Witam, póki pamiętam podzielę się przekazami mojego ŚP dziadka, otóż dziadek rodowity Warszawiak pracował na kolei w biurze, gdy wojna się zbliżała został wytypowany na tzw gniazdo w budynku Kolei PKP róg ul Towarowej i Solidarności do wypatrywania skąd i w jakim kierunku nadlatują samoloty, jak wojna wybuchła mając żonę w ciąży uciekał na południe i trafił do Mielca gdzie pracował w naprawach samolotów uszkodzonych wracających z frontu, opowiadał jak strasznie były zakrwawione, przywracali je do użytku, od jakiś czas robiono dywersję osłabiając części, pocieniano elementy stery czy linki sterujące samolotami itp. Gdy niemcy się domyślili zrobili kipisz i dziadek musiał uciekać było to między 1940 a 1941. Dziadek imał się różnych prac pracował także na kolei w okolicach Łukowa i opowiadał jak gdzieś w tamtym rejonie stały w polu 3 polskie samoloty Łosie, przekazuję wiadomość dla upamiętnienia może coś dodatkowego wniesie do historii.