Otóż, podczas pogrzebu, jego służbowy koń Senator", idący w kondukcie żałobnym, kiedy trumna jego pana zniknęła w bramie Cmentarza Łyczakowskiego, nie chciał odejść, a prowadzony na siłę przez ułanów, odwrócił głowę własnie w stronę bramy i zarżał jakby na pożegnanie... Był to moment tak wzruszający, że świadkom tego wydarzenia kręciły się łzy w oczach.