Skocz do zawartości

kap. Tadeusz Prażmo


dark75

Rekomendowane odpowiedzi

Kapitan Tadeusz Prażmo kim był i jak ważne funkcje pełnił podczas okupacji Niemieckiej na terenie powiatu Bielsk Podlaski mało już kto pamięta, poza kilkoma jeszcze żyjącymi członkami organizacji niepodległościowych. Używał podczas swej działalności kilku pseudonimów „WIŃSKI, BOROWY, PAN ” w obwodzie Armii Krajowej Puszcza,należącym do drugiego inspektoratu Podlaskiego , był zastępcą komendanta obwodu i szefem bazy BIP tzw. „MŁYNKU” pod miejscowością Brześcianka w gajówce na zupełnym odludziu .Baza była bardzo dobrze ukryta i posiadała radiostację nadawczą z nasłuchem radiowym [często zmieniającą miejsce pracy] , maszynę do pisania i powielacz, gospodarzem tzw. „MŁYNKA” był S. Zaleski ps. Impet zastępca komendanta placówki ŁUBIN .
Baza funkcjonowała bardzo sprawnie większość podstawowych czynności wykonywały Panie które były w konspiracji WSK[Wojskowa Służba Kobiet] drukowano gazetki i biuletyny niepodległościowe

Ps.WIERNA-zajmowała się wyżywieniem
Ps.PALMA- pisanie na maszynie
Ps. IZYDORA ,KASIA -ogólna pomoc
Utworzona została sekcja ochrony bazy na czele z kapralem Czesławem Dmitrukiem ps. BORUS
W połowie 1943r. Gestapo za pomocą donosicieli i szpiclów ustaliło dane osobowe kap. T.Prażmo po informacjach zdobytych przez siatkę wywiadu AK ze jest poszukiwany kap. Prażmo zmienia pseudonim na „ PAN” ogranicza też do minimum swoje wyjazdy do Bielska Podl. ,Brańska i Ciechanowca , uspokaja to na jakiś czas sytuację i Niemcy gubią trop. Prawdopodobnie na początku 1944r. powraca do swojej poprzedniej działalności, to wystarcza by nieprzyjaciel za pomocą szpicli i informatorów mógł ustalić gdzie często dociera obserwowany .Dnia 03.06.1944r. bardzo wczesnym rankiem z siedziby Bielskiego Gestapo wyjeżdżają dwa samochody z dziewięcioma żandarmami. Niemcy uzbrojeni są w karabiny maszynowe i zapasy amunicji , jada przecież na zaplanowaną akcję ,zbliża się front trzeba oczywiście oczyścić zaplecze i przeszkodzić w działalności Polskim Partyzantom .Po dotarciu do miejscowości dróżnik skierował Niemców drogą okrężną do poszukiwanej przez nich gajówki a sam wskoczył na konia i pojechał na skróty by ostrzec przed zbliżającymi się zagrożeniem . Zdążył tuż przed Niemcami , krzykną by przebywający w bazie szybko uciekali… ,ale na ewakuację całej bazy nie było już czasu. Kap. Prażmo polecił zniszczyć szybko archiwum bazy ,szyfry i cały biuletyn powielany tej nocy. Niemcy już byli pod gajówką sekcja ochrony zajęła miejsca przy oknach … i tu dalszy rozwój sytuacji jest trudniejszy do ustalenia różne są bowiem spisane relacje uczestników walki i póżniejsze meldunki AK-owskie .Z relacji uczestników wiadomo na pewno ze było już po piątej rano i Niemcy mieli dogodne warunki obserwacyjne gdyż był to pogodny czerwcowy poranek . Do walki z Niemcami stanęło pięciu żołnierzy AK ;
Kap.-Tadeusz Prażmo ps. BOROWY,PAN,WIŃSKI
Kpr.-Czesław Dimitruk ps.BORUS
Kpr.-Alfred Lubowicki ps. ISKRA
Szer.-Wincenty Pruszyński ps. FAJNY
Szer.Zaleski ps.IMPET
Posiadali jeden karabin maszynowy kilka pistoletów i granaty ,Niemcy podeszli pod gajówkę jeden z nich krzykną „wszyscy wychodzić” na wezwanie Niemca kap.BOROWY puścił serie przez okno z automatu zaczęli strzelać inni AK-owcy wywiązała się walka, dwóch Niemców zabito na miejscu na pewno , a dwóch lub trzech raniono miedzy innymi ciężko ranny został dowódca gestapo, który zmarł po przewiezieniu go do Bielska, sprzeczne są bowiem relacje uczestników co do rannych.Takiej odpowiedzi nikt z Niemców się nie spodziewał jechali aresztować kap.Prażmo a tu trafili na uzbrojona załogę, po tym pierwszym starciu korzystając z zamieszania panującego w szeregach Niemieckich i wycofaniu się Niemców na bezpieczna odległość prawdopodobnie kobiety jako pierwsze zaczęły opuszczać gajówke wyskakując przez okno z tyłu budynku ,Borus rzucił granat by jeszcze bardziej odsunąć Niemców od budynku i umożliwić ucieczkę pozostałym kolegom ,ale Gestapowcy zaczęli strzelać pociskami zapalającymi i ciągłymi seriami z broni maszynowej. Wynik walki był chyba już przesądzony dom zaczą się palić musieli szybko opuścić budynek jako pierwsze budynek opuściły kobiety potem kolejno wycofał się IMPET, ISKRA, FAJNY i BORUS ostatni wycofywał się BOROWY osłaniając pozostałych.
Niemcy nie podjęli pościgu za wycofującymi się partyzantami , pozbierali swoich i odjechali do Bielska . Po kilku godzinach powrócili z dużo większym oddziałem żandarmerii i gestapo przeszukali miejsce spalonego budynku pozbierali wypalone elementy maszyny do pisania ,dwa pistolety i zniszczony aparat radiowy i odjechali . Straty obliczali i partyzanci wiedziano już o śmierci Czesława Dmitruka ps.BORUS, IMPET lub FAJNY zorganizowali furmankę dla rannej „ PALMY” Reginy Zaleskiej ale i ona zmarła wkrótce , oparzono rannego ISKRĘ , ale gdzie jest i co się stało z kap. Prażmo nikt nic nie wiedział widziano go ostatni raz jak wyskakiwał przez okno z płonącego budynku. Skierowano więc oddział w celu przeszukania terenu obok miejsca walki, znaleziono go martwego w życie trafionego serią z karabinu maszynowego w plecy ubezpieczał swoich kolegów i koleżanki do końca .
Kapitan Tadeusz Prażmo był jednym z najdzielniejszych żołnierzy AK obwodu „Puszcza” był bardzo opanowanym i spokojnym dowódca odznaczał się niebywała odwagą przy zetknięciu się z wrogiem.
„ … pewnego razu widząc zdenerwowanego gońca wręczającego mu meldunek na ulicy ,zatrzymał go i otwierając przy nim kartkę z meldunkiem odczytał treść pisma pomimo , że po ulicy kręcili się żandarmi . Ten fakt tak podziałał na gońca ze stał się jednym z najdzielniejszych żołnierzy.”
Kap. T. Prażmo został odznaczony dwukrotnie Krzyżem Walecznych i Srebrnym Krzyżem Zasług z Mieczami
Darek.Z

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...
Prażmo nie był szefem bazy BIP na Młynku".
A teraz wstydliwa sprawa.Jego zwłoki zostały ograbione przez miejscowych " - zabrano buty i obrączkę, której mimo starań - nawet tych tak nie odległych - nie zwrócono. Mało tego! Ta hiena chciała wstąpić do ŚZŻAK.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dość ciekawą historię tu opowiedziałeś kolego ? w Koszewie został postrzelony nie Borus a Edmund Korzeniowski ps.Edek , z Palma i z tym rowem bym się zgodził, potajemny pogrzeb przeprowadziła siatka AK z Koszewa i z kol. Koszewa tzw. Zarosle był jeszcze ktoś z Łubina, gajówka to rzeczywiście nie była ale tak mówiono na ten domek , mostu tam nigdy nie było i nigdy nie będzie, z Prazma są różne zeznania bo nikt jego śmierci nie widział jak i w jaki sposób dostał śmiertelny postrzał , Iskra ranny zgadza się . pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prażmo był dobrym i zdeterminowanym w działaniu oficerem.
W latach 1939 -1941 skoncentrował swoją działalność na likwidowaniu sowieckich szpicli głownie w rejonie Ciechanowca,Brańska, Grannego. Robił to wg. następującego schematu.
1. Polecał niegroźnemu entuzjaście nowej władzy wykopać na swoim polu jamę - grób.
2. Potem był on pilnowany przez partyzanta z grupy Prażmy.
3. Prażmo, najczęściej ze Skromnym,przebrani w sowieckie mundury jechali do sąsiedniej wsi, w której mieszkał kapuś sowiecki.
4.Prażmo mówiący świetnie po rosyjsku zapraszał kapusia np.do Ciechanowca do komandira. To się działo nocą. W trakcie jazdy rozmawiając z kapusiem uzyskiwał dodatkowe informacje, które potwierdzały jego współpracę z NKWD. Kapuś wtedy przypieczętowywał swój los.
5. W pobliżu wykopanej jamy strzelał mu w głowę.
6. Fura była wymoszczona słomą z sieczką, która wchłaniała krew.
7. Podjeżdżali do jamy i wrzucali do niej zwłoki i słomę.
8. Właściciel " grobu zasypywał go.
9. Uzyskiwali: likwidację kapusia i studzili zapał niegroźnego entuzjasty sowieckiej władzy, który miał na swoim polu zakopane zwłoki kapusia. Musiał więc siedzieć cicho.Mało tego. Był zobowiązany do ścisłej współpracy z Podlaskim Batalionem Śmierci.
Po takiej akcji NKWD szalało w okolicy, a mieszkańcy dowiadywali się o roli swojego sąsiada i domyślali się jaki los jego spotkał. To skutecznie studziło chęć popierania sowietów.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz ilu był Stanisławów Z. z tym nazwiskiem w Koszewie 5 i jeden był dowódca siadki AK w tej ze wsi drugi był dowódca kompani NSZ póżniej dowódcą batalionu NZW na pow. Bielski , jeden latał z Pileckim ps. Jaskółka. pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opuszczali płonący dom w dwóch turach.
1. Zaleski z córkami i z Fajnym wyszli przez okno pierwsi - od kul osłaniał ich piec, a potem dym płonącego domu.
2. Prazmo z Iskrą wyszli później i nieszczęśliwie wybrali drogę ucieczki ' pod górkę i w żyto . Byli widoczni dla leżącego 'na burcie " strumyczka żandarma, uznanego przez nich za martwego. To on wpierw trafił w piętę Iskrę, a potem w plecy Prażmo.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jawor a z którym księdzem byłeś u tej hieny , z ks. Wasilewskim czy z obecnym proboszczem czy może jeszcze z wcześniejszym? i czy chodzi o tego pana z Zarosli czy o kogoś z Brzescianki? I czy jest ci wiadome coś o powiązaniach Prazmy z sowiecką partyzantką? i z tym Borusem to na pewno masz błąd w informacji . pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie był to żaden z księży z Lubina Kościelnego.
Żadne związki Prażmy z sowiecką partyzantką nie wchodzą w grę. Chyba, że chodzi Ci o takie, że likwidował tzw. turystów.
Lekarzem partyzantów - 1941-1944/5 był rosyjski lekarz Burchaty, który w l.1939-1941 pracował w Ciechanowcu, a potem ukrywał się. Po walce w Lępicach leczył na pokaniewskich koloniach np. rannego Ryga.Jego późniejszy los jest nie znany. W oddziale był jeszcze inny Rosjanin Kola "- m.inn. walczył z żandarmerią pod Lizą Starą.To on rozstrzelał wziętego do niewoli żandarma pochodzącego z Łodzi. Został on później rozstrzelany w ramach obrony koniecznej", bo stanowił potencjalne zagrożenie dla organizacji. Tylko z tymi dwoma miał Prażmo kontakt - wg. mojej wiedzy oczywiście.
O hienę nie wypytuj bo nie powiem. Pozdro.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

.Sowietki postrzeliły chłopaka z Białowieży,a Borus właśnie z Białowieży pochodził.Długo trwało ustalanie jego nazwiska.To oczywiście wg. mojej wiedzy i pamięci.
Na Młynku zginął Prażmo,śmiertelnie ranna została córka Zaleskiego i lekko ranny Iskra. O innych ofiarach nic mi nie wiadomo.Zginął też jeden żandarm a ilu było rannych nie wiem.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zalewski zgadza się mój błąd sierż. Pchor. Dopiero po 1945r. został ppor. c.w. Sr. KZ i KW. ,jednak w 1944r. komendantem placówki Łubin to on nie był, był nim chor. Borowski S .ps.Borsuk mianowany na te stanowisko przez k-nt rejonu 1 kap. Kostaneckiego Jerzego ps. Babinicz. Co do tej hieny to nie jest to takie proste żeby go oskarżyć o ten rabunek bardzo dużo ludzi z rejonu o tym wiedziało mówiono nawet że to Niemcy tak sfingowali i co do Lubowickiego ps Iskra też były podejrzenia ze to on przez przypadek lub nieostrożność trafił Prażme dużo podejrzeń brak konkretnych odpowiedzi, ale wiem że dość obszerny materiał pan zebrał jeszcze kilkanaście lat temu panie Jerzy pełen szacunek dla Pana za podjecie dyskusji w tym temacie
Ps. co do hieny jest już nie istotne. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ziemiankę na pewno sprawdzę jak tylko się ociepli , czy jest ci coś wiadome o związku jaki łączył Lubowickiego ps. Iskra i Zaleską ps. Palma i czy przypadkiem to nie Iskra na początku niósł na rękach ranną już Palmę , dlatego nie trzymał broni w rękach i nie mógł trafić Prażmy ? i czy słyszałeś taki ps. jak Korab ,Boldwin i Komar ?pozdro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szanowni Panowie w pamiętnikach mojego dziadka są dane na temat Młynka w Brześciance m.in.skład osobowy: Pan Zaleski z rodziną (żona i dwie córki), redaktor Wiński. porn. Borus, patrol Fajny.Niemcy jechali dwoma samochodami. Wszyscy zginęli, a Wińskiego i Borusa zwłoki znaleźli na trzecią noc w pszenicy na drugim brzegu rzeki. Trupy były tylko w kalesonach i już się rozkładały. Wspomina jeszcze wiele innych historii. Wymienia inne osoby. Kto to był Longinez (Longinuz, co Wiecie o Borowskim? Kim był Wielkopan, Niewiński. O Skromnym nie słyszałam. Często mówi o Józefie (Mieczysław Ciepłucha. W samym Łubinie było kilka organizacji i nikt o sobie miał nie wiedziec. Mam nadzieję, że nawiążemy współpracę. Czy kogoś podejrzewacie wg informacji, bo dziadek ma kilka opcji. Nie znam pseudonimu mojego dziadka, ale mam nadzieję że jest gdzieś ukryty we wspomnieniach. Pozdrawiam. Anna
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie