Na pewno nie był to pocisk jak z armaty od IS-2, ale jeżeli już trafił i przebił, to efekty były jak opisane powyżej. Żadnych fajerwerków. To musiało być stresujące dla strzelca. Praktycznie nie wiedział, czy strzelił i trafił skutecznie, czy też nie. Załoga mogła być już martwa, a czołg mógł jeszcze posuwać się do przodu. Nie zazdroszczę mu. Ironrat