Duncam Napisano 5 Marzec 2004 Napisano 5 Marzec 2004 Panthera była nieco bardziej awaryjna niż Pz IV czy Stugi. Oczywiście do pewnego momentu. PzIV J był technicznie znacznie gorzej wykonany niż Panthera G. Niemniej trudno porównać awaryjność fronotową, bo nigdy nie jest wiadomo jaka była jej faktyczna przyczyna. W Ardenach to własnie Panthery zawodziły najczęściej. Podczas gdy Amerykanie zniszczyli 198 czołgów tego typu, to awarie wyłączyły 185 sztuk! To mówi samo za siebie.Inaczej było pod Warszawą. Tam 1 VIII (4. DPanc) to właśnie 40% PZ IV było zepsutych, a Panther tylko ze 30%. Pytanie. Większa awaryjność czy może długo części nie mogli dostarczyć? Po kilku dniach bitwy liczba sprawnych człgów obu modeli spadła drastycznie o połowę.Marzec 1945. 10 SS. Na 35 Pz IV sprawnych było 26. Z 47 Panther działało tylko 23. Znów lepsze Pz IV, ale przyczyna tego faktu może nie być związana z technologią czołgu.Na polu walki PZ V były lepsze niż Pz IV. To oczywiste. Ale w warsztacie? Panthera miała bardziej skomplikowaną konstrukcję. Zwłaszcza układ napędowy i zawieszenie.
Marek Jaszczołt Napisano 5 Marzec 2004 Napisano 5 Marzec 2004 Duncan podajesz dane dotyczące awarii czy ilości czołgów w naprawach ;-), bo tu się przecież liczą zarówno awarie techniczne, jak i uszkodzenia w walce.OK przeniesienie napędu i silnik były wrażle na niewłaściwą obsługę (co np powodowało że żywotność silnika wahała się od 500 do 5000 km w zależności od ekspoatacji, a ten silnik wymagał co tydzień wymiany oleju chociażby), ale jak się czyta opinie z tamtego czasu, to nie był dla nich zasadniczy problem - poprostu tak było i już. Bardziej ich bolały problemy z ewakuacja sprzętu z pola walki do naprawy bo tu go sporo tracono. A chyba nigdy nie było satysfakcjonujacego nasycenia wozami typu Berge, jak i mniej przydatnymi FAMO.
Duncam Napisano 6 Marzec 2004 Napisano 6 Marzec 2004 Zgadzam się. Ewakuacja sprzętu była dla Niemców ogromnym problemem. Niemniej gdy już wywieziono taki pojazd na tyły, trzeba było go poddać naprawom w przygodnych warsztatach polowych. A tam im cięższy i bardziej skomplikowany czołg, tym gorzej!Niemieckie służby tyłowe były mało efektywne, bo fabryki produkowały nowe czołgi kosztem części zamiennych do już powstałych. A liczba utrzymywanych w linii różnych typów wozów bojowych i pomocniczych była wręcz zastraszająca. Standaryzacja sprzętu weszła w życie tylko na papierze. Co do tych strat, które podałem, to właśnie nie piszą ile z tych czołgów odpadło po walkach, ile po przemarszach. Szkoda, to byłby ciekawy materiał porównawczy.Pzdr
Gość Napisano 7 Marzec 2004 Napisano 7 Marzec 2004 Myślę że to raczej dzieki kompaniom naprawczym w jednostkach pancernych Niemcy utrzymywali stosunkowo dużą sprawność. W batalionach czołgów ciężkich i niszczycieli czołgów na wyposażeniu znajdowały sie ciężkie" 16- tonowe dżwigi,przypominające suwnice, umożliwiające w warunkach polowych demontaż np. przedziału bojowego Ferdynada i remont elektrycznego silnika. Bezpośrednio za linią frontu organizowano warsztay naprawcze odpowiedzialne za drobne" naprawy, a w odległości 40-50 za frontem dokonywano bardziej skomplikowanych napraw. Prawdą jest że olbrzymie problemy wiązały się z holowaniem uszkodzonych pojazdów z pola walki. Do atowania" Ferdynada potrzebny był zastęp 4-5 ciągników FAMO (SdKz.7/1). Mimo zakazu holowania czołgu przez inny czołg, przepis ten był często łamany. Ze wzgledu na duże problemy zaopatrzeniowe części do napraw pozyskiwano z uszkodzonych pojazdów. W trakcie walk na łuku kurskim Rotmistrow zgłosił zniszczenie 70(!) Tygrysów, mimo że Niemcy na odcinku południowym posiadali w pasie działania 5APanc Gw. trzy kompanie tych czołgów( około 45 czołgów). W rzeczywistości stracili tylko cztery sztuki w walce. Stracili natomiast olbrzymia ilość pojazdów w warsztatach naprawczych, których nie zdołano ewakuować w obliczu konieczności ustalenia nowej lini frontu. Co zatem było podstawą do legendy o końcu niemieckiej Panzerwaffe? W przypadku działań w Ardenach nie wiadomo w pełni ,jakie przyczyny złożyły się na niemieckie straty. Utracono sporą ilość sprzętu także ze względu na braki paliwowe. Amerykanie zgłaszali też zniszczenie" czołgu który został z tej lub innej przyczyny opuszczony przez załogę - ostrzeliwali na wszelki wypadek by nie paść ofiarą pułapki(?).
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.