Skocz do zawartości

Stare lekarstwa!pomagały?


281

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 73
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Napisano
Lotne związki zawarte w czosnku są bardziej skuteczne od chloru,kwasów i promieni słonecznych.

Niedawno czytałem że nałożyli jakieś bakterie chorobotwórcze na różne materiały i potraktowali wieloma środkami.Niektóre moczyli kilkanaście godzin. Tylko wyciąg z czosnku w 100% i to dość szybko sobie poradził.
Napisano
Syrop z młodych pędów sosny zasypanych cukrem,wspaniały na kaszel i drogi oddechowe .Grzane piwo z gożdzikami miodem i cynamonem lub jajeczkiem też potrafi zdziałać cuda , lub po prostu dla mniej wyrafinowanych seta z pieprzem .Pozdro...
Napisano
O tak syrop z cebuli. Krojona drobno cebula zasypywana cukrem. Czekać aż podejdzie sokiem. Miód tez wielce wskazany zamiast cukru. Można ndo cebuli pokroić ząbek czosnku.
Bańki sam potrafię robić i to nie jest żaden szamanizm". Lekarze już w latach osiemdziesiatych przekonali się do tych metod. Do ciętych baniek były nawet specjalne maszynki.
Zaraz po wojnie w wojsku dawano żołnierzom wywar z igliwia sosnowego przeciw szkorbutowi.
Na rany - miąższ z liścia aloesu.Mozna też robić na aloesie nalewki. Ja nie próbowałem. Z reguły wódkę wypijam wcześniej.
Na podagrę i opuchlizny stawów - okłady z tłuczonej surowej kapusty.
Na świnkę - kompres z ciepłych gotowanych ziemniaków przykładany do opuchniętych ślinianek.
Na wszelkie choroby związane z gardłem - sok ze świezych buraków (wiem - ohyda). Ponoć smażone kwiaty czarnego bzu potrafią wyleczyć z dyfterytu tzn. nie dopuścić do uduszenia.Znam z opowiadań osoby, która przeżyła tą chorobę w latach trzydziestych.

Jak sobie jeszcze przypomnę to napiszę.

I na miłość boską jeśli już do pieca to na TRZY zdrowaśki.
A film ze żmiją i Siemionem to była kultowa Wolna sobota".
Napisano
Jezel bola zeby to doskonale sprawdza sie olejek gozdzikowy. Wystarczy 2-3 kropelki na zeba i po niedlugim czasie zab znieczulony.

Na rwe kulszowa, zylaki, reumatyzm jest dobrze polozyc sobie psa na noc na nogi.
Napisano
Oooo zapomniałem na ból zęba - posypać żar z paierosa cukrem i wdychać mocno dym nosem.
Jak mi mówiono złe niańki przed wojna poiły dzieci herbatką z makowinek.
Napisano
No i oczywiście na kurzajki" - brodawki żadne tam jaskrowate tylko ziele jaskółcze. Ma pomarańczowożółte kwiaty i liście przypominające małe listki dębu. Nie występuje na łąkach. Kurzajkę trzeba smarować pomarańczowym sokiem wydzielającym się po odłamaniu łodygi. Był też hardcore typu: nakłuwać szpilką i smarować. Zwykły polny jaskier (ma podobne kwiaty do ziela jaskółczego) się nie nadaje. Jedna znajoma - idiotka poszła na łąką i sobie posmarowała zwykłym sokiem z jaskra - lepiej nie mówić.
Ja nigdy nie stosowałem, bo byłem piękny i miałem ręce pianisty.:):):)
Napisano
Mnie najlepiej leczy własnoręcznie sporządzony sok malinowy (w sumie piję z herbatą do posiłków całą zimę - 0,5 litra wystarcza na ten okres, żadne tam ze sklepu, bo to na aronii). A jedzenie typu chleb z kiełbasą zagryzam cebulą, no i już parę latek nie byłem u lekarza. Jeszcze miód spożywam, około 2 łyżeczki dziennie od znajomego z pasieki. Po za tym zimą futerkowe rękawice na kozim futrze, ciepła kurtka, czapka i szalik. Na nogach buty i zimowe onuce.
Pozdrawiam
Napisano
Uniwesalna jest też nalewka na bursztynie. Śp. babcia taką
fabrykowała; nadaje się do nacierania przy np. bólach głowy czy dróg oddechowych, a w sytuacji ekstremalnej wypić też można (choć nie za smaczna... ) ale skuteczna...
Matthew
Napisano
Wywar z igliwia sosnowego, to stary numer powszechny wśród mieszkańców zimnych i bardzo zimnych regionów

Pamiętam jakieś wspomnienia z Syberii - tam była mowa o takim wywarze- regularne spożywanie trzymało człowieka w ogólnej odporności.

Ponadto panowie syrop z młodych pędów sosny - też dobry syrop na schorzenia dróg oddechowych - podobno syberyjski wynalazek.
W sumie nie ma co się dziwić, wykorzystanie do maximum wszelkich dostępnych darów natury
Napisano
Nikt nie wspomniał o korzystaniu z usług SZEPTUCHY , jak szepty nie pomogły to nic już nie pomoże.


A tak serio chociaż żartem to znam pewnego Pana co chętnie sam dobrowolnie kładze sie w mrowisko i niczym dzik w nim buszuje, jak sie skaleczy to daje psu wylizac ranę, i codziennie rano pije jajko surowe prosto od kury. I żyje, raczej nie choruje ma już ponad 70 lat
Pozdrawiam
Napisano
No i sok z brzozy. W moich okolicach ludzie, bodajże na wiosnę, nacinają końcówkę gałęzi brzozy, naginają ją do ziemi i nakładają butelkę aby sok do niej spływał. Ale jakie dolegliwości ten specyfik leczy tego nie wiem.
W ostateczności pozostaje jeszcze instytucja ZNACHORA (szukać trzeba W Głębi Lasu).
Napisano
Panie i Panowie z tym picem na trzy zdrowaśki do stara metoda leczenia. W czasach w spółczesnych tj. od początku
XX wieku wyśmiana. Mało kto choćby nawet umiał to stosował.
Piszę to na przykładzie osoby żyjącej do około 1970r.
A mianowicie żyła sobie w mojej rodzinnej miejscowości
w urodzona czasach przed II wojną pewna(nazwisko i imię znane autorowi) bardzo młoda dziewczyna bardzo urodziwa tylko z jednym mankamentem, od wczesnego dziecińśtwa przyplątała się jej wtedy nieznana choroba skóry, przez kilka lat leczenia nic nie pomagało, dziewczyna wyrosła. Pasowało by mieć jakiegoś kawalera a tu ani kulawego(plamy na skórze nóg i innych częściach ciała). Zdesperowana sama namówiła dwie babcie na leczenie piecem". Przebieg zabiegu znam z opowiadania, nie wyglądało to tak jak większość myśli i jest opisane w literaturze. Zabieg nadspodziewanie pomógł a od konkuretów nie mogła się odpędzić. Jej dzieci i wnuki żyją w mojej miejscowości i mają się dobrze.
Pozdrawiam
Napisano
hhehe sok z brzozy - mam gdzieś takie zdjęcie partyzanta w rosji - nacięcie brzozy i po patyczku do butelki :)

Co do psów i lizania ran to nie tak dawno dowodzono że psy mają zdolność właśnie wyczuwania nowotworów coś takiego badano w USA
Napisano
Martin 280 - przecież w Antku" wyraźnie napisali, że z Rozalki choroba za szybko wylazła i dlatego jej się zeszło.
Napisano
Sok z brzozy był kiedyś sprzedawany w byłym Związku Radzieckim jako jeden z najtańszych napojów. Pamiętam go w słoikach z białą etykietką. Kosztował jakieś grosze - kilka kopiejek. Był świetny jako popitka.
Co do lekarstw - na kaszel były sprzedawane na wagę cukierki ślazowe. Nie wiem czy teraz też są w sprzedaży.
Napisano
Co do soku z brzozy to miałem okazję jakiś czas temu spróbować - smakuje jak woda mineralna z jakimś ciężkim do określenia posmakiem - w każdym razie całkiem całkiem, a czy na coś pomaga? - nie mam pojęcia. W uzupełnieniu tego co napisali woytas i 01111977 w temacie skórek kocich - mój śp. stryj uważał założenie kamizelki z kocich skórek jako panaceum na wszelkie bóle reumatyczne i bóle korzonków - tak nawiasem zmarł na coś innego. Pozdrawiam
Napisano
ja osobiście uważam, że ze starych specyfików najlepsze są kurze łajno i miód ,kurze łajno stosuje się od wewnątrz ponieważ posiada zdolność wypychania, natomiast miód od zewnątrz, bo wyciąga. doskonałe na wszystko polecam.
Napisano
Z młodzieńczych lat pamiętam, jak byłem przeziębiony to śp. Tato przynosił garnek kwasu z koszonej kapusty, zagotowywał to z liściem laurowym i trzeba było wypić tego około 1/2 litra . Ponieważ był on bardzo kwaśne przyjadało się gotowanymi ziemniakami okraszonymi oliwą samemu wyciskaną. Następnie po zjedzeniu i wypiciu szło się do łóżka by się wypocić. Następnego dnia nie miałem już gorączki a organizm funkcjonował normalnie jak u zdrowego.
Na kaszel był syrop z rozdrobnionej cebuli i czosnku zasypanej cukrem.
Na rany trudno gojące kit pszczeli – propolis rozpuszczony w spirytusie a następnie do obmywania ran rozcieńczony w wodzie. Ponieważ rany najczęściej miałem na kolanach to one po stosowaniu tego preparatu przez kilkanaście dni były żółte.
Na kaszel też był stosowany syrop z młodych pędów sosny zasypanej cukrem.
Na rozstroje układu pokarmowego stosowali rodzice nalewkę z orzecha włoskiego zalanego spirytusem. My jako dzieci dostawaliśmy kilka kropel tej nalewki rozcieńczonej wodą. Jakie to wtedy było palące, gorzkie i wypijałem zawsze z płaczem. A dziś!!!!!!!!!
Wspomnę tu o mleku z miodem i masłem do picia, chlebie ze smalcem i rozdrobnionym czosnkiem, cebulą, duża ilością zjadanej kapusty kiszonej pod różnymi postaciami. Było to stosowane jako środek zapobiegawczy przed grypa i przeziębieniami.
A dziś lekarz, antybiotyki , preparaty chemiczne w postaci leków. I tak się trujemy. Do tego brak ruchu na świeżym powietrzu.

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie