Potwierdza to relacja dowódcy szwadronu KM 12 pułku, rtm. Antoniego Kropielnickiego. Człowieka, który trwał na pozycji obrony przy przepuście kolejowym od początku do zakończenia walk i jako jedyny chyba przekazał najbardziej wiarygodny opis piekła", które się działo na tej pozycji. Zresztą, wiem od Jego Syna, z którym jestem w kontakcie, że ten bój nie skończył się dla Niego w dniu 1 września. Do ostatnich chwil swojego życia, ten dzień krwi i chwały swojego pułku spędzał Mu sen z powiek. Świadczy o tym min., że mieszkając w Anglii spowodował, że Jego zmarła, ukochana żona spoczęła w Kwaterze Wojennej w Miedźnie. A gdy On odszedł do Niebieskiego Garnizonu", spoczął obok niej i ułanów, którymi dowodził.