Skocz do zawartości

bodziu000000

Użytkownik forum
  • Zawartość

    62 087
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    441

Zawartość dodana przez bodziu000000

  1. Nowy wątek o powstaniu, ale o innej treści. W związku z rocznicą powstania, pojawia się trochę tekstów dotyczących uczestników walk, przebiegu i wydarzeń. Warto aby te teksty zachować na przyszłość, bo niedługo redakcje gazet przeniosą je do płatnych serwisów. Proszę o zamieszczanie wspomnień, ale bez żadnej polityki, tylko i wyłącznie historia. Poniżej dwa linki do wątków dotyczących powstania, ktore wcześniej wrzuciłem na forum: http://www.odkrywca-online.pl/kiedy-zycie-sie-liczy-na-dni,656336.html#656336 http://www.odkrywca-online.pl/szpital-w-schronie-pod-luksusowa-kamienica,656162.html#656162 Na początek artykuł z Życia Warszawy: http://www.zw.com.pl/artykul/388110.html Ostatni świadek masakry Prof. Maciej Bernhardt brał udział w wielu potyczkach Powstania Warszawskiego: w ataku na Dworzec Gdański czy szturmie na szkołę przy ul. Kolektorskiej. Jednak najtragiczniejsze wydarzenie miało miejsce na samym początku walk. Oto historia masakry na Boernerowie. Mieszkałem wówczas z rodzicami na Miodowej pod numerem 9. W miejscu, gdzie dziś przebiega wylot trasy W-Z – mówi prof. Maciej Berndhardt, podchorąży AK. – Cztery dni przed faktycznym wybuchem Powstania przyszedł po mnie łącznik. Czym prędzej przebrałem się w niemieckie wojskowe spodnie, przefarbowane na jakiś pstry kolor, i wojskowe buty. Wsiadłem w tramwaj i pojechałem na Żoliborz. Zbiórka była w jednym z domów przy Podleśnej. Powstańców umieszczono w piwnicy, gdzie mieli rozdzielać amunicję i nalewać benzynę do butelek. Rano alarm został odwołany. – Do domu wróciłem z moją narzeczoną Hanką Rychłowską, która była w tej samej sekcji co ja. Nie było sensu się rozdzielać, skoro w każdej chwili spodziewaliśmy się alarmu – wspomina Bernhardt. 1 sierpnia, podczas obiadu, na Miodową wpadł sekcyjny, Jurek Miller. – Pożegnałem się z rodzicami i historia się powtórzyła: w tramwaj i na Marymont. Tym razem jechaliśmy już razem. Nie wiedział jeszcze, że widzi matkę ostatni raz. W trakcie jednego z nalotów zginęła pod gruzami razem z jego siostrą, jej półtorarocznym synkiem oraz matką jego narzeczonej. Ojciec, który był lekarzem, ocalał tylko dlatego, że wezwano go na pomoc do sąsiedniej piwnicy. Boże, daj broń Podchorąży wraz z dwoma innymi żołnierzami dostaje rozkaz przedostania się na plac Wilsona po broń. – Dostaliśmy tam dwa karabiny, cztery pistolety: jedną belgijską „efenkę“, jakiś przedpotopowy rewolwer oraz dwie „szóstki“, z którymi właściwie nie wiadomo, co zrobić: jak wróg był w skórzanej kurtce, to przeżył – wspomina kombatant. Kiedy wracali na Podleśną, słychać już było pierwsze strzały. Na Żoliborzu Powstanie zaczęło się trochę wcześniej, bo oddziały harcerskie przenoszące broń natknęły się na niemiecki patrol. – Wracaliśmy już pod ostrzałem. Gdy dotarliśmy z powrotem na miejsce, nasz oddział już wychodził. Byliśmy nastawiani na walkę w Śródmieściu, ewentualnie na Starym Mieście. Potem okazało się, że mamy walczyć na Żoliborzu, którego nikt z nas nie znał. W Śródmieściu powstańcy z oddziału Bernhardta znali każdy kamień, wszystkie przejścia podziemne pomiędzy piwnicami, co w czasie walki było nie do przecenienia. – Wędrowaliśmy po górnym Marymoncie i Żoliborzu zupełnie nieznanymi dla mnie uliczkami, przeskakiwaliśmy jakieś płoty. Trwało to do wieczora. Nikt z nas nie wiedział, dokąd i po co idziemy. Jedno tylko nie ulegało wątpliwości: naszego podstawowego zadania, ataku na CIWF (obecny AWF), nawet nie próbowaliśmy realizować. Z tak mizernym uzbrojeniem byłoby to samobójstwo – ocenia AK-owiec. Do Kampinosu po zrzuty Pod wieczór powstańcy znowu znaleźli się w jakiejś piwnicy. Wszyscy zmęczeni, głodni i kompletnie zaskoczeni rozwojem sytuacji. Nastroje były podłe, ale przeważała raczej złość na nieudolność organizacyjną niż zwątpienie w powodzenie Powstania. – Wreszcie dostaliśmy rozkaz wyjścia do Kampinosu po broń ze zrzutów. Potem wymarsz odwołano. Za jakiś czas znowu alarm i znowu zmiana decyzji. Lało jak z cebra. Gdy deszcz ustał, wreszcie dano rozkaz do wymarszu, tym razem już ostateczny. Było około drugiej w nocy, 2 sierpnia – wspomina żołnierz. Do Kampinosu szły trzy kompanie. II kompania por. „Starży“ obejmowała plutony 212, 239 i 237, w którym był Bernhardt wraz z narzeczoną. Przeskoczyli ulicę Słowackiego i przeszli pomiędzy domami Zdobyczy Robotniczej (obecna ulica Żeromskiego). Potem powstańcy minęli tzw. Szwedzkie Góry, czyli resztki potężnych umocnień ziemnych z czasów wojen szwedzkich (nie został po nich ślad, teraz jest tam lotnisko Bemowo). – Oddział zamiast żołnierzy zaczynał przypominać wycieczkę szkolną. Zaczęły się rozmowy, stłumione śmiechy. W końcu nasz dowódca, podporucznik „Dunin“, objechał nas i stwierdził, że straż tylna szła za blisko głównego oddziału. Kazał mi wraz z dwoma innymi żołnierzami „zluzować“ tych, którzy nas ubezpieczali, i trzymać się 250 metrów z tyłu. Hanka została z przodu... Nie miałem pojęcia, że widzę ją ostatni raz. Nie było więc żadnego pożegnania. Masakra na Boernerowie O świcie akowcy doszli do nieistniejącej już dziś drogi łączącej Boernerowo z Wawrzyszewem. Za nią rozciągało się pole, na którym stały ustawione na sztorc snopki zżętego zboża. Po lewej stronie widać było lasek boernerowski. – Gdy przekraczaliśmy drogę, zauważyliśmy, że idący przed nami już nie maszerują, a biegną. Za chwilę z lasku odezwał się jeden karabin maszynowy, za nim drugi i trzeci. Gdzieś od przodu, z prawej strony, odezwało się po chwili także działko małego kalibru. Oddział został wzięty w dwa ognie. Większość chłopców nie była jeszcze „ostrzelana“. Atakowani z dwóch stron nie mieli najmniejszych szans. Z lasku strzelały oddziały niemieckie, wraz z pomocniczymi oddziałami ukraińskimi. Z prawej, z Wawrzyszewa, ostrzeliwał pododdział Dywizji Spadochronowo-Pancernej „Herman Goering“. – Nas, straży tylnej, Niemcy jeszcze nie dostrzegli. Przeskoczyliśmy drogę i wpadliśmy pomiędzy snopki zboża. Chcieliśmy dołączyć do oddziału. Przesunęliśmy się szybko o jakieś 150 metrów, ale gdy było już zupełnie jasno, sytuacja stawała się beznadziejna. Niemcy mieli tak doskonałe warunki obserwacji, że każdy najmniejszy ruch na polu powodował lawinę celnego ognia – relacjonuje podchorąży. W końcu udało mu się wyczołgać i skryć między snopkami. – Byłem wykończony i potwornie spragniony. Spijałem po kropelce wody z pojedynczych słomek zboża, która została jeszcze po nocnej ulewie – opisuje powstaniec. – Po jakimś czasie zarzuciłem snopek na plecy i przedarłem się do najbliższego gospodarstwa. Wpadłem na podwórko, rzuciłem snopek i w nogi na Żoliborz. W bucikach do łyżew W rzezi pod Boernerowem zginęło ok. 70 powstańców. Tym, którzy przeżyli ostrzał, kazano wykopać dwa groby. W jednym pochowali poległych. Nad drugim zostali rozstrzelani. – Nie wiem, w której grupie była Hanka. Nie miałem wątpliwości, że nie przeżyła. Potwierdził to z resztą protokół z ekshumacji. Rozpoznano ją po żółtych bucikach do łyżew." Pozdrawiam Bogdan
  2. Wojskowy samolot sanitarny Hanriot z 2 pułku lotniczego w Krakowie przed pierwszym transportem chorego na lotnisku. Przy samolocie widoczni m.in. por. Aleksander Kaczmarczyk (wsiada do samolotu), kpt. lekarz Kazimierz Michalik (1 z prawej) , płk lekarz Bolesław Korolewicz (2 z prawej)."
  3. Pluton cyklistów z hufców szkolnych z Państwowego Gimnazjum w Prużanie, przybyły do Słonimia na ćwiczenia dywizyjne. Powiatowy komendant WFiPW w Prużanie por. Leon Gnatowski zdaje raport dowódcy 80 Pułku Piechoty w Słonimie płk. Romualdowi Kohutnickiemu."
  4. Promocja podchorążych w Oficerskiej Szkole Podchorążych Inżynierii w Warszawie. Msza polowa odprawiana przez księdza biskupa Józefa Gawlinę. 1934/08/12"
  5. Rybnik. Msza polowa, 75 Pułk Piechoty
  6. Regulice sierpień 1933 r. manewry 75 Pułk Piechoty
  7. z albumu na allegro
  8. http://www.tvnwarszawa.pl/-1,1583693,0,,muzeum_cudu_nad_wisla_budynki_nad_ziemia_i_tarasy_widokowe,wiadomosc.html Muzeum Cudu nad Wisłą: budynki nad ziemią i tarasy widokowe Twórca ekspozycji w Muzeum Powstania Warszawskiego projektuje na polach Ossowa park kulturowy, który upamiętni Bitwę warszawską z 1920 r. Portal tvnwarszawa.pl dotarł do wstępnych wizualizacji muzeum, które ma być sercem parku. Najnowocześniejszy park kulturowy w Polsce, z interaktywną ekspozycją, ma powstać w Ossowie pod Wołominem na setną rocznicę Bitwy warszawskiej. W miejscu, w którym Polacy w sierpniu 1920 roku zatrzymali ofensywę bolszewików na Europę, co roku odbywają się inscenizacje walk. Władze okolicznych gmin chcą, by to miejsce przyciągało tłumy zwiedzających nie tylko w połowie sierpnia, lecz także przez cały rok. Wehikuł czasu Nad koncepcją parku pracuje Mirosław Nizio, który do miejsc pamięci ma nietypowe podejście: wierzy, że mogą stać się wehikułami czasu. Projektuje ekspozycje tak, by zwiedzający je mogli poczuć historię na własnej skórze. Nizio jest autorem słynnej ekspozycji w Muzeum Powstania Warszawskiego, Interaktywnego Centrum Nauki w Łodzi, Muzeum Współczesnego we Wrocławiu, "Kamiennego Piekła na terenie obozu w Gross-Rosen oraz mauzoleum w Michniowie, które upamiętni pacyfikację polskich wsi w czasie II wojny światowej. Wystawy jego autorstwa zaskakują dotykowymi panelami, szybami dźwiękowymi, nagraniami z dawnych czasów, a nawet zapachami (w mauzoleum w Michniowie będzie można poczuć zapach spalonego drewna). Architekt właśnie przedstawił władzom Wołomina wstępną koncepcję budynków, które będą sercem parku kulturowego w Ossowie. Mają stanąć w centrum wsi. Dziś znajduje się tu m.in. stary budynek straży pożarnej. Muzeum będzie się unosić nad ziemią Trzy podłużne budynki, z początku równoległe wobec siebie, będą się stopniowo rozgałęziać na boki. Założeniem projektanta jest, żeby od strony pola bitwy unosiły się nad ziemią, niczym armaty. Mirosław Nizio przyznaje, że wojenne skojarzenia miały wpływ na ich bryłę. - Obiekt powinien jednoznacznie określić wymowę tego miejsca, być dynamiczny, kojarzyć się z walką i zwycięstwem - tłumaczy projektant. Z tarasów obejrzymy bitwę Z przeszklonych budynków i przejść między nimi będzie się otwierać widok na pole bitwy. Z kolei z tarasów widokowych, które powstaną na dachach na wysokości 17 m, będzie można oglądać coroczne inscenizacje walk. Oprócz muzeum w budynkach znajdzie się miejsce m.in. na sale konferencyjne i dydaktyczyne oraz sklep z pamiątkami. W bezpośrednim sąsiedztwie muzeum znajdzie się plac, nowy kościół z plebanią, a być może także dom kombatanta. Stary budynek straży miałby zostać zburzony. Nowy powstanie na północ od muzeum. W jego sąsiedztwie będzie też miejsce na hotel dla turystów. Burmistrz Wołomina Jerzy Mikulski jest zachwycony projektem. - Budynki doskonale wkomponowują się w krajobraz Ossowa. Rozgałęziają się na kształt litery "V, która nawiązuje do wiktorii nad bolszewikami - tłumaczy. - Są skierowane w stronę najważniejszych punktów w Ossowie: miejsca w którym zginął ksiądz Skorupka, miejsca w którym Rosjanie dotarli najbliżej w okolicę Warszawy i pola, na którym rozegrała się bitwa - wylicza. Pancerny "Mściciel i kolejka Mirosław Nizio zaprojektuje także atrakcje na polach Ossowa. W planach jest odtworzenie krajobrazu bitwy - są tu pozostałości po okopach i wzgórza, które były placówkami wojskowymi, np. wzgórze 617, które było siedzibą polskiego sztabu. Na terenie parku powstaną ścieżki spacerowe i ekspozycja militariów - atrakcją mógłby się stać zrekonstruowany pociąg pancerny "Mściciel. Z Zielonki do pobliskiego Okuniewa mogłaby jeździć też kolejka wąskotorowa. Park na setną rocznicę bitwy Budowa obiektu ma kosztować około 60 mln zł. Do tego dochodzi kilkumilionowy koszt eksponatów. Gminy będą starać się o dofinansowanie projektu, widzą szansę m.in. we współpracy z rządem. Projektem jest zainteresowany m.in. marszałek Bronisław Komorowski. - Jeśli zaczniemy przygotowania w 2010 roku, to na obchody setnej rocznicy muzeum powinno być gotowe - ocenia Jerzy Mikulski. Koncepcja parku, opracowywana przez Mirosława Nizio, kosztowała gminy ok. 63 tys. zł. - Tworzeniem koncepcji byli zainteresowani też inni projektanci, ale ceny zaproponowane przez nich były znacznie wyższe - mówi Andrzej Ptaszyński z Referatu Planowania w Wołominie. O tym, że gminie naprawdę zależy na stworzeniu w Ossowie historycznej atrakcji, świadczą przygotowywane rozwiązania prawne. Na czwartkowej sesji rady gminy samorządowcy zdecydują o objęciu planem miejscowym terenu, na którym ma powstać muzeum. Planem chcą objąć także pozostałą część pola bitwy. - Teren parku na pewno nie zostanie zabudowany - zapewnia wiceburmistrz Krzysztof Antczak. Projekt może objąć całą Polskę Prace nad programem "Ossów - Wrota Bitwy Warszawskiej trwają od 2005 roku. Wtedy Krajowy Ośrodek Badań i Dokumentacji Zbytków zaproponował ochronę pola bitwy pod Ossowem przez powołanie parku kulturowego. W 2006 roku o powołanie parku postanowiły zabiegać wspólnie Wołomin i Zielonka. Następnie do projektu przystąpiła gmina Kobyłka. Burmistrz Wołomina chce, żeby projekt stał się początkiem ogólnopolskiego programu, który upamiętni wydarzenia wojny polsko-bolszewickiej i zwycięstwo Polski w 1920 roku. Planowane jest włączenie do niego co najmniej kilku miast: Nasielska, Mińska Mazowieckiego, Modlina, Radzymina, Wólki Radzymińskiej czy Warki."
  9. Żołnierz Straży Granicznej na patrolu z psem"
  10. Funkcjonariusz Straży Granicznej z psem na granicy z Niemcami."
  11. Tresura psa w komisariacie Straży Granicznej Bielszowice. (Inspektorat Graniczny Królewska Huta)."
  12. Święto Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego w Spale. Prezydent RP Ignacy Mościcki w rozmowie z szefem swojego gabinetu wojskowego płk. Janem Głogowskim podczas spuszczania kładki na Pilicę. 1932/07/14"
  13. Święto Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego w Spale. Pionierzy przygotowują kładkę do spuszczenia na Pilicę. 1932/07/14"
  14. Święto Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego w Spale. Pionierzy przechodzą, po zbudowanej przez siebie, kładce na Pilicy. 1932/07/14"
  15. Oddział sanitarny wyposażony w nosze zawieszone między dwoma rowerami. Żołnierze noszą maski przeciwgazowe starego typu (R.S.C.)."
  16. Wojsko powraca do Krakowa po manewrach. Oddział żołnierzy na rowerach. 1934/09"
  17. Obchody Święta Niepodległości w Katowicach. Oddziały Obrony Narodowej z rowerami podczas defilady. 1938/11/11"
  18. Kompania cyklistów prowadząca swoje rowery w drodze na pozycje. Manewry jesienne na Wołyniu 1938/09"
  19. Przekazanie wojsku samolotów sanitarnych LWS-2 ufundowanych przez PCK. Drugi z prawej gen. Aleksander Litwinowicz."
  20. Przekazanie wojsku samolotów sanitarnych LWS-2 ufundowanych przez PCK. 1938/05."
  21. uzupełnienie zdjęć, które zamieścił Coe Przekazanie wojsku stu rowerów ufundowanych przez oddział Związku Strzeleckiego przy Polskiej Fabryce Rowerów Adama Kamińskiego w Warszawie. Defilada oddziału rowerzystów, obok kościoła pw. św. Wawrzyńca, przed komendantem miasta Stanisławem Machowiczem. 1939/07/23"
  22. Samolot sanitarny Lublin XVI - widok po wypadku. 1934/10"
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie