Skocz do zawartości

Szyfr zasadniczy MAR 3"


Rekomendowane odpowiedzi

Przedwojenny polski tajny szyfr ujrzał światło dzienne. Wszystko za sprawą generała Mariana Zacharskiego, jednego z najsłynniejszych polskich szpiegów czasów PRL. Onet jako pierwsze medium w Polsce dotarł do szczegółów tej sprawy.

Nie tylko skandal, ale także zbrodnia"

Październik 1944 roku. Upadek Powstania Warszawskiego oznaczał koniec marzeń o przełamaniu losów II wojny światowej na korzyść Polski. Naziści rozpoczęli operację planowego wyburzania i palenia stolicy. Ewakuujący się w pośpiechu polscy oficerowie pozostawili wiele tajnych dokumentów na pastwę losu. Po wojnie tłumaczyli, że zanim opuścili swoje placówki, to najpierw, zgodnie z posiadanymi rozkazami, zniszczyli oddaną im pod opiekę tajną dokumentację. W podobnym tonie wypowiadali się również ci, którzy byli odpowiedzialni za bezpieczeństwo najtajniejszej dokumentacji zgromadzonej w ośrodku polskiego radiowywiadu rozpracowującego Enigmę w Pyrach pod Warszawą.

Teraz okazuje się, że była to tylko częściowa prawda.

Tajemnicę skrywaną przez lata odkrywa Szyfr zasadniczy MAR 3", który trafił w ręce Mariana Zacharskiego, jednego z najsłynniejszych polskich szpiegów. - To jest nie tylko skandal, ale także zbrodnia - mówi dziś Onetowi generał.

Skąd tak ostre słowa? - Pozostawienie akt polskiego wywiadu na pastwę losu było najcięższą zbrodnią, za którą w kolejnych latach życiem zapłaciło wielu polskich oficerów oraz agentów Oddziału II. Wobec niemożliwości bezpiecznego ewakuowania tej dokumentacji było świętym obowiązkiem dokonanie jej skutecznego zniszczenia. Nic nie usprawiedliwia zaniechania wykonania tego zadania – ocenia generał.

Okazuje się, że jednostki poszukiwawcze znalazły na terenie opuszczonej i wspomnianej już placówki w Pyrach szereg polskich ksiąg szyfrowych, kilka rozszyfrowanych depesz utajnionych za pomocą maszyny szyfrującej Enigma, a także, jak mówi Onetowi gen. Zacharski, listę płac zatrudnionego personelu. Wśród znalezionych ksiąg szyfrowych był również Szyfr zasadniczy MAR 3". Skąd wiemy, że jest prawdziwy i co w nim się znajduje?


Depesza gwarancją. Niemcy wszystko wiedzieli

Potwierdzenie miejsca odkrycia materiałów znajduje się w niemieckim dokumencie z dnia 10 listopada 1939 roku zatytułowanym OKM 3. Abt Skl". Jest to list jednostki wywiadu elektronicznego OKW do jej odpowiednika w niemieckiej Kriegsmarine, czyli marynarce wojennej. W depeszy zawarta jest informacja o miejscu znalezienia trzech załączników w postaci ksiąg szyfrowych polskiej marynarki wojennej. Opisywanym miejscem była siedziba polskiego Sztabu Generalnego w Pyrach, 13 kilometrów na południe od Warszawy.

Jednym z załączników był Szyfr zasadniczy MAR 3". Służył do utrzymywania ajnej korespondencji szyfrowej Kierownictwa Marynarki Wojennej z jednostkami organizacyjnymi wyszczególnionymi w rozdzielniku znajdującym się na wewnętrznej stronie przedniej okładki". Oprócz tego nazistowskie Niemcy znalazły księgę szyfrową z 1937 roku wykorzystywaną do ściśle tajnej wymiany informacji między szefostwem Marynarki Wojennej a kierownictwem Oddziału II (wywiad) Sztabu Głównego.

Generał Zacharski podkreśla w rozmowie z Onetem, że Szyfr zasadniczy MAR 3" niemieccy specjaliści od kryptografii rozwiązali znacznie wcześniej. Dzięki temu – jak stwierdza Zacharski – naziści od dawna mieli możliwość czytania treści transmitowanych depesz. Czy to oznacza, że dokładnie wiedzieli, co planują ich wrogowie? – Po odkryciu w Pyrach, nieprzyjaciel mógł uzyskać potwierdzenie swoich wcześniejszych badań nad dekryptażem, jak i odkrywać te z depesz, które przechwycił. Nie był ich jednak w stanie całkowicie rozszyfrować – mówi były polski szpieg.

Ciekawe jest również to, co stało się z księgami szyfrowymi, w tym Szyfrem zasadniczym MAR 3", po przegranej przez nazistów wojnie. Większość znajdującej się na terenie III Rzeszy dokumentacji dotyczącej wywiadu elektronicznego, została wywieziona przez aliantów na Zachód. Generał Zacharski mówi Onetowi, że do Europy materiały wróciły zaledwie kilka lat temu.

– Nie znam powodów, dlaczego dopiero lub już teraz znalazła się w europejskim archiwum. W każdym razie, w tej chwili posiadam doskonałe kopie wszystkich trzech ksiąg szyfrowych polskiej marynarki wojennej – przekonuje generał i dodaje, że oprócz języka oraz stylu ówczesne i obecne szyfry przede wszystkim różnią się stopniem skomplikowania.

- MAR 3 nie był wysoce zaawansowanym produktem. Zdecydowałem się na jego publikację, bo chciałem, aby dyskusja o tego typu dokumentach opierała się chociażby o podstawową znajomość konstrukcji i zasad ich używania Panuje przekonanie, że o szyfrach wszyscy wszystko wiedzą, a tak naprawdę niewiele osób wiedziało je na własne oczy. Tą publikacją chciałem spróbować zapełnić tę lukę – tłumaczy gen. Zacharski.

Jak to się stało, że to właśnie gen. Zacharski uzyskał dostęp do wieli ksiąg szyfrowych, w tym udostępnionego nam Szyfru zasadniczego MAR 3"? - Wydaje mi się, że lata współpracy z niemieckim archiwami na pewno miały znaczenie. Dodatkowo, jak sądzę, swoimi dotychczasowymi publikacjami udowodniłem, że nie szukam taniej sensacji, a interesuje mnie dochodzenie do prawdy, jaka by ona dla nas Polaków bolesna nie była. Poza tym, w odróżnieniu od wielu innych, od szeregu lat cierpliwie, uparcie szukałem, szukam i będę szukał tego typu dokumentacji – tłumaczy.

Interesujący w przypadku Szyfru zasadniczego MAR 3" jest również fakt, że nikt wcześniej w Polsce nie zainteresował się tematem na tyle, by otrzymać do niego dostęp. Tym bardziej, że informacja o tym, że szyfr wrócił do Niemiec, była powszechnie znana. – Domyślam się tego także z innych powodów, ale je przemilczę – mówi tajemniczo gen. Zacharski.
Polski nie było stać

Nie tylko ówczesny wróg łamał polskie szyfry. Polacy potrafili się zrewanżować. Wnioski z błędów wyciągnęli jednak Niemcy. Polacy, jak pokazała później historia, nie do końca. Powodem okazały się w głównej mierze pieniądze. Wywiad elektroniczny, w którego zakresie obowiązków mieści się prowadzenie skutecznego szyfrażu i deszyfrażu, jest wysoce kosztownym przedsięwzięciem. Jak tłumaczy gen. Zacharski, zarówno w okresie międzywojennym jak i w trakcie II wojny światowej na niekorzyść polski działały dwa podstawowe czynniki. Chodziło o brak odpowiedniej liczby wykwalifikowanych pracowników oraz zapóźnienie nowoczesnych gałęzi przemysłu.

- Polski nie było stać ani na zatrudnianie i szkolenie odpowiedniej ilości specjalistów, ani na uruchomienie produkcji wysokiej klasy urządzeń służących do utajniania i rozszyfrowywania tajnej korespondencji – wymienia w rozmowie z Onetem i przypomina, że w ośrodku w Pyrach nad rozszyfrowywaniem niemieckiej korespondencji wysyłanej przy pomocy maszyn Enigma pracowało zaledwie dwudziestu kilku wysokiej klasy polskich specjalistów, a w Rzeszy niemieckiej, tylko w komórce wywiadu elektronicznego Luftwaffe w szczytowym okresie jej działania, zatrudnionych było aż 18 tys. dobrze przeszkolonego personelu.

- Jeżeli dodamy do tego fakt, że w III Rzeszy działało sześć tego typu organizacji to zdanie sobie sprawy ze skali problemów leżących przed komórkami polskiego wywiadu staje się prostsze – przekonuje Zacharski.

Nawet jeśli różnica wykwalifikowanych pracowników byłaby znacznie mniejsza, jeden z najbardziej zasłużonych polskich szpiegów doby PRL uważa, że ewentualne podjęcie walki na dwóch frontach było przedsięwzięciem bez najmniejszych szans powodzenia. W tej sytuacji pozostawało próbowanie liczenia na pomoc ze strony aliantów zachodnich lub poszukiwanie drogi do ułożenia się z Niemcami. - We wrześniu 1939 roku alianci nas zawiedli, a na układanie się z Niemcami nie było ani przyzwolenia społecznego, ani woli rządzących. Zabrakło silnego, zdecydowanego, charyzmatycznego lidera jakim był marszałek Józef Piłsudski – ocenia.

Zdaniem autora wielu książek, w tym najnowszej pt. Kody wojny", zgromadzona przez niego dokumentacja, a mówimy tutaj o dziesiątkach tysięcy stron, zmusza do przewartościowania wielu dotychczasowych stwierdzeń". Były szpieg nie podejmuje się również oceny, czy znajdą się chętni, a przede wszystkim odważni, aby spojrzeć na stare fakty przez pryzmat obecnie dostępnej dokumentacji". - Dla wielu, którzy od zawsze wiedzieli lepiej", jest to pewnie wielkie wyzwanie – ocenia i jako przykład podaje wymianę majora Jerzego Sosnowskiego. Jak twierdzi, w dotychczasowych publikacjach obowiązywała legenda, że wymieniono go na siedmiu skazanych przez polskie sądy za działalność wywiadowczą na rzecz Niemiec.

- Obaliłem tę legendę, publikując dokument polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych z 23 kwietnia 1936 roku, który jasno precyzuje, że w ramach tej wymiany do Polski wróciło 12 wywiadowców, a na stronę niemiecką przeszło dziewięciu. Smaczku dodaje fakt, że dokument ten znalazłem w archiwach polskich. Przyznam się, że nadal poszukuję tego, kto pierwszy ogłosił legendę o wymianie Sosnowskiego w proporcji jeden na siedem – mówi Onetowi gen. Zacharski.

Dodaje też, że kiedy mamy do czynienia z dokumentami z obcych archiwów, chęć do obiektywnego spojrzenia na bieg historii może być osłabiona". - Kilka dni temu jeden z historyków, któremu zaproponowałem wyeksponowanie fragmentów mojego zbioru oświadczył mi, że program permanentnej ekspozycji muzealnej jest już zamknięty. Dodatkowo zapytał mnie o pochodzenie dokumentacji. Uznałem to za afront i w takim duchu udzieliłem odpowiedzi – podsumowuje gen. Zacharski.

http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/polski-przedwojenny-tajny-szyfr-zasadniczy-mar-3/xqgt74
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie