Skocz do zawartości

Kolejny artykuł w Wyborczej o rekonstrukcjach


Rekomendowane odpowiedzi

Do Stawara: po co siejesz zamęt bezsensownymi tekstami? Będziesz coś wiedział to napisz.

Do Hindusa: Nie narzekaj Masz Wehrmacht na zdjęciu :D

Do Sturmanna: ciekawi mnie ile czasu pisze się taki paszkwil. Kiedy zrobiono z wami wywiady?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 124
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Sewula odezwał się do nas z prośbą o wywiad.Na nasze pytanie, po co, skoro ostatnio tak nas negatywnie opisał, odpowiedział iż chce napisać zwykły OBIEKTYWNY artykuł o rekonstrukcji historycznej w Polsce, bo chce pogłębić swoją wiedzę na ten temat.Wiadomo było, że to bajeczka, więc zgodziliśmy się więc na wywiad pod warunkiem autoryzacji.
Wywiad odbył się w Muzeum Poczty Polskiej w Gdańsku, które z nami współpracuje.
Nie byłem osobą, która udzielała mu wywiadu ale z tego co wiem, to pytania były raczej normalne, dotyczące naszej grupy i ogólnie rekonstrukcji historycznej w Polsce - nie znam szczegółów niestety.
Oczywiście tekstu do autoryzacji nie przysłał nam po dziś dzień.
A co napisał,to sami widzicie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakoś połowa lutego. Pan S. przyszedł z gotową tezą, zresztą myślę że nie swoją, bo poziom wiedzy na temat rekonstrukcji, nie mówiąc już o niemieckiej był znikomy, czemu nie zaprzeczał. Ja otrzymałem moje wypowiedzi do autoryzacji, a co z tego zrobił postarałem sie skomentować w pierwszym poście. Przez 2 godziny odpowiadałem na wszystkie pytania, choć tak naprawde to ich jakość i sens były słabiuchne. Pan red. nie byłby sobą (czytaj przedstawicielem GW) gdyby nie próbował podpuszczać mnie do zwierzeń na temat innych grup, w stylu wy to nie, ale Ci.... to podobno to są tacy a tacy". Zresztą podobny wydżwięk z tego co wiem był i u innych kolegów.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako gwiazada tego artykułu (Jager Arthur z nagłówka to ja :) wtrącę swoje trzy grosze.

Po pierwsze:
Bez względu czy wypowiedzi będą autoryzowane, czy nie, bez względu czy ktokolwiek będzie w ogóle odpowiadał czy nie, autor tekstu i tak ZAWSZE napisze swoje, według swoich intencji. Stąd maile z autoryzacją czy nagrywanie rozmowy zawsze kończy się tak samo. Autor artykułu zrobi po swojemu. Nie dotyczy to tylko Wyborczej ale i Naszego Dziennika, Nie, Pudelka, Bravo Girl czy nawet miesięcznika Miś.

Po drugie:
Autor tekstu ewidentnie nie zagłębił tematu. Nie poruszył spraw związanych ze współpracą grup z muzeami i innymi instytucjami pożytku publicznego. Nie napisał nic konkretnego o współpracy z producentami filmowymi. Zajął się minimalnym wycinkiem sprawy.

Po trzecie:
Artykuł jest świetnym pretekstem do refleksji. Mimo wszystko warto się zastanowić czy przypadkiem niektórzy rekonstruktorzy swoim zachowaniem nie dają powodu do tego by o nich źle nie mówić. Trzeba pamiętać, że wkładanie niemieckiego munduru zobowiązuje do większego wyczulenia na swoją kulturę i na to by kogoś nie urazić. O ile zwykle nie ma problemu gdy rekonstruktor w mundurze polskim, brytyjskim czy amerykańskim zachowuje się nawet jak kibol i pawian, o tyle ktoś kto ma na sobie mundur niemiecki musi szczególnie uważać na swoje zachowanie.



Inna sprawa, że nikt nie zwrócił uwagi na rekonstruktorów odtwarzających piechotę szwedzką z XVII wieku, która wsławiła się totalnym zniszczeniem i rabunkiem Polski, gwałtami i pożarami. Dlaczego autor tekstu nie zwrócił uwagi na tych, którzy odtwarzających średniowiecznych Wikingów. Wszak palili kościoły, mordowali kapłanów i gwałcili co popadnie... łącznie z trzodą chlewną. A Krzyżacy ile narobili zbrodni na Litwie... :8)

Nie dajmy się zwariować...

ARTUT
KG Edelweiss
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak się akurat składa, że byłem świadkiem i uczestnikiem wywiadu przeprowadzanego przez panów Sowula i Gondka w Muzeum Poczty Polskiej w Gdańsku. Nastawienie obu panów było jak najbardziej tendencyjne i odnoszę wrażenie, że od Miszy nie usłyszeli tego,czego faktycznie chcieli. Tekst o londgrzywce" był poniżej pasa! Z przekazu niesionego w ten sposób sugeruje się, że wszyscy blondyni to czystej krwi aryjskie naziole. To trąci goebelsyzmem panowie! Panowie faktycznie nie mogą zapanować nad swoimi emocjami w artykule, gdzie miejscami się ludzi pomawia,czy też kreuje się inny wizerunek niż faktyczny.
Spora część GRH czy SRH jest zarejestrowana w POLSKICH SĄDACH. Czy aby autorzy nie przesadzają? To jakby dążenie do wzorca białoruskiego,gdzie mogą tylko istnieć grupy rekonstruujące wojska białoruskie,lub ścisle związane z jednostronna historią tego młodego państwa rządzonego przez dyktatora z kołchozu. Bez zagranicznego przeciwnika żadna impreza tam się nie odbędzie. Do tego ma zmierzać ten artykuł, aby tak też bylo w Polsce? Chyba tylko w Czechach jeszcze jest normalnie!
Inna sprawa, to to, że autorzy liznęli wierzchołek tematu, nazwijmy to ciasteczkiem z którego ruszyli jedynie wisienkę" i widzę, ze oprócz manipulacji,to nic nowego sie z artykułu nie dowiedziałem. Gdzie ta rzetelność dziennikarska? Tu się kłania prawo prasowe!
Panom z GW radziłbym się raczej zainteresować środowiskami pseudokibiców wrzeszczącymi nierzadko Sieg Heil" lub rzucających bananami w czarnoskórych piłkarzy, czy też niektórych organizacji pseudoprawicowych, gdzie pod bialo-czerwonymi flagami paradują w brunatnych koszulach (dać im tylko bębenki i będzie Król Olch II"), wywieszają transparenty z runicznymi znakami itp itd. Akurat to ostatnie mnie uderzyło, gdy widziałem tych ludzi tworzących tło dla uroczystości przy pomniku Armii Krajowej w Gdańsku!
Pozdrawiam
normalny pruski bombardier, kanonier Księstwa Warszawskiego i strzelec polskiej piechoty z 1939 (dawniej ex-Gebirgsjaeger)
Horhe
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ARTUT

ależ szwedzka piechota i krzyżacy byli jak najbardziej przywołani przeze mnie!!! ale nie wzbudzili entuzjazmu. Również wspólpraca z muzeami itd tez była przedstawiona. Gośc przyszedł z nastawieniem i konkretnym artykułem, szukał tylko sensacji i smaczków", a że ich nie dostał - przynajmniej ode mnie - to napisał co wiedział i efekt znamy. Ja osobiście jestem zdania, że nie nalezy założyć że sie nie spotkam i odmawiam wywiadu czy informacji, bo wtedy jesczez gorzej zostaniemy odebrani, a że słowa są wyrwane z kontekstu, przeinaczone itd . o tempora o mores!!. To moje zdanie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

P.S.

U nas też jakoś w lutym był ten wywiad, ja tam wpadłem towarzysko. Poki co nie byłem na celowniku-hehe teraz pewnie będe,ale manipulacji tolerowac nie mam zamiaru. Też nie powiem,że to nie mój problem. Dziś SS, jutro prusaki z siedmiolatki,a za rok nawet Grunwaldu nie będzie,bo zaczną zadawać pytania ideologiczne w stylu: co cię pociąga do rekonstrukcji Teutona? :)

Sturmann, tak jak napisałeś, ten sam schemat wywiadu,toczka w toczkę!

Myślę, że kazdy z rozmówców wie co mówił i w jakim kontekście(niektórzy może nawet mają nagrane). W obronie dobrego imienia można napisać pismo o sprostowanie wypowiedzi wyjętych z kontekstu, nie jako polemika do artykułu! Warto dodać klauzulę, że się czeka na odpowiedź 2 tygodnie. Wedle prawa prasowego redakcja ma obowiązek takież sprostowanie opublikować i się do niego ustosunkować. Brak odpowiedzi po 2 tygodniach daję furtkę do reakcji przepisami prawa cywilnego i prasowego w sądzie. To tak tylko tytułem informacyjnym, jakby ktoś był urażony.
Jeśli w ostatnich latach coś się zmieniło w prawie prasowym,to niech mnie jakiś prawnik poprawi.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Musze powiedzieć, że czuje sie lekko odpowiedzialny za sytuację - Bzura była pierwszą rekonstrukcją z powszechnym udziałem kolegów w niemieckich mundurach i to obaj z jazlowiakiem podjęlismy decyzję, że iemce" muszą być.
Wtedy Rafał, Maciek, Krzysiek, Grzesiek i reszta zaczęli twożyć dzisejszą AA7.

Dlatego pozwolę sobie na następujące spostżeżenia.

1 Artykuł ma wyraźny cel - zróby coś z tym SS" w Polsce. I to jest fakt!

Ale,...

2. Jak ktoś słusznie zauważył, autor w ogóle nie ruszył GRH otwarzających Werhmacht. Czyli AA7 czy Grolmana. Ciekawe, prawda.

3. Ponadto, Panowie, ja odnosze wrażenie - i tu możecie się na mnie obrazić - że czasami sami się prosimy o kłopoty albo taki paszkwil w jednak najbardziej opiniotwórczym dzienniku w Polsce.
Chocby te , prosze wybaczyć, ale niedokońca przemyślane wpisy na forach internetowych. Zresztą wystarczy popatrzeć na nicki na Odkrywcy.
I od razu pismaki maja temet - ja sam zastanwiam sie od dłuższego czasu nad zmiana nicka, właśnie po to by nikt się nie czepiał.

Pamiętajcie - co by nie pisać , SS zostało uznane za organizację zbrodniczą, a tłumaczenie komukolwiek, tym bardziej dziennikarzowi z teza, że Waffen-SS nie zostało, jest z góry skazane na niepowodzenie.

A swoją drogą - chłopaki, czy naprawdę połowa rekonstruktorów w Polsce odtwarzający wojska III Rzeszy musi graś jako Waffen-SS??? tak sie po prostu zastanawiam

pozdrawiam

JaH -FWP
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziwić się należy jeszcze jednej rzeczy - że przedstawiciele zainteresowanych grup, mimo wielu smutnych doświadczeń, do tej pory nie doszli do wniosku, że moze lepiej po prostu nie udzielać wywiadów? Czyżby potrzeba rozgłosu była aż tak silna, że nie pozwala rozsądkowi przypominać, że dziennikarze mają własne cele i nie interesuje ich czynienie łamów prasy tubą czyichkolwiek poglądów?

Rekonstruktor SS szykuje się merytorycznie do wywiadu, aby, jego zdaniem, wypaść jak najlepiej", w nadziei, że prawda obroni się sama", a w rezultacie jest podsumowany zdaniem typu młody Fritz przeczesuje nerwowo blond grzywkę" (czy jakoś tak) I jaki ma wpływ na powstanie tego typu, wartościującego zdania, choćby i wymógł autoryzację swoich wypowiedzi? ŻADEN. A jednak liczy, ze wypadnie w takim wywiadzie pozytywnie.

Co zrobić, żeby nie przegrać z zawodowcami w karty? NIE SIADAĆ DO STOŁU. A że niektórym rekonstruktorom bardzo łatwo domalować runatną gębę", wziąwszy pod uwagę poglądy, z którymi często się nie kryją - to już inna sprawa.

Co do nagonki na SS - nie łudźmy się. W artykule szpila weszła także w zadki gebirgsjaegerów. A kto wie, gdyby któregoś dnia zakazano niemieckiej rekonstrukcji, czy przypadkiem podobne artykuły nie zaczęłyby powstawać na temat rekonstruktorów Wojska Polskiego IIRP - że festiwal szowinizmu, że dyktatura munduru, że pogromy itd.?

Jeśli mamy czyste sumienie - róbmy swoje.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba najlepszym wyjściem będzie się nie przejmować, wszelkie dyskusje i oszczerstwa mogą spowodować efekt odwrotny od zamierzanego. Kiedyś im się znudzi i znajdą innych hobbystów do obsmarowywania ;)

Powołując się na krótki i niezbyt chlubny okres mojej zabawy w redaktora gazetki szkolnej zauważyłem, że mogło być gorzej. Klasyczne porównanie, jakie można by użyć, przedstawię w formie małego drzewka :]

rekonstruktor -> żołnierz -> facet z bronią -> morderca
-> Al-Kaida
-> renegat

Tym sposobem, mamy już materiału na 3 artykuły. Nie jest tak źle... Pozdrawiam :)

Lord Macragge
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ steinar

Polecam czytanie ze zrozumieniem. Nie pisalem, ze ND powinien to potepiac tylko, ze jak GW napisze cokolwiek co jest tu zle odebrane to nie minie 10 postow jak pojawiaja sie wycieczki pod adresem Michnika i jego pochodzenia.

Co do dziennikarzy to moje zdanie jest takie, ze - poza dziennikarzami stricte sledczymi - 90% z nich to ludzie nie zglebiajacy tematu o ktorym pisza. Poza tym moze tez zamiast sie oburzac o to co naoisali GRH zadbalyby o swoj PijaR" i starajac sie dotrzec do dziennikarzy pokazaly swoje hobby w lepszym swietle.
Jak do tej pory mam wrazenie, ze slabo to wychodzi, a po taki pierdolowatych artykulach zawsze sa watki dlugie na dziesiatki postow jakcy to dziennikarze zli i glupi.

A do do ponoc jest wolnosc" to wlasnie z niej korzystam nie do konca sie z Wami zgadzajac i polemizujac
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Korzystając z faktu, że GW postanowiła nabić mojej grupie licznik odwiedzin na stronie, chciałbym tylko przywołać znany i powszechnie dyskutowany naukowo dylemat: a rekonstrukcji Rosjan to szanowni Panowie redaktorzy nie boją się ? Tych od Katynia tez nie ?!?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zapraszam wszystkich na stronę Pomeranii 1945: www.pomerania1945.org

Na stronie głównej znajduje się odpowiedz na artykuł Gazety Wyborczej.

Fakty sa takie że gazeta ta aktywnie zwalcza wszelkie przejawy zainteresowania historią z wyjątkiem tych na które koncesję wydaje sama GW.

Dla ciekawości podaję informację że podczas wywiadu dziennikarz GW wypytywał np o rzekome alkoholewe ekscesy które podobno mają miejsce w polskich wrześniowych" GRH. Szczególnie wypytywał o rzekome incydenty" z ułanami. Żadnych informacji w tym temacie nie uzyskał, jednak jego zainteresowania mogą zastanawiać. Teraz udeżono w grupy zajmujące się m.in. Waffen-SS bo bardzo łatwo przy pomocy manipulaci przypiąć takim ludziom brzydką łatkę.
Kto następny...?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dect
Witam!
Kolego Dect moja opinia na temat GW i pana Michnika nie jest antysemicka,tylko mnie wkurz jak GW i jej redaktorzy wiecznie czepiają sie GR!A co do ich pochodzenia to mam racje i nie uważam ze tylko naród Żydowski był pokrzywdzony podczas drogiej wojny światowej.A przede wszystkim GR moim skromnym zdanie nie propagują faszystowskich idei,lecz pokazują historie młodym pokoleniom żeby sytuacja sie nie powtórzyła.zdrów.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://wyborcza.pl/1,87648,5254471,Zabawy_ze_swastyka.html

Gefreiter Michael, Gefreiter Johann, Jäger Arthur. Wszyscy Polacy. Na co dzień prawnicy, handlarze nieruchomości, fotograficy. W weekend ze swastyką w klapie bawią się w essesmanów. Oficjalnie są tylko modelarzami. Nieoficjalnie recytują za Hitlerem, że "ich honor to wierność.
Kilku Niemców przebierających się za rzymskich legionistów i pruskich żołnierzy z epoki Napoleona ogląda film na laptopie. Na ekranie inni mężczyźni biegają po łące przebrani za radzieckich żołnierzy i esesmanów. To Polacy odtwarzają walki o Gdynię w 1945 roku. Jeden z nich w oficerskim mundurze odpala pancerfausta, trafia w czołg T-34. Maszyna staje w płomieniach, płonie jeden z czołgistów. Niemcy o mało nie wyrywają sobie z rak laptopa.

- Za coś takiego w Niemczech poszlibyśmy siedzieć! - mówi Uwe, na co dzień podoficer w jednostce pancernej Bundeswehry.

- Jak to możliwe, że wskrzeszacie oddziały, które zrobiły w waszym kraju tyle złego? Z wielką pasją ożywiacie za nas historię czegoś, czego my się wstydzimy! - dziwi się Marcus, z zawodu nauczyciel.

Jesteśmy tylko aktorami

Marek Łukasik, 35 lat, szef grupy rekonstrukcji historycznej Pomerania. Blondyn, silna opalenizna, pod marynarką dres z kapturem, dżinsy, martensy, mocny uścisk dłoni. To on odpalił pancerfausta podczas widowiska w Mechelinkach. Jeszcze niedawno był geodetą. Teraz robi to, co lubi. Dowodzi 40 młodymi ludźmi. Żyje z konsultacji przy produkcjach filmowych.

- Ale dlaczego rekonstruujecie akurat formacje SS? - pytamy.

- Aby pokazać tę drugą stronę. Ich wygląd, technologię. - Mieliście na stronie internetowej historię 4. Dywizji SS znanej ze zbrodni wojennych popełnionych np. na Bałkanach. Ale o tym nie napisaliście ani słowa.

- Nie myślałem, że zostanie to tak odebrane. Publikując materiały o SS Polizei, nie chcieliśmy sprawić wrażenia, że kontynuujemy jej tradycje. Kiedy zdjęliśmy te materiały, cześć kolegów odeszła z Pomeranii. Uznali, że to błąd. Bo najważniejsze jest pokazywać historię, pełne spektrum najbardziej dramatycznych działań. Na przykład podczas inscenizacji Powstania Warszawskiego odtwarzaliśmy zbrodniczych dirlewangerowców.

- Teraz godła 4. Dywizji SS na waszej stronie internetowej nie ma, ale pozostała taka sama tarcza z jakimś symbolem

- Poruszamy się w stylistyce epoki. Chcemy, aby to było tak odebrane, jak było wtedy. Takie były czasy, chcemy to wiernie przekazać. To nie znaczy, że podzielamy ideologię. Rekonstruując Niemców, jesteśmy aktorami, tylko aktorami.

Racja leży po stronie silniejszych

Łukasik z Pomeranii zapewnia, że w mundurze z hitlerowskimi symbolami zobaczymy go tylko na rekonstrukcjach. Dotarliśmy jednak do prywatnego, wewnętrznego forum internetowego Pomeranii. Dyskusja odbywa się pod przybranymi nazwiskami, obok których widnieją niemieckie stopnie wojskowe. Wszystko okraszone zdjęciami uczestników w niemieckich mundurach.

Markus Leiber, SS-Untersturmfüher, wita wszystkich, informując o zebraniu założycielskim stowarzyszenia, które odbyło się w "gościnnym domu Erika i Sand. Pod spodem lista 15 uczestników: Martin Dyzien, Friz Rauch, Erik Krumm, Max Holm itd.

Leiber prosi o składanie deklaracji członkostwa w nowym stowarzyszeniu. Stare się rozpadło na skutek wewnętrznego sporu. To konieczne, bo w stowarzyszeniu wybuchł konflikt.

Peter Waeder, SS-Unterscharführer: "Pragnę pozostać lojalnym członkiem Pomeranii.

Johan Schwartz, rekrut: "Zum Befehlen! (na rozkaz) Obersturmfuhrer.

Fritz Rauch, SS-Rottenfüher: "Bliżej nam do Waffen-SS jak nigdy przedtem.

Konflikt tli się jednak. Wybucha dyskusja.

Erik Krumm, SS-Rottenführer, zauważa: "Oficerowie i podoficerowie w Waffen-SS byli przyjaciółmi swoich żołnierzy.

Peter Waeder, SS-Unterscharführer: "Pamiętajcie, że każda grupa to zbieranina ludzi o różnych charakterach. Tak było i w SS. Oczywiście H. Himmler (nie bardzo nawet lubiany pośród starych lisów") miał swoje wizje.

Wolf Legendorff: Nosicie mundury takie a nie inne. Pokażcie, że jesteście ludźmi, którzy je noszą, a nie przebierają się w mundurki. I jeszcze jedno: Racja leży po tej stronie, która jest silniejsza".

Moim honorem jest wierność" (02. [to motto, które w 1931 roku nadał oddziałom SS Adolf Hitler].

Ojciec był pacyfistą

Z Michałem Freyerem, szefem grupy rekonstrukcyjnej Ariergarda, spotykamy się w Muzeum Poczty Polskiej. Wojskowe moro ludowego Wojska Polskiego, które ubrał, nie pasuje do historycznego wnętrza budynku Poczty Polskiej w Wolnym Mieście Gdańsku. Michał siedzi plecami do okna. Tędy 1 września 1939 roku Niemcy z dywizji SS-Heimwehr Danzig strażackim wężem wlali benzynę do budynku i podpalili ją. Polscy pocztowcy po 12 godzinach walki musieli się poddać. Michał odtwarza właśnie SS-Heimwehr Danzig.

- Nie chodzi nam o Niemców - oburza się, nerwowo zaczesując blond grzywkę opadającą mu na oczy. - Chcemy zrekonstruować obronę Poczty. To będzie preludium obchodów 70-rocznicy wybuchu II wojny światowej.

Michał jest 40-letnim rencistą. Do niedawna utrzymywał się z produkcji skórzanych elementów żołnierskiego wyposażenia - pasków, ładownic.

- Niemcy z Heimwehr Danzig nie tylko walczyli z pocztowcami, ale również rozstrzelali ich potem na gdańskim lotnisku. Byli wykonawcami wyroków śmierci na gdyńskich harcerzach. Po kampanii wrześniowej Heimwehr Danzig weszła w skład dywizji SS-Totenkopf tworzonej z członków załóg obozów koncentracyjnych. Zna pan przecież te fakty - rzucamy.

Michał znowu się oburza: - Ojciec stracił dwóch braci. Jednego trafił odłamek, drugiego skatowali niemieccy żandarmi. Opowieści ojca miały wielki wpływ na moją osobowość i zainteresowania. Ojciec był zadeklarowanym pacyfistą. Ja też jestem przeciwnikiem manifestowania wszelkich form totalitaryzmu.

- To dlaczego rekonstruuje pan akurat jednostkę, która tak haniebnie zapisała się w historii?

- Bo podjąłem się rekonstrukcji obrony Poczty. Muszą pokazać też członków drugiej strony. Ale będą też pocztowcy.

- Formacje SS kojarzą się źle w polskim społeczeństwie...

- Trzeba rozgraniczyć formacje SS, od Waffen-SS. Waffen-SS to były formacje frontowe.

W jego przekonaniu nie popełniły więcej zbrodni niż Wehrmacht.

Nikt nie chce być Polakiem

Marzec 2007. Wojskowy poligon pod Toruniem. Marek Łukasik cieszy się, bo polscy żołnierze pozwalają mu zajrzeć do wnętrza współczesnego stalowego kolosa. Samojezdna haubica kaliber 122 milimetry waży kilkadziesiąt ton. Łuksik gramoli się do luku dowódcy. W końcu opiera rękę o klapę. Poprawia oficerską czapkę z trupią czaszką i piszczelami. Oddycha z ulgą. Na jego twarzy pojawia się uśmiech. Manewry były udane. Jego ludzie w niemieckich mundurach przez kilka dni biegali po poligonie, strzelali, walczyli wręcz, obsługiwali działa, ćwiczyli taktykę zespołową z użyciem pirotechniki.

- Były grupy z całego kraju. Niemieckie, amerykańskie, polskie. Chodzi nam o nauczenie się żołnierskiego rzemiosła do celów rekonstrukcji - tłumaczy Łukasik.

- Po polskim poligonie biegają faceci w mundurach SS. I to wszystko pod patronatem MON...

- Czy pan kwestionuje, że jesteśmy Polakami? Mundury to tylko kostiumy historyczne. Jak inaczej pan sobie wyobraża trening rekonstruktora?

Szkolenia kilka razy w roku od lat organizuje toruńskie Stowarzyszenia Miłośników Artylerii i Fortyfikacji przy wsparciu Centrum Szkolenia Artylerii i Uzbrojenia i departamentu wychowania i promocji obronności MON.

Prezesem Stowarzyszenia jest Mirosław Giętkowski, były żołnierz zawodowy z 25-letnim stażem. Pomagają mu społecznie inni byli wojskowi.

- Bywają u nas wszystkie grupy: Ameryka, Polska, sowieckie, niemieckie - mówi Gietkowski. - Niemieckie są najlepiej wyszkolone i najczęściej tu przyjeżdżają. Czasami proszą o dodatkowe wejścia na poligon, poza programem. Są bardzo zdyscyplinowani, mimo że wielu nigdy nie było w wojsku. Grupy rekonstruujące polskie wojsko najczęściej nie odpowiadają na nasze zaproszenia.

Przecież jest SS i Waffen-SS

Piotr Kryn, lider GRH Wiking, jest wziętym toruńskim prawnikiem. Zanim poszedł na studia, namiętnie sklejał modele samolotów, statków i czołgów. Teraz jest modelarzem w skali 1Number One. Tyle że zamiast kartonowych modeli czołgów, odtwarza żywego esesmana z 5. Dywizji Pancernej SS-Viking. To formacja oskarżana m.in o wymordowanie na Ukrainie 600 Żydów, pacyfikację powstania warszawskiego, zwalczanie partyzantów w Jugosławii. Jednym z lekarzy tej dywizji był Josef Mengele.

Piotr Kryn przyznaje, że o tym wszystkim wie.

- Rekonstruujemy tylko te pododdziały Vikinga, które po procesie norymberskim przestały być uznawane za formacje zbrodnicze- tłumaczy. - Viking nie był święty. Jednak trudno znaleźć wiarygodne źródła, które mówiłyby o datach, cyfrach i liczbach pomordowanych. Nie zawsze SS była bandą oprawców. Przecież znane są przypadki, że rosyjscy jeńcy dostawali od nich chleb, wodę.

- To dlaczego w Niemczech nie można tak się bawić?

- To hipokryzja. Niemcy nie chcą pamiętać, że gdy Hitler rzucił hasło armaty czy masło", to wybrali armaty. Po prostu wolą o tym nie pamiętać.

Heilowanie w internecie

Wszystkie grupy rekonstruujące Waffen-SS mają bogate witryny w internecie. Na szczycie esesmańskiej" listy przebojów znajdują się filmy i fotografie autorstwa członków Grupy Rekonstrukcji Historycznej Festung Breslau" z Wrocławia. W remake wehrmachtowskiej kroniki wojennej w czołówce pojawia się godło III Rzeszy, potem narrator z zaangażowaniem wyjaśnia, że film przybliża życie niemieckich żołnierzy skutecznie broniących przed dzikimi hordami ze wschodu historycznej twierdzy Breslau".

Na stronie internetowej FB" są też fotograficzne relacje z wewnętrznych manewrów grupy. Żołnierze" śpią, jedzą posiłki, pozują do wspólnych zdjęć. Czarno-biała tonacja, ramki w ząbki" ułatwiają skok w przeszłość. Winterleben", czyli próba odtworzenia sposobu bytowania żołnierzy niemieckich na frontowych przedpolach Festung Breslau w 1945 roku". Albo Lewy brzeg Odry", czyli zimowe manewry na byłej linii frontu".

Nie mniejszą popularnością cieszą się strony grup Kampfgruppe Edelweiss (niemieccy strzelcy górscy) czy Fallschirmjäger Rgt.1 (spadochroniarze). Te formacje cofają się w czasie, przyjmując niemieckie stopnie i nazwiska: Gefreiter Michael, Gefreiter Johann, Gäger Arthur, Feldwebel Erich Schuster. Za pośrednictwem sieci chwalą się nadanymi sobie odznaczeniami, na przykład krzyżem Eiserne Kreuz. Można się go dorobić za wyróżniającą się postawę w czasie trwania rekonstrukcji lub manewrów wewnętrznych. Na krzyżach widnieją swastyki i data: "1939.

Kolejne niewinne podróże w czasie - "w jakże niespokojny okres wojennej zawieruchy - ilustrują m.in. zdjęciem polskiego szlabanu granicznego łamanego przez niemieckich żołnierzy w 1939 r. W innym miejscu dowiadujemy się, że strzelcy i spadochroniarze "owiani niemalże legendą, walczący w 1944 roku pod Monte Cassino przeciwko Polakom z II Korpusu generała Władysława Andersa, spowodowali "straty osobowe w wysokości 1000 zabitych i 3000 rannych.

Ale o co wam chodzi?

Nasi rozmówcy nie widzą niczego złego w przyznawaniu sobie niemieckich orderów i stopni wojskowych.

- Gdybym ja miał taką lekcję historii w podstawówce, to chyba bym się zsikał ze szczęścia - mówi z dumą Piotr Kryn.

W całej Polsce wydarzenia z czasów II wojny światowej odtwarza około 2 tys. pasjonatów. Blisko połowa z nich wciela się w żołnierzy hitlerowskich.

W lipcu 2006 r. brandenburski minister spraw wewnętrznych Jörg Schönbohm wezwał polskie władze, aby podjęły działania przeciw produkcji i sprzedaży nazistowskich mundurów i odznaczeń w Polsce.

Od tamtej pory trwa cisza w tej sprawie.

Źródło: Gazeta Wyborcza"
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z ciekawości przeczytałem cały artykuł i z tego co widze (jak tez mówili poprzednicy) nie skończy się na pewno na tępieniu grup odtwarzających Waffen SS. Autor wyraźnie mówi także o rekonstruktorach wojska rosyjskiego czy Wh. Na pewno dotknie ich w kolejnym artykule .
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie