
Gustav Hirsch
Użytkownik forum-
Zawartość
254 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Zawartość dodana przez Gustav Hirsch
-
...czym Niemiec tak się zdenerwował, że nie był w stanie z przystawienia trafić w korpus i strzelił w nogi. Aczkolwiek i taki strzał bywa śmiertelny, jak możemy to zaobserwować w Stawce", odcinek Ściśle tajne" ;) Jako się rzekło, każdy ma swego mola, co go ćmola, a moim molem są właśnie takie kiksy jak powyższy (tak, koalicyjkę u strzelającego zauważyłem i spodnie żandarma też). Na obrazku z kaburą zachwyca mnie i wzrusza pozycja strzelecka tego berlingowca (obywatelki z Ruchu Oporu też mają w tej mierze godne uwagi osiągnięcia.
-
PPS sam z siebie pojawić się miał pełne prawo. 43/52 w oczywisty sposób nie, równie jednak nie mógł się w Wehrmachcie pojawić moskwicz 400 - spotykany na rekonstrukcjach, tyle że puryści odróżniający na pierwszy rzut oka rocznik pistoletu maszynowego na to nie zwracają uwagi - jako też OT-810 i mnóstwo innych zjawisk, łącznie z panterą na podwoziu T-55 i pancernym adlerem, w którego gangu wprawne ucho od razu rozpozna silnik S-21. Tak, ja też się umiem czepiać. Co do Mosina, to skoro mógł się MAS przytrafić Polakom (a mógł), mógł i Mosin Francuzom, można by tu po raz kolejny podyskutować o odtwarzaniu wyjątku i reguły, ale jakoś nie mam na to melodii.
-
R51 - A mógł, mógł, tym bardziej w tyłowej formacji. Andrzej - [Jeśli Ty się czepiasz dobrej sylwetki, przy takich: http://lh5.googleusercontent.com/-UDrEMmZYTDk/Uy-II44DY5I/AAAAAAAA00w/jeEKFqN8BR0/w926-h548-no/_DSC8726.JPG to ja nie wiem, co powiedzieć...] Najlepiej nic nie mów, tylko sprawdź, czy aby ten link nie pojawia się w mojej notce.
-
Z czego wynika, że jest NAJWIĘKSZYM? Niemniej jest i mnie to akurat razi, co nijak nie umniejsza wagi faktu, że np. Denise Larocque jaka jest każdy widzi, żeby wymienić tylko fryzurę udy Gronkowiec". W ogólności nie byłoby źle, gdyby specjaliści z poszczególnych dziedzin pokazali błędy i wypaczenia na przykładach, bo mają obszerny zestaw wyraźnych zdjęć.
-
W kwestii wyjściówek u lotników nie będę się kłócił. Wprawdzie widziałem parę zdjęć lotników angielskich w niewoli i nie byli tak elegancko odziani, ale rozumiem, że trafiłem na abnegatów. Na FFI faktycznie się nie znam. Trochę mnie tylko zdziwilo, że Michelle wygląda jakby przed chwilą wyszła od kosmetyczki (podobnie zresztą jak Denise). Brytyjka nie wygląda, jakby prowadziła inspekcję, to ją prowadzą. Tak czy owak jesteśmy zgodni w sprawie najistotniejszej: że mianowicie osoba jest kompletnie nie z tej bajki. Co do butów nie chodziło mi o ewentualną niekoszerność, bo na tym się nie znam, tylko na niedopasowanie do warunków. Wygląda jakby ten żandarm właśnie ją wyprowadził z londyńskiego biura.
-
Allo allo, tu Nocny Jastrząb. Zapewne dziwicie się, co tu robię, a raczej dlaczego robię to, czego na ogół nie robię, tzn. linkuję co smakowitsze fotki. Otóż linkuję, bo tym razem nie mogłem się powstrzymać: - Michelle z Ruchu Oporu http://lh5.googleusercontent.com/-5RpujbLswWk/Uy-IE6_CrNI/AAAAAAAA00U/a2UbmwLV15k/s576/_DSC8674.JPG - Denise Larocque http://lh6.googleusercontent.com/-fSeMSOefuD0/Uy-HeRdhn-I/AAAAAAAA0v4/5nTl2RACvvc/s576/_DSC8593.JPG - Wafka w niewoli (też w nieskazitelnych pantofelkach) http://lh5.googleusercontent.com/-RUMGkagTn9g/Uy-HpX_cJQI/AAAAAAAA0xI/MNxXo8CCBFY/s512/_DSC8399.JPG - Nilytni yngilski lutnik http://lh6.googleusercontent.com/-UDrEMmZYTDk/Uy-II44DY5I/AAAAAAAA00w/jeEKFqN8BR0/s640/_DSC8726.JPG (oczywiście, jak oni wszyscy, w wyjściówce) - aresztowane obywatelki suszące zęby na myśl o randce z Herr Flickiem http://lh6.googleusercontent.com/-HVlyMxe84hY/Uy-Iw7cD2SI/AAAAAAAA05I/Jl1MOMzdmos/s512/_DSC9013.JPG
-
Kto mówi, że nie masz prawa? Oczywiście, że każdy ma prawo. Każdy ma w ogóle mnóstwo praw i jak nie zachowuje umiaru w korzystaniu z nich, to nie idzie z nim wytrzymać. Masz takie samo prawo wjechać jak Legolas na deskorolce w starą dyskusję ludzi, którzy coś tam o rekonstrukcji wiedzą, wygłosić ex cathedra parę sloganów i uważać to za pierwszy głos merytoryczny w dyskusji, jak inni skwitować to wzruszeniem ramion, i tym sposobem nasze prawa znoszą się wzajemnie.
-
Powiem więcej, skoro rekonstruujemy dla przyjemności, to właśnie dlatego staramy się jak najlepiej i coraz lepiej, nie poprzestając nb na tym, co widać z zewnątrz, ale wszystko ma granice. Co do dywagacji cywilnoprawnych, to pogadamy, jak wyprocesujesz choć feniga od, dajmy na to, Starego Teatru. BTW na przytłaczającej większości imprez rekonstrukcyjnych publika nic nie płaci.
-
R51 - ja mam inne pojęcie godziwej rozrywki, ale oczywiście masz prawo do własnego gustu. Boer - no więc właśnie... to też nieraz bywa podnoszone jako zarzut przeciwko rekonstrukcji: że pokazujemy wojnę nie dość straszną. Sztuczna krew to się jeszcze czasem pojawi, ale flaki, mózg itp. nie, przez co powstaje zbyt estetyczny obraz wojny. Z kolei jak ktoś pokaże trochę okropności, to wtedy pojawiają się pretensje, że dzieci patrzyły i mogą mieć traumę (vide awantura po rekonstrukcji powstańczej na ostatnim Grenadierze). Jacek Dąbrowski - bez żadnych napisów wiadomo, że osoby o szczególnie wyrafinowanym guście wchodzą - do teatru, na koncert, na wystawę, i także na rekonstrukcję - na własne ryzyko. Jeśli kto ma tak wysublimowany smak dajmy na to muzyczny, że Berlińscy Filharmonicy są akurat jacy tacy, to nie tylko na wojewódzkim przeglądzie orkiestr ochotniczych straży pożarnej nie powinien się pojawiać, ale i na defiladzie na Placu Piłsudskiego, bo orkiestra reprezentacyjna Wojska Polskiego też zapewne okaże się niegodna jego uszu.
-
Masz z tym wszystkim jakiś problem? Jeżeli uważasz to za groteskowe, to przecież nikt Cię na tę scenę pod rewolwerem nie gna, nie zadowala CIę poziom tych widowisk, to w nich nie uczestnicz. Oczywiście, że rekonstruuję również i przede wszystkim dla własnej przyjemności. Nigdy tego nie ukrywałem, ponieważ zresztą ukryć by się tego nie dało. Natomiast jednym ze źródeł tej przyjemności jest dostarczanie ludziom godziwej rozrywki. Jeżeli nie jestem w stanie zadowolić tak wyrafinowanej publiczności jak dostojny Stanisław M., bardzo mi przykro, ale trudno - jeszcze się taki nie urodził, co by każdemu koneserowi dogodził. Pozostaje mieć nadzieję, że M. junior zdobywszy należną pozycję w ruchu rekonstrukcyjnym będzie robił rekonstrukcję na miarę ambicji ojca.
-
[Zaraz ktoś tu napisze o nie patrz"...] Prorok jakisi czy co? [ale chyba robicie to po to, abym patrzył...prawda?] Nieprawda. Przynajmniej ja robię to po to, żeby ludziom sprawić radość. Jeśli to, co robię, komuś się nie podoba, to szkoda jego i mojego czasu. O ile są błędy, których nie powinno być i których można by uniknąć, o tyle pewien element umowności w rekonstrukcji jest i będzie, ponieważ ogranicza nas liczba aktorów, nasycenie rekwizytami i wymiary sceny. Bardzo fajnie byłoby rozgrywać rekonstrukcje na dystansach rzeczywistych i stosownie do tego rozpraszać np. tyralierę, pewnie rekonstruktorzy by się świetnie bawili... ale publika mniej. Z tej zmniejszonej skali i niemożności wygenerowania realistycznych rekwizytów wynikają takie elementy teatralnej umowności, że z 20 m można nie trafić w człowieka z kb, że przeszkoda zasłaniająca optycznie człowieka ochroni itp. i nic się na to nie poradzi.
-
No proszę, w tej kwestii nawet są zdjęcia. Kolejne rozwiązanie, które się samo narzuca, kiedy np. trzeba coś zrobić z czapką wkładając hełm. Pomysł z gazpuchą jest dobry, ale tylko pod warunkiem wszelako, że się cznia regulaminy i nie nosi gazmaski. W kieszeni niekoniecznie się da (zwłaszcza jak żołnierz ma MP lub StG i dolne kieszenie zakryte ładownicami, względnie bluzę M44, która dolnych kieszeni nie ma wcale). Co do pazuchy, to przećwicz to z czapką z daszkiem na synu, jak się już regulaminowo zapnie i obwiesi kompletem swojego wysoce koszernego szpeju. W przypadku furażerki oczywiście jest alternatywa w postaci włożenia hełmu na nią - jedno z wielu zagrań może i niezgodnych z regulaminami, ale zgodnych ze zdrowym rozsądkiem. A co mówiły regulaminy? I, skoro przy tym jesteśmy, co należało zrobić z czapką w czasie nabożeństwa? WH, mam na myśli, bo co w WP to ja wiem.
-
[Szczerze mówiąc to nie wiem gdzie je chowali, ale na pewno nie umieszczali ich za pasem.] To może się dowiedz. [tylko pujscie tropem dowodów fotograficznych może dawać jakąś tam pewność, że tak było czy nie.] Cały szkopuł w tym, że dokumentacja może tylko dostarczyć dowodów, że coś było i czy było nagminne, częste czy rzadkie. Brak zdjęć pozwala z całą pewnością udzielić odpowiedzi jeśli w ogóle się zdarzało, to bardzo rzadko". Przy czym powstaje pytanie, ilu zdjęć potrzeba, żeby nie usłyszeć może i gdzieś się trafiło, ale odtwarzamy regułę, nie wyjątek".
-
Nie tylko mogło, ale akurat w przypadku takiej kombinacji zdarzyć się musiało. Równie dobrze można by zdezawuować jakiś fant cywilny twierdząc, że co prawda ogólnie były w użyciu urządzenia cywilne danego rodzaju (maszynka do golenia, mam na myśli, piórnik, koszula, zegarek, aparat fotograficzny itp.), ale nie ma zdjęcia, na którym byłby np. żołnierz golący się maszynką f-my Brox i Synowie.
-
Co do dodawania kolorytu przez SF, to argument jest dość słaby. Natomiast faktem jest, że skoro w warunkach bojowych ludzie wkładali surogaty z tego, co było pod ręką, choćby to było białe poncho z firanki, to tym prawdopodobniejsze jest włożenie fabrycznego kamuflażowego pokrowca, który akurat się trafił (choćby zdjętego z głowy zabitego kolegi). [jeżeli gość jest konsultantem w wielu produkcjach to znaczy ze sie chyba zna na rzeczy. prawda?] Powinien, ale nie założyłbym się, mając w przeszłości okoliczność z niejakim Sz., także konsultantem wielu produkcji.