narazie przypomnialy m isie tylko dwa absurdalne trafy pierwszy na przewgu jeziora, w dwuch kupach o 10 m oddalonych od siebie ok 30 podkow w kazdej, wraz z gwozdzmi, jakby zrywane z kopyt, poco???? drugi zima, ok -5stopni, mocny sygnal nad rzeczka, ja podjarany tym, ze nieopodal znajomy wyciagnal pieknego pierwszowojennego mausera zaczalem grzebac saperka w strumyku, jednak skonczyl mi sie trzonek, wiec zdjolem kurtke, podwinolem rekawy i dawaj, nura do rzeczko, ktora miala jakies 3 stopnie, 20 minut staralem sie rekoma grzebiac w mule namacac przedmiot, wreszcie znalazlem, jak sie okazalo w domu po spojzeniu na mape, znalazlem........ rurociag i lekkie przeziebienie :)