
bodziu000000
Użytkownik forum-
Zawartość
62 054 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
440
Zawartość dodana przez bodziu000000
-
http://www.zw.com.pl/artykul/1,389973_Obraczki_byly_z_kolek_od_firan.html Obrączki były z kółek od firan Gdy Bill leżał ranny, dowódca posłał gońca do jego narzeczonej. – Jutro wychodzisz za mąż – usłyszała. Ślub był w polowym szpitalu. Bolesław Biega „Pałąk“, (dziś Bill), żołnierz batalionu „Kiliński“ przyjechał właśnie do Warszawy z Nowego Jorku. Tylko na kilka dni, na rocznicę Powstania. M.in. także po to, by dla Muzeum Powstania Warszawskiego nagrać swoją opowieść do Archiwum Historii Mówionej. A ma o czym opowiadać. Najsłynniejszy ślub Za kilka dni – 13 sierpnia – minie 65. rocznica jego ślubu z Alicją Treutler „Jarmuż“, który zawierali w walczącej Warszawie. Ta ceremonia jest bodaj najlepiej udokumentowanym zdjęciowo i filmowo ślubem w Powstaniu Warszawskim. Młoda para jest na kilkunastu zdjęciach powstańczego fotoreportera Eugeniusza Lokajskiego. Znalazły się też w kronikach filmowych, wyświetlanych dla warszawiaków w kinie Palladium jako materiały propagandowe. W ciągu 63 dni walk o Warszawę kapelani udzielili ponad 500 ślubów. Dlaczego akurat tę parę utrwaliły powstańcze media? – Przez przypadek – opowiadał nam wczoraj Bill Biega. Gdy wybuchło Powstanie, narzeczona Lilka Treutler była sanitariuszką w batalionie „Kiliński“. Uczyła zasad pierwszej pomocy. On również był instruktorem – po podziemnej podchorążówce. Szkolił młodzież, jak posługiwać się bronią. W pierwszych dniach sierpnia został ranny w rękę. – Jeden z lekarzy chciał mi tę rękę amputować, ale wylądowałem w szpitaliku polowym, w piwnicy w kamienicy przy ul. Moniuszki. Tam lekarz Mirosław Witali bez prześwietlenia mi ją złożył i uratował – opowiada powstaniec. – W tym samym szpitalu leżał też mój dowódca Franciszek Szafranek, zwany „Frasza“. To on wymyślił, żebym z Lilly wziął ślub. Teraz. Zaraz. Kwiat w szarym pyle Gdy „Frasza“ usłyszał akceptację, natychmiast wysłał gońca po kapelana. Drugi posłaniec pobiegł na pocztę przy Świętokrzyskiej (była tam Lilly), by przekazać dziewczynie, że... jutro o godz. 11 bierze ślub z „Pałąkiem“. – Zdziwiła się i ucieszyła. I nazajutrz byliśmy już małżeństwem – relacjonuje powstaniec. – Za obrączki mieliśmy kółka od firanek. Wszystko pokryte szarym pyłem. Zapach leków wokół. Ona miała tylko biały kwiat we włosach. Ja na zdjęciach mam mundur, ale nie swój, za duży. Ktoś zorganizował, żebym dobrze wyglądał. Rozcięliśmy rękaw, żeby temblak nie przeszkadzał. A skąd kamery i fotoreporterzy? – Nieopodal, w kawiarni Adria, siedział akurat fotograf Eugeniusz Lokajski i filmowcy z komórki AK dokumentujący Powstanie. Nie znałem ich wcześniej. Ale gdy dowiedzieli się, że nieopodal jest ślub, sami wpadli z kamerami i aparatami. I zostali – śmieje się Bill Biega. Alicja już w sierpniu 1944 r. oglądała swój ślub w kinie Palladium. – Ja zobaczyłem po raz pierwszy te filmy dopiero po ponad 40 latach – wyjaśnia. Powstańcze uczucie przetrwało do dziś. Bill i Lilly Biega mieszkają niedaleko Nowego Jorku. Pani Alicja do Warszawy na obchody nie przyjechała. Bill natomiast wczoraj przez kilka godzin opowiadał powstańczy życiorys przed kamerą w Muzeum PW. To najnowsze nagranie wkrótce znajdzie się w Archiwum Historii Mówionej. Zebrane są w nim przejmujące, prywatne relacje powstańców. Muzeum zgromadziło już ponad 2 tys. takich wywiadów."
-
http://www.dziennik.pl/wydarzenia/article424781/Przeczytaj_listy_z_plonacej_Warszawy.html Przeczytaj listy z płonącej Warszawy Droga Krysiu Nie wiem, kto z mojej familii znajduje się obecnie w domu. Mnie się powodzi b. dobrze i czekam tylko na jakieś wieści od Was. O ile coś wiesz, to napisz mi przez łącznika, który ci przyniesie ten list. T. Poczta polowa 101, pluton 149 strz. Marek Kochana Józiu Jestem spalona, a mąż i syn są zabrani na Aleję Szucha przez Niemców. O Stefie nie wiem. Mama jest ze mną. Anna G. W-wa 10 VIII 44 Kochana Haluś! Nie zdążyłam wrócić do domu. Obecnie jestem na ul. Chmielnej 32m. 10. Nie wiem nic o naszym domu. Haluś, napisz, czy wszystko jest w porządku. Tęsknię bardzo do Ciebie. Tatusia i Mamusi. Piszę, ale też nie wiem, czy jesteś obecna w domu. Napisz, jeżeli możesz. Całuję Cię. Twa Janeczka Mamusiu Kochana Rwę się całą duszą do Was w tych ciężkich przeżyciach i tak chcę wiedzieć wszystko o Was już niedługo. Ja jestem zdrowa, na swojej placówce, pracy moc, proszę o odpowiedź przez oddawcę, tj. pocztą polową. Całuję Jadwiga 11 VIII 1944 r. Kochany Stef Jestem zdrowa i dobrej myśli, ale martwię się o Ciebie. Proszę o jakąkolwiek wiadomość o Tobie, czy Ci czego potrzeba, bo chętnie Cię tu przyjmiemy. Jeżeli będziesz mógł, to staraj sie do nas przedostać. Stefcia Warszawa 10 sierpnia 1944, wieczór Kochana Żono Piszę do Was parę słów, jestem zdrów, czego i Wam życzę. Zapytuję się, Helu czy jesteście zdrowi, czy dzieci są zdrowe i gdzie jesteście, na miejscu czy w mieście, Ilunia jest w domu. Żegnam Was wszystkich, ucałuj Helu, Władzia i Lalusię od Tatusia, niedługo się zobaczymy. Janek - "Jeleń Mój adres: Hoża 62, Komenda Kochani Rodzice! Jestem cała i zdrowa. O Zochnie i Włodku nic nie wiem. Byłam dziś u Janusza, szkoda, że nie przyjechaliście do niego. Trzymajcie się, wszystko będzie dobrze. Całuję Was mocno. Mira Napisz do mnie: Główna Poczta Polowa 75 A. Kochana Umieram z niepokoju, co się z Tobą dzieje. Już kilka razy do Ciebie pisałem, lecz na pewno nie otrzymałaś, gdyż połączenia z Mokotowem nie ma. Miałem już iść kanałem - lecz przewodnik nie przyszedł. (brak podpisu) Odpowiedz przez nadawcę. Kochany Stefie! Oszaleję z rozpaczy, że nie mam żadnej wiadomości od Was. Troska o dziecko, które tak niespodziewanie zostawiłam, martwi mnie szalenie. Wierzę ci najdroższy, że jeśli żyjesz i jesteś zdrów to opiekujesz się dzieckiem i domem. Pragnę tylko jedno słowo, że jesteście zdrowi i żyjecie. Pozdrawiam Was serdecznie. Ola dn. 14 VII 1944r. " http://www.dziennik.pl/wydarzenia/article424782/Czekamy_zwycieskiego_konca_i_wierzymy.html Kochani, jestem cała i zdrowa, martwię się o Was. Napiszcie odwrotnie, jak tam u Was w okolicy. Wasza Marysia Komenda Główna, oddz. "Grad M-II łączniczka Broniu! Jestem o Was niespokojny. My jesteśmy wszyscy w domu i zdrowi. Od Kostków wiadomości brak. Odpowiedź daj oddawcy. Bądź zdrowa Maleńka - do zobaczenia. Ściskam Cię. Jurek 16 sierpnia Wa-wa 7 VIII 44 Kochana Od wtorku godz. 4 do dnia wczorajszego godz 12 przebywałem w schronie cukierni Szwajcarskiej na rogu Marszałkowskiej i Nowogrodzkiej. Obecnie jestem na Wspólnej u p. Ernesta. Czuję się tu zupełnie dobrze. Do domu dostać się na razie nie mogę z uwagi na bezpieczeństwo, a ryzykować nie chcę. Jestem bardzo niespokojny o Ciebie. O mnie, bądź Teciu, spokojna. Jestem zdrów i dobrej myśli, głodny również nie jestem. Gdy tylko wolny będzie plac Zbawiciela i plac Unii Lubelskiej, można będzie dostać się na Fałata. Obecnie po całej Warszawie jest cała masa ludzi oderwanych od swoich siedzib, którzy tak jak i ja siedzę po różnych domach i korzystają z gościnności życzliwej ludności stolicy. Przez cały czas czyniłem najrozmaitsze starania, by zawiadomić Ciebie, gdzie jestem, i otrzymać wiadomość od Ciebie. Bądź dobrej myśli. Wkrótce się zobaczymy. Stach Kochana Mamusiu! Jesteśmy wszyscy razem. U nas spokojnie, czekamy zwycięskiego końca i wierzymy, że niedługo nadejdzie. Chcielibyśmy wiedzieć, jak się mamusia czuje i jak sobie daje radę. O nas proszę się nie martwić. Całujemy i pozdrawiamy Mamusię serdecznie i prosimy o wiadomość. Wanda 15 VIII 44 Kochani! Jestem zdrowa i cała. Martwię się o Was. Jestem z całą rodziną Nadzi i tylko jej nie ma. Jestem na Koszykowej 47. Odpiszcie. Barbara Mamo, jestem w szpitalu, żyję, dajcie znać o sobie. Stefan " http://www.dziennik.pl/wydarzenia/article424783/Przede_wszystkim_jestem_zywy_i_zdrow_.html Warszawa 11 VIII 44 r. Kochana Mamo!!! Przede wszystkim jestem żywy i zdrów!!! Do dn 10 VIII byłem cały czas na Kolonii Staszica. Parę pierwszych dni było zupełnie dobrze. Od 5 VIII sytuację opanowali szkopy, z powodu zupełnego braku broni. Ukraińcy robili rzezie niewinnych kobiet, dzieci i starców. Ja, dzięki Bogu, wraz z Heńkiem przetrwałem szczęśliwie i w nocy z 10 na 11 przedarliśmy się do Śródmieścia, które jest prawie całkowicie opanowane przez nas. Całuję mocno Stefan Poczta Polowa 101 2-gi Batalion Szturmowy "Odwet st. strzelec "Pięć B Najmilsi Kochani Moi- Najdroższy Syneczku Mój! Już drugą kartkę wysyłam w nadziei, że Wam przecież doręczą. Taka jestem niespokojna o Was - co się z Wami dzieje? Czy zdrowi jesteście? My przechodziłyśmy okropne rzeczy, ale jesteśmy wszystkie zdrowe i żyjemy - mieszkamy na Marszałkowskiej 59. Ja pracuję w piekarni - o Jasiu nie mamy niestety żadnych wiadomości. Czasem aż mi serce pęka, ale nie daję się! Może niedługo do Was dojdę! Błagam o wiadomość odwrotną o Was i o Andrzejewskich. Tak tęsknię za Wami! Wierzę, że będzie niedługo dobrze. Mocno Was całuję i polecam opiece boskiej. Wasza Danusia Wa-wa 15 VIII 44 r. Moi Drodzy Żyję - jestem zdrowa i cała. Mieszkam czasowo na ul. Wspólnej 10 m 32. Do was nie mogę się na razie przedostać. Nie traćcie otuchy i nadziei, będzie wszystko dobrze. Trzymajcie się razem. Niech Tatuś opiekuje się Józiem. Józiu kochany, trzymaj się mocno. Dajcie mi znak o sobie. Wasza kochająca córka i żona. Maryśka Czwartek 17.8 Kochany Tatusiu - Wczoraj wysyłam już 1 list do Tatusia, ale czy doręczono go? Więc jeszcze raz podaję, co się z nami dzieje. Jestem tu z Zulą i gosposią. 3-go wyprowadzili nas wszystkich do Muzeum Narod., a dom został podpalony. To był najgorszy moment. W muzeum przesiedzieliśmy 2 doby w ciężkich warunkach. Wojsko żywiło nas sucharami. Potem puszczono nas z powrotem tutaj. Część mieszkań się spaliła, ale nasze do tej pory stoi całe. Może Bóg da, że ocaleje do końca. Mieszkamy w piwnicy, bo na górze boimy się pocisków i pożaru. Wszyscy tu gotujemy wspólne zupy, poza tym gosposia dorabia nam różne kluski i kasze - głodu nie mamy. Jesteśmy zdrowe i silne, a tylko moralnie nam smutno i ciężko. Nina jedyna, o której wiemy, że jest o 2 domy od "Batawii. Mieliśmy wiadomość od niej 3 dni temu. O Andrzeju żadnych danych i wieści, czy żyje i gdzie jest. Martwimy się bardzo, bardzo brakiem wiadomości od Tatusia i nie rozumiemy zupełnie, dlaczego Tatuś nie daje znaku życia. Nasz dom tak na uboczu i trudno nam komunikować się z kimkolwiek, ale Tatuś ma przecież na pewno sposobność. Boimy się b. o Tatusia, czy zdrów? Jak przechodzi to wszystko? Czy mieszkanie ocalało? Czy Tatuś ma co jeść, czy się nie boi? My żyjemy nadzieją, że przecież to się kiedyś skończy. Boimy się tylko ponownej ewakuacji, a ta może nam grozić w każdej chwili. Nie wiadomo dokąd, no i wtedy stracilibyśmy wszystko. Niech Tatuś koniecznie da nam znak życia, i to jak najprędzej, bo b. jesteśmy niespokojni. Całujemy Tatusia najserdeczniej Marysieńka " Przez 63 dni na ulicach Warszawy około 180 harcerzy listonoszy było jedynymi łącznikami miedzy rozdzielonymi rodzinami. Nastoletni doręczyciele przedzierali się przez walczące miasto, by dostarczyć wiadomość od żołnierzy z barykad do ich matek, żon i narzeczonych. Listy pisali też cywile ukryci w piwnicach zrujnowanych kamienic. O czym? Przede wszystkim o strachu przed śmiercią - nie swoją, lecz najbliższych. To najbardziej poruszający zapis dramatu tamtych dni. Publikujemy wybrane listy znalezione w ruinach powstańczej poczty przy ul. Tynieckiej na Mokotowie. Listy publikujemy dzięki uprzejmości Jerzego Kasprzaka ps. Albatros, listonosza powstańczej poczty.
-
http://wyborcza.pl/1,94900,6882012,Matka_Boska_Powstancza_na_zoliborskim_podworku.html Matka Boska Powstańcza na żoliborskim podwórku Mieszkańcom domu przy ul. Mickiewicza 27 towarzyszyła w Powstaniu Warszawskim kamienna figura Madonny. Przy niej zbierali się na modlitwy, żegnali idących na barykady i chowali ciała bliskich. Po 65 latach wystarali się, by uznano ją za zabytek Długi na ćwierć kilometra budynek przy ul. Mickiewicza 27 najczęściej jest kojarzony z Jackiem Kuroniem. Przez wiele lat mieszkał tu na parterze. Historycy architektury znają ten dom również z innego powodu: to urzędniczy blok Warszawa1 wzniesiony na tyłach pl. Wilsona w latach 1930-31 według projektu architektów ówczesnej awangardy - Józefa Szanajcy i Stanisława Brukalskiego. O wojennych losach budynku wie jednak mało kto. - Ich symbolem jest dla nas ta figura - mówi mieszkanka domu Urszula Zaniewska i prowadzi do stojącego na podwórzu posągu na cokole. Wykuta w pińczowskim wapieniu modernistyczna rzeźba przedstawia Matkę Boską, której twarz ma wyraźnie wschodnie rysy. Figurę ufundowali lokatorzy. Musieli to zrobić na początku 1944 r., bo już 14 marca w intencji fundatorów odprawiono nabożeństwo w kościele św. Stanisława Kostki. W tamtym czasie na wielu warszawskich podwórkach budowano kapliczki, by mieszkańcy mogli modlić się bez potrzeby opuszczania domów. Ale posąg Madonny z ul. Mickiewicza przewyższa je poziomem artystycznym. Nie wiadomo, kto go wyrzeźbił. Znany jest tylko autor cokołu - to architekt Adam Jabłoński. - Przy figurze skupiało się życie naszego domu. Zwłaszcza po wybuchu Powstania Warszawskiego, gdy ustawiono tu ołtarz, a kapelan Armii Krajowej odprawiał nabożeństwa dla cywili i powstańców idących na akcje - opowiada Irena Heine,która mieszka tu od 1931 r. Śródmieściu. W domu otwarto powstańczy punkt sanitarny. Wkrótce wokół Madonny zaczęto chować zmarłych i poległych lokatorów. Ich nazwiska spisywała jedna z mieszkanek Danuta Molenda. Dzięki jej notatkom wiemy, że 8 sierpnia 1944 r. pochowano tu zmarłą na atak serca Marię Pawłowską. Po niej był pan Borusewicz zabity na podwórku przez niemieckiego snajpera. W kolejnych grobach złożono pana Wesołowskiego z synkiem, pana Czerwickiego z synem, 12-letniego Tadeusza Tomaszewskiego i Stefana Joachimowskiego spalonego we własnym mieszkaniu po wybuchu bomby. Obok nich pochowano powstańców ze Zgrupowania AK "Żywiciel: Witolda Jabłońskiego "Rolę, Tadeusza Kryzara "Brysia, Mieczysława Lehmana i sanitariuszkę Halinę Stompor "Halszkę. - Witold Jabłoński był synem projektanta cokołu. Jego śmierć była wyjątkowo tragiczna. Miał przy sobie granat, w który uderzył pocisk. Chłopca rozerwało na kawałki - mówi Irena Heine. 30 września Niemcy wypędzili wszystkich do Pruszkowa. Jednak już w styczniu ludzie zaczęli wracać. Dom był częściowo zniszczony, ale figura stała na swoim miejscu. Groby wokół niej zlikwidowano 14 kwietnia 1945 r. Szczątki przeniesiono na cmentarz. Mieszkańcy nie zapomnieli o wojennej rzeźbie. Przez ponad 60 lat zawsze ktoś się nią opiekował. - Pani Radkowa, pani Krogulska, państwo Winiarscy - wymienia Irena Heine. - A w każdą rocznicę Powstania Warszawskiego, święto 3 Maja i 11 Listopada figura jest przystrajana w kwiaty, flagi i szarfy przez Teresę Wajrak, mamę dziennikarza "Gazety. Kilka lat temu grupa mieszkańców podjęła starania, by odrestaurować Madonnę i objąć ją ochroną. W 2005 r. profesjonalną renowację figury przeprowadził konserwator Bogusław Kornecki. Zdjął z kamienia kilka warstw olejnej farby. Prace zasponsorował mieszczący się w budynku sklep Mini Europa. Miesiąc temu na wniosek Ireny Heine, Magdaleny Kołodziejskiej i Urszuli Zaniewskiej, poparty 146 podpisami sąsiadów, wojewódzki konserwator zabytków wpisał figurę do rejestru. "O jej wyjątkowym znaczeniu przesądzają nie tylko posiadane wartości artystyczne, ale również historyczne. Od momentu swego powstania figura odgrywała istotną rolę konsolidującą mieszkańców kamienicy - napisał. - Chcieliśmy ją zabezpieczyć na przyszłość - tłumaczy Urszula Zaniewska. - Następnym krokiem będzie ustawienie obok figury kamienia z wykutymi nazwiskami osób, które były tu pochowane."
-
Nowy wątek o powstaniu, ale o innej treści. W związku z rocznicą powstania, pojawia się trochę tekstów dotyczących uczestników walk, przebiegu i wydarzeń. Warto aby te teksty zachować na przyszłość, bo niedługo redakcje gazet przeniosą je do płatnych serwisów. Proszę o zamieszczanie wspomnień, ale bez żadnej polityki, tylko i wyłącznie historia. Poniżej dwa linki do wątków dotyczących powstania, ktore wcześniej wrzuciłem na forum: http://www.odkrywca-online.pl/kiedy-zycie-sie-liczy-na-dni,656336.html#656336 http://www.odkrywca-online.pl/szpital-w-schronie-pod-luksusowa-kamienica,656162.html#656162 Na początek artykuł z Życia Warszawy: http://www.zw.com.pl/artykul/388110.html Ostatni świadek masakry Prof. Maciej Bernhardt brał udział w wielu potyczkach Powstania Warszawskiego: w ataku na Dworzec Gdański czy szturmie na szkołę przy ul. Kolektorskiej. Jednak najtragiczniejsze wydarzenie miało miejsce na samym początku walk. Oto historia masakry na Boernerowie. Mieszkałem wówczas z rodzicami na Miodowej pod numerem 9. W miejscu, gdzie dziś przebiega wylot trasy W-Z – mówi prof. Maciej Berndhardt, podchorąży AK. – Cztery dni przed faktycznym wybuchem Powstania przyszedł po mnie łącznik. Czym prędzej przebrałem się w niemieckie wojskowe spodnie, przefarbowane na jakiś pstry kolor, i wojskowe buty. Wsiadłem w tramwaj i pojechałem na Żoliborz. Zbiórka była w jednym z domów przy Podleśnej. Powstańców umieszczono w piwnicy, gdzie mieli rozdzielać amunicję i nalewać benzynę do butelek. Rano alarm został odwołany. – Do domu wróciłem z moją narzeczoną Hanką Rychłowską, która była w tej samej sekcji co ja. Nie było sensu się rozdzielać, skoro w każdej chwili spodziewaliśmy się alarmu – wspomina Bernhardt. 1 sierpnia, podczas obiadu, na Miodową wpadł sekcyjny, Jurek Miller. – Pożegnałem się z rodzicami i historia się powtórzyła: w tramwaj i na Marymont. Tym razem jechaliśmy już razem. Nie wiedział jeszcze, że widzi matkę ostatni raz. W trakcie jednego z nalotów zginęła pod gruzami razem z jego siostrą, jej półtorarocznym synkiem oraz matką jego narzeczonej. Ojciec, który był lekarzem, ocalał tylko dlatego, że wezwano go na pomoc do sąsiedniej piwnicy. Boże, daj broń Podchorąży wraz z dwoma innymi żołnierzami dostaje rozkaz przedostania się na plac Wilsona po broń. – Dostaliśmy tam dwa karabiny, cztery pistolety: jedną belgijską „efenkę“, jakiś przedpotopowy rewolwer oraz dwie „szóstki“, z którymi właściwie nie wiadomo, co zrobić: jak wróg był w skórzanej kurtce, to przeżył – wspomina kombatant. Kiedy wracali na Podleśną, słychać już było pierwsze strzały. Na Żoliborzu Powstanie zaczęło się trochę wcześniej, bo oddziały harcerskie przenoszące broń natknęły się na niemiecki patrol. – Wracaliśmy już pod ostrzałem. Gdy dotarliśmy z powrotem na miejsce, nasz oddział już wychodził. Byliśmy nastawiani na walkę w Śródmieściu, ewentualnie na Starym Mieście. Potem okazało się, że mamy walczyć na Żoliborzu, którego nikt z nas nie znał. W Śródmieściu powstańcy z oddziału Bernhardta znali każdy kamień, wszystkie przejścia podziemne pomiędzy piwnicami, co w czasie walki było nie do przecenienia. – Wędrowaliśmy po górnym Marymoncie i Żoliborzu zupełnie nieznanymi dla mnie uliczkami, przeskakiwaliśmy jakieś płoty. Trwało to do wieczora. Nikt z nas nie wiedział, dokąd i po co idziemy. Jedno tylko nie ulegało wątpliwości: naszego podstawowego zadania, ataku na CIWF (obecny AWF), nawet nie próbowaliśmy realizować. Z tak mizernym uzbrojeniem byłoby to samobójstwo – ocenia AK-owiec. Do Kampinosu po zrzuty Pod wieczór powstańcy znowu znaleźli się w jakiejś piwnicy. Wszyscy zmęczeni, głodni i kompletnie zaskoczeni rozwojem sytuacji. Nastroje były podłe, ale przeważała raczej złość na nieudolność organizacyjną niż zwątpienie w powodzenie Powstania. – Wreszcie dostaliśmy rozkaz wyjścia do Kampinosu po broń ze zrzutów. Potem wymarsz odwołano. Za jakiś czas znowu alarm i znowu zmiana decyzji. Lało jak z cebra. Gdy deszcz ustał, wreszcie dano rozkaz do wymarszu, tym razem już ostateczny. Było około drugiej w nocy, 2 sierpnia – wspomina żołnierz. Do Kampinosu szły trzy kompanie. II kompania por. „Starży“ obejmowała plutony 212, 239 i 237, w którym był Bernhardt wraz z narzeczoną. Przeskoczyli ulicę Słowackiego i przeszli pomiędzy domami Zdobyczy Robotniczej (obecna ulica Żeromskiego). Potem powstańcy minęli tzw. Szwedzkie Góry, czyli resztki potężnych umocnień ziemnych z czasów wojen szwedzkich (nie został po nich ślad, teraz jest tam lotnisko Bemowo). – Oddział zamiast żołnierzy zaczynał przypominać wycieczkę szkolną. Zaczęły się rozmowy, stłumione śmiechy. W końcu nasz dowódca, podporucznik „Dunin“, objechał nas i stwierdził, że straż tylna szła za blisko głównego oddziału. Kazał mi wraz z dwoma innymi żołnierzami „zluzować“ tych, którzy nas ubezpieczali, i trzymać się 250 metrów z tyłu. Hanka została z przodu... Nie miałem pojęcia, że widzę ją ostatni raz. Nie było więc żadnego pożegnania. Masakra na Boernerowie O świcie akowcy doszli do nieistniejącej już dziś drogi łączącej Boernerowo z Wawrzyszewem. Za nią rozciągało się pole, na którym stały ustawione na sztorc snopki zżętego zboża. Po lewej stronie widać było lasek boernerowski. – Gdy przekraczaliśmy drogę, zauważyliśmy, że idący przed nami już nie maszerują, a biegną. Za chwilę z lasku odezwał się jeden karabin maszynowy, za nim drugi i trzeci. Gdzieś od przodu, z prawej strony, odezwało się po chwili także działko małego kalibru. Oddział został wzięty w dwa ognie. Większość chłopców nie była jeszcze „ostrzelana“. Atakowani z dwóch stron nie mieli najmniejszych szans. Z lasku strzelały oddziały niemieckie, wraz z pomocniczymi oddziałami ukraińskimi. Z prawej, z Wawrzyszewa, ostrzeliwał pododdział Dywizji Spadochronowo-Pancernej „Herman Goering“. – Nas, straży tylnej, Niemcy jeszcze nie dostrzegli. Przeskoczyliśmy drogę i wpadliśmy pomiędzy snopki zboża. Chcieliśmy dołączyć do oddziału. Przesunęliśmy się szybko o jakieś 150 metrów, ale gdy było już zupełnie jasno, sytuacja stawała się beznadziejna. Niemcy mieli tak doskonałe warunki obserwacji, że każdy najmniejszy ruch na polu powodował lawinę celnego ognia – relacjonuje podchorąży. W końcu udało mu się wyczołgać i skryć między snopkami. – Byłem wykończony i potwornie spragniony. Spijałem po kropelce wody z pojedynczych słomek zboża, która została jeszcze po nocnej ulewie – opisuje powstaniec. – Po jakimś czasie zarzuciłem snopek na plecy i przedarłem się do najbliższego gospodarstwa. Wpadłem na podwórko, rzuciłem snopek i w nogi na Żoliborz. W bucikach do łyżew W rzezi pod Boernerowem zginęło ok. 70 powstańców. Tym, którzy przeżyli ostrzał, kazano wykopać dwa groby. W jednym pochowali poległych. Nad drugim zostali rozstrzelani. – Nie wiem, w której grupie była Hanka. Nie miałem wątpliwości, że nie przeżyła. Potwierdził to z resztą protokół z ekshumacji. Rozpoznano ją po żółtych bucikach do łyżew." Pozdrawiam Bogdan
-
Polskie lotnictwo sanitarne
temat odpowiedział bodziu000000 → na M-i → IIRP - Wojsko Polskie 1918-1939
Wojskowy samolot sanitarny Hanriot z 2 pułku lotniczego w Krakowie przed pierwszym transportem chorego na lotnisku. Przy samolocie widoczni m.in. por. Aleksander Kaczmarczyk (wsiada do samolotu), kpt. lekarz Kazimierz Michalik (1 z prawej) , płk lekarz Bolesław Korolewicz (2 z prawej)." -
Wojsko Polskie na rowerze
temat odpowiedział bodziu000000 → na adler153 → IIRP - Wojsko Polskie 1918-1939
Pluton cyklistów z hufców szkolnych z Państwowego Gimnazjum w Prużanie, przybyły do Słonimia na ćwiczenia dywizyjne. Powiatowy komendant WFiPW w Prużanie por. Leon Gnatowski zdaje raport dowódcy 80 Pułku Piechoty w Słonimie płk. Romualdowi Kohutnickiemu." -
Promocja podchorążych w Oficerskiej Szkole Podchorążych Inżynierii w Warszawie. Msza polowa odprawiana przez księdza biskupa Józefa Gawlinę. 1934/08/12"
-
Rybnik. Msza polowa, 75 Pułk Piechoty
-
Wojsko Polskie na rowerze
temat odpowiedział bodziu000000 → na adler153 → IIRP - Wojsko Polskie 1918-1939
Regulice sierpień 1933 r. manewry 75 Pułk Piechoty -
z albumu na allegro
-
Muzeum Cudu nad Wisłą w Ossowie
temat odpowiedział bodziu000000 → na bodziu000000 → Aktualności, newsy, wydarzenia
http://www.tvnwarszawa.pl/-1,1583693,0,,muzeum_cudu_nad_wisla_budynki_nad_ziemia_i_tarasy_widokowe,wiadomosc.html Muzeum Cudu nad Wisłą: budynki nad ziemią i tarasy widokowe Twórca ekspozycji w Muzeum Powstania Warszawskiego projektuje na polach Ossowa park kulturowy, który upamiętni Bitwę warszawską z 1920 r. Portal tvnwarszawa.pl dotarł do wstępnych wizualizacji muzeum, które ma być sercem parku. Najnowocześniejszy park kulturowy w Polsce, z interaktywną ekspozycją, ma powstać w Ossowie pod Wołominem na setną rocznicę Bitwy warszawskiej. W miejscu, w którym Polacy w sierpniu 1920 roku zatrzymali ofensywę bolszewików na Europę, co roku odbywają się inscenizacje walk. Władze okolicznych gmin chcą, by to miejsce przyciągało tłumy zwiedzających nie tylko w połowie sierpnia, lecz także przez cały rok. Wehikuł czasu Nad koncepcją parku pracuje Mirosław Nizio, który do miejsc pamięci ma nietypowe podejście: wierzy, że mogą stać się wehikułami czasu. Projektuje ekspozycje tak, by zwiedzający je mogli poczuć historię na własnej skórze. Nizio jest autorem słynnej ekspozycji w Muzeum Powstania Warszawskiego, Interaktywnego Centrum Nauki w Łodzi, Muzeum Współczesnego we Wrocławiu, "Kamiennego Piekła na terenie obozu w Gross-Rosen oraz mauzoleum w Michniowie, które upamiętni pacyfikację polskich wsi w czasie II wojny światowej. Wystawy jego autorstwa zaskakują dotykowymi panelami, szybami dźwiękowymi, nagraniami z dawnych czasów, a nawet zapachami (w mauzoleum w Michniowie będzie można poczuć zapach spalonego drewna). Architekt właśnie przedstawił władzom Wołomina wstępną koncepcję budynków, które będą sercem parku kulturowego w Ossowie. Mają stanąć w centrum wsi. Dziś znajduje się tu m.in. stary budynek straży pożarnej. Muzeum będzie się unosić nad ziemią Trzy podłużne budynki, z początku równoległe wobec siebie, będą się stopniowo rozgałęziać na boki. Założeniem projektanta jest, żeby od strony pola bitwy unosiły się nad ziemią, niczym armaty. Mirosław Nizio przyznaje, że wojenne skojarzenia miały wpływ na ich bryłę. - Obiekt powinien jednoznacznie określić wymowę tego miejsca, być dynamiczny, kojarzyć się z walką i zwycięstwem - tłumaczy projektant. Z tarasów obejrzymy bitwę Z przeszklonych budynków i przejść między nimi będzie się otwierać widok na pole bitwy. Z kolei z tarasów widokowych, które powstaną na dachach na wysokości 17 m, będzie można oglądać coroczne inscenizacje walk. Oprócz muzeum w budynkach znajdzie się miejsce m.in. na sale konferencyjne i dydaktyczyne oraz sklep z pamiątkami. W bezpośrednim sąsiedztwie muzeum znajdzie się plac, nowy kościół z plebanią, a być może także dom kombatanta. Stary budynek straży miałby zostać zburzony. Nowy powstanie na północ od muzeum. W jego sąsiedztwie będzie też miejsce na hotel dla turystów. Burmistrz Wołomina Jerzy Mikulski jest zachwycony projektem. - Budynki doskonale wkomponowują się w krajobraz Ossowa. Rozgałęziają się na kształt litery "V, która nawiązuje do wiktorii nad bolszewikami - tłumaczy. - Są skierowane w stronę najważniejszych punktów w Ossowie: miejsca w którym zginął ksiądz Skorupka, miejsca w którym Rosjanie dotarli najbliżej w okolicę Warszawy i pola, na którym rozegrała się bitwa - wylicza. Pancerny "Mściciel i kolejka Mirosław Nizio zaprojektuje także atrakcje na polach Ossowa. W planach jest odtworzenie krajobrazu bitwy - są tu pozostałości po okopach i wzgórza, które były placówkami wojskowymi, np. wzgórze 617, które było siedzibą polskiego sztabu. Na terenie parku powstaną ścieżki spacerowe i ekspozycja militariów - atrakcją mógłby się stać zrekonstruowany pociąg pancerny "Mściciel. Z Zielonki do pobliskiego Okuniewa mogłaby jeździć też kolejka wąskotorowa. Park na setną rocznicę bitwy Budowa obiektu ma kosztować około 60 mln zł. Do tego dochodzi kilkumilionowy koszt eksponatów. Gminy będą starać się o dofinansowanie projektu, widzą szansę m.in. we współpracy z rządem. Projektem jest zainteresowany m.in. marszałek Bronisław Komorowski. - Jeśli zaczniemy przygotowania w 2010 roku, to na obchody setnej rocznicy muzeum powinno być gotowe - ocenia Jerzy Mikulski. Koncepcja parku, opracowywana przez Mirosława Nizio, kosztowała gminy ok. 63 tys. zł. - Tworzeniem koncepcji byli zainteresowani też inni projektanci, ale ceny zaproponowane przez nich były znacznie wyższe - mówi Andrzej Ptaszyński z Referatu Planowania w Wołominie. O tym, że gminie naprawdę zależy na stworzeniu w Ossowie historycznej atrakcji, świadczą przygotowywane rozwiązania prawne. Na czwartkowej sesji rady gminy samorządowcy zdecydują o objęciu planem miejscowym terenu, na którym ma powstać muzeum. Planem chcą objąć także pozostałą część pola bitwy. - Teren parku na pewno nie zostanie zabudowany - zapewnia wiceburmistrz Krzysztof Antczak. Projekt może objąć całą Polskę Prace nad programem "Ossów - Wrota Bitwy Warszawskiej trwają od 2005 roku. Wtedy Krajowy Ośrodek Badań i Dokumentacji Zbytków zaproponował ochronę pola bitwy pod Ossowem przez powołanie parku kulturowego. W 2006 roku o powołanie parku postanowiły zabiegać wspólnie Wołomin i Zielonka. Następnie do projektu przystąpiła gmina Kobyłka. Burmistrz Wołomina chce, żeby projekt stał się początkiem ogólnopolskiego programu, który upamiętni wydarzenia wojny polsko-bolszewickiej i zwycięstwo Polski w 1920 roku. Planowane jest włączenie do niego co najmniej kilku miast: Nasielska, Mińska Mazowieckiego, Modlina, Radzymina, Wólki Radzymińskiej czy Warki." -
Formacje graniczne okresu międzywojennego część 2
temat odpowiedział bodziu000000 → na leszek01 → IIRP - Wojsko Polskie 1918-1939
Żołnierz Straży Granicznej na patrolu z psem" -
Formacje graniczne okresu międzywojennego część 2
temat odpowiedział bodziu000000 → na leszek01 → IIRP - Wojsko Polskie 1918-1939
Funkcjonariusz Straży Granicznej z psem na granicy z Niemcami." -
Formacje graniczne okresu międzywojennego część 2
temat odpowiedział bodziu000000 → na leszek01 → IIRP - Wojsko Polskie 1918-1939
Tresura psa w komisariacie Straży Granicznej Bielszowice. (Inspektorat Graniczny Królewska Huta)." -
Zdjęcia polskich pontonów
temat odpowiedział bodziu000000 → na KBP → IIRP - Wojsko Polskie 1918-1939
Święto Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego w Spale. Prezydent RP Ignacy Mościcki w rozmowie z szefem swojego gabinetu wojskowego płk. Janem Głogowskim podczas spuszczania kładki na Pilicę. 1932/07/14" -
Zdjęcia polskich pontonów
temat odpowiedział bodziu000000 → na KBP → IIRP - Wojsko Polskie 1918-1939
Święto Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego w Spale. Pionierzy przygotowują kładkę do spuszczenia na Pilicę. 1932/07/14" -
Zdjęcia polskich pontonów
temat odpowiedział bodziu000000 → na KBP → IIRP - Wojsko Polskie 1918-1939
Święto Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego w Spale. Pionierzy przechodzą, po zbudowanej przez siebie, kładce na Pilicy. 1932/07/14" -
Wojsko Polskie na rowerze
temat odpowiedział bodziu000000 → na adler153 → IIRP - Wojsko Polskie 1918-1939
Oddział sanitarny wyposażony w nosze zawieszone między dwoma rowerami. Żołnierze noszą maski przeciwgazowe starego typu (R.S.C.)." -
Wojsko Polskie na rowerze
temat odpowiedział bodziu000000 → na adler153 → IIRP - Wojsko Polskie 1918-1939
Wojsko powraca do Krakowa po manewrach. Oddział żołnierzy na rowerach. 1934/09" -
Wojsko Polskie na rowerze
temat odpowiedział bodziu000000 → na adler153 → IIRP - Wojsko Polskie 1918-1939
Obchody Święta Niepodległości w Katowicach. Oddziały Obrony Narodowej z rowerami podczas defilady. 1938/11/11" -
Wojsko Polskie na rowerze
temat odpowiedział bodziu000000 → na adler153 → IIRP - Wojsko Polskie 1918-1939
Kompania cyklistów prowadząca swoje rowery w drodze na pozycje. Manewry jesienne na Wołyniu 1938/09" -
Polskie lotnictwo sanitarne
temat odpowiedział bodziu000000 → na M-i → IIRP - Wojsko Polskie 1918-1939
Przekazanie wojsku samolotów sanitarnych LWS-2 ufundowanych przez PCK. Drugi z prawej gen. Aleksander Litwinowicz." -
Polskie lotnictwo sanitarne
temat odpowiedział bodziu000000 → na M-i → IIRP - Wojsko Polskie 1918-1939
j.w. -
Polskie lotnictwo sanitarne
temat odpowiedział bodziu000000 → na M-i → IIRP - Wojsko Polskie 1918-1939
Przekazanie wojsku samolotów sanitarnych LWS-2 ufundowanych przez PCK. 1938/05." -
Wojsko Polskie na rowerze
temat odpowiedział bodziu000000 → na adler153 → IIRP - Wojsko Polskie 1918-1939
uzupełnienie zdjęć, które zamieścił Coe Przekazanie wojsku stu rowerów ufundowanych przez oddział Związku Strzeleckiego przy Polskiej Fabryce Rowerów Adama Kamińskiego w Warszawie. Defilada oddziału rowerzystów, obok kościoła pw. św. Wawrzyńca, przed komendantem miasta Stanisławem Machowiczem. 1939/07/23"