Skocz do zawartości

Zhakowano konto MON na Twitterze?


Rekomendowane odpowiedzi

Po serii obraźliwych wpisów z oficjalnego konta na Twitterze resortu obrony pod adresem dziennikarzy Onetu pomyśleliśmy, że zostało ono zhakowane. Telefony i maile z ministerstwa potwierdziły jednak, że autorami wpisów byli pracownicy biura prasowego tej instytucji. To kolejny taki atak na dziennikarzy. Biuro prasowe resortu obrony zawsze jednak odmawia ujawnienia nazwiska autora wpisów. Czy powodem jest wyrok za pomówienie oficerów przez byłą rzeczniczkę MON?

Na początku tygodnia ujawniliśmy w dwóch tekstach, dlaczego Marynarka Wojenna znajduje się w opłakanym stanie i jak doszło do zapaści w polskim przemyśle stoczniowym

Na oficjalnym koncie Ministerstwa Obrony Narodowej, anonimowy autor wpisów nie odniósł się do treści naszych artykułów, tylko pytał, kiedy w końcu zaczniemy pisać prawdę i czy nam nie wstyd

Resort obrony odmówił podania personaliów osoby, która była autorem tych wpisów. Do podobnych sytuacji, dochodziło zresztą w przeszłości, kiedy pisaliśmy krytyczne wobec MON teksty

Anonimy z MON atakowały nas nawet wtedy, kiedy stawaliśmy w obronie ciężko rannych weteranów, bezwzględnie traktowanych w sądach przez ministerstwo

Niedawno sąd skazał za pomówienie oficerów byłą rzeczniczkę MON, która broniła się, twierdząc, że wpisu dokonała na polecenie swojego zwierzchnika Antoniego Macierewicza. Sąd przypomniał jej, że polecenie służbowe nie zwalnia podwładnego z odpowiedzialności

Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

W poniedziałek opublikowaliśmy w Onecie artykuł o tym, jak ręczne sterowanie MON procesami modernizacji wojska i pazerność państwowych spółek doprowadziły do zapaści Marynarkę Wojenną i polskie stocznie. We wtorek opisaliśmy kulisy negocjacji w sprawie wielomiliardowego programu budowy okrętów obrony wybrzeża o kryptonimie „Miecznik”. Ujawniliśmy, jak ważne dla wojska rozmowy odbywają się za plecami żołnierzy w zaciszu ministerialnych gabinetów i biurach prezesów Polskiej Grupy Zbrojeniowej.

We wtorek odbyły się obrady Sejmowej Komisji Obrony Narodowej. Zdominowały je informacje ujawnione przez Onet. W kolejnych dniach w mediach społecznościowych w dyskusję włączyli się także dziennikarze innych mediów.

W czwartek rano do dyskusji na Twitterze dołączyły też osoby obsługujące oficjalny profil Ministerstwa Obrony Narodowej. W serii obraźliwych wpisów oskarżano nas o „totalny brak rzetelności”, „luźne podejście do faktów i prawdy” oraz pisanie „steku bzdur”. Anonimowy autor tych wpisów nie odniósł się do treści naszych artykułów, tylko pytał, kiedy w końcu zaczniemy pisać prawdę i czy nam nie wstyd.

 

Trudno polemizować z tymi sformułowaniami, ponieważ są to niejasne sugestie mające na celu podważenie naszej wiarygodności. Niemniej jednak bierzemy w pełni odpowiedzialność za wszystkie informacje, które upubliczniliśmy na temat stanu Marynarki Wojennej. Zostały one bardzo rzetelnie sprawdzone w wielu źródłach.

W toku dyskusji na Twitterze prosiliśmy autora wpisów z oficjalnego konta MON o przedstawienie się. Wszak pracownicy biura prasowego ministerstwa obrony są urzędnikami państwowymi, a więc mają obowiązek podania swojego imienia i nazwiska. Nic takiego jednak się nie stało.

Obraźliwe wpisy „uzasadnione”

Podejrzewaliśmy nawet, że konto MON padło ofiarą ataku hakerskiego, jak to już zdarzało się kontom paru polityków i ministerstw. Dlatego zadzwoniliśmy do biura prasowego, którego anonimowy pracownik – odmówił przedstawienia się mimo kilkukrotnych próśb – poinformował nas, że konto jest obsługiwane przez Centrum Operacyjne MON, a na wszelkie pytania odpowiedzą jedynie mailowo.

Wysłaliśmy więc maila z pytaniami:

kto był autorem wymiany zdań z dziennikarzami

czy do obowiązków pracowników MON należy tworzenie obraźliwych wpisów

dlaczego pracownicy biura prasowego nie przedstawiają się, choć są urzędnikami państwowymi?

MON nie udzielił nam odpowiedzi na żadne z tych pytań.

Zamiast tego dowiedzieliśmy się ze zwrotnego maila, że reakcja MON na nasz artykuł „była uzasadniona”, ponieważ publikowane przez nas w ostatnich miesiącach artykuły „zawierały liczne przekłamania oraz w znaczący sposób mijały się z prawdą”. Potem nastąpiło wyliczenie faktów z naszych materiałów, które anonimowi autorzy odpowiedzi uznali za kłamliwe, a którym przeczą nasze liczne źródła i dokumenty.

Atakują, nawet gdy bronimy rannych weteranów

To nie pierwszy przypadek niewybrednych anonimowych ataków na nas z oficjalnego konta resortu na Twitterze. Od kilku lat piszemy o godnej ubolewania postawie ministerstwa wobec najciężej poszkodowanych weteranów działań poza granicami państwa. Chodzi o niewielką grupkę najciężej rannych żołnierzy o uszczerbku na zdrowiu 100 proc. i więcej. W sądach resort stosuje wobec ich roszczeń odszkodowawczych strategię przedawnień (ostatnio jeden z weteranów wygrał sprawę przed Sądem Najwyższym, co daje im nadzieję na godne życie, wbrew działaniom ministerstwa).

W lipcu 2020 roku pisaliśmy artykuł o kolejnym z ciężko rannych weteranów, wobec którego MON zastosował taką strategię, mimo oficjalnej zapowiedzi ministra obrony Mariusza Błaszczaka, że jej stosować nie będzie. Po artykule MON ruszyło do ofensywy na Twitterze, zarzucając nam „nierzetelność”, „niedomówienia” i „półprawdy”. Wtedy też próbowaliśmy się dowiedzieć, kto jest autorem wpisów. I też nam się nie udało. To jeden z większej liczby przypadków atakowania nas przez MON w mediach społecznościowych – szczególnie zapadający w pamięć, bo wiążący się z ludźmi, którzy dla wojska poświęcili to, co mieli najcenniejszego, a w zamian dostali brutalne traktowanie w sądach.

Jeszcze wcześniej dzwoniliśmy do biura komunikacji ministerstwa, usiłując się dowiedzieć, z kim w ogóle rozmawiamy i zastanawiając się, czy biuro działa anonimowo. Wtedy rozmawiająca z nami kobieta powiedziała: „W biurze prasowym nie pracuje nikt anonimowo, natomiast to jest naszą kwestią do wyboru, czy przedstawiamy się redaktorom, czy nie”.

Otóż, droga pani i drodzy pracownicy biura prasowego, nie jest to waszą „kwestią do wyboru”, ponieważ jesteście urzędnikami państwowymi, więc na podstawie ustawy o dostępie do informacji publicznej mamy prawo wiedzieć, kto do nas pisze i kto z nami rozmawia. Gdybyście tylko posiadali odwagę cywilną niezbędną do podpisania swoich słów własnym nazwiskiem, a honor munduru, o którym tak chętnie opowiadacie, cokolwiek dla was znaczył...

Rzeczniczka MON skazana za pomówienie

Dlaczego pracownicy biura prasowego MON tak usilnie dbają o swoją anonimowość w przypadku obraźliwych tweetów? Ludzie ci doskonale wiedzą, że za pomówienia grozi konkretna odpowiedzialność prawna. Żadne z ministerstw nie zdaje sobie z tego sprawy tak dobrze jak Ministerstwo Obrony Narodowej. Ostatnio musiało ono opublikować u siebie sądowy wyrok dotyczący wpisu byłej rzeczniczki Antoniego Macierewicza na oficjalnych stronach ministerstwa.

W grudniu 2016 roku na stronie resortu www.mon.gov.pl ówczesna rzeczniczka MON Katarzyna Szymańska-Jakubowska pomówiła byłych szefów służb Krzysztofa Bondaryka, Piotra Niemczyka, Pawła Białka i Janusza Noska, oskarżając ich o współpracę ze służbami wrogimi Polsce i NATO. Szymańska-Jakubowska broniła się w sądzie, twierdząc, że wpisu dokonała na polecenie swojego zwierzchnika Antoniego Macierewicza. Jednak sąd przypomniał jej, że polecenie służbowe nie zwalnia podwładnego z odpowiedzialności.

I właśnie dlatego jej następcy w internetowych szarżach na postronne osoby wolą pozostać anonimowi.

My bierzemy odpowiedzialność za słowa – a wy?

Kiedy publikujemy nasze artykuły, bierzemy za swoje słowa pełną odpowiedzialność – prawną i wizerunkową. Ma to swoje konsekwencje. Instytucje państwowe wytaczają nam sprawy sądowe, co w ostatnich latach staje się standardową strategią władzy wobec dziennikarzy. Od 2016 r. dziennikarze RASP otrzymali od polityków i urzędników obozu rządzącego oraz od instytucji państwowych w sumie 96 pozwów, w tym 79 pozwów cywilnych i 17 aktów oskarżenia.

Chcielibyśmy i po stronie instytucji publicznych widzieć ludzi, którzy poczuwają się do odpowiedzialności za swoje słowa. Zamiast tego mamy do czynienia z anonimowymi osobami, które rzucają do nas kamieniami zza węgła i znikają pod osłoną władzy.

https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/kolejny-atak-anonimowych-autorow-na-dziennikarzy-z-oficjalnego-konta-mon/92v1w4f,79cfc278

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie