Śmiechu warte :D
Dareczki i inne to latają mi kalafiorem i mam wielu kolegów myśliwych czy też leśników (tych trochę mniej).
W przypadku tej pisowskiej gnidy chodzi mi tylko o to, że jak to leśnik i p.o. dyrektora parków krajobrazowych może robić takie rzeczy? Ile takich przypadków nie wyjdzie na światło dzienne? Pamiętacie pisowca z Pomorza, który ciągnął za samochodem psa na lince?