Skocz do zawartości

Bajka z Tygrysem w tle ????


Dundee

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano
Czesc
Ostatnio bardzo pancernie" sie zrobilo wiec i ja dorzuce cos na temat.
Zaznaczam, ze nie chce mi sie w to wierzyc wiec wlasnie dla tego umieszczam tego posta aby prawdziwi wyjadacze" rzucili troche swiatla na sprawe.
Wujek mojego kolegi opowiadal ciekawa historie; sluzyl w latach 66-68 w Zaganiu i ktoregos pieknego dnia pojawil sie w jednostce dziadkowina z tekstem panowie, mozecie wziasc czolg z mojej stodoly?".
Wojacy go najpierw olali, ale w momencie kiedy pojawil sie po raz kolejny, pojechali do niego z podczolgowa i innym ciezkim sprzetem. Zagladaja do stodoly a tam pusto. Dziadek ukryl maszyne za sciana ze slomy (ponoc sloma byla podwiazana do desek) Czolg byl pod plandeka i sloma. Wojacy chcieli go wytargac na holu, a dziadek nie pozwolil tylko poprosil ropy wlac (bestyja byla na chodzie z pelnym wyposazeniem -podobnow nawet ammo). Czolg wyjechal o wlasnych silach. Podobno byl to Tygrys
Osobiscie nie chce mi sie w to wierzyc, ale tak jak zaznaczylem nie siedze w temacie a chcialbym poznac Wasze zdanie.
Pozdrowionka
Damian
Napisano
Rzecz która od razu się nie klei to Tygrys miał silnik bezynowy. Jak chyba większość niemieckich czołgów.
Jak na ropę to raczej rusek. No i ta wielkość stodoły do przechowania Tygrysa plus normalne jej użytkowanie.
Napisano
co do ropy czy benzyny to nie bede sie upieral, bo moze chcial benzyny ..teraz tego nie jestem w stanie zweryfikowac. Wydaje mi sie, ze skoro byla to ( o ile byla)taka perelka" to chyba jakiegos rozglosu powinno nabrac.
W sumie koniec lat 60-tych ...moze ktos cos slyszal, jakas prasa, radio czy cos. Mnie sie tez to wydaje zbyt kolorowe
Napisano
W latach 70 osobiście widziałem w kilku miejscach wraki tygrysów, ale mnie wtedy to nie interesowało. Myślę że do dziś powinno coś z nich pozostać, gdyż najgorszy okres dewastacji miały za sobą. Czołgi stały pod gołym niebem i nikt sie nimi nie przejmował. W zeszłym roku trafiłem na samotnego T34 w lesie, niestety z zdemontowaną armatą, silnikiem i bez gąsek. Myśle że jesienia będe w tych okolicach to chętnym wyśle zdjęcfie tego T-34, czołg od dziś jest do zabrania.
Napisano
gdzies czytalem o takim przypadku, tylko to byl ruski t34, stal w stodole a chlopina kilka tygodnie a moze i miesiecy prosil zeby go z tamtad zabrac, teraz podobno robi za pomnik w jakiejs miejscowosci i byly awantury, ze lufa mierzy we wschod, lufe przestawili, to teraz mierzy w kosciol i narodzil sie kolejny problem :)
Napisano
Frozzer dzieki wielkie
bylbys w stanie cos wiecej na ten temat wyluskac ?
jakis rok, miejscowosc czy przynajmniej rejon ?
Ten moj" z opowiesci byl w jakiejs wiosce na zachod od Zagania
Napisano
i ja coś dorzucę . Ojciec budował drogę w Bieszczadach w latach 60 (Wielkopolska Brygada KBW) i znaleźli w czasie spacerów samotnego T34 w lesie , niestety nie trafili tam po raz drugi
Napisano
ale ten stoi i to 200 m od drogi, na jego przedpolu w odległości jakieś 800 m jest rów ppanc i widać ślady obrony niemieckiej, sporo odłamków i niewystrzelonych pocisków ppanc
Napisano
W latach 80' byłem na obozie ZHP w Mikoszewie(Pomorskie).Zbieraliśmy tam w lesie(bez kopania-teren bagienny) masę amunicji,części różnej broni,magazynki a nawet jeden destrukt karabinu maszynowego itp.Było tego bardzo dużo.Później przyjechała milicja(lekkie baty:)-i wszystko nam zabrała(fanty były zakopywane w naszym NS'ie ).Bardzo ciekawy teren.Może ktoś tam był??
Napisano
Do Froozera.
Parę miesięcy temu był artykuł w GW o człowieku u którego w stodole stał Panzer IV. Było to pod Siedlcami. I w tym artykule także wspomnieli o woim" T 34, tylko, że tak naprawdę jest to czołg produkcji powojennej, i trafił na pomnik podarowany przez armię w latach 80.
Pzdr
Bodziu
Napisano
Dzień dobry, jestem biernym czytaczem forum.
A można coś więcej na temat tego Pz.IV w stodole? To był jakiś destrukt, czy w miarę dobrym stanie? No i co się z nim później stało? Pozdrawiam.
Napisano
Do Frozzer'a.

Mikoszewo(Mierzeja Wiślana) położone jest u samego ujścia Wisły na prawym jej brzegu. Ze Świbnem, leżącym po lewej stronie Wisły, posiada połączenie promowe. Jest miejscowością rolniczą o wzrastającej funkcji turystycznej.Kiedyś to była totalna dziura.

Pzdr
gomp
Napisano
Facet trzymał od wojny Panzera IV, który ostał mu się po wycofujących Niemcach. Niemcy ulokowali się czołgiem w jego stodole bo to był dobry punkt ogniowy, jednak Rosjanie podeszli pod wieś z innej strony i Niemcy w panice uciekli zostawiając dziadkowi czołg. On biedny chciał się pozbyć tego żelastwa, jednak gdy zgłosił się z tym zaraz po wojnie na milicję, to dostał niezły wycisk za robienie sobie jaj z władzy ludowej. Więc dziadek siedział cicho, i wciąż trzymał czołg w stodole. W latach 60 podczas kręcenia Czterech pancernych" w pobliżu tej wioski, dziadek próbował zainteresować swoim czołgiem ekipę filmową, mówiąc, że ma czołg w lepszym stanie i na chodzie niż ten Panzer, który miała ekipa. Nistety znowu wmieszała się w to milicja, i dziadek ponownie został ze swoim czołgiem, dodatkowo mając przypięty przez milicje wizerunek awanturnika i bimbrownika. Tak było do lat 70, kiedy to syn owego człowieka wrócił z wojska, i razem ze swoim kolegą postanowili uruchomić czołg, co zresztą im sie udało. Niestety szkody jakie wyrządzili na pobliskich polach podczas swojego rajdu, ściągnęły na nich już nie tylko milicję, ale i wojsko. I tak dziadek w końcu pozbył się czołgu ze stodoły. Podobno czołg został zabrany przez wojsko do Poznania, do tamtejszego muzeum przy szkole pancernej.
Pzdr
Bodziu
Napisano
Tutaj jest link, gdyż ten temat już był omawiany:
http://www.odkrywca-online.pl/index1.php?action=forum&iletab=jedna&sub=pokaz_watek&id_forum=0&ktory=14073#14073
Pzdr
Bodziu
Napisano
Temat był omawiany ale sprawa nie została do końca wyjaśniona.
Napisano
Zgadza się, nadal nie wiadomo co sie stało z tym czołgiem.
Pzdr
Bodziu
Napisano
no to wiele sie mi rozjasnilo ..dzieki bardzo.
Teraz bede docieral" do czlowieka, ktory odbieral ten czolg :)
jeszcze raz dzieki wszystkim

pozdrowionka
Napisano
Inna historia, ale z podobnie smutnym zakończeniem.
Jest takie jezioro Aszyryń, na wschód od Sejn. Jezioro, jak na tamtejsze warunki malutkie, ale diablo głębokie.
W czasie wojny Niemcy mieli obok lotnisko polowe i zdarzyło się raz, że startujący samolot przeciągnął" i zwalił się do wody. Sądzę, że pilot podczas startu zasłabł, albo wręcz stracił przytomność, bo nawet nie próbował się ratować. Uderzenie o wodę nie było silne. Spadł najwyżej z czterech, pięciu metrów. I to ślizgiem". Świadkowie twierdzili, że przelatując na drzewami rosnącymi przy jeziorze zaczepił podwoziem o ich czubki. Obecnie rosną tam potężne drzewiska, ale wówczas były to pewnie młódki". Zresztą, Niemcy nie zakładaliby lotniska ze ścianą drzew przed nosem.
Tak, czy inaczej samolot zatonął. Nie rozpadł się, nie eksplodował ale właśnie z a t o n ą ł.
Wiedziałem o tej historii od dobrych 25 lat. Niedaleko od jeziora Dziadkowie mieli ziemię (ciakawą ziemię, ponieważ obok gospodarstwa stał potężny kurhan), więc jako dziecko jeżdziłem tam co roku z Rodzicami. I wiele razy słyszałem opowieść o utopionym samolocie.
Zamieszkałem w całkowicie innym zakątku Polski i z biegiem lat ta historia stała się dla mnie ajką o żelaznym wilku". Aż tu dwa lata temu mój Brat, będąc na wakacjach w tamtym rejonie, zajechał nad Aszyryń. I okazało się,że 6 lat temu (sześć!!!) przyjechało wojsko. Mieszkańców powiadomili, że będą ćwiczenia. Nikt tam od czterdziestego piątego nie widział wojska. A tu nagle ćwiczenia!
Ale wiadomo, wojsko to władza. Więc się nie dopytywali. Wojsko przyjechało z płetwonurkami, pontonami i tak dalej... Dowodził jakiś pułkownik. Nie przedstawił się, a samemu straszno pytać.
I wyciągnęli z jeziora całe Me-109. Z wyjętym podwoziem (przez to podwozie haczące o wierzchołki drzew w relacjach świadków, myślałem że leży tam Stuka. To by dopiero było!). Pilota pochowali na cmentarzu, a samolot wywieźli. To tyle. Koniec historii. Nad jej resztą opiekę roztoczyli Mama Kasa i Tato Szmal. Widać, że w Wojsku Polskim nie brakuje odkrywców-pasjonatów. Zwłaszcza łatwej mamony.
Moim zdaniem, jeżeli ktoś ma nas pozbawiać czegoś co powinno na tej ziemi pozostać (inaczej mówiąc: okradać nas), to niech to robi prywatnie, za swoje pieniądze. Bo to przecież absurd, że my płacimy złodziejowi pensję.
Z całym szacunkiem dla Wojska...

Płytkiego kopania,
Renald
Napisano
Renald o tym to ja slyszalem i nawet widzialem to w telewizji...Pojawily sie migawki.I nawet powiedziane bylo ze wojsko szuka tam zatopionego sprzętu (nie powiedziano wyraźnie samolotu)z wojny.No cóz ktos kradnie zeby okradanym mogł byc ktoś (podwójnie nie dośc że z ciekawych zabytków to jeszcze z naszych podatków)a tak mielibyśmy chociaż jednego (o ile sie nie myle)ME-109 w polsce.Ale cóz nastały czasy ZŁODZIEJSKIEGO KAPITALIZMU...
Pozdrawiam
Zbychub
Napisano
No to ja panu Niemczyckiemu i jego funacji gratuluję! Ciekawe kto może zobaczyć tego Me? Fundacja?
Ile czasu można coś oglądać, macać, mieć po prostu? Co dalej z nim pan Niemczycki zrobi? Zeżre? To chyba ostateczna forma posiadania?
Dlaczego jago fundacja (skoro jest właścicielem) nie założy skromnego muzeum? Ma chyba środki?
To jest trochę tak jak z dziełami sztuki. Kupuje ktoś (albo jego fundacja :) powiedzmy Vermeer'a. Rzadka rzecz, mało tego zostało. I pierdul to do sejfu. Nikt tego obrazu przez następne 20 lat (oprócz konserwatorów) nie zobaczy. Nawet właściciel zapomniał, że to ma. Ale ma. I to się liczy.
Z nowoczesnym kapitalizmem nie ma to nic wspólnego. To raczej początki kapitalzmu, rodem z iemi obiecanej".
Napisano
Do Renalda.
Poczytaj trochę, to będziesz wiedział, że ME 109 należące do Fundacji Polskie Orły p. Niemczyckiego można oglądać w Muzeum Lotnictwa w Krakowie. Wprawdzie nie przez cały rok, ale jednak tam jest. Trochę wiedzy proszę, nim zaczynamy pyskówkę.
Pzdr
Bodziu
Napisano
Ludzie! Z kąd wy się bierzecie???!!!!!

Tego ME 109 wyciągnięto z jeziora właśnie dla fundacji. Został fachowo wyremontowany z pomocą producenta. Jest to najorginalnieszy ME 109 w Europie i jest w pełni sprawny technicznie chociaż nie ma prawa do latania. Można go co roku obejrzeć na pokazach lotniczych w Góraszce po Warszawą.
Akurat sobie znaleźliście złego kozła ofiarnego na pisioczenie o kapitakiźnie.
Napisano
Fundacja chce stworzyć muzeum, ale głównie z latającymi eksponatami.Lata już Jak 18, jest tam również CSS 13 i TS 8 Bies. Jest jeszcze parę maszyn które będą być może latać.
Jak napisał Polsmol, Me 109 należący do Fundacji Niemczyckiego jest jednym z niewielu bardzo dobrze odresteurowanych maszyn tego typu. I samoloty tej fundacji są do obejrzenia co roku w Góraszce.
I naprawdę niektórzy nie powinni zabierać głosu jak nie znają faktów.
Pzdr
Bodziu

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie