Q3N Napisano 11 Marzec 2006 Napisano 11 Marzec 2006 Troche prowizorki i sie mozna pobawic w rekonstrukcje .Trzeba isc do sklepu obok po katrony:D
mostpegaza Napisano 11 Marzec 2006 Napisano 11 Marzec 2006 Dzisiaj przez niktórych zostałby nazwany naziolem. Ciekawe bo w większości Ci którzy by tak o nim powiedzieli w tamtych czasach skakali z dywanu na podłogę ze spadochronem. Dzisiaj sie poprostu wielu ludziom w główkch poprzewracało i to przede wszystkim z nadmiaru kasy!!!
polsmol Napisano 12 Marzec 2006 Napisano 12 Marzec 2006 Wbrew pozorom jakość rekonstrukcji nie zależy od kasy a od chęci i zrozumienia tematu. Jeśli ktoś nie ma pieniędzy to wiele rzeczy może zrobić samemu lub z pomocą kolegów. Każdy ma jakiś talent.
R51 Napisano 13 Marzec 2006 Napisano 13 Marzec 2006 Jak rany, wiedzę że niezależnie od odtwarzanej epoki pokutuje przekonanie, że wiele rzeczy można zrobić samemu". Otóż samemu można zrobić niewiele, czy jest się spawaczem, czy odlewnikiem, frezerem, siodlarzem, rymarzem, kowalem, snycerzem, stolarzem, krawcem itd, itp., to zawsze zrobić sobie samemu" można w obrębie własnej specjalności, poza nią tworzyć się będzie mniejsze lub większe knoty. Proszę mi uwierzyć, wiele lat doświadczeń w rekonstrukcjach historycznych od średniowiecza po II WŚ pozwoliło mi dogłębnie poznać tą zasadę. Pozdrawiam
michalmiazga Napisano 13 Marzec 2006 Autor Napisano 13 Marzec 2006 Witam Chciałbym dopisać kilka :)))dodatkowych informacji o Zygmuncie Siekierskim o którym pisałem w pierwszym poście.A wiec w skrócie:Zygmunt Siekierski, a właściwie podporucznik Zygmunt Siekierski przebywał w obozie jenieckim od 1939 roku. Replikę umundurowania o której pisałem wczesniej przygotował razem z kolegami z Oflagu. Debiut przebrania miał miejsce w nocy 19 marca 1942 roku. Grupa chorych" polskich jeńców w eskorcie iemca" uzbrojonego w drewniany karabin za to mówiącego biegle po niemiecku wyszła z obozu pod pretekstem wyjścia do szpitala. Wszystko poszło jak z płatka. Po kilku minutach cała grupa biegła już przez las kierując sie na Generalną Gubernię. Po bodaj dwóch dniach wycieńczeni uciekinierzy postanowili jednak skorzystać z pociągu: odrapana oksyda" na karabinie została zreperowana" przez zamalowanie ubytków ołówkiem (!) i iemiec" znów zaczął grać swą rolę. Pojechali do Piły. Potem przesiadka do Torunia. Tu podróżni znaleźli sie w sporych opałach: grupą zainteresował się naczelnik stacji i zaproponował dalszą podróż w ... pociągu szpitalnym Wehrmachtu. Na szczęście nawet niemieccy wojskowi nie poznali się na mistyfikacji i podróżni dojechali szczęśliwie do Sochaczewa gdzie grupa postanowiła zaryzykować i poszzukać pomocy u ludnosci cywilnej. Możecie sobie wyobrazić oczy pewnej babci gdy pewien niemiecki oficer zdjął swój płaszcz spod którego wyłonił się zadbany mundur polskiego przedwojennego oficera. Oczywiście zaraz znalazły się cywilne ciuch, a chwilę później także podrobione dokumenty i nasi podróżni mogli już spokojnie dojechać do swojego celu - do Warszawy.Kto z nas przy całym kunszcie i dbałości o każdy detal rekonstruowanego munduru przeszedłby taki test wiarygodności?!Jak dla mnie to prawdziwe mistrzostwo świata i aż żal, że ma kanwie tej histori nie powstał rzaden film czy powieść.PozdrawiamMichał
jaca2003 Napisano 13 Marzec 2006 Napisano 13 Marzec 2006 Tak mi coś świtało ze kol pisze o słynnej ucieczce z Dobiegniewa.Tylko że to nie on sam robił a silna grupa pod wezwaniem.Za zgoda komendanta obozu.Pozdrawiam
sanshin Napisano 14 Marzec 2006 Napisano 14 Marzec 2006 I to dowodzi ze POLAK POTRAFI!!!!Brawo!!!!pozdrawiamSanshin
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.