewicz, wzbudzając wesołość na sali. "Dwa wybuchy na pokładzie samolotu" Część spotkania poświęcono katastrofie smoleńskiej. Antoni Macierewicz jest szefem podkomisji smoleńskiej, która bada tę tragedię. Katastrofą zajmuje się od stycznia 2018 r., gdy przestał być szefem MON. Podkomisja forsowała tezę, że prezydencki samolot w Smoleńsku spadł, bo na jego pokładzie były podłożone ładunki wybuchowe. Inne zdanie mają biegli prokuratury, których zdaniem samolot się rozbił, bo w gęstej mgle leciał za nisko, za szybko się zniżał, zahaczył lewym skrzydłem o drzewo, obrócił się kołami do góry i uderzył w ziemię. Według nich żadnego wybuchu nie było. Macierewicz przekonywał w Poznaniu, że "Smoleńsk musiał się zdarzyć", gdyż "polskie państwo ciągnie za sobą cały PRL". Mówił, że "szereg operacji technicznych został dokonany przy okazji remontu samolotu". - Ten samolot zwykle był remontowany we Wnukowie pod Moskwą. Pośrednikiem był jeden z polskich zakładów Bumar. Ale gdy Bumar miał się za to wziąć, wyszedł dekret prezydenta Federacji Rosyjskiej, który stwierdził, że żadne przedsiębiorstwo rosyjskie nie może współpracować z żadnym przedsiębiorstwem, które jest podejrzewane o współpracę z Gruzją. Przy pomocy dekretu prezydenta wyeliminowano wszystkie firmy poza dwoma - jedna to firma syna generała komunistycznego, druga firma ma zarząd, który niewiele się różni od składu kierownictwa WSI. Te dwie firmy zostały wyznaczone przez Rosję i zaakceptowane przez MON. Wiele rzeczy rozstrzygnęło się, zanim w ogóle zaplanowano wyjazd do Katynia - mówił Antoni Macierewicz. - Do eksplozji w skrzydle, która przesądziła o dramacie, doszło mniej więcej 70-100 m, zanim samolot znalazł się w miejscu tzw. pancernej brzozy. Ta brzoza nie miała z tym nic wspólnego. Nie ma tu żadnego związku przyczynowo-skutkowego poza tym, że wbito nam ją w głowę. Potem była jeszcze druga eksplozja - przekonywał były szef MON. "Może Arabski nie lubił prezydenta Lecha Kaczyńskiego" W Poznaniu Macierewicz mówił też o Tomaszu Arabskim, byłym szefie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów za rządów Donalda Tuska. Arabski został we wrześniu nieprawomocnie skazany na 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu, bo nie dopełnił obowiązków. Skazano go, mimo że lot przygotowywali podwładni Lecha Kaczyńskiego, w tym minister Jacek Sasin, a lotnisko wybierali wojskowi, którzy latali z prezydentem. Sąd orzekł jednak, że Arabski nie powinien dopuścić do tego, by samolot lądował na nieczynnym lotnisku pod Smoleńskiem. On zaś argumentował, że to na prośbę kancelarii Kaczyńskiego zgodził się udostępnić jej samolot i nie miał wpływu na wybór lotniska. - Nie chcę rzucać na Tomasz Arabskiego żadnych oskarżeń poza tym, co stwierdził sąd. Może robił to, co robił, bo jest głupi, niechlujny, bo miał to w nosie, nie lubił pana prezydenta Kaczyńskiego. Człowiek odpowiedzialny za zorganizowaniu lotu o statusie "head", czyli lotu najważniejszych ludzi w państwie, podpisał tę instrukcję "head", ale jej nie przestrzegał - przekonywał Macierewicz. - A sąd go skazał na 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu za czyn, którego konsekwencją była śmierć całej ekipy państwowej. To jest problem sądownictwa. Sala w Pałacu Działyńskich była w poniedziałek wieczorem pełna."
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie