IRONRAT Napisano 14 Marzec 2005 Autor Napisano 14 Marzec 2005 Myślę, że ciekawe.http://kiosk.onet.pl/art.asp?DB=162&ITEM=1219339&KAT=1292Sygnałem istotnego procesu, który zaszedł w świadomości historycznej społeczeństwa niemieckiego, stały się enuncjacje o mechanizmach korupcyjnych, którym bez skrupułów moralnych poddały się elity władzy Trzeciej Rzeszy, zwłaszcza generalicja. Długo panowało milczenie na ten temat, wreszcie przerwane przez nielicznych autorów (P. Meroth, W. Vogel, G. Ueberschar, F. Bajohr) spoza kręgów profesjonalnych historyków, gdyż ci z uporem prezentowali wizerunek generalicji apolitycznej (bo niby bez przynależności do NSDAP), kierującej się surowym kodeksem honorowym profesjonalnej elity, dla której busolą była wierność przysiędze. W domyśle – elity wykorzystanej wbrew jej woli przez zbrodniarza legalnie stojącego na czele państwa niemieckiego.Hitler nie miał złudzeń – szybko pojął, że chociaż z zasady majętni, dysponujący najczęściej rodowymi latyfundiami, generałowie są łakomi na dobra materialne. Utworzył więc specjalny sekretny fundusz, stale zwiększając jego wielkość. W 1935 r. zamykał się on kwotą 3,3 mln marek, w 1943 r. wynosił już 24 mln, a w 1945 r., w momencie nieuniknionego już upadku sięgał 40 mln.Generałowie, mimo że byli i tak oficjalnie hojnie opłacani (z niezliczonymi przywilejami) ze źródeł państwowych, korzystali więc z owych tajnych, ustalonych przez führera „uzupełnień”. Feldmarszałkowie i wielcy admirałowie dostawali co miesiąc „dotację”, zawsze w tej samej wysokości, gigantycznej na owe czasy kwocie 4 tys. marek (cena skonstruowanego wtedy przez Ferdinanda Porschego volkswagena garbusa wyznaczona została na 1 tys. marek!), generałowie pułkownicy otrzymywali zaś po 2 tys. marek. Dyskretnie przekazywane przez Deutsche Bank bezpośrednio na prywatne konta adresatów kwoty nie podlegały opodatkowaniu, gdy np. wynagrodzenie robotnika wyliczane średnio w skali około 90 fenigów za godzinę pracy było znacznie pomniejszane przez wysokie podatki...Obdarowani wiedzieli, że z punktu widzenia formalnego otrzymują te pieniądze prawem kaduka, jednakże nikt nigdy nie odmówił przyjęcia. A Hitler świadomy wagi tej przynęty nie wstrzymywał przekazów nawet tym generałom, którzy znaleźli się w odstawce. Wiedział, że może nastąpić moment, gdy będą znów potrzebni, jak sprawdziło się to w przypadkach generałów pułkowników Heinza Guderiana i Johannesa Blaskowitza, jeszcze bardziej potem uległych wobec darczyńcy.W lutym 1945 r. na tej lewej liście płac znajdowali się feldmarszałkowie i wielcy admirałowie: Gerd von Rundstedt, Walter von Brauchitsch, Fedor von Bock, Wilhelm von Leeb, Walter Model, Erhard Milch, Ernst von Busch, Georg von Küchler, Alfred Kesselring, Hugo Sperrle, Wolfram von Richthofen, Maximilian von Weichs, Wilhelm Keitel, Erich von Manstein, Wilhelm List, Hans Ewald von Kleist, Erwin Raeder, Karl Dönitz, no i sam Reichsmarschall Hermann Göring (honorowany najbardziej!). Skreśleni zostali w międzyczasie nieżyjący Erwin Rommel, Walter von Reichenau, Hans Günter von Kluge i Erwin von Witzleben, a także znajdujący się w niewoli radzieckiej Friedrich Paulus. Lista ta zawierała także nazwiska 35 generałów pułkowników, z których każdy wyczekiwał upragnionego awansu na feldmarszałka.Pikantnym faktem było, że w kwietniu 1945 r. dowódcy z listy Hitlera otrzymali kwoty podwójne – od razu za... maj!Niemalże w ostatniej chwili na tę złotą listę załapał się przebijający się do Berlina ze swoją armią Ferdinand Schörner, który otrzymał buławę marszałkowską dopiero na początku kwietnia. Nie zdążył zaś pobrać ani jednej wypłaty Ritter von Greim (ten sam, który na wiadomość o wybuchu powstania w Warszawie proponował zrównanie miasta z ziemią przez flotę swoich bombowców), mianowany feldmarszałkiem w podziemnym schronie berlińskim niemal w przeddzień samobójstwa Hitlera i Ewy Braun. Zresztą i von Greim wkrótce potem poszedł w ślady swego wodza, odbierając sobie życie.Przy wręczaniu okolicznościowych łapówek Hitlera w formie czeków z okazji najróżniejszych jubileuszy jego ulubieńców, najczęściej urodzin, führer ustalił sztywne taksy: feldmarszałkom po 250 tys. marek, a generałom – po 50 tys. RM. Tym Dotationen towarzyszył podpisany przez Hitlera list gratulacyjny, kończący się stereotypowym zwrotem: „Proszę traktować jako skromny znak mojego osobistego, a także narodu niemieckiego, podziękowania to, że z okazji jubileuszu spróbuję być nieco pomocnym Panu w kształtowaniu życia prywatnego...”.Hitler wręczał swoim ulubieńcom także cenne dzieła sztuki. Np. wielki admirał Raeder otrzymał (oczywiście niezależnie od czeku) obraz zakupiony za 37 tys. marek, feldmarszałek von Brauchitsch dzieło malarskie za 12 tys. marek, a feldmarszałek Sperrle – aż za 95 tys. Wszystko to działo się w czasie, gdy narzucanym z góry nakazem patriotycznym miały być skromność i powściągliwość w korzystaniu z dóbr doczesnych, gdy oszczędzanie było hasłem dnia, a samoograniczenia cnotą, i gdy pod koniec Rzeszy wstrzymywano awanse i przeszeregowania kadr, by nie obciążać tym napiętych budżetów, gdy zwlekano z wypłatami. Dla tych na samej górze był to czas bezwstydnego bogacenia się.Pieniądze zresztą nie wyczerpywały przejawów hojności Hitlera. Generałowie nieposiadający dóbr rodzinnych (byli w mniejszości) otrzymywali je, ci zaś, którzy byli dziedzicami włości ziemskich, decyzją führera rozszerzali stan posiadania. Niektórzy, np. feldmarszałek von Leeb czy jego kolega Keitel, nawet nie czekali na gest Hitlera – sami przejmowali inicjatywę, wymuszając dary w naturze.Mistrzem nad mistrzami okazał się Wilhelm Keitel, szef Wehrmachtu, druga po Hitlerze osoba w armii niemieckiej. Nie usatysfakcjonował go czek na ćwierć miliona marek z okazji jubileuszu 60-lecia. Ta tęga strategiczna głowa uknuła intrygę. Przed swoim przyjacielem, totumfackim Hitlera, ministrem Lammersem, który „trzymał kasę”, biadolił (niby w tajemnicy, ale tak, by to doszło do wodza), że chciałby rozszerzyć poojcowski majątek w Helmscherode o pobliskie lasy, ale to przekracza jego możliwości finansowe. Ma ledwie ok. 50 tys. marek. Tymczasem jeden las (173 ha) już pochłania jego oszczędności, a przecież chodzi o drugi las (246 ha) wyceniony na kwotę 739 tys. marek... Lammers oczywiście opowiedział führerowi o „zmartwieniu” Keitla, a ten kazał pokryć koszt zakupu lasów, tak że nawet „własny wkład” w postaci 50 tys. pozostał w kieszeni Keitla...Na tym nie koniec. Keitel wdał się w pieniackie spory o umorzenie opłat administracyjnych, oskarżając także władze w Hanowerze o utrudnianie mu przejęcia zakupionych obszarów leśnych. Urzędnicy bronili się, wyjaśniając, że to czynniki obiektywne uniemożliwiają dopełnienie formalności. Otóż urząd został zbombardowany, a dokumenty spalone, do tego personel właściwego nadleśnictwa wysłano na front, zaś urzędnicy instancji nie mają samochodu, by dojeżdżać do włości feldmarszałka... Działo się to przecież w momencie nadciągającej klęski. Herr Feldmarschall, jak widać, nie miał wtedy innych kłopotów.Osławiony gen. płk Heinz Guderian, twórca nowoczesnych koncepcji użycia broni pancernej i Blitzkriegu, chętnie rozpisywał się o swoich dokonaniach na polach walki, ale jakoś zapomniał o sprawności, z jaką zabiegał o włości z łaski Hitlera.Gdy ten zadecydował wreszcie o obdarowaniu Guderiana majątkiem ziemskim i pozwolił mu samemu wybrać taki łakomy kąsek – Herr General ruszył na poszukiwania, choć czas ku temu był niesprzyjający – koniec 1943 r. Zachował się dokument, z którego wynika, że jeden z gauleiterów na wschodnich obszarach Rzeszy zirytowany natarczywością Guderiana napisał skargę do Berlina, że ten, w sytuacji gdy wszyscy zajęci są organizowaniem systemu obrony przed wrogiem zbliżającym się od wschodu, wraz z rodziną rozjeżdża się po podległym obszarze, poszukując godnego siebie majątku, odciągając kadrę od spraw ważniejszych...Hitler był dobrym psychologiem. Kierowało nim przekonanie, że jeszcze bardziej zwiąże ze sobą generalicję, gdy wykaże, że rodziny tych, którzy padną w wiernej służbie, będą odpowiednio uhonorowane. Gdy więc oddany mu bezgranicznie feldmarszałek von Reichenau miał śmiertelny udar mózgu po „zdrowotnym” joggingu leśnym pod Połtawą w 40-stopniowym mrozie, w styczniu 1942 r., jego rodzina otrzymała od führera majątek wartości 1,1 mln marek.Były przypadki, że hojne dary Hitlera wprowadzały jego paladynów w stan euforii deformującej trzeźwe myślenie, czego klasycznym przykładem okazał się Grossadmiral Raeder. Gdy z okazji 65-lecia otrzymał 24 kwietnia 1941 r. od wodza czek ćwierćmilionowy, ogarnięty uczniowskim pragnieniem odwdzięczenia się w postaci wiekopomnego czynu już następnego dnia wydał rozkaz, by pancernik „Bismarck”, chluba marynarki niemieckiej, wyruszył w rejs bojowy na Atlantyk. I to w sytuacji gdy rejs od wielu tygodni odraczano z powodu braku dostatecznej liczby okrętów eskortujących kolosa, będącego łatwym obiektem lotniczego ataku torpedowego. „Bismarck” poszedł w bój, by wkrótce znaleźć się wraz z całą prawie załogą na dnie Atlantyku...Część tych spraw ujawnił najpierw tygodnik „Der Stern”, którego dziennikarz Peter Meroth wyłuskał z archiwów dokumenty świadczące o łatwo dającej się skorumpować generalicji. Jego głos jednakże nie znalazł początkowo słuchaczy. Ujawnione fakty były zbyt szokujące, odbiegały od stereotypów postrzegania dostojnych generałów, z których część stawiano po wojnie za wzorzec dla Bundeswehry, o których pisano hagiograficzne rozprawy i którzy sami chwytali za pióro, prezentując się jako wodzowie bezinteresownie oddani ojczyźnie.Utrwaleniu takiego wizerunku sprzyjało z pewnością i to, że wśród spiskujących przeciwko Hitlerowi w lecie 1944 r. znalazło się wielu wysokich oficerów o arystokratycznym rodowodzie, uchodzących za rycerzy bez skazy. Ta okoliczność musiała krępować chętnych do odbrązawiania obrazu najwyższych elit armii, nie zachęcała do grzebania w brudach.Ale czasy się zmieniły. Szok, jaki przeżyli Niemcy z powodu wielkiej wystawy ukazującej, jak zbrodniczy był Wehrmacht, jeszcze skuteczniej usunął skrępowanie, prowokując do coraz to nowych trudnych pytań i prezentowania wreszcie pełnej prawdy.
Rso Napisano 14 Marzec 2005 Napisano 14 Marzec 2005 Witam. Ale sesacja ten tekst nadaje się do kolorowych pism dla gospodyń domowych. A najlepszy to ten o tej FLOCIE BOMBOWCÓW które miały niemiaszki w 1944 r. A Bismark zatonął przez korupcje cały ten tekst nadaje się na scenarjusz jakieś wesołej komedi frontowej typu ALLO ALLO. Pozdrawiam.
Romel79 Napisano 15 Marzec 2005 Napisano 15 Marzec 2005 A ja do tego podchodze troche sceptycznie - gdyby to było takie prawdziwe to nietrzeba by było czekać tylu lat na upublicznienie tego, tymbardziej że niesposób było niezauwarzyć że oficerowie ozrzucają" się dużymi pieniędzmi, a pozatym mają bogate konta bankowe, po wojnie spewnością alianci by to wykorzystali dla właśnej propagandy. A tu niby co ? nikt o tym nie wiedział ? Gdy wspułczesny jakiś radny dostaje duże łapuwki to może ktoś mi powie że ludzie tego nie widzą ?pozdro
kolekcj Napisano 15 Marzec 2005 Napisano 15 Marzec 2005 Z tego co ja pamiętam to zawsze było wiadomo, że generalicja III Rzeszy była hojnie wynagradzana za swoje zaangażowanie. Nigdy nie robiono tajemnicy z tego, że dostawali od Hitlera prawdziwe fortuny. Naturalnym jest że Hitler chciał w ten sposób zapewnić sobie ich lojalność. Wydaje mi się, że dziennikarz ubrał to szatę odkrycia i nowości by lepiej sprzedać temat, ale to naprawdę nic nowego. Szkoda tylko, że nie wszyscy potrafią w to uwierzyć po tylu latach...Druga sprawa, to granica między pensją a łapówką. Skoro dostawali wszyscy za stopień, to można by to nazwać pensją. Bardziej chodzi o moralny aspekt przyczyniania się do ciągnięcia wojny i ludobójstwa za pieniądze. To już niezależnie czy za łapówkę czy za pensję jest moralną zgilizną, która nie oszukujmy się cechowała generałów III Rzeszy.
wons Napisano 15 Marzec 2005 Napisano 15 Marzec 2005 o wynagradzaniu chojnym generałów był też artykół w jakms numerze polityki, postaram się poszukać
wons Napisano 16 Marzec 2005 Napisano 16 Marzec 2005 Kupiony honor.Dokumenty zebrane przez historyka Gerda Ueberschara wykazuja, że Hitler systematycznie przekupywał generalicję, obsypywał wybranch dowódców wojskowych prezentami by kupić ich lojalność. Skłania to do przanalizowania przyczyn niepowodzenia zamachu na fuhrera z 20 lipca 1944r.(...)ale to skorumpwani generałowie zaszokowali niemiecką opinię publiczną, zwłaszcza,że niektórzy z nich, jak gen. Heinz Guderian są wciąż uważani za bohaterów, czy co najmniej za geniuszy taktyki wosowej. Guderian był d-cą oddziałow pancernych, jednym z twórców Blitzkriegu. Zasłynął z ataku na Ardeny w 1940r. Zaś w czerwcu 1941 r poprowadził czołgi na ZSRR docieając aż do Tuły na południe od Moskwy. Po soprach taktycznych jak prowadzić wojnę podczas ciężkiej zimy został zwolniony z dowództwa w grudniu 1941r. Grupie antyhitlerowskich kospiratorów wydawał sie potencjalym sojusznikiem. Kiedy jednak zwrócili się do Guderiana w lutym 1943 r. z propozcją spotkania w celu przedyskutowania przyszłości", gen. ich zignorował. Dlaczego? I dlaczego po nieudanym spisku w 1944 r. gotów był zasiąść w specjalnym trybunale, który zdegradował zbuntowanych oficerów?Odpowiedź na te pytania przynoszą dokumenty Kancelarii Rzeszy odnalezine przez Ueberschara. 30 października 1942r. do Kancelarii wpłynął list od Artura Greisera, gauleitera Kraju Warty: Gen. Guderian oświadczył mi,że Hitler obiecał mu majątek ziemski". Guderian urodził się w Chmielnej i pragnął osiąść w tym rejonie. Spodziewał się, że Greiser znajdzie mu coś odpowiedniego". Kancelaria Rzeszy potwierdziła obietnicę. Greiser znalazł dwa odpwiednie majątki: setki hektarów lasu wraz z ziemią uprawna, ale nie przypadły one do gustu pani generałowej. Wpadł jej w oko inny dworek. Podobał się Frau Guderian szczególnie dlatego, że rezydencja była w doskonałym stanie i leżała w pięknym parku". Niestety majatek był juz wykupiony więc poszukiwania trwały dalej(...) Hitler rozdał miliony reichsmarek - dziesiątki milionów marek w przeliczeniu na dzisiejsze ceny. Admirał floty Erich Raeder otrzymał 220 tys (dla porównania robotnik zarabiał wówczas 28 marek miesięcznie,a minister 1700).Feldmarszałek Gerd von Rundstedt dostał 250 tys. reichsmarek. Feldmarszałek Ritter von Leeb przyjął 880 tys. Kupił las na północ od Passau w Bawarii. 26 lipca 1944r. napisał list dziękczynny do fuhrera:chciałbym skorzystać z okazji, aby wyrazić moje najgłębsze gratulacje z powodu powrotu do zdrowia, po tym haniebnym ataku". Von Leeb nawiązywał do bomby podłożonej w Wilczym Szańcu przez hrabiego Stauffenberga. Posiadłość van Leeba wciąż jest własnościa jego rodziny. Gen. Theodor Eike z oddziłów SS- jeden z najnikczemniejszych oficerów na fr. wschodnim - dostał 50 tys. marek na swoje 50 urodziny, 17października 1942 r. W latach 1936 - 39 Eike był inspektorem wszystkich obozów koncentracyjnych w Niemczech.Większość darów była przekazywana z okazji jubileuszy - pięcdziesięciolecia lub sześćdziecięciolecia. Hans Heinrich Lammers był szefem Kancelarii Rzeszy i czuwał nad kalendarzem i specjalnym funduszem fuhrera. W rozmowie ze swiom adiutantem Gerhardem Engelem Hitler wyłożył swoją filozofię Ci, którzy służyli królom, czy cesarzom otrzymywali dary, a królowie pruscy słyneli z hojności. To było sprytnie pomyślane, ponieważ im większa nagroda, tym większe zobowiązania i wyrazy wdzięczności". Komentarz adiutanta:jak tylko wygramy wojnę nie będziemy skąpi. Fryderyk Wielki rozdawał majątki swym arystokratom - Hitler obiecał, że uczyni to samo".Przypadek feldmarszałka von Kluge pokazuje, jak niewielu członków Hitlerowskiej elity miało skrupuły moralne, kiedy w grę wchodziły pieniądze od przywódcy Rzeszy. Kluge był d-cą na fr. wsch., a potem szefem szt. we Francji. Sympatyzował wprawdzie ze spiskowcami, ale był również człowiekiem ostroznym. 30 paźdz. 1942 r.sztab gener. obchodził jego urodz. w drewnianej chacie, niedaleko Smoleńska. Podczas wznoszenia toastów przybył gen Schmundt, posłaniec od Hitlera. Ukłonił sie zebranym, zastukał obcasami i podał solenizantowi kopertę. Kluge wyjął z niej czek, obejrzał kwotę - opiewała na 250 tys. reichsmarek- włożył z powrotem do koperty i rzucił niedbale na pobliskie biurko.Następnego dnia po wyjeździe Schmundta, Kluge nieoczekiwanie spytał swioch oficerów, co by zrobili na jego miejscu gdyby otrzymali łapówkę. Gen Krebs, szef sztabu generalnego, poradził mu ją zatrzymać. Zdaniem Krebsa nawet pruscy bohaterowie XIX wieku, jak Blucher i York, otrzymywali nagrody. Pułkownik von Trescow - zamieszany w spisek przeciwko fuhrerowi, później stracony- nie miał wątpliwości,że pieniądze należy niezwłocznie zwrócić ofiarodawcy. Ale jak - pytał Kluge? Porucznik Philipp von Boeselager sugerował wysłanie czeku do Czerwonego Krzyża. Ale to również nie odp. Klugemu. W końcu obiecał towarzyszom całą sprawę jeszcze raz przemyśleć. Są dowody, że Kluge przyjął pieniądze.W lipcu 1944r. gen. Kluge był prawie gotów wesprzec zbuntowanych oficerów we Francji. Być może gdyby nie przyjął czeku, zdecydowanie poparłby spisek antyhitlerowski. Ale i tak otoczenie Hitlera było przekonane o jego winie. Feldm. Kluge popełnił samobójstwo.Wkrótce potem Goebbels napisał w swoim kalendarzu:Fuhrer jest szczególnie zmartwiony, ponieważ Kluge został sowicie wynagrodzony i obsypany zaszczytami... Ci generałowie nie doceniaja wielkoduszności. Trzeba ich krótko trzymać!"POLITYKA nr 12 (2290),24 marca 2001. Farida Kuligowska.uff! wreszcie koniec! :)Sorki za ewentualne błędy.pozdr.
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.