Skocz do zawartości

malenstwo znalezione we Wroclawiu :)


Rekomendowane odpowiedzi

i jeszcze z innego zrodla (Slowo Polskie Gazeta Wroclawska):

Wczorajsze znalezisko ważyło 285 kilogramów, tylko ładunek wybuchowy ważył 75 kilogramów. Odłamki mogłyby zabijać nawet w odległości półtora kilometra od miejsca wybuchu.

- Podchodzę, patrzę, wystaje czubek pocisku, doświadczenie mam więc na początek oceniłem go na 155 mm - relacjonuje saper Jarosław Andrzejczak. 155 mm to już duży pocisk. Działa o takim kalibrze w czasie II wojny miały tylko dwa największe polskie okręty wojenne - lekkie krążowniki Dragon i Conrad.
Po konsultacji z policją saperzy nakazują ewakuację sąsiednich budynków.
- Teren trudny, jakby walnęło, byłoby bardzo źle - tłumaczy decyzję sierżant Parol. Centrum Wrocławia, wąska uliczka, wokół kręcą się tłumy ludzi. Siła wybuchu nie miałaby jak się rozejść, fala uderzeniowa poszłaby na budynki i ludzi.
- Strasznie się przestraszyłam - wspomina wrocławianka Magda Kobylska. - Byłam w księgarni, a tu wchodzą policjanci i mówią, abyśmy jak najszybciej opuścili to miejsce. Zamach, myślę, czy co? Uciekałam, co sił w nogach.
W sumie w ciągu godziny ewakuowano prawie 200 osób. O największym szczęściu mogą mówić robotnicy, którzy znaleźli niewypał. Odkopała go koparka... Myśleli, że to rura i próbowali odsłonić go łopatą.
- Pocisk był uzbrojony, zapalnik na swoim miejscu, większy wstrząs i wybucha. Dlaczego tak się nie stało? Nie wiem. Ale ten co go odkopał powinien się pomodlić - mówi sierżant Andrzejczak.
Zamknięta została Świdnicka od przejścia podziemnego po operę. Gdy ewakuowano ludzi i pewne było, że nikt postronny nie zostanie ranny saperzy zaczęli odkopywać pocisk.
- Trochę się zdziwiliśmy, im głębiej schodziliśmy tym był grubszy - opowiada sierżant Andrzejczak. Akcję prowadził razem z sierżantem Ryszardem Szubą. Po odsłonięciu wierzchniej warstwy ziemi myśleli, że to kaliber 240 mm, a to już prawdziwa kolumbryna. Z dział o mniejszym kalibrze strzelały podczas wojny ciężkie krążowniki. Polska armia podczas wojny takich dział nie posiadała.
- W końcu opadły nam szczęki - mówią saperzy. Niewybuch miał kaliber aż 350 mm. Tylko nieliczne pancerniki, czyli okręty najcięższe z najcięższych strzelały podobnymi pociskami. Np. Schlezwig Holstein, który rozpoczął wojnę miał działa kalibru ylko" 280 mm. Dla porównania czołg Tygrys miał działo kalibru 88 mm, a T 34 – 75 mm.
- Z takim pociskiem jak ten znaleziony na Świdnickiej miałem do czynienia tylko raz w życiu - mówi sierżant Andrzejczak. Rok temu na ul. Oławskiej. Tamten miał długość 1,30, szerokość 25 cm i ważył 285 kg, sam ładunek wybuchowy miał 75 kg.
Wczoraj saperzy nie byli w stanie sami wyciągnąć niewybuchu. Wezwali straż pożarną i dopiero specjalny dźwig podniósł pocisk. Saperzy zawieźli go na poligon, na Obornicką. Tam został zdetonowany.
- Według mojej wiedzy Rosjanie nie mieli pod Wrocławiem dział takiego kalibru. To zresztą bardzo nietypowy kaliber, bardziej charakterystyczny dla artylerii morskiej, to byłby fenomen, gdyby okazało się, że sprowadzono tu takie działo. Mam roboczą hipotezę, że mogłaby to być bomba lotnicza przerobiona z pocisku artylerii morskiej – powiedział nam dr Tomasz Szulc, ekspert ds. uzbrojenia.
-----------------------------------------------------------

W pierwszym półroczu 2004 na terenie Dolnego Śląska znaleziono 7761 niewybuchów i niewypałów: 265 min, 39 bomb lotniczych, 1455 pocisków artyleryjskich i moździerzowych, 156 granatów ręcznych i pocisków przeciwpancernych, 5846 sztuk innej amunicji (np. strzelecka, karabinowa, pociski rakietowe).
Nasz region przoduje w Polsce jeśli chodzi o ilość niewybuchów. - W pierwszym półroczu tego roku w województwie opolskim znaleziono 2900 sztuk broni. U nas prawie 7800. Co prawda na terenie województwa łódzkiego przez 6 miesięcy zebrano prawie 13000 niewybuchów, ale 12000 sztuk to była drobna amunicja. My mamy najwięcej tzw. ciężkiej broni np. min, bomb - porównuje kapitan Dariusz Kasperczyk, rzecznik prasowy Śląskiego Okręgu Wojskowego.
(SUO)

-----------------------------------------------------------W 2003 roku patrol wrocławskich saperów wzywany był do 547 zgłoszeń we Wrocławiu i w powiatach, za które odpowiada. Saperzy zdetonowali: 108 min, 608 pocisków artyleryjskich i moździerzowych, 171 granatów ręcznych i przeciwpancernych, 24537 sztuk innej amunicji (np. strzelecka, karabinowa, pociski rakietowe).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zanim gazeta" zamknie dostęp:

Pocisk artyleryjski na ul. Świdnickiej
Fot. Tomasz Walków / AG Magdalena Mańkowska 29-09-2004 , ostatnia aktualizacja 29-09-2004 20:50

Robotnicy w środę znaleźli pocisk artyleryjski z czynnym zapalnikiem. Policjanci ewakuowali na kilka godzin 200 mieszkańców .

Pocisk przez ponad 60 lat leżał tuż przy Solpolu, metr pod ziemią. - 75 kg materiału wybuchowego to dla nas szok - mówili saperzy i strażacy.

- W życiu tylko raz widziałem coś takiego - denerwował się Jarosław Andrzejczak, dowódca akcji saperów z Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Lądowych.

Po godz. 14 policjanci ewakuowali 200 mieszkańców Świdnickiej i klientów sklepów. Przez kilka godzin ulica na wysokości placu Teatralnego była zamknięta. Początkowo saperzy myśleli, że pocisk jest kilkakrotnie mniejszy. Dopiero w czasie prac okazało się, że ma kaliber 350 mm (a nie 155), że waży 280 kg (a nie 40 kg). - Koparka naruszyła pocisk, całe szczęście, że nie dotknęła zapalnika. Myśleliśmy, że to rura. Próbowaliśmy ją jeszcze odkopać łopatą - opowiada Antoni Gabryś, kierownik robót wodno-kanalizacyjnych.

Sierżant Andrzejczak: - Zagrożenie było naprawdę poważne. Przy gwałtownym uderzeniu w zapalnik mogła nastąpić detonacja. Konstrukcja budynków wkoło byłaby poważnie naruszona, robotnicy i mieszkańcy zginęliby na miejscu. Pole rażenia takiego pocisku to aż półtora kilometra. To jeden z dwóch największych pocisków, jakie dotąd znaleziono we Wrocławiu.

Wieczorem saperzy zdetonowali pocisk na poligonie w Cieninie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie napiszę, bo nie lubię pisać gdy nie mam pełnych danych, a tu nawet zeznania się nie zgadzają - 280 kg i 70 kg. ładunku np. wskazuje na pocisk 280 mm, a nie 700 kg. 14 calowy - podobnie pocisk na zdjęciu nie jest taki wielki, jak go malują... to o czym tu pisać ??
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 year later...
Post stary ale że nikt nie odpowiedział,dorzucę coś od siebie

Prawdopodobnie był to pocisk do niemieckich dział okrętowych
Pochodził z magazynu kriegsmarine ewakuowanego pod koniec wojny do Wrocławia,bodajże z Królewca
Magazyn znajdował się chyba na ul Hallera

Niemcy wykorzystywali zgromadzoną w nim amunicję,np. puszczali torpedy na wózkach tramwajowych - taka biedna wersja goliata" :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

..poza tym z tą piechota do Częstochowy to nie tak szybko, bo im większy pocisk, tym mniejsze niebezpieczeństwo pobudzenia jego zapalników. Pamiętajcie o tym, że takie kolosy są tak skonstruowane, aby wytrzmać mogły przeciążenie, jakie otrzymuja w momencie, kiedy opuszczają lufę działa. Przeciążenie takie podobne jest temu, jakie oddziaływuje na kosmonautę opuszaczającego ziemską atmosferę.
Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie