Skocz do zawartości

bodziu000000

Użytkownik forum
  • Zawartość

    62 863
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    462

Zawartość dodana przez bodziu000000

  1. http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/namioty-na-czolgi,171,0,2423723.html Wojsko w popłochu kupuje namioty dla czołgów. "Szkoda gadać Wojsko za 3,3 mln zł zamówiło specjalne namioty dla nowoczesnych czołgów Leopard. W warszawskiej jednostce zabrakło dla nich zwyczajnie garaży. - Najpierw się buduje infrastrukturę za kilkadziesiąt milionów, potem się ściąga czołgi do Warszawy i je się naraża na usterki - komentuje money.pl gen. Waldemar Skrzypczak. Namioty techniczne dla nowoczesnych czołgów Leopard wykona firma Rekord Hale Namiotowej z Wrocławia. Cena brutto to ponad 3,3 mln zł. Sprzęt ma trafić do 1. Warszawskiej Brygady Pancernej. Termin wykonania zlecenia jest krótki - wrocławska firma miała zaledwie 43 dni na wykonanie namiotów. Ostatecznie wojsko zawarło umowę 5 grudnia. Po co armii namioty na nowoczesne czołgi? Gen. Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych i były wiceszef MON tłumaczy w rozmowie z money.pl, że Leopardy w Warszawie po prostu nie mają garaży. - Te czołgi stacjonowały w Żaganiu, przez kilka lat przygotowywano tam dla nich infrastrukturę. Nie powiem teraz, ile te wszystkie garaże dla Leopardów kosztowały, ale pewnie kilkadziesiąt milionów zł. No i przyszła polityczna decyzja, żeby te czołgi z Żagania zabrać i dać do Warszawy. To była decyzja błędna, czysto polityczna - mówi money.pl generał. - Z tym że w Warszawie nie ma garaży na czołgi, nie ma odpowiedniej infrastruktury, więc trzeba kupować te namioty. Szkoda gadać - kwituje gen. Skrzypczak. Jego zdaniem, nawet jeśli namioty trafią do Warszawy przed największymi mrozami, to i tak czołgi będą narażone. Generał podkreśla, że Leopardy mają bardzo zaawansowane systemy techniczne, a te są bardzo wrażliwe na pogodę. Nie tylko na śnieg i mróz, ale nawet na deszcz. - Dlatego nawet najbogatsze kraje trzymają swoje czołgi na pustyniach w garażach - mówi Skrzypczak."
  2. http://wyborcza.pl/7,75398,24261922,nik-ostro-o-wspolpracy-mon-z-organizacjami-proobronnymi.html NIK ostro o współpracy MON z organizacjami proobronnymi Najwyższa Izba Kontroli alarmuje, że MON włącza do udziału w ćwiczeniach wojskowych organizacje proobronne bez podstawy prawnej. I mimo zastrzeżeń ze strony attachatu obrony USA, który nie życzył sobie "sił proobronnych w rejonie działania oddziałów amerykańskich. Informacja na temat raportu ukazała się w poniedziałek na stronach Najwyższej Izby Kontroli. Dotyczy on dwóch ćwiczeń wojskowych – Anakonda16 oraz Dragon17. Zdaniem inspektorów NIK włączenie członków organizacji proobronnych do ćwiczeń odbyło się bez podstawy prawnej. Chcieli sprawdzać czujność straży O tym, że na linii siły operacyjne – organizacje proobronne iskrzy, wiadomo było już podczas ćwiczeń Anakonda 16, które towarzyszyły lipcowemu szczytowi NATO. Jak wspominał ówczesny dowódca generalny gen. Mirosław Różański, zgłosiła się do niego przedstawicielka organizacji proobronnych, domagając się „wydzielenia pasa ćwiczeń” i twierdząc, że ma na to stosowne zgody ministerstwa. Generał nie zgodził się, odpowiadając, że nie ma ku temu podstaw prawnych. Podczas ćwiczeń przedstawiciele organizacji proobronnych zaproponowali też, że będą sprawdzali czujność straży wojsk sojuszniczych. To według naszych informacji wywołało w polskim dowództwie panikę, bo ćwiczące oddziały mają ostrą amunicję. Izba podkreśla, że w obecnym systemie prawnym nie została nawet zdefiniowana „organizacja proobronna”, „działalność proobronna” ani funkcja, jaką takie organizacje mają pełnić w polskim systemie obrony. Przeciwko umieszczaniu organizacji proobronnych w rejonie ćwiczeń oddziałów USA protestował amerykański attachat. Jednak te zastrzeżenia nie zostały przekazane dowódcy operacyjnemu Rodzajów Sił Zbrojnych. Zdaniem NIK zastrzeżenie budzi prowadzona w tracie ćwiczeń współpraca ze szkołami o profilu proobronnym, przekazywanie sprzętu, udostępnianie strzelnic, poligonów i tysięcy sztuk amunicji. Wedle raportu NIK członkowie organizacji proobronnych bez podstawy prawnej są szkoleni w obsłudze pocisków przeciwpancernych i przeciwrakietowych SPIKE i GROM. Sami sobie przydzielali dotacje NIK nie podaje, ilu członków organizacji proobronnych uczestniczyło w wymienionych ćwiczeniach. Wedle informacji Biura ds. Organizacji Proobronnych w ostatnich ćwiczeniach Anakonda 2018 wzięło udział 327 członków organizacji proobronnych, którzy w trakcie ćwiczeń szkolili się ze współdziałaniu z wojskami operacyjnymi. NIK krytykuje działalność departamentów MON, które mają współdziałać z organizacjami proobronnymi. Przypomina, że w 2015 roku utworzono specjalne Biuro do spraw Proobronnych podporządkowane bezpośrednio ministrowi obrony narodowej. Zdaniem kontrolerów resort obrony narodowej włączył się w integrację i konsolidację istniejących organizacji proobronnych, tak aby realizowały ustalony i zatwierdzony przez wojsko program szkoleniowy, osiągały wyznaczone standardy. Dalszym krokiem miało być włączenie ich w system obrony państwa. Jak podkreśla NIK, mimo czteroletnich prac nie udało się wprowadzić żadnych rozwiązań systemowych. Przykładem są same biura odpowiedzialne w MON za organizacje proobronne. MON dopiero w 2018 roku określił szczegółowy zakres działania Biura ds. Proobronnych. Zdaniem NIK doszło do dziwnej sytuacji, w której MON zajmował się głównie zaspokajaniem potrzeb organizacji proobronnych, zaś „resort obrony narodowej w kontaktach z organizacjami proobronnymi reprezentowali członkowie lub byli członkowie organizacji proobronnych”. Jak podkreśla raport, w momencie tworzenia Biura ds. Proobronnych na jego czele zgodnie z etatem stał żołnierz zawodowy w stopniu pułkownika. Po niespełna pół roku od utworzenia biura dyrektor został odwołany, a po kolejnych trzech miesiącach, po stosownej zmianie w etacie, na stanowisko dyrektora powołano cywila, który jednocześnie był członkiem Związku Strzeleckiego „Strzelec” Józefa Piłsudskiego. Chodzi o obecnego dyrektora Waldemara Zubka. Raport wylicza cztery inne ważne stanowiska, które objęli działacze organizacji proobronnych. I podkreśla, że – w zasadzie – przedstawiciele biura ministerstwa sami przygotowywali oferty współpracy, a następnie – w ramach komisji – je oceniali i określali wysokość dotacji. Ćwiczą częściej niż żołnierze NIK opisuje system współpracy między MON a organizacjami proobronnymi, klasami mundurowymi i wojskiem. Między innymi udostępniania strzelnic. Jak głosi raport, w latach 2015-17 jednostki wojskowe podległe Dowódcy Generalnemu Rodzajów Sił Zbrojnych udostępniły strzelnice ponad 23 tysiącom osób z organizacji proobronnych i klas wojskowych. Podkreśla, że jest to liczba wyższa niż liczba żołnierzy rezerwy (ponad 9 tys. osób), którzy w tym okresie korzystali z tych obiektów. Z kolei z obiektów poligonowych skorzystało prawie 18,5 tys. osób z organizacji proobronnych i klas wojskowych (w sumie przez 475 dni). NIK uznaje za „niecelowe” finansowanie z budżetu państwa szkoleń strzeleckich dla uczniów klas wojskowych, „w których przeznacza się 60 sztuk amunicji na jednego uczestnika oraz bezpłatne udostępnianie amunicji dla organizacji proobronnych (250 sztuk na osobę), w sytuacji gdy liczba dostępnych nabojów na jednorazowe szkolenie żołnierza zawodowego wynosi 6 sztuk”."
  3. Tablo 2 Dyonu Pociągów Pancernych
  4. http://portal-mundurowy.pl/index.php?option=com_k2&view=item&id=8588:trzy-glowne-przyczyny-problemow-wojsk-obrony-terytorialnej-cz-2 Trzy główne przyczyny problemów Wojsk Obrony Terytorialnej (cz.2) Upolitycznienie położyło Wojska Obrony Terytorialnej na łopatki i uczyniło ich funkcjonowanie prawie niemożliwym, a przyszłość niepewną. Opozycja wiesza stada psów na formacji. Eksperci krytykują całość koncepcji i ujawnione przykłady możliwego działania. To wszystko stanowi o złej atmosferze wokół formacji. Zwłaszcza w kontekście podejrzeń części opozycji, że obecna władza chciałaby wykorzystywać te wojska do umocnienia swojej pozycji. W tym poprzez działania poza konstytucyjne. Ten ostatni aspekt pokazuje głównie jakiego rodzaju mamy opozycję, jednak szokiem jest to do czego sprowadza się rozmowę o Wojsku. Właśnie na przykładzie WOT widać, że tak ważna sprawa jak obronność nie jednoczy wszystkich sił politycznych. Pomysł na WOT był koniecznością, ponieważ potrzebujemy więcej wojska, na które w wydaniu zawodowym nie jest nas stać. Dlatego WOT powinien opierać się na zaciągu ochotniczym. Oczywiście potrzebne są diety zwracające koszty uczestnictwa. Jednak główną motywacją powinien być model zachęt systemowych. Przykładowo Żołnierze WOT powinni mieć preferencje w przyjmowaniu na studia, być może ulgi podatkowe i na pewno ochronę w miejscu zatrudnienia. Jak to rozliczać to osobna sprawa, jednak system powinien premiować firmy zatrudniające Żołnierzy WOT. Wojska Obrony Terytorialnej należy rozbudowywać i szkolić, jednak nie jako konkurencję o kadry i pieniądze MON. Tylko jako formę wsparcia, ze strony całego państwa na rzecz Sił Zbrojnych. Wszyscy przeciwnicy i szydercy z WOT, powinni przyjąć do wiadomości, że jeżeli ta idea się nie powiedzie, to czeka nas powrót do Zasadniczej Służby Wojskowej. Żeby tego uniknąć, powinno się wprowadzić dodatkowe finansowanie tj. wszystkie osoby, które nie służą w Obronie Cywilnej (w tym Ochotniczych Strażach Pożarnych) i Wojskach Obrony Terytorialnej powinni płacić 2 proc. więcej do stawki podatkowej, w której się są opodatkowani (bez względu na płeć i źródło dochodów). To dałoby około 4 mld PLN rocznie. Za te pieniądze można byłoby finansować WOT z prawdziwego zdarzenia. Nie mamy alternatywy. Wprowadzenie Zasadniczej Służby Wojskowej (warto pamiętać, że jest tylko zawieszona), spowodowałoby poważne konflikty społeczne. Zwłaszcza, że prawie 3 mln Polaków jest na stałe poza granicami kraju. Nie ma dzisiaj siły politycznej, która byłaby w stanie coś takiego przeprowadzić. Nie jest to już nawet kwestia strat politycznych, mówimy o prawdziwej rewolucji w odczuciu społecznym, bo społeczeństwu wmawiano, że wojny nie będzie. Osoby odpowiedzialne za tą zapaść powinny za to odpowiedzieć przed Trybunałem Stanu, gdyby tenże miał jakiekolwiek znaczenie. Nasz kraj z posiadanym terytorium i potencjałem ludzkim powinien posiadać Siły Zbrojne na poziomie 1% populacji. To oznacza około 380 tys., Żołnierzy w służbie czynnej. To byłaby ilość pozwalająca nam na zabezpieczenie potrzeb obrony posiadanego terytorium i bycie poważnym sojusznikiem w NATO. Tą liczbę Żołnierzy służby czynnej, powinniśmy zduplikować w Wojskach Obrony Terytorialnej, czyli powinniśmy móc zmobilizować około 3 proc. populacji tj. ok. 1,1 mln Żołnierzy. Jeżeli kogoś to szokuje, to niech się napije zimnej wody. Ponieważ – albo traktujemy państwo na serio i ponosimy tego konsekwencje, albo poniesiemy konsekwencje nie traktowania go serio. Oczywiście zrozumiałe są wszelkie napomnienia o realnym poziomie kosztów utrzymania takiej ilości Wojska. Mniej więcej podobny poziom Wojska i rezerw miała Polska Rzeczpospolita Ludowa i było ją stać – przy gigantycznych obciążeniach – na ponoszenie tych kosztów. Proszę nie dać się zwieść fałszywemu argumentowi, wedle którego ilość Żołnierzy zastępujemy ich jakością (profesjonalizacją) i „inteligentnym” uzbrojeniem. Ponieważ w naszej sytuacji potrzebujemy i jakości i ilości. Jeżeli zaś nie można stawiać na jakość, bo jej po prostu nie mamy, to pozostaje to co zwykle, czyli ilość, a w konsekwencji poświęcenie, męstwo i trochę szczęścia (uważanego także za opatrzność, czego nie wykluczamy). Reasumując nasze rozważania, należy gratulować odpowiedzialnym za tworzenie WOT, ponieważ dokonali czegoś wielkiego w bardzo krótkim czasie. Stosunkowo szybko zyskaliśmy bazę i strukturę do dalszego rozwijania i wzmacniania – to jest najważniejsze."
  5. Polen 1939 Friedhof Heldengräber Grab Kreuz Stahlhelm Soldat Abschied"
  6. Soldaten Grab eines Kradschützen in Rzeszow Polen gef. 1939 Wehrmacht 7. ID"
  7. http://www.gazetaprawna.pl/artykuly/1380462,fake-newsy-ministra-blaszczaka.html Fake newsy ministra Błaszczaka W poniedziałek na łamach DGP napisaliśmy, że w przyszłym roku maksymalna liczba żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej (WOT), a więc ochotników, może wynosić nieco ponad 17 tys. Ta liczba pojawia się w projekcie rozporządzenia Rady Ministrów, które przygotowało Ministerstwo Obrony Narodowej. Podobne wnioski płyną z innych dokumentów przygotowanych w resorcie obrony. Wczoraj, podsumowując trzy lata działalności kierownictwa MON, minister obrony Mariusz Błaszczak stwierdził, że formowanie WOT nadal zostaje priorytetem. – Wbrew fake newsom nie wygaszamy służby terytorialnej. Jest wręcz przeciwnie. Dokładamy wszelkich starań, aby Wojska Obrony Terytorialnej rozwijały się w sposób zrównoważony – przemawiał polityk. Abstrahując od tego, że fake news to podobnie jak terytorialsi bardzo brzydki, psujący język anglicyzm, który konstytucyjny minister legitymizuje. Warto się odnieść do tego w innej kwestii. Bo choć minister nie wspomniał o Dzienniku Gazecie Prawnej wprost (nie przysłał również sprostowania), to jak rozumiem – inspiracją była publikacja na naszych łamach. Nie napisałem, że Obrona Terytorialna zostanie wygaszona. Napisałem, że wygaszone zostaną Narodowe Siły Rezerwowe (NSR). Informację o tym można znaleźć w uzasadnieniu projektu rozporządzenia Rady Ministrów „w sprawie określenia liczby osób, które w 2019 r. mogą być powołane do czynnej służby wojskowej”. By było śmieszniej, w dokumencie napisanym wyjątkowo niechlujnie. Oto fragment jego uzasadnienia: „W kwestii dalszego powoływania żołnierzy z zawartymi kontraktami w ramach Narodowych Sił Zbrojnych (NSR), w kontekście zapowiadanego przez resort obrony narodowej wygaszania tego rodzaju służby wojskowej”. Przypomnę nieśmiało, że Narodowe Siły Zbrojne nie działają od ponad 70 lat. W poniedziałek, opisując przyszłość Wojsk Obrony Terytorialnej (i zastrzegając, że ten projekt może być jeszcze zmieniony), napisaliśmy, że pomysł formowania WOT zostanie zamrożony. W Słowniku języka polskiego słowo „zamrozić” ma podane trzy desygnaty. Pierwszy to „poddać coś działaniu niskiej temperatury, doprowadzając do całkowitego lub częściowego zamarznięcia”. Drugi to „silnie schłodzić”. Wreszcie może też chodzić o to, by „wstrzymać realizację, użytkowanie lub sprzedaż czegoś”. Wyjaśniam: w poniedziałkowym tekście chodziło o wstrzymanie rozwoju, jak mówił wprost jeden z naszych rozmówców: „zwolnienie procesu rozwijania” Obrony Terytorialnej. Nie pisałem o tym, że projekt będzie zakończony albo wygaszony. Napisałem, że patrząc przez pryzmat dokumentów powstających w ostatnim czasie w MON, będzie się rozwijał wolniej, niż dotychczas przewidywano. Zastanówmy się teraz, co mogą znaczyć słowa ministra Błaszczaka: „dokładamy wszelkich starań, aby wojska OT rozwijały się w sposób zrównoważony”? Zrównoważony to spokojny, opanowany. Z kolei „zrównoważyć” to „zapewnić równowagę pomiędzy pozycjami w bilansie”. Jeśli więc, tak jak napisaliśmy, w przyszłym roku Wojska Obrony Terytorialnej zasili 3 tys. żołnierzy, a nie 10 tys., to można rozumieć ten proces jako zrównoważony rozwój. Jeśli chcemy zrównoważyć sytuację w wojsku, dbając o równowagę między wojskami operacyjnymi a niezawodowymi, to wtedy będzie to „rozwój zrównoważony”. Wczoraj minister Mariusz Błaszczak, mówiąc o fake newsach, potwierdził jedynie nasze prawdziwe informacje."
  8. http://www.tvn24.pl/japonia-wypadek-dwoch-statkow-powietrznych-zaginione-zalogi,889928,s.html Wypadek dwóch samolotów u wybrzeży Japonii. Trwają poszukiwania zaginionych marines Do wypadku, w którym uczestniczyły dwa statki powietrzne korpusu piechoty morskiej Stanów Zjednoczonych, doszło w środę u wybrzeży Japonii. Pięciu amerykańskich żołnierzy uznaje się za zaginionych. Wedle informacji, jakich agencji Reutera udzielił amerykański urzędnik, chcący zachować anonimowość, w wypadku uczestniczył myśliwiec F/A 18 i samolot cysterna KC-130. Samoloty wystartowały z bazy marines w Iwakuni w Japonii. Do wypadku doszło w trakcie treningowego tankowania w powietrzu - podał Korpus piechoty morskiej. "Jeden żołnierz uratowany Łącznie na pokładach obu jednostek znajdowało się siedem osób załogi. Takeshi Iwaya, minister obrony Japonii poinformował na konferencji prasowej około godziny 6 polskiego czasu, że udało się odnaleźć dwóch wojskowych. Jeden z nich, który leciał myśliwcem F/A-18, został uratowany wcześniej i w stanie stabilnym przebywa już w bazie w Iwakuni. Drugi został odnaleziony około 10 godzin po wypadku i zabrany na pokład japońskiego statku wojskowego. - Jest nam przykro, że doszło do incydentu, ale naszą uwagę skupiamy obecnie na poszukiwaniach żołnierzy piechoty morskiej i prowadzeniu akcji ratunkowej - dodał minister. Trwa akcja poszukiwania pozostałych pięciu marines. Korpus w oświadczeniu poinformował, że do incydentu doszło około godziny 2 w nocy w czwartek czasu lokalnego (godzina 18 w środę czasu polskiego), 300 kilometrów od wybrzeży Japonii."
  9. http://wyborcza.pl/7,75398,24244725,blaszczak-na-trzylecie-rzadow-pis-zrobilismy-wiecej-niz-po.html Błaszczak na trzylecie rządów PiS: Zrobiliśmy w wojsku więcej niż PO przez osiem lat W trzy lata udało się zrobić więcej niż przez długich osiem lat Platformy Obywatelskiej - tak podsumował trzylecie rządów Prawa i Sprawiedliwości w polskich siłach zbrojnych szef MON Mariusz Błaszczak. Obiecał podwyżki, podkreślił, że nadal priorytetem są wojska obrony terytorialnej, i poinformował, że wydał rozkaz nakazujący żołnierzom śpiewanie hymnu podczas uroczystości państwowych. Uroczystość podsumowania rządów PiS w Ministerstwie Obrony Narodowej odbyła się w hangarze 1. Bazy Lotnictwa Transportowego na Okęciu. Tym samym, gdzie dwulecie podsumował poprzedni szef MON Antoni Macierewicz. Minister Błaszczak występował na tle oficerów i żołnierzy oraz wystawy fotograficznej, której był głównym bohaterem. Jego podobizna znalazła się na 19 zdjęciach, a swojego poprzednika wspomniał tylko jednym zdaniem. Pytań ze strony dziennikarzy nie przewidziano. WOT nadal priorytetem rządu Przemawiając, Błaszczak podkreślił, że silna, nowoczesna i osadzona w strukturach NATO armia to priorytet rządu PiS, i dodał, że to dzięki tej władzy udało się wydobyć siły zbrojne z marazmu ostatnich lat. Przypomniał, że - dzięki ustawie o finansowaniu sił zbrojnych - w 2020 roku na obronność będzie przeznaczone w Polsce 2,1 proc PKB, a w 2030 – 2,5 proc. Szef MON odniósł się do publikacji prasowych dotyczących zmiany podejścia MON do wojsk obrony terytorialnej. Wedle "Dziennika Gazety Prawnej formacja z zamierzonych 53 tys. miała być ograniczona do 20 tys., a jej formuła jako odrębnego rodzaju sił zbrojnych miała się rozmyć. – Wojska obrony terytorialnej do 2021 roku będą liczyć 53 tys. żołnierzy – zapewnił Błaszczak, przypominając, że w tym roku mają mieć 17 tys. Informacje o zmianie formuły WOT nazwał fake newsami. Powiedział, że ta formacja jest nadal priorytetem rządu. Poinformował, że we wtorek podpisał kontrakt na zakup z fabryki Łucznik 20 tys. pistoletów, które na pamiątkę słynnej polskiej broni sprzed II wojny światowej zostały nazwane Vis. Nieco więcej miejsca poświęcił planowi organizacji 18. dywizji na wschodzie, która ma być polską odpowiedzią na agresywne poczynania Rosji wobec Ukrainy na Krymie, w Donbasie i ostatnio na Morzu Azowskim. Dowódcy – gen. Jarosławowi Gromadzińskiemu – przekazał replikę orderu virtuti militari, którym był udekorowany pułk artylerii przedwojennej 18. dywizji. Szef MON zapowiedział też, że w czwartek w Elblągu zostanie certyfikowane przez NATO dowództwo Wielonarodowej Dywizji Północny-Wschód. Prezydent Andrzej Duda z tej okazji mianuje na stopień generała dywizji jej dowódcę – gen. bryg. Krzysztofa Motackiego, a na stopnie gen. brygady – szefa sztabu Piotra Malinowskiego oraz jego zastępcę Dariusza Żuchowskiego. Wojsko ma śpiewać hymn Szef MON pochwalił się podpisaniem umowy na dostawy systemu „Patriot” oraz zgodą Departamentu Stanu USA na sprzedaż Polsce wyrzutni rakietowych HIMARS. Niewiele mówił na temat innych, mocno opóźnionych przetargów. Stwierdził, że MON nie rezygnuje z żadnego z programów zbrojeniowych. Błaszczak przypomniał, że od 2016 r. wprowadzane są podwyżki dla pracowników wojska. W przyszłym roku mają wynieść średnio po 300 zł, natomiast wojskowi mają dostać średnio po 500 zł podwyżki. Równocześnie prowadzona jest akcja naboru do sił zbrojnych. MON nie ujawnia liczby wakatów w jednostkach. Wśród ubiegłorocznych osiągnięć szef MON wymienił zorganizowanie defilady z okazji 15 sierpnia, którą na żywo oglądało około 150 tys. osób, oraz marszu „dla biało-czerwonej” 11 listopada. Na koniec stwierdził, że „podjął decyzję, by żołnierze śpiewali hymn polski podczas ceremonii państwowych”, bo nie przewidywał tego obecnie obowiązujący ceremoniał wojskowy."
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie