Lewarek Napisano 26 Luty 2007 Napisano 26 Luty 2007 Syrop z cebuli, ochydny w smaku ale za to skuteczny ;D
Pilawa Napisano 26 Luty 2007 Napisano 26 Luty 2007 Lotne związki zawarte w czosnku są bardziej skuteczne od chloru,kwasów i promieni słonecznych.Niedawno czytałem że nałożyli jakieś bakterie chorobotwórcze na różne materiały i potraktowali wieloma środkami.Niektóre moczyli kilkanaście godzin. Tylko wyciąg z czosnku w 100% i to dość szybko sobie poradził.
kokesh Napisano 26 Luty 2007 Napisano 26 Luty 2007 Syrop z młodych pędów sosny zasypanych cukrem,wspaniały na kaszel i drogi oddechowe .Grzane piwo z gożdzikami miodem i cynamonem lub jajeczkiem też potrafi zdziałać cuda , lub po prostu dla mniej wyrafinowanych seta z pieprzem .Pozdro...
yorik Napisano 26 Luty 2007 Napisano 26 Luty 2007 O tak syrop z cebuli. Krojona drobno cebula zasypywana cukrem. Czekać aż podejdzie sokiem. Miód tez wielce wskazany zamiast cukru. Można ndo cebuli pokroić ząbek czosnku.Bańki sam potrafię robić i to nie jest żaden szamanizm". Lekarze już w latach osiemdziesiatych przekonali się do tych metod. Do ciętych baniek były nawet specjalne maszynki.Zaraz po wojnie w wojsku dawano żołnierzom wywar z igliwia sosnowego przeciw szkorbutowi.Na rany - miąższ z liścia aloesu.Mozna też robić na aloesie nalewki. Ja nie próbowałem. Z reguły wódkę wypijam wcześniej.Na podagrę i opuchlizny stawów - okłady z tłuczonej surowej kapusty.Na świnkę - kompres z ciepłych gotowanych ziemniaków przykładany do opuchniętych ślinianek.Na wszelkie choroby związane z gardłem - sok ze świezych buraków (wiem - ohyda). Ponoć smażone kwiaty czarnego bzu potrafią wyleczyć z dyfterytu tzn. nie dopuścić do uduszenia.Znam z opowiadań osoby, która przeżyła tą chorobę w latach trzydziestych.Jak sobie jeszcze przypomnę to napiszę.I na miłość boską jeśli już do pieca to na TRZY zdrowaśki.A film ze żmiją i Siemionem to była kultowa Wolna sobota".
Kaba Napisano 27 Luty 2007 Napisano 27 Luty 2007 Jezel bola zeby to doskonale sprawdza sie olejek gozdzikowy. Wystarczy 2-3 kropelki na zeba i po niedlugim czasie zab znieczulony.Na rwe kulszowa, zylaki, reumatyzm jest dobrze polozyc sobie psa na noc na nogi.
yorik Napisano 27 Luty 2007 Napisano 27 Luty 2007 Oooo zapomniałem na ból zęba - posypać żar z paierosa cukrem i wdychać mocno dym nosem.Jak mi mówiono złe niańki przed wojna poiły dzieci herbatką z makowinek.
yorik Napisano 27 Luty 2007 Napisano 27 Luty 2007 No i oczywiście na kurzajki" - brodawki żadne tam jaskrowate tylko ziele jaskółcze. Ma pomarańczowożółte kwiaty i liście przypominające małe listki dębu. Nie występuje na łąkach. Kurzajkę trzeba smarować pomarańczowym sokiem wydzielającym się po odłamaniu łodygi. Był też hardcore typu: nakłuwać szpilką i smarować. Zwykły polny jaskier (ma podobne kwiaty do ziela jaskółczego) się nie nadaje. Jedna znajoma - idiotka poszła na łąką i sobie posmarowała zwykłym sokiem z jaskra - lepiej nie mówić.Ja nigdy nie stosowałem, bo byłem piękny i miałem ręce pianisty.:):):)
Boruta Napisano 27 Luty 2007 Napisano 27 Luty 2007 Mnie najlepiej leczy własnoręcznie sporządzony sok malinowy (w sumie piję z herbatą do posiłków całą zimę - 0,5 litra wystarcza na ten okres, żadne tam ze sklepu, bo to na aronii). A jedzenie typu chleb z kiełbasą zagryzam cebulą, no i już parę latek nie byłem u lekarza. Jeszcze miód spożywam, około 2 łyżeczki dziennie od znajomego z pasieki. Po za tym zimą futerkowe rękawice na kozim futrze, ciepła kurtka, czapka i szalik. Na nogach buty i zimowe onuce.Pozdrawiam
acer Napisano 27 Luty 2007 Napisano 27 Luty 2007 Fakt - prostuję glistnik należy do rodziny makowatych a nie jaskrowatych, z czym innym skojarzyłem
acer Napisano 27 Luty 2007 Napisano 27 Luty 2007 ponadto silne działanie bakteriobójcze i uspokajające
matthew Napisano 27 Luty 2007 Napisano 27 Luty 2007 Uniwesalna jest też nalewka na bursztynie. Śp. babcia takąfabrykowała; nadaje się do nacierania przy np. bólach głowy czy dróg oddechowych, a w sytuacji ekstremalnej wypić też można (choć nie za smaczna... ) ale skuteczna...Matthew
acer Napisano 27 Luty 2007 Napisano 27 Luty 2007 Wywar z igliwia sosnowego, to stary numer powszechny wśród mieszkańców zimnych i bardzo zimnych regionów Pamiętam jakieś wspomnienia z Syberii - tam była mowa o takim wywarze- regularne spożywanie trzymało człowieka w ogólnej odporności.Ponadto panowie syrop z młodych pędów sosny - też dobry syrop na schorzenia dróg oddechowych - podobno syberyjski wynalazek.W sumie nie ma co się dziwić, wykorzystanie do maximum wszelkich dostępnych darów natury
ZUBIKED Napisano 27 Luty 2007 Napisano 27 Luty 2007 Nikt nie wspomniał o korzystaniu z usług SZEPTUCHY , jak szepty nie pomogły to nic już nie pomoże.A tak serio chociaż żartem to znam pewnego Pana co chętnie sam dobrowolnie kładze sie w mrowisko i niczym dzik w nim buszuje, jak sie skaleczy to daje psu wylizac ranę, i codziennie rano pije jajko surowe prosto od kury. I żyje, raczej nie choruje ma już ponad 70 latPozdrawiam
matthew Napisano 27 Luty 2007 Napisano 27 Luty 2007 No i sok z brzozy. W moich okolicach ludzie, bodajże na wiosnę, nacinają końcówkę gałęzi brzozy, naginają ją do ziemi i nakładają butelkę aby sok do niej spływał. Ale jakie dolegliwości ten specyfik leczy tego nie wiem.W ostateczności pozostaje jeszcze instytucja ZNACHORA (szukać trzeba W Głębi Lasu).
martin280 Napisano 27 Luty 2007 Napisano 27 Luty 2007 Panie i Panowie z tym picem na trzy zdrowaśki do stara metoda leczenia. W czasach w spółczesnych tj. od początkuXX wieku wyśmiana. Mało kto choćby nawet umiał to stosował.Piszę to na przykładzie osoby żyjącej do około 1970r.A mianowicie żyła sobie w mojej rodzinnej miejscowościw urodzona czasach przed II wojną pewna(nazwisko i imię znane autorowi) bardzo młoda dziewczyna bardzo urodziwa tylko z jednym mankamentem, od wczesnego dziecińśtwa przyplątała się jej wtedy nieznana choroba skóry, przez kilka lat leczenia nic nie pomagało, dziewczyna wyrosła. Pasowało by mieć jakiegoś kawalera a tu ani kulawego(plamy na skórze nóg i innych częściach ciała). Zdesperowana sama namówiła dwie babcie na leczenie piecem". Przebieg zabiegu znam z opowiadania, nie wyglądało to tak jak większość myśli i jest opisane w literaturze. Zabieg nadspodziewanie pomógł a od konkuretów nie mogła się odpędzić. Jej dzieci i wnuki żyją w mojej miejscowości i mają się dobrze.Pozdrawiam
acer Napisano 27 Luty 2007 Napisano 27 Luty 2007 hhehe sok z brzozy - mam gdzieś takie zdjęcie partyzanta w rosji - nacięcie brzozy i po patyczku do butelki :)Co do psów i lizania ran to nie tak dawno dowodzono że psy mają zdolność właśnie wyczuwania nowotworów coś takiego badano w USA
yorik Napisano 27 Luty 2007 Napisano 27 Luty 2007 Martin 280 - przecież w Antku" wyraźnie napisali, że z Rozalki choroba za szybko wylazła i dlatego jej się zeszło.
yorik Napisano 27 Luty 2007 Napisano 27 Luty 2007 Sok z brzozy był kiedyś sprzedawany w byłym Związku Radzieckim jako jeden z najtańszych napojów. Pamiętam go w słoikach z białą etykietką. Kosztował jakieś grosze - kilka kopiejek. Był świetny jako popitka.Co do lekarstw - na kaszel były sprzedawane na wagę cukierki ślazowe. Nie wiem czy teraz też są w sprzedaży.
gregc79 Napisano 27 Luty 2007 Napisano 27 Luty 2007 Co do soku z brzozy to miałem okazję jakiś czas temu spróbować - smakuje jak woda mineralna z jakimś ciężkim do określenia posmakiem - w każdym razie całkiem całkiem, a czy na coś pomaga? - nie mam pojęcia. W uzupełnieniu tego co napisali woytas i 01111977 w temacie skórek kocich - mój śp. stryj uważał założenie kamizelki z kocich skórek jako panaceum na wszelkie bóle reumatyczne i bóle korzonków - tak nawiasem zmarł na coś innego. Pozdrawiam
herrmateuss Napisano 27 Luty 2007 Napisano 27 Luty 2007 Sliwowica i wszelakie bimbry na przeziebienia dwie setki i do łozka spac na drugi dzien zdrów jak ryba. ewentualnie wódka z miodem.
łysy Napisano 27 Luty 2007 Napisano 27 Luty 2007 ja osobiście uważam, że ze starych specyfików najlepsze są kurze łajno i miód ,kurze łajno stosuje się od wewnątrz ponieważ posiada zdolność wypychania, natomiast miód od zewnątrz, bo wyciąga. doskonałe na wszystko polecam.
alajerzy77 Napisano 27 Luty 2007 Napisano 27 Luty 2007 Z młodzieńczych lat pamiętam, jak byłem przeziębiony to śp. Tato przynosił garnek kwasu z koszonej kapusty, zagotowywał to z liściem laurowym i trzeba było wypić tego około 1/2 litra . Ponieważ był on bardzo kwaśne przyjadało się gotowanymi ziemniakami okraszonymi oliwą samemu wyciskaną. Następnie po zjedzeniu i wypiciu szło się do łóżka by się wypocić. Następnego dnia nie miałem już gorączki a organizm funkcjonował normalnie jak u zdrowego.Na kaszel był syrop z rozdrobnionej cebuli i czosnku zasypanej cukrem. Na rany trudno gojące kit pszczeli – propolis rozpuszczony w spirytusie a następnie do obmywania ran rozcieńczony w wodzie. Ponieważ rany najczęściej miałem na kolanach to one po stosowaniu tego preparatu przez kilkanaście dni były żółte.Na kaszel też był stosowany syrop z młodych pędów sosny zasypanej cukrem.Na rozstroje układu pokarmowego stosowali rodzice nalewkę z orzecha włoskiego zalanego spirytusem. My jako dzieci dostawaliśmy kilka kropel tej nalewki rozcieńczonej wodą. Jakie to wtedy było palące, gorzkie i wypijałem zawsze z płaczem. A dziś!!!!!!!!!Wspomnę tu o mleku z miodem i masłem do picia, chlebie ze smalcem i rozdrobnionym czosnkiem, cebulą, duża ilością zjadanej kapusty kiszonej pod różnymi postaciami. Było to stosowane jako środek zapobiegawczy przed grypa i przeziębieniami. A dziś lekarz, antybiotyki , preparaty chemiczne w postaci leków. I tak się trujemy. Do tego brak ruchu na świeżym powietrzu.
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.