Skocz do zawartości

Album oprawiony w ludzką skórę trafił do zbiorów Muzeum Auschwitz.


BezTabu

Rekomendowane odpowiedzi

http://lustrobiblioteki.pl/2020/01/album-z-fotografiami-oprawiony-w-okladke-wykonana-ze-skory-ludzkiej-w-zbiorach-muzeum-auschwitz/

ALBUM Z FOTOGRAFIAMI OPRAWIONY W OKŁADKĘ WYKONANĄ ZE SKÓRY LUDZKIEJ W ZBIORACH MUZEUM AUSCHWITZ

21/01/2020  Redakcja
 
20200121_album_2oHuCn6impHCVqcKHZpY-1000

Do zbiorów Muzeum Auschwitz trafił wyjątkowy obiekt historyczny, album z fotografiami oprawiony w okładkę wykonaną ze skóry ludzkiej. Badania ekspertów Muzeum wskazują, iż mogła ona zostać wykonana w niemieckim obozie koncentracyjnym w Buchenwaldzie.

W zbiorach znajduje się już inny, bardzo podobny – ze względu na technikę wykonania – obiekt. Dzięki temu można było wykonać badania porównawcze z wykorzystanie, technologii FT-IR. Dzięki spektrofotometrowi, którym dysponują Pracownie Konserwatorskie Muzeum, udało się ustalić skład obu okładek.

20200121_album_3oHuCn6impHCVqcKHZpY.jpg

– Analiza porównawcza wykazała zawartość ludzkiej skóry oraz bardzo zbliżone ilości Poliamidu 6 i Poliamidu 6,6. Zawartość polimerów wykorzystywanych do produkcji włókien syntetycznych jest o tyle istotna, że zostały one wynalezione dopiero w 1935 r. Informacja ta pozwala nam określić czas powstania okładki. Poliamidy w okresie II wojny światowej były nowością techniczną i dostęp do nich był ograniczony. Na terenie Rzeszy sztuczne włókna wykorzystywano do produkcji spadochronów – powiedziała Elżbieta Cajzer, kierownik Zbiorów Muzeum Auschwitz.

Skóra ludzka, według relacji więźniów niemieckiego obozu koncentracyjnego w Buchenwaldzie była tam traktowana jako materiał do produkcji przedmiotów użytkowych: oprawy książek, portfele.

W swojej relacji były więzień Buchenwaldu Karol Konieczny opowiadał: „Całość oprawiłem w okładki otrzymane od kolegów z obozowej introligatorni. Oczywiście, jak łatwo się domyślić, okładki wykonane były z ludzkich skór, które pochodziły z esesmańskich „zasobów”. Chodziło o zabezpieczenie dokumentów hitlerowskiego bestialstwa i ludobójstwa.”

20200121_album_1oHuCn6impHCVqcKHZpY.jpg

– Badania wskazują na to, że z bardzo dużym prawdopodobieństwem możemy stwierdzić, że obie obwoluty z uwagi na technologię i skład pochodziły z tej samej pracowni introligatorskiej. Wykorzystywanie skóry ludzkiej jako materiału produkcyjnego wiąże się bezpośrednio z osobą Ilse Koch, która wraz z mężem zapisała się niechlubnie w historii jako oprawcy z obozu w Buchenwaldzie – dodała Cajzer.

W albumie, który został umieszczony wtórnie w obwolucie, o czym świadczą zagięcia na tekturze, docięcia w celu dopasowania na papierowej okładce, znajdowało ponad 100 fotografii oraz kartek pocztowych. Zdjęcia przedstawiają głównie widoki i panoramy.

Z informacji uzyskanych przez pracowników Muzeum wynika, że album oraz okładka należały do rodziny z Bawarii, która w okresie II wojny prowadziła pensjonat w miejscowości uzdrowiskowej. Przypuszczalnie okładka trafiła w ręce posiadaczy jako prezent od członka załogi obozu w Buchenwaldzie.

Przedmiot, będący niewątpliwie dowodem zbrodni przeciwko ludzkości, znalazł się w posiadaniu muzeum dzięki uprzejmości darczyńcy – pana Pawła Krzaczkowskiego. Kontakt z nim nawiązaliśmy dzięki Fundacji Zbiorów Rodziny Sosenków – podaje Muzeum Auschwitz.

Tekst: mat.pras. Muzeum Auschwitz
Źródło Zdjęć: Marek Lach dla www.auschwitz.org
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znalazł makabryczny dowód zbrodni i ludobójstwa w niemieckim obozie i przekazał go Muzeum Auschwitz-Birkenau [ZDJĘCIA]

Bogusław Kwiecień
BOGUSŁAW KWIECIEŃ24 stycznia
5e2871b65ed88_o_large.jpg
Grafika: Wojciech Matusik
 
Prywatny kolekcjoner na makabryczny album, który powstał w niemieckim obozie w Buchenwaldzie, natrafił na giełdzie staroci. Przekazał go Muzeum Auschwitz. Naszym dziennikarzom opowiedział, kiedy i jak zrozumiał, że wytworzony jest z ludzkiej skóry.
 
 
 
 
 

Historia albumu z fotografiami oprawionego w okładkę wykonaną z ludzkiej skóry, który trafił do zbiorów Muzeum Auschwitz-Birkenau, ma swój kolejny wątek. Do naszej redakcji zgłosił się Paweł Krzaczkowski, kolekcjoner, który podarował ten wyjątkowy eksponat placówce z Oświęcimia.

Nabytek z giełdy staroci

Okazuje się, że na ten makabryczny album, który powstał w niemieckim obozie w Buchenwaldzie, natrafił na giełdzie staroci.

- Wtedy nie miałem świadomości, jaka jest jego wartość historyczna i pochodzenie, podobnie jak ci, którzy mi go sprzedali. Podobno znaleźli ten album gdzieś na strychu

- mówi Paweł Krzaczkowski, który jest kolekcjonerem od ponad 25 lat. Mieszka na wchodzie Polski.

Początkowo nawet nie miał zamiaru go kupić. Zdenerwował go fakt, że właściciele wyrywają z albumu pojedyncze karty ze zdjęciami i sprzedają je "na sztuki". - Moja kolekcjonerska dusza nie mogła się z tym pogodzić – opowiada pan Paweł.

 

Nabytek schował w szafie razem z innymi eksponatami. Po jakimś czasie sięgnął ponownie po album i zaczął baczniej go oglądać. - Ma dużo starych książek różnie oprawionych, ale ta okładka zrobiła na mnie jakieś dziwne wrażenie – mówi Paweł Krzaczkowski.
Sięgnął po lupę i był porażony tym, co zobaczył.

- W okładce były ludzkie włosy, przy bardziej dokładnym oglądzie można było zauważyć tatuaże. Do tego ta nieprzyjemna woń

- Paweł Krzaczkowski już wtedy nie miał wątpliwości, że oprawa wykonana została z ludzkiej skóry.

Wiedźma z Buchenwaldu

Zaczął szukać w internecie, jakie mogło być pochodzenie tego albumu. I tak natrafił na makabryczne informacje o tym, co działo się w Buchenwaldzie i roli, jaką w tym obozie odegrała esesmanka Ilse Koch. Więźniowie zeznawali po wojnie, iż Ilse Koch osobiście wybierała więźniów z „ciekawymi” tatuażami, po czym z skóry wyrabiała rękawiczki, torebki, oprawy książek i abażury do lamp. Z tego względu zyskała przydomek „Ilsa-Abażur”, ale więźniowie nazywali ją też „Suką z Buchenwaldu” lub „Wiedźmą z Buchenwaldu”.

 

- To było potworne, nie mogłem uwierzyć, że mogło wydarzyć się naprawdę. Wtedy postanowiłem, że ten dowód zbrodni i bestialstwa nie może zaginąć, a taką gwarancję daje jedynie muzeum - podkreśla Paweł Krzaczkowski.

Jego ustalenia znajdują potwierdzenie w relacjach byłych więźniów Buchenwaldu, m.in. Karola Koniecznego, który pracował w obozowej introligatorni.

Na to źródło pochodzenia wskazali także specjaliści z Muzeum Auschwitz-Birkenau po zbadaniu m.in. spektrofotometrem okładek albumu w Pracowni Konserwatorskiej Muzeum. W tutejszych zbiorach znajduje się już inny, bardzo podobny ze względu na technikę wykonania obiekt, co pozwoliło na wykonanie badań porównawczych.

- Wskazują one na to, że z bardzo dużym prawdopodobieństwem możemy stwierdzić, że obwoluty z uwagi na technologię i skład pochodziły z tej samej pracowni introligatorskiej

- potwierdziła Elżbieta Cajzer, kierownik Zbiorów Muzeum Auschwitz.

 

Analiza wykazała w nich zawartość ludzkiej skóry oraz zbliżone ilości poliamidu, wykorzystywanego do produkcji włókien syntetycznych. Jest to o tyle istotne, że zostały one wynalezione dopiero w 1935 roku, co pozwala określić czas powstania okładki.

W albumie, który został umieszczony wtórnie w obwolucie, o czym świadczą zagięcia na tekturze, znajdowało ponad 100 fotografii oraz kartek pocztowych. Zdjęcia przedstawiają głównie widoki i panoramy.


https://gloswielkopolski.pl/znalazl-makabryczny-dowod-zbrodni-i-ludobojstwa-w-niemieckim-obozie-i-przekazal-go-muzeum-auschwitzbirkenau-zdjecia/ar/c1-14731386
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 year later...

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie