Skocz do zawartości

Gdańsk i Mierzeja Wiślana-trafienia the_Tuna squad i przyjaciele


Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 450
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
były także austriackie,francuskie,amerykanskie i siakieś arabskie...w sumie około 50 monet..z czego 35 srebnych..całość zwinięta w gałganek, wciśnięty w porcelanową filiżanke..i oczywiście zakopane...szkoda że złotych florenów też tam nie schował ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gratulacje nieustające, wasz wysiłek jest dokładnie feno-menalny. Cziasy na pewno przed wojenne i wyglądają na wojskowe - podaj firmę, bo zaparowała..

Pozdrowienia dla całej waszej świetnej ekipy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na cichą" prośbę poprzedniego właściciela zegarka dedykacja to the_Tuna sqad i przyjaciele.


Rozkaz „zgrać zegarki” był jednym z ważniejszych na frontach II wojny. „Czynnik czasu” dla pomyślnego wyniku kolejnej operacji, często okazywał się najistotniejszy. Także zegarki dowódców Armii Czerwonej wojowały razem ze swoimi właścicielami, odliczając czas do coraz bardziej upragnionego dnia zwycięstwa.
Czerwone „Szwajcary”
Zegary w rosyjskiej armii zawsze darzono szczególnym szacunkiem. Jeszcze w cesarskiej armii istniała tradycja nagradzania oficerów, którzy kończyli szkoły wojenne lub specjalne kury z wyróżnieniem. Nagradzano także szeregowych, którzy zwyciężyli np. we współzawodnictwie w strzelaniu. Z zasady, był to zegarek kieszonkowy, prdukowany przez zakład Pawła Burzy, w złotym, srebrnym lub stalowym korpusie. Zegary te uwielbiali przedewszystkim marynarze – za dokładność i jakość mechanizmu.
Tradycja odznaczania zegarkami przeszła z carskiej armii do czerwonej. Niestety... w pierwszej pięciolatce zegarów w Kraju Rad nie produkowano. Przez kilka kolejnych lat wiele prywatnych przedsiębiorstw i tzw. spółdzielni kooperacyjnych zbierało części z zegarków, które pozostały z przedrewolucyjnych czasów, jednakże jakość tych mechanizmów była więcej niż „podejrzana”. Oficerowie Armii Czerwonej częściej korzystali z zegarków po dziadkach , które otrzymywali w spadku lub kupowali od innych. Były to bardzo dobre mechanizmy znakomitych firm, które służyły swoim właścicielom w czasie pokoju i wojny.
Dla przykładu w1941 roku dowódca czwartej gwardyjskiej dywizji Moskwitin prowadził swoich żołnierzy do ataku na przyczółku Smoleńskim z naręcznym zegarkiem Tissot w stalowej kopercie. Admirał Isakow, otrzymując sprawozdania o działaniach bojowych flotylli, porównywał je z czasem odmierzanym kieszonkowym brązowym zegarkiem Omega.
Wojenne zegary
Jednakże najpopularniejsze zegarki w sowieckiej armii reprezentowały „cziasy «Kirowskije»” tzw. «Do-43» – zegarek kieszonkowy na siedmiu kamieniach w stalowym korpusie. Specjalnie dla Armii Czerwonej, ich produkcja jeszcze przed wojną uruchomiona została w Moskwie w „Pierwszym Zakładzie Zegarów”. Całe wyposażenie zakładu zakupiono w Ameryce, w 1929 roku, od firmy «Duber Chempton», którą zrujnowała wówczas Wielka Depresja.
Od listopada 1930 lata kieszonkowe «Do-43» zaczęły pojawiać się w sklepach wojskowych i po 50 tysięcy sztuk rocznie. Bardzo prędko pojawiła się też modyfikacja tych zegarków. W 1935 roku otrzymały nazwę „Kirowskije”. Ich jakośc polegała na prostocie konstrukcji dającą sporą... niezawodność.
Wielu dowódców zawsze starało się mieć pod ręką zapas „Kirowskich”, aby nagradzać nimi odznaczających się w bojach żołnierzy i oficerów. Doskonale pojmowali, że do momentu odznaczenia medalem lub orderem, ich podkomendni mogą po prostu nie dożyć. Zegarki, które zawsze były cennym prezentem, nie tylko wyrażały wdzięczność dowództwa, lecz również służyły „sprawie”...
A tak opisał jedną z tysięcy podobnych sytuacji dowódca 239. Gwardyjskiego Srzeleckiego pułku Maksim Gawriłowicz Garbu: „ 22 stycznia 1944 roku jednostki naszej 76. Gwardyjskiej Dywizji nieskutecznie próbowały opanować wieś Tieriebowo. I wtedy dowódca dywizji generał A.W. Kirsanow postawił 239. Gwardyjskiemu strzeleckiemu pułkowi zadanie: przez noc przyśpieszyć marsz na szerokości do ośmiu kilometrów i wyjść na flankę i tył przeciwnika, który bronił Tieriebowa. Przejście przez wszechobecne tam błoto pozostało mi w pamięci na całe życie. Ludzie raz po raz zapadali się po pas i głowę w błotną płynną masę, i wciąż wypadało ratować ich z biedy. Po północy, kiedy już przeszliśmy pół drogi, uderzył mróz. Umundurowanie zamarzło, przekształciwszy się w żelazny pancerz. Lecz pułk uporczywie kontynuował ruch naprzód. Uderzenie na Tieriebowo było w takim stopniu niespodziewanym, że tylko niedużej części faszystowskiego garnizonu udało się zbiec w zachodnim i południowym kierunku. Ale ci, którzy zdążyli zwiać ze wsi, nadziali się na wystawioną przez nas zasadzkę i prawie całkowicie zostali zlikwidowani. Za pomyślny «błotny manewr» pułku, dzięki któremu nasze jednostki opanowały duży węzeł obrony wroga – Tieriebowo, dowódca dywizji gwardii generał-major A.W. Kirsanow wyraził mi podziękowanie i nagrodził zegarkami kieszonkowymi «Kirowskije». To była bardzo udana nagroda , ponieważ mój zegarek poddany błotnej kąpieli, ostatecznie się zatrzymał.”
Cymy i Jaegery
„Kirowskije” posłużyły za wzór do stworzenia innych modeli zegarków, które dostarczano do armii czerwonej w końcu lat trzydziestych i w czasie II wojny. W 1938 roku w Saratowie zbudowano nowy zakład imienia Maslennikowa, w którym zainstalowano wyposażenie francuskiej firmy zegarmistrzowskiej. Wziąwszy za podstawę model «Do-43», rozpoczęto produkcję zegarków «ZIM» w kieszonkowym i ręcznym wydaniu.
Jednocześnie wraz z produkcją zegarków „indywidualnych” w Moskwie przed wojną, a w Saratowie już w czasie wojny rozpoczęto produkcję mechanizmów zegarowych tzw. przeznaczenia wojennego. Były to sekundomierze, w które wyposażano oficerów na równi z notesami, linijkami i ołówkami, morskie chronometry, mechanizmy zegarowe do min czy zegary lotnicze. Produkcji jak dawniej nie starczało, więc wypadało poszukać jej za granicą. Dla przykładu, zegary lotnicze z dodatkowym bocznym sekundomierzem i dodatkowym cyferblatem, pokazującym czas lotu sprowadzano ze szwajcarskiej firmy „Jaeger” i w pewien nieznaczny sposób przerabiano w zakładach radzieckich. Cyferblat wieńczył niewielki specjalny znak - gwiazda czerwona...
Z końcem 1942 roku u żołnierzy Armii Radzieckiej zaczęły „pojawiać się” trofiejne zegarki zagranicznej produkcji, przy czym należące do najznamienitszych marek. Oczywiście nowi właściciele nie należeli do maruderów. Byli nimi nagradzani żołnierze z pierwszej linii... Z początkiem przejścia Armii Czerwonej do ofensywy w oddziałach zaczęły pracę tzw. „trofiejnyje drużyny”, które szły w ślad za nacierającymi jednostkami i „utylizowały” przejęte mienie przeciwnika. Zegarki, były także o dziwo skupowane przez te drużyny i trafiały do tzw. funduszu nagrodowego. Produkcja „Kirowskich” i „Cym” od lata 1941 do końca 1942 roku była wstrzymana. W tym czasie zakłady te produkowały elementy do min i części zamienne do samolotów i Katiusz.
Działaniami m. innymi właśnie trofiejnych drużyn można wyjaśnić dużą ilość najegzotyczniejszych marek znajdujących się w posiadaniu radzieckich żołnierzy – takich jak ręczny zegarek w stalowym korpusie z dwoma dodatkowymi bocznymi sekundomierzami „Lemania”, który należał do... pewnego kontradmirała, czy zegarek kieszonkowy „Ultra”, w cynowym korpusie z dodatkowym sekundomierzem, z którymi wojnę zakończył tzw. pełen kawaler orderów Sławy a sierżant 59. Gwardyjskiego strzeleckiego pułku.

Zegary Blitzkriegu
Zdobyczne zegary były także symbolem „szybkiego zwycięstwa”. Oto dowódca 51 Armijnego Korpusu Wermachtu von Zeidlitz, zabrał na front tzw. budzik marszowy marki „UTI”. Stalowy korpus ulokowany był w specjalnym skórzanym futerale-podstawce. Generał, jak i niemalże wszyscy przedstawiciele niemieckiego dowództwa, był człowiekiem nadzwyczaj punktualnym i metodycznym. Marszowy zegar-budzik był jednym z głównych narzędzi jego pracy i przykładem przeprowadzonych w zgodzie z mechanizmem czasomierza kolejnych wojennych zwycięstw. Życie generała zmieniło się gwałtownie pod Stalingradem. 31 stycznia 1943 roku von Zeidlitz pojął, że budzik więcej nie będzie mu potrzebny. Razem ze swoim korpusem dostał się w okrążenie i poddał się do niewoli. Generał oddał swojego ukochanego UTI dowódcy biorącego go do niewoli 128. Strzeleckiego pułku, uznając niejako, że mechanizm zwycięstw armii sowieckiej pracuje jednak lepiej...
W tym czasie z końcem 1942 roku, wznowiono produkcję radzieckich zegarków. W Moskwie i w Złotouście, dokąd częściowo ewakuowano wyposażenie „Pierwszego Zakładu” a także w Czystopolu z użyciem sił „Drugiego Moskiewskiego Zakładu Zegarów”. W Czystopolu w 1943 roku konstruktorzy opracowali w oparciu o „Kirowskije” nowe „armijne zegary” z cyferblatem świecącym. W wyniku udoskonaleń pojawiły się słynne zegarki „Dowódcy” .
Wkrótce kierownictwo" ponownie otrzymało możliwość nagradzania rodzimymi zegarkami zwycięskich generałów i marszałków. Zadziwić ich medalami było trudno. Do 1945 roku wszyscy wybitni radzieccy wodzowie otrzymali już wszystkie możliwe nagrody tak własnego jak i państw „wyzwolonych” przez Radziecką armię. Zegary często okazywały się bardziej cennym prezentem, czym symbole żołnierskiej waleczności. Nadzwyczajny złoty zegar stołowy wręczył w darze marszałkowi Rokossowskiemu np. rząd Białorusi. Latem 1944 roku, sławny marszałek dowodząc Pierwszym Frontem Białoruskim pod Mińskiem okrążył 105-tysięczne ugrupowanie niemieckich wojsk.
Kiedy wojna dobiegała końca, przed radzieckim przemysłem zegarmistrzowskim postawiono szczególne zadanie – opracowania nowej marki zegarka o symbolicznej nazwie „Zwycięstwo”. W kwietniu 1945 roku, pracę nad zegarkiem rozpoczęto w „Pierwszym Moskiewskim Zakładzie Zegarowym”. Wzornictwo ręcznych zegarków „Do-26” z bocznym sekundomierzem, które stało się podstawą dla „Pobiedy”, osobiście zatwierdził... Stalin. „Pobieda” miała być symbolem przejścia kraju rad w nowy, pokojowy czas, wraz z legendarnym już dzisiaj zegarkiem, który służył pokoleniom nowych radzieckich ludzi. Z tym, że to już zupełnie inna..

pozdrowienia s masur
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam 2A!!!
Zainteresował mnie twój dość ługi , ale interesujący post, ponieważ pare lat temu znalazłem przy szczątkach radzieckiego żołnierza który posiadał srebrny medal ,,Za Odwagu,, taki oto zegarek. Ciekawy jestem czy jest to ten rodzaj zegarka o którym ty piszesz w poscie «Kirowskije».

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj,
Sorry za przydługi off topic w poście o Mierzei ale może chociaż tyle dla tych, którzy nigdyś z czułością zerkali na dla nowego posiadacza kompletnie anonimowy czasomierz.

Swoją drogą, nie ma chyba nic bardziej symbolicznego,jak odkrycie zamrożonego czasu" w tej postaci.

Zegarek jest jak najbardziej wojskowy". Produkowany właśnie na potrzeby nagradzania odznaczających się w służbie i na wojnie. Wyprodukował go Paweł Burie (mówiono Borza) - postawszczik (dostawca) zegarków na potrzeby Domu Panującego - tu do armii. Czerwonoarmista musiał go otrzymać wcześniej, jeszcze ze służby w armii carskiej, lub otrzymał w spadku po ojcu czy dziadku. Medal Za Odwagę otrzymał póżniej.

Warto dodać jeszcze, iż odnalezienie zegarka nagrodowego jest cenniejszym odkryciem niż danego, popularnego medalu. Wówczas także były cenniejsze..

Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie