Skocz do zawartości

Pierwsza rekonstrukcja Wehrmachtu w Polsce


Rekomendowane odpowiedzi

Napisano
Dzisiaj przez niktórych zostałby nazwany naziolem. Ciekawe bo w większości Ci którzy by tak o nim powiedzieli w tamtych czasach skakali z dywanu na podłogę ze spadochronem. Dzisiaj sie poprostu wielu ludziom w główkch poprzewracało i to przede wszystkim z nadmiaru kasy!!!
Napisano
Wbrew pozorom jakość rekonstrukcji nie zależy od kasy a od chęci i zrozumienia tematu. Jeśli ktoś nie ma pieniędzy to wiele rzeczy może zrobić samemu lub z pomocą kolegów. Każdy ma jakiś talent.
Napisano
Jak rany, wiedzę że niezależnie od odtwarzanej epoki pokutuje przekonanie, że wiele rzeczy można zrobić samemu". Otóż samemu można zrobić niewiele, czy jest się spawaczem, czy odlewnikiem, frezerem, siodlarzem, rymarzem, kowalem, snycerzem, stolarzem, krawcem itd, itp., to zawsze zrobić sobie samemu" można w obrębie własnej specjalności, poza nią tworzyć się będzie mniejsze lub większe knoty.
Proszę mi uwierzyć, wiele lat doświadczeń w rekonstrukcjach historycznych od średniowiecza po II WŚ pozwoliło mi dogłębnie poznać tą zasadę.
Pozdrawiam
Napisano
Witam
Chciałbym dopisać kilka :)))dodatkowych informacji o Zygmuncie Siekierskim o którym pisałem w pierwszym poście.
A wiec w skrócie:
Zygmunt Siekierski, a właściwie podporucznik Zygmunt Siekierski przebywał w obozie jenieckim od 1939 roku. Replikę umundurowania o której pisałem wczesniej przygotował razem z kolegami z Oflagu. Debiut przebrania miał miejsce w nocy 19 marca 1942 roku. Grupa chorych" polskich jeńców w eskorcie iemca" uzbrojonego w drewniany karabin za to mówiącego biegle po niemiecku wyszła z obozu pod pretekstem wyjścia do szpitala. Wszystko poszło jak z płatka. Po kilku minutach cała grupa biegła już przez las kierując sie na Generalną Gubernię. Po bodaj dwóch dniach wycieńczeni uciekinierzy postanowili jednak skorzystać z pociągu: odrapana oksyda" na karabinie została zreperowana" przez zamalowanie ubytków ołówkiem (!) i iemiec" znów zaczął grać swą rolę. Pojechali do Piły. Potem przesiadka do Torunia. Tu podróżni znaleźli sie w sporych opałach: grupą zainteresował się naczelnik stacji i zaproponował dalszą podróż w ... pociągu szpitalnym Wehrmachtu. Na szczęście nawet niemieccy wojskowi nie poznali się na mistyfikacji i podróżni dojechali szczęśliwie do Sochaczewa gdzie grupa postanowiła zaryzykować i poszzukać pomocy u ludnosci cywilnej. Możecie sobie wyobrazić oczy pewnej babci gdy pewien niemiecki oficer zdjął swój płaszcz spod którego wyłonił się zadbany mundur polskiego przedwojennego oficera. Oczywiście zaraz znalazły się cywilne ciuch, a chwilę później także podrobione dokumenty i nasi podróżni mogli już spokojnie dojechać do swojego celu - do Warszawy.

Kto z nas przy całym kunszcie i dbałości o każdy detal rekonstruowanego munduru przeszedłby taki test wiarygodności?!

Jak dla mnie to prawdziwe mistrzostwo świata i aż żal, że ma kanwie tej histori nie powstał rzaden film czy powieść.

Pozdrawiam

Michał
Napisano
Tak mi coś świtało ze kol pisze o słynnej ucieczce z Dobiegniewa.Tylko że to nie on sam robił a silna grupa pod wezwaniem.Za zgoda komendanta obozu.
Pozdrawiam

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie