Skocz do zawartości

Frontowe opowieści


kat

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano
Witam!
Każdy kto zajmuje się eksploracją siłą rzeczy musi rozmawiać ze starszymi osobami pamiętającymi przeszłość najlepiej jak najbardziej zamierzchłą. Często gęsto snują oni całkiem ciekawe opowieści z życia wzięte". Nie sądzicie, że warto by było podzielić się z innymi tym co się usłyszało, bo czasami są to rzeczy straszne, czasami niepojęte a czasami śmieszne. Ja w tym roku usłyszałem coś nad czym dosyć często myślę.
Rozmawiałem w tym roku ze starszym człowiekiem pochodzącym z okolic Krosna, który opowiedział mi następującą historię.
Jego dom stał dokładnie pomiędzy liniami okopów Sowietów i Niemców. Przez jego podwórko Sowieci chodzili do szturmu na niemieckie okopy. Pewnego razu po nieudanym sowieckim szturmie do piwnicy, w której ukrywała się jego rodzina wpadł sowiecki żołnierz z pochodzenia Ukrainiec. Był w totalnym amoku, rzucił na podłogę karabin i usiadł przy stole i zaczął płakać. Wszyscy myśleli, że facet płacze w szoku po poległych kolegach, którzy padli w nieudanym szturmie. Po jakimś czasie żołnierz się opamiętał i zaczął im opowiadać, że właśnie wrócił z walki, w czasie której zabił rodzonego brata. Okazało się, że jego brat walczył po stronie Niemców i spotkali się oko w oko w niemieckich okopach. Ten nazwijmy go sowiecki Ukrainiec załatwił swojego brata granatem, mimo że tamten wołał do niego po imieniu i błagał o darowanie życia. Ten żołnierz jeszcze chwilę posiedział, a potem wyszedł i ten człowiek już nigdy więcej go nie widział. Zresztą kilka dni poźniej Sowieci wysiedlili ich z domu, który koniec końców załatwiła niemiecka artyleria.
Często zastanawiam się jak ja bym się zachował w takiej sytuacji, co by wzięło górę?
Usłyszałem też od tego człowieka pewną ciekawostkę. Otóż stacjonujący w miejscu gdzie go wykwaterowano sowieccy żołnierze mieli strasznie powyginane lufy w swych karabinach. Twierdził on, że przyczyną tego było to, że karabinów używali do rąbania drewna(sic!). Trochę się głupio zachowałem, bo nie dopytałem jak to niby robili, czy wbijali jakiś klin, a potem nawalali kolbami czy mieli jakiś inny patent, niemniej jednak to takich celów sowiecka armia również wykorzystywała swoją broń osobistą.
Na szczęście człowiek ten cieszy się żelaznym zdrowiem, więc jak go spotkam ponownie to tym razem dopytam.
Z poważaniem wszystkim
Kat
Napisano
Nie słuchaj bajek wiejskich filozofów , wielu z nich urodzilo się juz po wojnie i a wiekowy wygląd nestora i wiadomości o czasach zapszeszłych nabyli pod wiejskim sklepem z nalewkami- trzeba było spytać czym ten człowiek rąbał drewno i dlaczego ruscy mu tego nie zabrali tylko woleli to robic karabinami.
Napisano
Rąbać to mogli, ale niemców po głowach używajac karabinu jako maczugi. Poza tym nie wiem co na to przelożeni żołniezy którzy bądź co bądź cenne urządzenie niszczyli w taki sposób.
pozdro
Napisano
Do Lokomotywy
W tym wypadku mam pewność, że facet nie baja (przecież nie będę z siebie robił debila wypisując jakieś banialuki, ludzie na tym forum dysponują zbyt dużą wiedzą, żeby im wcisnąć ciemnotę). Jest to wujek mojej żony. Człowiek, który wojnę pamięta z autopsji i zweryfikował mi wiele opowieści, których nasłuchałem się od jego brata.
Np. wujek nr 1 zarzekał się, że tuż za płotem ich chałupy rozbito 5 niemieckich czołgów, które stały jeszcze długo po wojnie, podjarałem się na tę informację jak szczerbaty na suchary, no bo jak rozwalili 5 Niemców, to może coś w ziemi zostało. Potem rozmawiam z wujkiem nr 2 (tym od opowieści) i facet na chłodno niszczy moje mrzonki. Nie 5 Niemców tylko 3 Sowietów, nie czołgi tylko 3 SU 152, które wjechały na niemieckie miny i nie stały po wojnie tylko jeden z nich wręcz się rozleciał na minach (jakimś cudem eksplodowała amunicja wewnątrz), drugi stracił gąsienicę, a załoga z drugiego pod niemieckim ostrzałem założyła hol na trzeci i trzeci pociągnął go poza zasięg niemieckiego ognia. Ten pierwszy nie stał długo po wojnie, bo jeszcze w 45 pocięto go na części i wywieziono to czego nie rozszabrowali miejscowi (np. żony dziadek szpilek do gąsienicy używał jako prętów zbrojeniowych).
Aha, jeszcze jeden argument na potwierdzenie prawdomówności wujka nr 2.
Wujek nr 1 dałby sobie rękę uciąć, że ich ojciec zakopał po wojnie na podwórku MG i lunetę nożycową. Spać po nocach nie mogłem bo już to tuliłem w objęciach. Miało być w skrzyniach zawinięte w naolejowane szmaty. I co! Wujek nr 2 na chłodno mi powiedział, żebym wyluzował, bo ojciec owszem zakopał ale dalmierz, który mu ktoś potem podpieprzył (widocznie widział jak zakopuje) i nie zakopał MG tylko władza ludowa zabrała mu Mausera, który miał jeszcze z partyzantki (zresztą za tego Mausera to siedział w ciupie).
Tak więc ja mu wierzę, a czy Wy wierzycie mi to już sprawa każdego z Was.
Z poważaniem wszystkim
Kat
Napisano
a swistak siedzi i zawija w te sreberka-w otalnym amoku " walki i w obcym mundurze z gebą wykrzywiona strachem zolnierz nie rozpoznałby własnej matki a poznał brata na odleglość rzutu granatem czyli okolo 15 metrów
Napisano
Starzy ludzi to przeważnie ajkopisarze" ,choć czasem wśród ściemniaczy" trafi się ktoś kto nie dość że mówi z sensem ,to jeszcze się na tym zna. I takich oby było jak najwięcej :)
Napisano
kat - bo te przekazy to zawsze jest radio Erewań
W mojej miejscowości przyszedł nowy mlody leśniczy i zamieszkał obok mnie po sąsiedzku , kiedyś przy wódce zaczęlismy rozmawiać na tematy walk na tych terenach i śladów wojny(dolny slask tereny nadodrzańskie)i zdziwilo mnie bo facet zaczął opowiadać androny i glupoty a nie wyglądał na głupka. Spytałem wprost skąd ma te wiadomości i okazało sie że od autentycznego swiadka tych wydarzeń i tu wymienił nazwisko czlowieka starszego ode mnie o 2 lata (mam48lat) zananego lumpa i wydrwigrosza który swoim wyglądem przypomina 80 letniego staruszka ale to z powodu tego ze w wieku 9 lat już nalogowo palił papierosy i pił wino jak stary chłop
Pozdrawiam
Napisano
jak zwykle, wszechwiedząca, jaśnieczerwonooświecona lokomotywa, o przepełnionych wszechdoświadczeniem życiowym i sposobem na wyjaśnienie wszystkiego prognozach i wnioskach (o dziwo 3 recepty w koło macieja) a wszyscy wokoło czerpią wiedzę na nalewkach pod wiejskim sklepikiem (jakoś o dziwo maniakalnie ten wątek wraca) i są zaślepieni- chłopie wybory za pasem wystartuj może z listy andrju le pera- będziemy żyli w wykolejonym raju...przepraszam wszystkich łącznie z adresatem, ale czasem mnie ponosi- jak admin uważa to za niestosowne to nożyczki w ruch.
pozdrawiam
J.
Napisano
Giordano Bruno (1548-1600) jest autorem takiej oto sentencji: Se non e vero, e ben trovato", czyli: Jeśli to nie jest prawdziwe, to jednak dobrze wymyślone". Przychylam się do jego opinii - pasuje jak ulał do relacji wujka kata :-)

Pozdrawiam
Leuthen
Napisano
na tym forum często się przewija że ruscy to glupki a my mondrzy - już jako dziecko czesto słyszłem opowiadania róznych ludzi o nieobrębionych płaszczach ,karabinach na sznurkach , brezentowych czołgach -nie wierzyłem w nie wtedy i nie wierze dzisiaj mimo że nie jestem sympatykiem krasnej armi bo takie coś może się uroić tylko w głowie lumpa spod budki z piwem lub oszołoma narodowo katolickiego
Napisano
Lokomotywa - różne cuda się jednak zdarzały w tej Armii Czerwonej...
Po wyzwoleniu Ostrowca Św. (połowa stycznia '45r.) moja babcia widziała radzieckich żołnierzy przez kilka dni żywiących się surowym ziarnem i kiszoną kapustą w beczkach. Kapusta była tak zamarznięta ,że podobno rąbali ją siekierami i jedli zamarzniętą. O innych wybrykach cięższego kalibru nie wspomnę...
Napisano
Witam! Lokomotywa, nie wierzysz w nieobrębione płaszcze? Postaram się podejść do koleżki i zrobić fotkę (stan magazyn; 100% II wojenka). Pepechy na sznurkach pamięta mój dziadek. Widziałem też wykop jednej, przy której ostały resztki szpagatu. Pozdrawiam, Łukasz
Napisano
OK Lokomotywa, eat this:-) (będzie trochę czytania Panowie i Panie)
... I Bataliony wykonują rozkazy. Robią przerwy. Oczyszczają teren z pojedynczych snajperów rosyjskich, którzy wszędzie jeszcze siedzą w swoich dołkach strzeleckich i prowadzą ogień.
Starszy szeregowiuec Mogel z 2 kompanii buszuje ze swoją grupą w labiryncie okopów. "Stój woła nagle i staje. "Nic nie słyszycie?.
Nadsłuchują. Głosy! Ale czy nie są to słowa niemieckie? Skaczą do przodu. Teraz ostrożnie przy rozwidleniu okopów. Zajrzeć za róg. "Człowieku!.
Przed nimi siedzi w kucki około tuzina niemieckich żołnierzy, nie uzbrojonych. Podstęp Rosjan? Pułapka? Najbliższe sekundy wyjaśniają zagadkę: To są jeńcy niemieccy. Rosjanie wykorzystywali ich do budowania pozycji. Kiedy rozpoczął sie niemiecki atak, jeńcy zamelinowali się i w końcu ukryli w opuszczonych okopach.
A ponieważ życie samo pisze najlepsze historie, potwierdza to i ta scena, która się rozegrała przy wzgórzu 220 w pobliżu wsi Korowino, w środku zgiełku bitewnego: nagle w tym rozgardiszu, przed starszym szeregowcem Mogelem staje sytary kapral z grupy jeńców, przygląda mu się i obaj jak na komendę rozkładają ramiona. Sistrzeniec spotkał wujka!
Drobny ale pełen wymowy kaprys losu na krwawym pobojowisku łuku kurskiego. Jakiś mglisty zarys czegoś ludzkiego, przebłysk człowieczeństwa, które czasami przenika płomienie i okrucieństwa bitew. Tak, jak to się działo dnia poprzedniego, kiedy ksiądz Ruzek z Wiednia, katolicki kapelan dywizji, wszedł na nieoczyszczone pole minowe, aby wspomóc tam umierających.
Kapłan nie czekał na grupę rozminowującą. "Nie mogę kazać czekać Panu Bogu, powiedział i poszedł. Pod umierającymi leżało 3 ciężko rannych, których życie zależało od szybkiej pomocy lekarskiej.
Ksiądz każdego z nich wyniósł na plecach z piekła pola minowego. 6 razy pokonywał drogę. 3 razy na pole i 3 razy z powrotem.
I niektórym żołnierzom wydawało się, że ksiądz stąpa niczym ongiś Jezus Chrystus, przez wody jeziora Genezaret. Szedł z tym swoim ciężkim ładunkiem, krok za krokiem poprzez śmiertelne pułapki. I żadna nie zadziałała."

I skąd ten cytat? Czyżby czytadło dla żeńskiego personelu pomocniczego a może umoralniające piśmidło dla fanatycznych dewotek? NIEEEEE. To cytat ze strony 49 książki Paula Carella Spalona ziemia". Prawda że brzmią jak totalne bzdety a to przecież relacje żołnierzy. Ja tam wujkowi wierzę, bo to człowiek starej daty i waży słowa zanim cokolwiek powie w przeciwieństwie do jego brata.
Miały być ciekawe opowieści a jak na razie to dostałem od niektórych opieprz, że bzdury wypisuję.
Mój kumpel kiedyś (Maniek odezwij się bo wiem, że buszujesz po tym forum) spotkał na przystanku PKS starszego człowieka, który przeszedł cały szlak bojowy I Armii Wojska Polskiego i to co mu opowiadał to był dla kumpla total. Starszy Pan pod koniec opowieści się popłakał jak wspominał poległych kolegów. Nie każdy starszy to menel konfabulant
Pozdrawiam wszystkich Lokomotywę też
Z powazaniem wszystkim
Kat
Napisano
A propos karabinów. Zadzwonię dzisiaj do wujka i spytam co i jak i jak coś naputałem to odszczekam wszystko publicznie.
Z poważaniem wszystkim
Kat
Napisano
Kat,
ja bym na Twoim miejscu nie wierzył zbytnio relacjom tego autora - z tego co pamietam to prawdziwe nazwisko Paula Carella brzmi bardziej niemiecko, a on sam był jakąś szychą odpowiedzialmą za propagandę niemiecką w czasie II wś. Większość tego co pisze nie nadaje się do czytania, taka nachalna pronazistowska propaganda!

Pozdrawiam - jankos.
P.S. A karabiny na sznurkach widziałem pare razy na zdjeciach z epoki, więc to fakt że istniały naprawdę.
Napisano
może i macie rację -więc tak armia glupków rąbiących drewno karabinami zamiast siekierami , z karabinami na sznurkach ,w nieobrębionych płaszczach , jedząca zamrożoną kiszoną kapustę o brezentowych czolgach już nawet nie warto wspominać niedość że zagnała najlepszą armię swiata uwczesnych lat do samej kolebki a na dodatek jeszcze przez 50 lat trzymała w szachu cały świat - może i macie rację- czy to ta sama armia ktora w ciągu kilkudziesięciu godzin pod ostrzałem potrafiła zbudowac most na odrze w płynącej krze lodowej po ktorym przejeżdzały nawet czołgi JS -ciekawe ile zużywali do tego karabinów kb a ile pepesz.
Napisano
a jak oni z tych krzywych luf strzelali? Można wiele powiedzieć o krasnobojcach- nie pisaci i nie czytaci, nie wydzieli kaloryferów i kranów- ale większość umiała obsługiwać każdą broń jaka wpadła im w ręce- od tego zależało ich życie. I wiedzieli że jak by strzelili z takiej broni to rozerwało by im lufę ( i nie mówię tu o przystawkach do strzelania z bunkrów i pojazdów). Ale może wujek widział to naprawdę- tylko nieśli oni uszkodzoną przez nich broń zdobyczną- jak wyrzucisz zamek ktoś może go znaleźć lub włożyc od innej sztuki tego samego typu. jak wygniesz lufę lub złamiesz kolbę- karabin jest nie do uzytku.
Co do sznurków to prawda dopóki nie trafili na Niemców. Potem już mieli nadmiar pasów, manierek, menażek czy pasów nośnych.
Napisano
gwoli wyjasnienia -urodzilem sie i wychowałem w Legnicy w miescie w ktorym stacjonowalo 80 tysięcy krasnoarmijców , w miescie z zamknietymi dzielnicami ogrodzonymi murem z okna kuchni widziałem codzienne życie jednostki pancernrj w koszarach na ulicy Poznańskiej o sluchaniu durnowatych pieśni śpiewanych przeż zołnierzy móglbym napisać prace doktorską -nigdy nie darzyłem tego towarzystwa sympatią tak jak wielu innych mieszkanców Legnicy ale właśnie tak dobrze znając ta armię nie uzywam o nich uogólnień które pokutuja tylko w Polsce - bo reszta świata układa kawały o Polakach
Napisano
jankos, słuszna uwaga, ale tak na dobrą sprawę historia to relacje ludzi. O jednym autorze można powiedzieć, że to nazista o innym, że komunista, a o jeszcze innym, że nie lubi Anglików bo wytyka błędy Montgomeryego.
Antony Beevor w swojej książce Berlin 1945 (wydanie w twardej oprawie s. 105) opisuje scenę plądrowania przez sowieckich żołnierzy jednego z domów na Pomorzu (pisze m.in. o tym, że żołnierze mieli karabiny na sznurkach i powrozach). Nie ma przy tym żadnej uwagi autora, że pewnie opowiadająca przesadza, raz bo była w stresie, dwa bo nie lubi Czerwonoarmistów. Po prostu wysłuchał, wydało mu się to prawdziwe i napisał to w swojej książce. Ja opisując to co usłyszałem kierowałem się po prostu chęcią podzielenia się tą opowieścią z innymi, może faktycznie za bardzo pojechałem w doborze słów. (Zwłaszcza ten amok jest z perspektywy czasu trochę śmieszny).
Jeżeli chodzi o Czerwonoarmistów to wcale nie uważam, że w swej masie byli bydłem. Wspomniany przeze mnie wyżej angielski autor pisał, że żołnierze Frontowiki" to byli bardzo porządni ludzie, często ostrzegający ludność cywilną przed żołnierzami drugiej linii, a nawet stającymi w obronie tej ludności przed grabieżami i upodleniem.
Jeden z mieszkańców Krosna opowiadał mi jak stacjonowali u niego Czerwonoarmiści idący na Duklę. Mówił, że byli z batalionów karnych i otwarcie mówili, że idą na rzeź. Jedyne o co prosili to kąt by się przespać i o wodę. Po spotkaniu do dziś czuje ogromny żal i współczucie dla tych żołnierzy, kiedy przypomina sobie spotkanie z nimi.
Pozdro
kat
Napisano
Wiem już o co chodziło z rąbaniem drzewa. Krasnoarmiejcy robili to swoimi karabinami i tylko wtedy, gdy nie było w pobliżu szarży. Metoda była następująca - na pniak kładziono grubą gałąź i uderzano w nią kolbą od góry do dołu, aż nie pękła, karabinu nie używano jak klasycznej siekiery, niemniej jednak po pewnym czasie taki karabin do niczego się nie nadawał. Wujka ojciec był w bardzo dobrej komitywie z tymi Czerwonoarmistami i raz dali mu nawet postrzelać z takiego karabinu. Jako dobry strzelec z 50 metrów trafiał ze zdobycznego Mausera w tarczę o średnicy 10 cm. Z takiej broni nie mógł trafić w półmetrowej średnicy tarczę.
Wszystkim forumowiczom, którzy zasugerowali się, że karabinów używano jak tradycyjnej siekiery mogę tylko powiedzieć ze swej strony to co powiedział Piłsudski ukraińskim oficerom, gdy stało się jasne, że nie powstanie niepodległa Ukraina - Panowie ja Was przepraszam. Ja Was bardzo przepraszam.
I jeszcze jedno do Lokomotywy, moim zdaniem to że Armia Czerwona jest postrzegana jak jest postrzegana było i jest spowodowane tym że w tamtym państwie życie ludzkie nie miało żadnego znaczenia. Nie opłacało się wyposażać przecież żywego trupa, który i tak miał marne szanse na przeżycie wojny. Jak za życia tak i po śmierci. Niemcy robią co możliwe by odnaleźć swych poległych. Według rosyjskich danych do dzisiaj nie pochowano ponad 4 mln poległych Czerwonoarmistów. Przed obchodami rocznicy zakończenia II WŚ GW opublikowała tekst o ludziach, którzy na własną rękę, jako wolontariusze ekshumują poległych w tylko jednym moskiewskim lesie. Poległa tam cała niemal dywizja. Do tej pory wydobyli i pochowali szczątki ponad 4 tysięcy ludzi. Pomoc władz sprowadza się do tego, że dają jedną trumnę na szczątki kilkunastu osób.
Pozdrawiam wszystkich

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie