Skocz do zawartości

Archeo-mobbing


arturborat

Rekomendowane odpowiedzi

Poszukiwacze dość egoistycznie przyjmują, iż są grupą bezpodstawnie prześladowaną przez przedstawicieli świata archeo. Dla równowagi należy się także pochylić nad losem archeologów bezpodstawnie prześladowanych przez innych archeologów.



Asystent - ofiara Bogusława A. - od końca szkoły podstawowej interesował się historią i uczestniczył w wykopaliskach. (...) Asystent do muzeum przyjęty został w 1998 r. Według pierwszej umowy miał być samodzielnym archeologiem. Po przyjściu jednak do pracy pierwszego dnia Abramek niespodziewanie umowę zmienił i przydzielił stanowisko archeologa – dokumentalisty. (...) Brał on udział w badaniach archeologicznych w Walkowie - Kurnicy. Oficjalnie badaniami kierował Abramek ale z jego sprzecznych informacji i poleceń służbowych wynikało, że to asystent odpowiedzialny jest za prowadzenie badań terenowych. Dyrektor przeżywał w tym czasie intensywny romans oraz uprawiał czynnie turystykę rowerową, nie miał czasu zajmować się pracami terenowymi i przebywać na wykopie więc powierzał asystentowi w zastępstwie kierowanie badaniami choć nie należało to do jego obowiązków przynajmniej jako dokumentalisty. (...) W czasie badań pracownik regularnie zmuszany do pracy po godzinach bo podobno jako osoba kierująca badaniami mam nielimitowany czas pracy i mam się uporać z zadaniami. Jedyną chwilą wytchnienia był czas, kiedy asystent miał opuścić bazę wykopalisk bo satyr chciał pobaraszkować z oblubienicą.
Przez kilka sezonów dyrektor kłamał Asystenta, że jestem wymieniamy w ankietach przesyłanych do Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków jako współkierujący badaniami. W tym celu Abramek wyprodukował aż dwie wersje ankiet tj. jedną dla zmylenia asystenta a drugą dla konserwatora (co zresztą potwierdził w zeznaniach ale nie mają one wartości, zresztą jak każde jego słowo). Ponadto dyrektor wspomniane sprawozdania dla konserwatora z całą powagą przyjmował, zapewniając z uśmiechem, że przekazuje je do wymienionego urzędu. (...)
Kiedy po latach Asystent odkrył abramszczyznę w słowach „uczciwego inaczej” tj. fakt, że ankiety i sprawozdania nie dotarły do konserwatora i podjął próbę wyjaśnienia problemu gnida zaczęła go straszyć zwolnieniem, wyzywać od jakich tylko, sugerować zmianę pracy i czynić szereg gestów przeciwko pracownikowi intensywnie gubiąc słomę z gumowców. (...)
Równocześnie do badań w Walkowie - Kurnicy Asystent prowadził wykopaliska w Wieluniu. Badania były dość popularne. Często pojawiały się w lokalnych mediach. W tym czasie Asystent spotkał się po raz pierwszy z przejawem zawiści zawodowej tj. pewnego dnia gdy wrócił z terenu do muzeum i ktoś sobie zażartował przy Pierwszym Archeologu Powiatowym, że znowu jest w gazecie ten mimochodem powiedział, że jak on zaczynał to o nim było tyle artykułów w prasie, że stracił rachubę. Przypuszczalnie narcystyczna dusza człowieka „wszystko najlepsze” została jednak urażona, wkrótce bowiem ukazał się w Kurierze wieluńskim artykuł - wywiad z nim, w którym było m.in. o tym, że teraz to absolwenci nie mają dobrego przygotowania zawodowego na studiach i że trudno znaleźć dobrego fachowca.(...)
W 2000 r. parafia rzymskokatolicka przy kościele Bożego Ciała prowadziła badania archeologiczne przy bramie kaliskiej w Wieluniu. Asystentowi powierzono kierownictwo badań (decyzja konserwatora). (...) Asystent napotykał na różne utrudnienia, brakowało materiałów do dokumentacji, co rusz ginęły jakieś jej elementy, co chwila Asystent otrzymywał jakieś inne polecenia, sypały się wyzwiska i złośliwe komentarze pod jego adresem. Np. nie rób z siebie naukowca, wyrzuć to gówno (mowa o materiałach z moich badań) i zajmij się opracowywaniem materiałów z Walkowa – Kurnicy. (...) Pewnego razu wezwał Asystenta do gabinetu i nakazał porzucenie prac terenowych i zajęcie się opracowaniem sprawozdania z badań w Walkowie - Kurnicy. Takie opracowanie wymaga czasu a przede wszystkim pracy na miejscu. Ponieważ Asystent równocześnie wykonywał zadania w terenie, gdzie były otwarte wykopy i pracowali ludzie, za których częściowo odpowiadał, polecenie nie było do wykonalne o czym Asystent poinformował pryncypała. Po tym dyrektor wybuchnął i zaryczał, że go zwalnia, że jest skończony jako archeolog, że go załatwi itd. Wkrótce Asystent dostał wymówienie o zwolnieniu z powodu rzekomej redukcji etatu z przyczyn ekonomicznych zakładu a wspomnianych badań tak naprawdę nie dokonczono. Dla Asystenta to był wstrząs spowodowany serią szykan oraz rozpowszechnianych później przez Abramka oszczerstw.
Sprawa trafiła do prokuratury. Ta mimo wielu starań pozbycia się natretnej ofiary, zmyślnie popełnianych błędów musiała w końcu postawić B. Abramka w stań oskarzenia. (...) Działania prokuratury zwyczajnie wykazały, że to muzealne zero moralne kłamie. Rozpowszechniane informacje o rzekomych czynach byłego pracownika okazały się bezpodstawne a może nawet był to sposób na przerzucenie odpowiedzialności, możliwe, że to właśnie B. Abramek sam robił różne przekręty aby zaopatrzyć bękarta. Prokuratura odmówiła jednak zbadania sprawy pod tym kątem z racji, że nie jest ono ścigane z oskarżenia publicznego. Postawione zarzuty w sprawie prześladowania pracownika okazały się słuszne, B. Abramek przyznał się do celowego usunięcia podstępem pracownioka w kilku różnych zeznaniach.
Niestety amatorzy polskiego wymiaru sprawiedliwości mając te zeznania nie zabezpieczyli innych dowodów tylko od razu sporządzili akt oskarżenia. Sąd odrzucił tenże dwukrotnie z powodu istotnych błędów. W chwili obecnej sprawa jest otwarta, oskarżony przyznał się do działnia na szkodę pracownika i nie może zostać uznany za niewinnego, jego zeznania nie moga jednak być brane pod uwagę. Sytuacja jest patowa. Czyli gówno górą, zgodnie zresztą z prawami fizyki. "
http://wielunmiastko.webpark.pl/mobbing2.html
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie