Skocz do zawartości

Kryptonim Gracz"


coe

Rekomendowane odpowiedzi

Podwójny agent Pawłowski

Nazywano go, i słusznie, szablistą wszech czasów. W 1976 r. został skazany na 25 lat więzienia za szpiegostwo na rzecz USA - 10 lat spędził w więzieniu. Mało kto wie, że wcześniej był tajnym współpracownikiem UB i SB, czemu do końca życia zaprzeczał, przyznając się jedynie do kontaktów z WSW. Jerzy Pawłowski zmarł 11 stycznia br.

Wielokrotny olimpijczyk (w latach 1952 - 1972), złoty, trzykrotnie srebrny i brązowy medalista olimpijski, 18-krotny medalista MŚ, 14-krotny indywidualny mistrz Polski we florecie i szabli. W sumie zdobył 21 medali. Najlepszy sportowiec XXV i XXX-lecia PRL (wyprzedził nawet Irenę Szewińską; na którą - jak się potem okazało - donosił bezpiece), laureat plebiscytu Przeglądu Sportowego" na najlepszego sportowca Polski (1957 i 1968).

DZIĘKUJEMY, MAJORZE PAWŁOWSKI!

Urodził się w Warszawie w 1932 r. Jego dziadek służył w Legionach i uwielbiał Piłsudskiego. Ojciec walczył w wojnie obronnej 1939 r., a potem w batalionie AK ośka". Jerzy Pawłowski lubił podkreślać, że jego rodzina była nękana przez komunę, co przekładało się też na jego postawę: Miałem antyubecką świadomość. Ubek to było pojęcie ponadnarodowe, to była władza pozbawiająca człowieka osobowości. Przeraźliwie wszechmocna". O swoich związkach z ubecją milczał.
Podkreślał również, że on też - wzorem rodziny, już od dzieciństwa - pracował dla Polski: Jako zupełnie młody chłopak byłem w latach okupacji i w powstaniu warszawskim w formacjach pomocniczych AK. Walczyłem też potem, tak skutecznie, jak tylko umiałem, z zależnością Polski od imperium sowieckiego".
Kiedy zaraz po wojnie, w dole na śmieci, znalazł szablę oficerską, postanowił, że zostanie szablistą. Chciał być jak Wołodyjowski, Skrzetuski i Kmicic. Dziecięce marzenia ziściły się, ale do bohaterów Potopu" trudno go porównać.
Przygodę ze sportem zaczął w 1949 r. w klubie Grochów", skąd trafił do milicyjnej Gwardii". Po trzech latach, kiedy powołano go do LWP, przeniósł się do Legii". Wojskowemu klubowi pozostał wierny do końca sportowej kariery, armii do końca życia - był zawodowym wojskowym. Szybko trafił pod skrzydła słynnego węgierskiego trenera, majora Janosa Keveya. Pierwszy tytuł - mistrza Polski we florecie - zdobył już w 1952 r. Największym sukcesem, w wieku 36 lat, było pierwsze miejsce na igrzyskach olimpijskich w 1968 r. w Meksyku.
Przegląd Sportowy" pisał: Jerzy Pawłowski - historia polskiej i światowej szermierki ostatnich dwudziestu lat - spełnił pokładane w nim nadzieje. W czterech olimpijskich startach ani razu nie mógł wywalczyć złotego medalu. Śnił mu się ten medal, nie dawał spokoju, stał się jakimś nieosiągalnym, zdawałoby się, marzeniem. Wspaniała kariera została nareszcie ukoronowana tak, jak na to w pełni zasługiwała. Jak przystało na spadkobiercę legendy i sławy Pana Wołodyjowskiego. Dziękujemy, majorze Pawłowski!". Cieszyli się nie tylko fani sportu, ale również komunistyczne spec-służby, z którymi był już związany od wielu lat.

KRYPTONIM GRACZ"

Pawłowski był u szczytu sportowej kariery. W 1973 r., w uznaniu zasług, wybrano go prezesem Polskiego Związku Szermierczego, którym był przez dwa lata. W międzyczasie ukończył studia prawnicze na Uniwersytecie Warszawskim. Rozpoczął pracę jako adiunkt w Wojskowej Akademii Politycznej (im. Feliksa Dzierżyńskiego) w Warszawie.
Sielanka skończyła się w kwietniu 1975 r., kiedy został aresztowany przez kontrwywiad wojskowy (operacja jego rozpracowania nosiła kryptonim Gracz"). Miał wpaść w restauracji Baszta w Pyrach. Inna wersja głosiła, że Pawłowski nie żyje, że zabito go na Okęciu, kiedy próbował uciec z Polski. Plotka była o tyle uzasadniona, że człowiek, który przez lata był na pierwszych stronach gazet, nagle zniknął. Cenzura zakazała wymieniać jego nazwiska nawet w kontekście wcześniej odniesionych sukcesów. Rzecz jasna złoty medalista nie mógł też znaleźć się w kadrze na zbliżające się szermiercze MŚ. Milczenie o Pawłowskim trwało 10 lat i 44 dni, czyli dokładnie tyle, ile przesiedział w więzieniu na Rakowieckiej w Warszawie i w Barczewie.
Po latach Pawłowski twierdził, że do organów ścigania zgłosił się sam. Wiedział już, że został rozpracowany i liczył na łagodniejsze potraktowanie. Chciał, tak jak na sportowej macie, uprzedzić ruch przeciwnika, ale tym razem się pomylił.

SZCZERY PAWEŁ

Z ujawnionych dokumentów śledztwa i procesu wynika, że Pawłowski do szpiegostwa przyznał się bardzo szybko - podczas trzech dwugodzinnych przesłuchań. Potwierdził, że CIA zwerbowało go wiosną 1964 r. podczas jego pobytu w USA i nadało pseudonim Paweł". Na polecenie Amerykanów miał wstąpić do PZPR.
Dlaczego przeszedł na drugą stronę?: Nie jest prawdą, że zwerbowali mnie Amerykanie - jak kłamliwie głosi gen. Kiszczak. Tę decyzję podjąłem sam - z całą determinacją, na ochotnika i dobrowolnie. Ja walczyłem z KGB - w interesie Polski i USA".
Dla Amerykanów był cenny nie tylko dlatego, że był światowej sławy szermierzem, ale to, że był majorem LWP, a przede wszystkim współpracował z PRL-owskimi służbami specjalnymi. Te ostatnie zwerbowały go w 1950 r. i nadały pseudonim Szczery". Tu o współpracy miał zadecydować szantaż.
Już w wolnej Polsce (kiedy został zdemaskowany jako agent bezpieki), wyznał: Podpisałem zobowiązanie, ponieważ nie chciałem, żeby dobrali się do mojego ojca, żołnierza AK. W 1950 r. zaczynał się terror [naprawdę zaczął się dużo wcześniej - red.]. Poinformowałem natychmiast moją rodzinę, że mnie złamali".
Tej samej bezpiece Pawłowski po aresztowaniu opowiedział o szczegółach pracy dla Amerykanów. Donosił również na kolegów-sportowców. W jego aktach są m.in. informacje, że podczas meksykańskiej olimpiady Szewińska i Komar zajmowali się handlem.

POPARCIE DLA WRON

Po roku od aresztowania - 8 kwietnia 1976 r. Sąd Warszawskiego Okręgu Wojskowego skazał go na 25 lat więzienia, utratę praw publicznych na 10 lat i zdegradował do stopnia szeregowca.
drada Ojczyzny, zbrodnia szpiegostwa - działania przeciw podstawowym interesom obrony kraju - musi wywoływać tym surowsze potępienie, gdy czynu tego dopuszcza się człowiek, któremu Polska Ludowa umożliwiła wykształcenie, rozwijanie zamiłowań i wykorzystanie talentu sportowego, awans społeczny i dostatni byt, sukcesy i sławę w ulubionej dyscyplinie sportu. Nie może nie wywoływać odrazy fakt, że Jerzy Pawłowski reprezentując nasze barwy narodowe na wielu imprezach sportowych, jednocześnie zdradzał Polskę, sprzedając za nędzne, judaszowskie srebrniki [o pieniądzach od CIA niżej - red.], jej tajemnice. Pawłowski prowadził podwójne życie. Był człowiekiem o dwóch obliczach - istniał inny Pawłowski - karierowicz, bezkrytyczny wielbiciel Zachodu, samolub, dorobkiewicz - Pawłowski, dla którego dobrem najwyższym są pieniądze" - pisał organ Ministerstwa Obrony Narodowej - Żołnierz Wolności".
Zdrada Ojczyzny nie musiała być jednak tak wielka, skoro Pawłowski dostał jedynie" 25 lat. Za szpiegostwo groziła bowiem kara śmierci (Kukliński, Najder).
W celi w Barczewie przebywał z kryminalistami, którzy - jak mówił - mieli go zniszczyć, ale nie dał się, a kilku nawet przyłożył. Za cenę wcześniejszego wyjścia z więzienia, w okresie stanu wojennego, władze zaproponowały Pawłowskiemu napisanie książki i nagranie filmu, w których potępi imperializm i pochwali socjalizm, i PRL, czyli pośrednio Jaruzelskiego i Kiszczaka. Więzień zgodził się. W pełni poparł też decyzję WRON. Wkrótce przyszła nagroda. W 1984 r. na specjalnym posiedzeniu Rada Państwa PRL udzieliła mu łaski. Postanowiono wymienić Pawłowskiego i czterech innych agentów amerykańskich osadzonych w polskich więzieniach na skazanego w USA superszpiega PRL-u Mariana Zacharskiego. Słynna wymiana nastąpiła w 1985 r. na moście w Berlinie.
Pawłowski postanowił jednak zostać w Polsce. W wywiadzie dla Rzeczpospolitej" mówił: aprosił mnie konsul generalny USA i zapytał, czy chcę wyjechać do jego kraju, odpowiedziałem, że zostaję. I jeszcze mu powiedziałem, że zostaję dlatego, że to jest mój kraj i że to komuniści powinni wyjechać do Rosji, jeśli im pobyt w Polsce nie odpowiada. Ja mam pewne zasady". Pawłowski zawsze mówił obrazowo, górnolotnie. Pierwszy raz propozycję pozostania w Stanach miał dostać w 1958 r. na szermierczych mistrzostwach świata. Ma się rozumieć - odmówił.
Można przypuszczać, że w 1985 r. Pawłowski został w Polsce, bo nic już mu nie groziło. Karę - i to w skróconym czasie - odsiedział i na tym represje się skończyły. Odzyskał wolność i znów, mimo 53 lat, zaczął trenować, ale tylko amatorsko, gdyż na reprezentowanie Polski już mu nie pozwolono.

ZEMSTA KISZCZAKA

Dlaczego szpiegował? Dla pieniędzy - to klasyczna definicja szpiegostwa. Pod koniec lat 60. Pawłowski jeździł ekskluzywnym mercedesem 300, takim jak ówczesny premier Józef Cyrankiewicz. Mieszkał w centrum stolicy w pięciu pokojach, wypełnionych antycznymi meblami i kolekcją cennych obrazów. Po wyroku skonfiskowano mu majątek (w ramach dodatkowej kary), ale potem musiano mu go zwrócić - na zrealizowanym kilka lat temu filmie Jerzego Zalewskiego Szpiedzy" widać Pawłowskiego w obszernym salonie na tle zabytkowych sprzętów. Luksusy tłumaczył szczęściem w pokerze, w którego namiętnie i z powodzeniem grał.
Sam utrzymywał: Nigdy nie brałem pieniędzy od CIA. To kłamstwo komunistycznej propagandy i dziennikarzy powiązanych z SB. Kiedy mnie skazywali, za wszelką cenę chcieli mi udowodnić pobieranie ogromnych pieniędzy za szpiegostwo, takich, jakie KGB, GRU oraz polskie SB i MSW płaciły swym agentom na Zachodzie, np. Zacharskiemu. (...) Tworzona przez SB, WSW i generała Kiszczaka teoria mojej rzekomej pazerności na pieniądze [Kiszczak pisze o tym w swoich wspomnieniach, przy okazji pracy Pawłowskiego dla służb specjalnych PRL - red.], musiała uzasadniać skandaliczny kapturowy proces i wyrok, jaki otrzymałem. Była to zemsta generała Kiszczaka, mieściła się w ogólnej polityce okłamywania społeczeństwa, a w moim przypadku było to szkalowanie świadome »zdrajcy komuny«, jakim niewątpliwie byłem".
Innym razem (kiedy okazało się, że jednak pieniądze brał) mówił: Otrzymałem tylko raz zwrot kosztów podróży i utrzymania przez 12 dni we Francji. To wszystko!".
Zwrot kosztów nie mógł jednak wystarczyć na mercedesa i antyki. Można spytać - skoro wcześniej pobierał wynagrodzenie od UB, dlaczego później miał nie skorzystać z pieniędzy CIA? Do wygodnego życia wystarczała pensja majora WP i apanaże wybitnego szablisty - pupilka władz. On jednak chciał więcej. Czy to patriotyzm?

WALLENROD BEZ REHABILITACJI

Wielkim patriotą Pawłowski został po 1989 r. Wtedy właśnie zaczął opowiadać, jak to z narażeniem życia walczył z komuną. Tylko jeśli ideowo pracował dla CIA, to jak nazwać jego wcześniejszą pracę dla UB?
Pawłowski nie wstydził się określenia - Wallenrod. Żalił się, że wolna Polska rehabilituje innych patriotów, a jego nie. Tylko czy były podstawy do rehabilitacji?
Pod koniec życia zajął się malarstwem (zaczął malować w więzieniu, głównie pejzaże) i nową pasją - bioenergoterapią. Na działalność agenturalną było już za późno. Ciekawe jednak, dla kogo dziś by szpiegował? Dla Kwaśniewskiego, Oleksego, Busha, UE, a może dla Putina? Bo jeśli uwierzyć szeptanej propagandzie" - agentem był nawet potrójnym.

TADEUSZ M. PŁUŻAŃSKI
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 years later...

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie